- Witaj Ginny, jak zawsze pięknie wyglądasz. - odparł Harry i delikatnie pocałował swoją dziewczynę w policzek.
- Oh, Harry... - westchnęła Ginny i usiadła na wskazanym miejscu.
- Jak pewnie się domyślasz mam coś ważnego ci do powiedzenia. A mianowicie...
- Tak! - wykrzyknęła Ginny.
- Jeszcze nie wiesz co chciałem ci powiedzieć. Posłuchaj...
- Dobrze, Harry. Mów.
- Dużo myślałem o nas Gin i uznałem że postanowiliśmy się rozstać...
- Co?! - zawołała zdenerwowana panna Weasley.
- Uspokój się, kochanie...
- Teraz kochanie, teraz kochanie?!
- Porozmawiajmy, wysłuchaj mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Chcę rozwodu!
- Ale przecież my...
- Nie przypominaj mi! Po co to wszystko?! Wykwintna kolacja, wspaniałe jedzenie, cudowna muzyka.
- Nie chciałem aby było ci smutno. - wyjaśnił Potter.
I tą wymowną wypowiedzią przekreślił wszystko co kiedykolwiek łączyło go z Ginny Weasley. Ruda wzięła do ręki wazon stojący na stole, wyciągnęła kwiaty i rozlała całą jego zawartość na zaskoczonego Pottera. Nie miała siły i ochoty aby więcej się ośmieszać. Prosto pojechała do Hermiony która właśnie na przemian szyła sobie bluzkę oraz objadała się bardzo kalorycznymi czekoladkami.
- Ginny, tak szybko? - zapytała zmartwiona Granger. - Żadnych igraszek nocnych, nic?
- Rrrrooooozzzssssttttallliiiiiśśśmmmyyyy ssssiiiiięęęęęęęęę!!!! - zawołała zapłakana Weasley.
- Ojej, Gin. Już wiem co ukoi twój ból, kochana.
- Ccccoooooo?
- Czekolada.
Hermiona wyciągnęła swój zapas słodyczy, który trzymała w szafie.
- Trzymam to na czarną godzinę. - oznajmiła Granger. - Jedz.
- Jak on mógł mi to zrobić, no jaaaaaaaak?!
- Faceci to durnie... - westchnęła Granger.
Uwagę Ginny zainteresowała bluzka która leżała na kanapie.
- Ładne to. - stwierdziła Ginny. - Gdzie kupiłaś?
- Sama zrobiłam. - odparła Hermiona.
- Niedługo świat o tobie usłyszy moja kochana koleżanko. Na przykłady Dom Mody Malfoy'ów...
- W życiu tam nie będę pracować. U tych podłych, wrednych...
- Ale bogatych i wpływowych gnojków. Kochana, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. - odparła Ginny.
- To za co jemy? - zapytała Granger
- Za nowe życie bez mężczyzn. Świat bez miłości będzie o wiele lepszy.
- I mi to mówisz? Ja to wiem.
***
Hermiona długo myślała o słowach Ginny. Dom Mody Malfoy'ów był bardzo popularny w świecie czarodziejów. Ostatnio Granger słyszała o tym, że poszukują nowej projektantki. Szatynka dobrze wiedziała, że od razu zostanie potraktowana z góry. Przecież była "szlamą". Spojrzała na swoje projekty i szkice i uznała, że są całkiem dobre. Przypomniała sobie, że za godzinę zaczyna pracę. Coś ją podkusiło aby wziąć swoje szkice do pracy. Dzisiejszego dnia w restauracji był bardzo duży ruch. Szatynka nie pamiętała twarzy wszystkich klientów których obsługiwała. Zostawiła swoje szkice na ladzie. Nie przypuszczała, że ktoś się nimi może zainteresować. A tym kimś był Draco Malfoy. Usiadł przy stoliku i kątem oka zauważył rysunki kilka kartek leżących na ludzi. Nie ukrywał, że bardzo się tym zainteresował. Wziął je do ręki i zaczął przeglądać.
- Przepraszam, co pan robi?- zapytała grzecznie Hermiona.
I wtedy Malfoy spojrzał jej prosto w oczy.
- Granger? - warknął Draco.
- Malfoy, zostaw moje projekty. - odparła Granger.
- Twoje? - zapytał zaskoczony Malfoy.
- Tak. - powiedziała Hermiona i chciała odejść, ale Draco delikatnie złapał ja za rękę.
- Granger, szukasz pracy?
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Szukam kogoś do pracy. Wydajesz się do tego idealna.
- A nie boisz się, że się ubrudzisz szlamem?
- Wiesz, ja w tym chodzić nie będę...
- Jak zawsze uroczy... - westchnęła szatynka. - Wybacz ale nie jestem zainteresowana.
I odeszła. Draco nie mógł uwierzyć, że mu odmówiła. Jak mogła? Jeszcze żadna kobieta mu nie odmówiła.
I tym razem nie miał zamiaru odpuścić.
- Przepraszam, co pan robi?- zapytała grzecznie Hermiona.
I wtedy Malfoy spojrzał jej prosto w oczy.
- Granger? - warknął Draco.
- Malfoy, zostaw moje projekty. - odparła Granger.
- Twoje? - zapytał zaskoczony Malfoy.
- Tak. - powiedziała Hermiona i chciała odejść, ale Draco delikatnie złapał ja za rękę.
- Granger, szukasz pracy?
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Szukam kogoś do pracy. Wydajesz się do tego idealna.
- A nie boisz się, że się ubrudzisz szlamem?
- Wiesz, ja w tym chodzić nie będę...
- Jak zawsze uroczy... - westchnęła szatynka. - Wybacz ale nie jestem zainteresowana.
I odeszła. Draco nie mógł uwierzyć, że mu odmówiła. Jak mogła? Jeszcze żadna kobieta mu nie odmówiła.
I tym razem nie miał zamiaru odpuścić.
***
- Jak to odmówiła? - zapytał Blaise, najlepszy przyjaciel Draco.
O kilku minut przysłuchiwał się opowieści Malfoy'a i wprost promieniał. W końcu jakaś kobieta dała nauczkę niedawnemu królowi Slytherinu. Obydwoje młodzieńców siedziało na tarasie w Malfoy Manor. Powoli sączyli piwo i rozmyślali. Każdy o czym innym.
- Uwiedź ją. - zaproponował Blaise.
- Nieeee. - westchnął Draco. - To twarda sztuka. Właśnie takiego pracownika potrzebuję.
- Przez żołądek do serca kobiety...
- Nie umiem gotować. Ja nawet herbaty nie umiem zaparzyć.
- Zacznij być jej prześladowcą, najgorszym koszmarem, wszystkim...
- Myślisz, że to zadziała?
- Jeśli to nie zadziała to tylko dobry seks może cię uratować. Chociaż w tym jesteś dobry.
- Skąd wiesz?
- Powiedzmy, że jesteśmy we wszystkim zgodni...
***
Podczas jednej z wieczornych zmian w pracy Hermiona miała chwilę odpoczynku. Więc zaczęła szkicować.
- Granger, cześć. - odparł Malfoy.
- Co ty tutaj robisz? - warknęła szatynka i zakryła to co właśnie naszkicowała.
- Przyszedłem porozmawiać. Może jednak zmieniłaś zdanie? - zapytał z nadzieją Draco.
Szczerze powiedziawszy Hermiona marzyła o takiej pracy jak była już w Hogwarcie ale nie chciała pracować gdzieś gdzie będzie traktowana jak bez żadnego szacunku. Może i praca kelnerki nie była dla niej szczytem marzeń ale przynajmniej nikt na nią nie krzyczał i nie wyzywał od szlam.
- To twoja wielka szansa. - odparł blondyn i podszedł do Granger bliżej.
Dziewczyna wstała i lekko się zachwiała. Malfoy delikatnie ją przytrzymał.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - powiedziała szatynka. - Ale wolę szkicować tylko dla siebie. Nie lubię krytyki a w Domu Mody Malfoy na pewno będę traktowana jak popychadło.
- Wiem o czym mówisz. - powiedział zimno Draco i ją puścił.
Zupełnie nie wiedziała o co może mu chodzić. W drodze do domu spotkała znowu Malfoy'a. Czekał na nią pod drzwiami. Czyżby ją śledził?
- Co ty tu robisz?! - zawołała zdenerwowana Hermiona.
- No wiesz, przyszedłem zacieśnić więzy...
Hermiona weszła do środka. Zauważyła, że drzwi od domu są otwarte. Przypuszczała, że To Ginny która chce odreagować wydarzenia z ostatniego tygodnia. Okazało się, że nie była sama. Chcą nie chcąc szatynka musiała zaprosić Malfoy'a do mieszkania. Z pokoju wyszła zdyszana Ginny. Była w samej bieliźnie. Wraz z nią w pokoju był Theodor Nott. Miała na sobie tylko bokserki.
- O, hej. - powiedziała zawstydzona Ginny.
- Gin, ale z nim? - zapytała zdegustowana Granger.
- No tak wyszło. - odparła Ginny. - Sama nie jesteś lepsza.
Ruda wskazała na Malfoy'a. który właśnie robił sobie kawę w kuchni.
- Przystojniaczek. - stwierdziła Ginny. - Przyszedł na bara bara?
- Nie, ty tylko o jednym... Malfoy chce mieć przekonać do pracy w jego Domie Mody.
- No to dlaczego się nie zgadzasz? - zapytała panna Weasley.
- To rodzina Malfoy. A ja jestem szlamą.
- I wszystko jasne. - odparła Ginny. - To ja lecę do pokoju na drugi obrót...
Granger poszła do kuchni. Zauważyła, że Malfoy zrobił dla niej gorącą czekoladą. Taką jak lubi.
- Dzięki. - odparła cicho Granger.
Między obojgiem panowała niezręczna cisza. Nagle Malfoy delikatnie dotknął dłoni szatynki i przytknął do swojego policzka.
- Zawsze chciałem to zrobić. - wyznał blondyn.
Granger szybko wyrwała się z jego uścisku.
- To było dziwne. - stwierdziła Hermiona. - I tak się nie zgodzę. Takie teksty na mnie nie działają Malfoy.
- Każda kobieta ma jakiś słaby punkt. - stwierdził Draco.
- Och czyżby...? - zakpiła szatynka. - Nie powinieneś już czasem iść?
Blondyn bez słowa wyszedł z mieszkania Granger. Tymczasem dziewczyna zaczęła szyć nowo naszkicowaną sukienkę. Sukienka była prosta, krótka i miała czerwony kolor. Może kiedyś ją założy..?
Szczerze powiedziawszy Hermiona marzyła o takiej pracy jak była już w Hogwarcie ale nie chciała pracować gdzieś gdzie będzie traktowana jak bez żadnego szacunku. Może i praca kelnerki nie była dla niej szczytem marzeń ale przynajmniej nikt na nią nie krzyczał i nie wyzywał od szlam.
- To twoja wielka szansa. - odparł blondyn i podszedł do Granger bliżej.
Dziewczyna wstała i lekko się zachwiała. Malfoy delikatnie ją przytrzymał.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - powiedziała szatynka. - Ale wolę szkicować tylko dla siebie. Nie lubię krytyki a w Domu Mody Malfoy na pewno będę traktowana jak popychadło.
- Wiem o czym mówisz. - powiedział zimno Draco i ją puścił.
Zupełnie nie wiedziała o co może mu chodzić. W drodze do domu spotkała znowu Malfoy'a. Czekał na nią pod drzwiami. Czyżby ją śledził?
- Co ty tu robisz?! - zawołała zdenerwowana Hermiona.
- No wiesz, przyszedłem zacieśnić więzy...
Hermiona weszła do środka. Zauważyła, że drzwi od domu są otwarte. Przypuszczała, że To Ginny która chce odreagować wydarzenia z ostatniego tygodnia. Okazało się, że nie była sama. Chcą nie chcąc szatynka musiała zaprosić Malfoy'a do mieszkania. Z pokoju wyszła zdyszana Ginny. Była w samej bieliźnie. Wraz z nią w pokoju był Theodor Nott. Miała na sobie tylko bokserki.
- O, hej. - powiedziała zawstydzona Ginny.
- Gin, ale z nim? - zapytała zdegustowana Granger.
- No tak wyszło. - odparła Ginny. - Sama nie jesteś lepsza.
Ruda wskazała na Malfoy'a. który właśnie robił sobie kawę w kuchni.
- Przystojniaczek. - stwierdziła Ginny. - Przyszedł na bara bara?
- Nie, ty tylko o jednym... Malfoy chce mieć przekonać do pracy w jego Domie Mody.
- No to dlaczego się nie zgadzasz? - zapytała panna Weasley.
- To rodzina Malfoy. A ja jestem szlamą.
- I wszystko jasne. - odparła Ginny. - To ja lecę do pokoju na drugi obrót...
Granger poszła do kuchni. Zauważyła, że Malfoy zrobił dla niej gorącą czekoladą. Taką jak lubi.
- Dzięki. - odparła cicho Granger.
Między obojgiem panowała niezręczna cisza. Nagle Malfoy delikatnie dotknął dłoni szatynki i przytknął do swojego policzka.
- Zawsze chciałem to zrobić. - wyznał blondyn.
Granger szybko wyrwała się z jego uścisku.
- To było dziwne. - stwierdziła Hermiona. - I tak się nie zgodzę. Takie teksty na mnie nie działają Malfoy.
- Każda kobieta ma jakiś słaby punkt. - stwierdził Draco.
- Och czyżby...? - zakpiła szatynka. - Nie powinieneś już czasem iść?
Blondyn bez słowa wyszedł z mieszkania Granger. Tymczasem dziewczyna zaczęła szyć nowo naszkicowaną sukienkę. Sukienka była prosta, krótka i miała czerwony kolor. Może kiedyś ją założy..?
***
Dni mijały nieubłaganie. Dzisiejszego dnia Ginny wraz z Hermioną postanowiły wyjść na miasto i trochę zaszaleć. Panna Weasley ostatnio dużo piła i Granger zaczęła się o nią bardzo poważnie martwić. Już gdy poszły do klubu, Ginny była lekko podchmielona. Poszły do do klubu "Troxy". Szatynka powoli sączyła drinka, a Ginny zaczęła całować jakiegoś blondyna. Na pierwszy rzut oka szatynka nie spostrzegła kim był owy blondyn. Gdy ruda się od niego odsunęła, Granger spojrzała mu prosto w oczy. Draco Malfoy. W ogóle jej to nie obeszło, w ogóle... A jednak zabolało ją to. Ginny spojrzała na swoją przyjaciółkę i wiedziała, że popełniła wielki błąd całując się z Malfoy'em. Mężczyzna był na tyle perfidny aby podejść do Hermiony i ją pocałować w policzek. Dziewczyna się od niego gwałtownie odsunęła i spojrzała na niego z pogardą.
- O co chodzi Granger? - zapytał Malfoy.
- O nic.
- Niczego ci nie przysięgałem. Mogę całować kogo chcę i nic ci do tego.
- Ale nie musisz się przede mną tłumaczyć!
- To mnie tak nie traktuj!
- Jak?
- Z taką wyższością! Nic ci nie zrobiłem. Zachowujesz się jak jakaś zakompleksiona krowa i...
Szatynka w tym momencie nie wytrzymała i wylała całą zawartość drinka na koszulę Malfoy'a. Szybko wybiegła z klubu. Malfoy nie zamierzał jej tego odpuścić. Teleportował się prosto pod domu panny Granger.
- Malfoy, zostaw mnie w spokoju! - wykrzyknęła Hermiona.
- Najpierw przeproś.- warknął Draco i mocno przyciągnął ją do siebie.
- Nigdy. Nie mam cię za co przepraszać, nadęty bucu!
- Ach tak..?
Draco spojrzał jej głęboko w oczy i ją pocałował. Ten pocałunek był odzwierciedleniem wszystkich uczuć które nagromadziły się w ciągu tych paru dni.
- O jej. - westchnęła szatynka.
- Gdzie jest sypialnia? - zapytał blondyn.
- Po prawej.
Blondyn zaczął zrywać z Granger ubrania gdy do pokoju wpadła pijana i zapłakana Ginny.
- Przepraszam hik! Odzyskam dla ciebie Malfoy'a, obiecuję. Tyyy, hik... O kurdę blaszka!
- Jesteśmy zajęci. - powiedział Draco.
- Już wychodzę, hik. - powiedziała z uśmiechem na twarzy Ginny.
- Zwariowaliśmy. - podsumowała Granger.
- Ojjj tak....
***
Nowa miniaturka. Nie wiem jak wyszła. Taka lekka, miałam potrzebę napisania opowiadania takiego no wiecie słodkiego i w ogóle. :)
Zapraszam do czytania.
Przepraszam za błędy,
Mia