poniedziałek, 29 lipca 2013

16. Plan

Następnego Hermiona cały czas wpatrywała się w bransoletkę, którą dostała od Rona. Była zachwycona jego nagłą zmianą. Starał się jak mógł aby ponownie zdobyć jej zaufanie. Dziewczyna miała mieszane uczucia. Bezskutecznie próbowała odkryć tajniki czarnej magii. Nie wychodziło jej to najlepiej. Sowa przysłała jej liścik od Harry’ego. Miała nadzieję, że Potter ma jakieś nowe wiadomości na temat pana L. Liścik ją rozczarował.

Droga Hermiono, 
Nie mam żadnych nowych informacji na temat pana L. Jednak znalazłem kogoś kto ci w tym pomoże. Jest byłym śmierciożercą. Zauważyłem, że ostatnio coraz lepiej się dogadujecie. Mam na myśli Malfoy’a. Nie miał żadnych zastrzeżeń. Mam nadzieję, że ty też nie będziesz mieć. Stworzycie dobraną parę. Jesteś zaproszona do Malfoy Manor na godzinę osiemnastą. Nie spóźnij się. Draco będzie na ciebie czekał. 
Twój Harry
PS Nie marudź Herm, robimy to dla dobra ogółu. 

  Szatynka była w szoku. Nikt jej nie uprzedził. Była nieumalowana, zmęczona po pracy, chciała wcześniej położyć się spać ale nie mogła ponieważ panicz Potter ją umówił z tym podłym arystokratycznym dupkiem Malfoy’em. Szczerze wątpiła w jego pomoc. Szybko zwlekła się z łóżka i zaczęła szperać w szafie.
- Na jasną Anielkę co ja mam ubrać?! - zawołała zdesperowała Hermiona.
   Całej zaistniałej sytuacji przyglądała się Ginny.
- Też idziesz na randkę? - zapytała roześmiana Ginny.
- Skąd, idę na spotkanie biznesowe. - odparła szybko szatynka. - A ty?
   Hermiona popatrzyła się wymownie w stronę rudej przyjaciółki.
- Jestem umówiona ze Stevem. - wyjaśniła ruda.
  Twarz panny Granger natychmiast pobladła.
- Z tym gogusiem… - odparła Hermiona. - Wygląda podejrzanie. Uważaj na niego.
  Ginny tylko pokiwała głową. Nic nie robiła sobie z ostrzeżeń przyjaciółki. Chciała po prostu dobrze się zabawić. Granger ubrała się w swoje obcisłe kolorowe legginsy, czarny top i niebieski sweterek. Włosy związała w kok. Zabrała swoje notatki i wyszła.
*** 
Ginny nie mogła się doczekać gdy Steve przyjdzie. Bardzo się cieszyła na ten wieczór. Od bardzo dawna nie była na prawdziwej randce. Wizualnie Steve robił na nie piorunujące wrażenie. Był dla niej tajemnicą, którą za wszelką cenę chciała odkryć. Założyła zwiewną zieloną sukienką i czarne wysokie buty na koturnie. Włosy zostawiła rozpuszczone. Należała do osób bardzo niecierpliwych. Gdy Steve zapukała do drzwi, dziewczyna nie potrafiła nad sobą zapanować.

***
    Byłem punktualny jak w zegarku. Nie mogłam się doczekać aby nie zająć się tą rudą istotką. Tylko Lunę poinformowałem o swoich planach. Czułem co ona czuje, nie mogła się doczekać. Jej życie było teraz w moich rękach. Zapukałem do drzwi. Ginny od razu otworzyła. Wyglądała bardzo ładnie. Nigdy nie przepadałem za rudzielcami. Panna Weasley jest dla mnie mało dostępna, a jak kocham wyzwania. 
- Gotowa? - zapytałem uwodzicielsko. 
- T-tak. - powiedziała powoli dziewczyna. 
- Ślicznie wyglądasz. - odparłem. 
  Tak się chyba mówi, prawda? Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem na randce. Zawsze udawało mi się poderwać dziewczynę, a następnie zabić ją w jedną noc. Uznałem, że na początku powinienem jakoś ja do siebie zachęcić. Aportowaliśmy się do restauracji “Przystań”. Wystrój lokalu bardzo mi się spodobał. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy łososia zapiekanego w szynce parmeńskiej z Pesto pistacjowym. Na początku rozmowa nam się nie kleiła. Szczerze mówiąc czułem się znudzony. W ej Ginny nie było nic oryginalnego. Nie wiedziałem czy był sens ciągnąć ją do swojej sypialni. 
- Więc czym się zajmujesz? - zapytała Ginny. 
- Jestem bezrobotnych czarodziejem. - odparłem i lekko się uśmiechnąłem. 
- Aha, a czy ty mnie lubisz? 
- Kochanie, ciebie nie można nie lubić. - wyszeptałem i lekko złapałem za jej rękę. Drżała. 
- To bardzo miłe. - odparła ruda. - Możemy pójdziemy do mnie? 
  I to było to. Na to czekałem. 
- Lepiej do mnie. - odparłem. - Mieszkam sam…
***
  Hermiona była spóźniona. Przed Malfoy Manor czekał na nią nie kto inny jak Draco Malfoy.
- Spóźniłaś się, Granger. - wytknął Draco.
- Daruj sobie. - odparła Hermiona.
- Zapraszam cię na kolacje. - oznajmił Malfoy.
- Co proszę ?! O nie, mieliśmy pracować! - zawołała szatynka.
-  Co ty taka wrażliwa, Granger? - zapytał Draco. - Wejdź do środka.
  Blondyn przyjrzał się uważnie pannie Granger.
- Pójdziemy do mojego pokoju. - oznajmił arystokrata.
   Mężczyzna zaprowadził dziewczynę do swojego pokoju. W pokoju rozstawiony był nakryty stół z wszelkiego rodzaju jedzeniem.
- Dla kogo to? - zapytała zaskoczona szatynka.
- Dla nas. - odpowiedział mężczyzna. - Nie patrz tak na mnie. Najpierw zjemy , a później popracujemy.
  Draco postawił Hermionę przed faktem dokonanym. Nie miała wyboru, musiała coś zjeść. Musiała przyznać, że jedzenie było bardzo dobre.
- Malfoy, nie przyszłam tu w sprawach towarzyskich. - oznajmiła Granger. - W czym możesz mi pomóc?
- Cóż, jak zapewne się domyślasz znam nazwiska wszystkich śmierciożerców. Mogę wam pomóc odnaleźć pana L.
- I robisz to tak zupełnie bezinteresownie?
- Tak.
  Przez jakąś godzinę Draco opowiadał co przeżywał w lochach samego Lorda Voldemorta. Głośno wymawiał nazwiska popleczników Czarnego Pana.
- Leonard Snape.. - odparł Draco.
- Zaraz, zaraz, Snape?! - zawołała zaskoczona Hermiona.
- Severus nie chciał o tym mówić. Z tego co wiem, to jego syn. Leo jest od nas starszy o dwa lata. Wyjechał po bitwie, i więcej go nie widziałem. To był mój najlepszy przyjaciel. Nie mógłby…
- Literka L. - zamyśliła się szatynka.
- Chyba nie myślisz, że to on. - warknął Draco.
- Nie wiem, Draco…
- Coraz częściej wypowiadasz moje imię. - powiedział blondyn aby zmienić temat.
Mężczyzna przysunął się coraz bliżej do szatynki. Jego wargi lekko się rozchyliły.
- Ty za każdym razem chcesz mnie uwieść, Malfoy. - oznajmiła Granger i się roześmiała. - Panuj na tym co masz w spodniach. Na dziś kończymy.
- Wcale nie chciałem cię uwieść. - burknął Malfoy.
  Dziewczyna zdecydowanym ruchem szła do drzwi, Malfoy ją złapał i przywarł swoimi wargami do jej ust.
- Kiedyś i tak będziesz moja. - westchnął Draco i puścił szatynkę.
Dziewczyna była lekko oszołomiona. Szybko teleportowała się do domu. Wciąż czuła smak jego warg. Miał wrażenie, że unosi się tysiąc metrów na ziemią.

***
Luna miała za zadanie szpiegować Hermionę Granger. Rozsypała w jej torebce magiczny pył. Dzięki jego zastosowaniu wiedziała gdzie Hermiona wychodzi, z kim rozmawia no i o czym. Ostatnie chwile szatynka spędziła u Malfoy’a. Z tego co Luna usłyszała wynikało, że Leo został głównym podejrzanym w sprawie. Musiała jak najszybciej go o tym poinformować…
***
   Teleportowaliśmy się do mojego domu. Ginny była wniebowzięta. Nawet nie wiedziała co ją czeka. Poprowadziłem ją sypialni. Rzuciłem ją na łóżko. Dziewczyna nie stawiała oporów. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Nasze języki tańczyły w jednym rytmie. Zacząłem błądzić po jej nagim ciele. Szybkim ruchem ściągnąłem jej sukienkę. Bielizna była w kolorze intensywnej czerni. Powoli zacząłem lizać jej pępek, jednocześnie odpinając stanik Ginny. Słyszałem jej cichy jęk. Widziałem jak jej się to podoba. Gdy ujrzałem jej nabrzmiałe sutki, nie mogłem dalej czekać…
   No i nagle czar prysł. Kątem oka zauważyłem Lunę. Była bardzo zniesmaczona. Musiałem szybko coś wymyślić. Ginny przeraziła się. Zaczęła pośpiesznie się ubierać. Ja byłem naprawdę wściekły. Tak mało brakowało. Ruda z zażenowaniem rzuciła ciche “cześć” na pożegnanie i teleportowała się do domu. 
- Co ty tu robisz?! - wrzasnąłem. 
- Przepraszam, ja tylko… - zaczęła Luna. 
   Nie skończyła nic wyjaśnić bo złapałem ją za włosy i rzuciłem o ścianę. Zniszczyła mój plan i zasłużyła na karę. Zacząłem ją kopać, bić po twarzy…
Nie miałem skrupułów. Miałem ochotę ją zabić. Gdy skończyłem okładać ją po twarzy pięściami uznałem, że jednak warto jej wysłuchać. 
- Więc, czemu wtargnęłaś tak nagle do mojej sypialni?! - zawołałem. 
- B-bo ja… - 
- No słucham! 
- Hermiona i Draco podejrzewają cię o te zabójstwa, padło twoje nazwisko. - wyszeptała szybko Luna. 
   Trochę byłem zaskoczony. Jak to w ogóle było możliwe? To były tylko przypuszczania. Musiałem zrobić wszystko aby zbyt szybko nie dopuścić do rozwiązanie mojej tożsamości. 
***
  Gdy Ginny teleportowała się do domu, przy drzwiach siedział Blaise. Dziewczyna nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Czuła się jak dziwka.
- Blaise, co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona Ginny.
- Przechodziłem przypadkiem i pomyślałem sobie, że wpadnę. - odparł nieśmiało Zabini i przytulił do siebie pannę Weasley.
  Dziewczyna rozpłakała się. Blaise podejrzewał, że dziewczyna musiała mieć naprawdę poważne problemy skoro już drugi raz rozpłakała się w jego ramionach. Postanowił porozmawiać o tym z Hermioną. Naprawdę bał się, że Ginny może sobie zrobić krzywdę

&&&
Na sportowo
Ubiór Hermiony: 


Elegancko
Ubiór Ginny:



&&&
No wracam z nowy rozdziałem. Mam w planach scenę +18. Jak na razie to był przedsmak, kto by pomyślał, że Luna ją uratuje ;D Mam naprawdę świetny humor ponieważ mam 10000 wyświetleń. Dziękuję, wam bardzo, bardzo. Dedykuje wszystkim absolutnie wszystkim ten rozdział. 
Przepraszam za błędy. 
http://ask.fm/MiaVlad - Pytajcie ;)
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia




czwartek, 25 lipca 2013

15. Pomoc

   Draco nie mógł się powstrzymać aby powolutku nie popchnąć szatynki na łóżko. Powoli odpinał guziki od jej czarnej koszuli w niebieskie grochy. Hermiona lubiła styl z lat osiemdziesiątych. Draco doceniał jej niezależność. Za każdym razem gdy starał się coś u niej wskórać on go odpychała. Tym razem było inaczej. Niestety i tym razem Hermiona gwałtownie odsunęła się od Malfoy’a.
- Wiedziałem, że tak będzie… - westchnął Draco i odsunął się od dziewczyny.
- Nie powinnam sobie na to pozwolić. - tłumaczyła Hermiona.
- Punkt dla Gryfindoru za wyjątkową upartość i nieustępliwość panny Hermiony Granger. - warknął zdenerwowany blondyn.
- Malfoy, nie zaczynaj. - ucięła szatynka.
- Najpierw powiesz mi kim jest Pan L. - odparł Draco. - Po co ci te wszystkie zakazane zaklęcia?
- Nie twój interes, Malfoy.
  Szatynka nie potrafiła spojrzeć Draconowi w oczy. Harry nie upoważnił jej do odkrywania jakichkolwiek informacji na temat sekretnego mordercy.
- Nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz. - odparł Draco.
- Obiecałam, że nie powiem. Draco, nie męcz mnie. - westchnęła kobieta.
   Malfoy czuł się oszukany. Nie dość, że Granger odmawiała mu za każdym razem to studiowała niedozwoloną czarną magię. Zastanawiał się o co w tym wszystkim. Słyszał o tajemniczych morderstwach ale nie sądził, że Hermiona jest w to wszystko zamieszana.
***
 W tym samym czasie Blaise przyprowadził kompletnie pijaną Ginny do pokoju. Spała w pokoju gościnnym. Dziewczyna bełkotała. Mężczyzna położył małą rudą istotkę na łóżku i zamierzał wyjść ale Ginny mu na to nie pozwoliła.
- Usiądź obok mnie. - odparła Ginny i wskazała na swoje łóżko. - Porozmawiamy.
  Blaise wolał nie kusić losu dlatego usiadł na krześle które stało obok.
- Jakiś ty spięty. - westchnęła panna Weasley.
- Ginny, może porozmawiamy innym razem?  - zaproponował Blaise. - Jesteś pijana.
- Nie, muszę coś ci powiedzieć. - zaczęła Ginny. - Blaise, ja…
   Mężczyzna nie wiedział o co może chodzić tej przeuroczej istotce. Nawet gdy była niezdolna do jakiejkolwiek rozmowy, dla niego i tak była słodka. Między innymi na tym polegała miłość.
  W pewnym momencie dziewczyna głęboko spojrzała w oczy Blaise’a. Złapała go mocno za rękę jakby chwytała koło ratunkowe i go przytuliła. Rozpłakała się. Zabini nie wiedział co się z nią dzieje.
- Hej, co jest?  - zapytał zaniepokojony mężczyzna.
- Nie wiem co się ze mną dzieje, nie mam pojęcia.. - odparła Ginny. - Pomóż mi.
  Zabini nie miał pojęcia o co może chodzić.
- Gin, powiedz mi coś więcej. - poprosił Blaise.
- Mam obrzydliwe sny, czasem nawet brutalne. Czuję się jakby ktoś mącił mi w głowie. Nie mogę sobie z tym poradzić.
 - Poradzimy sobie z tym, ruda. - wyszeptała Zabini i mocno pocałował dziewczynę w czoło.
- Cokolwiek powiem, zrobię, nie wierz mi. - odparła Ginny.
   Zabini ukołysał dziewczynę do snu. Był z nią dopóki nie zasnęła. Długo zastanawiał się nad tym co mu powiedziała. Była pijana ale czuł, że mówiła wszystko szczerze. Postanowił zwrócić się o pomoc do Hermiony. Nie mógł zostawić Ginny w potrzebie.
***
     Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Ginny miała ogromnego kaca. Nic nie pamiętała. Hermiona miała wyrzuty sumienia. Pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia z Malfoy’em. W pracy czuła się najbezpieczniej. Nie spodziewała się, że może mieć gościa. Siedziała przy biurku pisząc nowy artykuł gdy nagle w drzwiach pojawił się jej mąż Ron Weasley.
- Cześć kochanie. - odparł Ron, nachylił się i pocałował szatynkę w policzek.
  Zdezorientowana kobieta nie wiedziała co ma począć z rękami.
- Ron, co ty tutaj robisz?! - zapytała zaskoczona szatynka.
- Przyszedłem odwiedzić moją żonę w pracy. Mam coś dla ciebie.
Z kieszeni wyciągnął pudełko o kolorze zgniłozielonej sukienki. Hermiona naprawdę obawiała się co zobaczy. Opakowanie nie zachęcało. Gdy otworzyła, oniemiała. W środku znajdowała się przepiękna bransoletka.
Hermiona zawsze o takiej marzyła. Ron nigdy nie dawał jej zarówno tak pięknych jak i drogich prezentów.
- I jak podoba ci się? - zapytał Ron.
- Tak, jest naprawdę przepiękna. - odparła Hermiona i mocno przytuliła swojego męża. - Dziękuję.
  Niespodziewanie do gabinetu wpadła Luna.
- Oj, przepraszam. - powiedziała zaskoczona kobieta.
- Cześć Luna. - powiedział Ron nie odrywając się od swojej żony.
- To ja wpadnę później…. - zaczęła Luna.
- Wiesz, że Steve o ciebie pytał. Byłem ciekaw skąd się znacie ale nie uzyskałem od niego odpowiedzi. - odparł Ron.
  Hermiona była zaskoczona. Ten cały Steve od początku jej nie pasował. Zdziwiła się, że Luna go zna. Był przystojny, tajemniczy, Hermiona miała wrażenie, że Steve jest zbytnio idealny jak na normalnego człowieka. Czekała na reakcję Luny. Dziewczyna była opanowana, choć w tym momencie miała ochotę zabić Ronalda Weasley’a.
- Poznaliśmy się na ślubie Neville’a Longhbottoma i Astorii Greengrass. - wyjaśniła Luna. - Jesteśmy dobrymi znajomymi.
   “Czyżby?” - w myślach zastanawiała się Hermiona.
***
Luna opowiedziała mi co w skrócie się działo na babskim wieczorze. Ginny była wciąż zajęta Blaisem. Gubiła się w swoich uczuciach. Kocha go, a na moim punkcie ma obsesje. Nigdy tego nie robiłem ale czas zaprosić Ginny Wesley na randkę. Gdy będziemy sami, nikt nam nie będzie przeszkadzał. Teleportowałem się pod dom Ginny. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi panna Weasley. 
- Cześć piękna. - odparłem uwodzicielsko. 
- Witaj. - powiedziała zaskoczona Ginny. 
  Zareagowała tak jak się tego spodziewałem. Zamrugała kilka razy oczami. Omal się nie przewróciła. Cały czas się oblizywała. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytała dziewczyna. 
- Dawno się nie widzieliśmy. - wyszeptałem. - Postanowiłem cię odwiedzić. 
- Aha, może wejdziesz?
- Nie, dzięki. Ja tylko na chwilę. - odparłem. - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Zapraszam cię na randkę. 
- Dzisiaj? - zapytała zaskoczona panna Weasley. 
- Jutro, o dziewiętnastej. - oznajmiłem. - Co ty na to? 
   Flexibus mentis, flexibus menstis, flexibus mentis…
Zgódź się, przecież tego chcesz. Marzysz o mnie co noc…
- Zgadzam się. - odparła Ginny. 
 Rybka połknęła haczyk. Wspaniale, moje czary czynią cuda. 
- To jesteśmy umówieni. - powiedziałem, spojrzałem się głęboko w oczy Ginny i teleportowałem się. 
  Przedstawienie czas zacząć…

***
   Draco siedział samotnie w Malfoy Manor i popijał whisky. Skończył poprawiać artykuły i miał czas tylko dla siebie. Nie spodziewał się gości. Ktoś zapukał do drzwi. Blondyn otworzył drzwi i ujrzał w nich samego Harry’ego Pottera. 
- Potter, co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony blondyn.
  Harry lekko się uśmiechnął.
- Witaj Draco, mogę wejść? - zapytał Harry.
   Malfoy wpuścił swojego gościa do środka. Poprowadził go do salonu.
- Napijesz się czegoś? - zapytał blondyn.
- Nie, ja tylko na chwilę. Chciałbym poprosić cię o pomoc.
 - A mianowicie?
- Ja i Hermiona od dawna próbujemy rozpracować pewnego Pana L. Zabija kobiety w bardzo brutalny sposób. Najpierw jej torturuje, zostawia blizny, zabija, a następnie naznacza literką L. - wyjaśniła Potter
- Jaka w tym moja rola?
- Byłeś kiedyś śmierciożercą. Znasz czarną magię, sojuszników Voldemorta, może wiesz kto mógłby za tym stać?
- Teraz to ci nie powiem. Znam zbyt wiele nazwisk. Mogę się zastanowić? - zapytał Draco.
- Jasne. - oznajmił Harry.
- Potter, powiadom Granger, że będziemy współpracować - oznajmił Draco i lekko się uśmiechnął.
  Harry pokiwał głową i w milczeniu opuścił posiadłość młodego Malfoy’a. Miał nadzieję, że Draco pomoże mu rozwiązać tę zagadkę.



&&&
Nowy rozdział już za nami. nie jestem z niego zbytnio zadowolona. Nie miałam weny i to dlatego. 
Rozdział dedykuje wszystkim moim czytelnikom oraz mojej przyjaciółce, ona wie dlaczego, może to jej poprawi humor, który sknociłam ;)
Przepraszam za błędy. 
Nowy rozdział...? 

Mia

sobota, 20 lipca 2013

14. Babski wieczór

  Hermiona była lekko zaskoczona zaistniałą sytuacją. Pochyliła się nad Draco i szybko pocałowała go w czoło. Malfoy ostro zaprotestował.
- Miało być w usta! - zawołał oburzony blondyn.
- Widzę, że coraz lepiej się czujesz. - odparła szatynka i się roześmiała. - Zawołam twoją mamę.
- Granger, jeden buziak… - wyszeptał Draco. - W Usta.
  Granger powstrzymała się. Wciąż miała męża, nigdy go świadomie nie zdradziła i nie zamierzała tego robić.
- Nie mogę. - odparła Hermiona i wyszła na korytarz.
  Dziewczyna zawołała Narcyzę aby jak najszybciej przekazać jej dobre wieści. Kobieta od razu tam pobiegła. Bardzo się ucieszyła na wieść, że Draco odzyskał przytomność. Także Blaise i Ginny odetchnęli z ulgą. Hermiona zastanawiała się kto mógł tak poturbować Draco. Przypuszczała, że to mógł być Ron. Jednak nie była tego taka pewna. Skąd miałby znać takie skomplikowane zaklęcia?
   Blaise postanowił towarzyszyć dziewczynom w powrocie do domu. Hermiona szybko schowała się w swoim pokoju aby zostawić Ginny i Blaise’a samych.
- Dziękuję ci, że ze mną zostałaś. - powiedział Blaise. - Draco to mój najlepszy przyjaciel, gdyby coś mu się stało…
- Ale nic się nie stało. - odparła Ginny przybliżając się coraz bardziej do Zabiniego.
   Ginny lekko pogłaskała Blaise’a po policzku. Sprawiło mu to niewyobrażalną radość.
- Cieszę się, że jesteś przy mnie. - wyznał Zabini.
- Blaise, ja…
  Dziewczyna nie dokończyła ponieważ Blaise mocno przytulił ją do siebie.
- Jesteś prawdziwą przyjaciółką. - odparł mężczyzna i zniknął.
  Teleportował się z uśmiechem na twarzy. Zostawił Ginny w zupełnie nieoczekiwanym momencie. Miał nadzieję, że dziewczyna przekona się na kim jej naprawdę zależy. Ginny była bardzo zaskoczona. Spodziewała się pocałunku, czegokolwiek, a tymczasem braterski uścisk i nic więcej. Była ogromnie rozczarowana.
- Czemu mnie nie pocałowałeś... - westchnęła. - Ehhh
   Ze złości dziewczyna kopnęła w krzesło stojące obok. Całej sytuacji przysłuchiwała się Hermiona. „Ma za swoje” - pomyślała Hermiona - „Może w końcu zrozumie, że go kocha i przestanie się uganiać za dewiantami spod ciemnej gwiazdy…”
   Panna Granger długo nie mogła spać. Długo myślała nad tym co się ostatnio wydarzyło w jej życiu. „Malfoy…” - podpowiadał jej głosik. - „Malfoy…”
    Po pewnym czasie usnęła rozmyślając o pewnym denerwującym blondynie utrudniającym jej codzienne życie.
***
    Trzy dni później obolały Draco wrócił do domu. Był bardzo rozczarowany, że Granger ani razu go nie odwiedziła. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. W przyszłym tygodniu ma odbyć się ślub jego matki Narcyzy Malfoy. Wciąż nie miał partnerki. Nie pozostawało mu nic innego jak zaprosić Leah Edynburg. Nie chciał z nią iść ale zwyczajnie nie miał innego wyjścia.
   Tymczasem Hermiona chciała się odprężyć od codziennych kłopotów i postanowiła zorganizować babski wieczór. Chciała zaprosić Ginny i Lunę. Może już czas pogodzić się, zapomnieć o przeszłości i zacząć się bawić. Panna Weasley była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Nie chcę jej tutaj. - odparła Ginny.
- Och, daj spokój. - powiedziała Hermiona. - Kiedyś się przyjaźniłyśmy.
- To są stare dzieje, Herm. - odparła ruda.
- Dajmy jej szansę…. - wyszeptała Granger. - Jest samotna, nie ma przyjaciół, Harry jest wciąż zajęty.
- Może nie ma przyjaciół bo ludzie przekonali się jaka z niej wstrętna lafirynda!
- Ginny!
- No co, taka prawda.
   Szatynka odwróciła się napięcie. Miała nadzieję, że ten gest jakoś sprawi, że Ginny zmięknie.
- Dobra, ale ja z nią nie gadam. - oznajmiła Ginny.
    Hermiona szeroko się uśmiechnęła. W czasie lunchu zapukała do gabinetu Luny. Kobieta była jak zwykle zajęta.
- Hermiono, o co chodzi? - zapytała zaniepokojona Luna. - Coś się stało?
- Nie, ja w innej sprawie. Posłuchaj, organizujemy z Ginny babski wieczór. Chciałybyśmy cię zaprosić. - powiedziała Hermiona.
  Luna była mile zaskoczona.
- Ja i Ginny w jednym pomieszczeniu? To chyba nie najlepszy pomysł.
- Nie bój nic. - zapewniała Hermiona. - Rozmawiałam z nią, nie jest na ciebie zła. Chciałaby odbudować naszą dawną przyjaźń.
- No chyba, że tak. Z chęcią wpadnę. - odparła Luna.
- Bardzo się cieszę, to dzisiaj o dziewiętnastej. Nie spóźnij się. - oznajmiła Hermiona i wyszła.
  Luna była jedną wielką zagadką. Pierwszy raz od wielu lat uśmiechnęła się naprawdę szczerze. W szkole czuła, że coś ja omija. Denerwowała ją zawsze uśmiechnięta Ginny, wszystko wiedząca Hermiona, głupawy rudzielec Ron Weasley i wybraniec Harry Potter. Dlatego postanowiła się zmienić. Podjęcie takiej decyzji ułatwił jej Neville Longhbottom. W szkole była w nim szaleńczo zakochana. Po ukończeniu Hogwartu Neville oznajmił jej, że ich związek nie ma żadnej przyszłości. Błagała, prosiła ale nic nie wskórała. Wciąż się zastanawiała dlaczego Neville tak postąpił. Od tamtego momentu stała się podłą, wredną suką. Tak o sobie myślała i było jej z tym dobrze. Z gazet dowiedziała się, że Neville ożenił się z Astorią Grengrass. Dziewczyną była jedną z najbardziej puszczalskich dziewczyn w Hogwarcie. Luna nie mogła sobie pozwolić na chwilę słabości. To było niedopuszczalne. Nawet została zaproszona na przyjęcie weselne. Kobieta siedziała z boku i przyglądała się zakochanej parze. Na owym weselu poznała Leo. Nie znała jego nazwiska, nie wiedziała kim był  ale coś ją do niego przyciągało. Miał w sobie coś tajemniczego. Nie umiała mu odmówić. I tak zaczęła się jej współpraca z Leo. Nie przeszkadzało jej to, że mężczyzna pragnie zemsty i nie cofnie się przed niczym. Postanowiła mu pomóc. Dla niego kłamała, była oschła i zimna. Czy pozostało w niej jeszcze coś dobrego?

***
   Nigdy o nie myślałem o sobie jak o psychopacie. Zabijając kolejną dziewczyną staję się coraz bardziej silniejszy. 
W szkole byłem doskonałym uczniem. Byłem pilny, odrabiałem zadania domowe i nie sprawiałem problemów w szkole. Wszystko się zmieniło gdy ojciec wprowadził do świata czarnej magii. Ostrzegał mnie przed tym ale ja nie słuchałem. Sam, z własnej nieprzymuszonej woli przystąpiłem do szeregów Lorda Voldemorta. Tam zaprzyjaźniłem się z Draco. Wówczas marzyłem aby posiąść wszelkie tajniki czarnej magii. Teraz znam je prawie wszystkie. Jestem gotowy aby zmienić świat na lepszy. A ja będę jego władcą…
***
  Hermiona kupiła drogi szampan, wino, przystawki i miała nadzieję na miły wieczór. Ginny była do tego sceptycznie nastawiona. Gdy zadzwonił dzwonek Granger z uśmiechem na twarzy otworzyła drzwi… Narcyzie Malfoy?!
- Dzień dobry. - odparła zakłopotana Hermiona.
- Witaj Hermiona. - powiedziała Narcyza. - Nie przeszkadzam?
- Właściwie to urządzamy babski wieczór. - wyjaśniła szatynka. - Czy zechciałaby pani do nas dołączyć?
- Nie sądzą bo ja stara jestem i już odwykłam od… - urwała Narcyza.
- Co pani opowiada? - przerwała Ginny. - Im nas więcej tym weselej.
    Hermiona poprowadziła Narcyzę do stołu. Piętnaście minut później przybyła Luna. Na początku wieczoru atmosfera była drętwa. Z czasem kobiety się rozluźniły i zaczęły rozmawiać o swoich kłopotach.
- A właściwie w jakiej sprawie pani do nas przyszła? - zapytała Hermiona i zwróciła się do pani Malfoy.
- Przyszłam was zaprosić na mój ślub. - oznajmiła Narcyza.
- Już mówiłam Draco, że…
- Nie ma żadnych ale. - oznajmiła pani Malfoy.
  Granger nie wiedziała co ma powiedzieć. Zrobiło jej się bardzo głupie. Po wypiciu kilku drinków wszystkie cztery zaczęły tańczyć w takt muzyki. Dawno się tak dobrze nie bawiły. Chciały zapomnieć o swoich problemach i smutkach. To był czas tylko dla nich. Był tylko jeden mały problem. Gdy kobiety zabawiały się w najlepsze, w drzwiach sutało czterech mężczyzn, Draco Malfoy, Blaise Zabini, Peter Andrews i Harry Potter. Byli naprawdę rozbawieni zaistniałą sytuacją.
- Ekhm… - chrząknął znacząco Blaise.
  Kobiety nie słyszały tylko dalej śpiewały i tańczyły.
- Mamo, co ty wyprawiasz? - zawołał rozbawiony Malfoy.
   No i w tym momencie Hermiona wyłączyła muzykę. Narcyza była lekko zakłopotana.
- No co się tak patrzycie? - zapytała zaskoczona Narcyza. - Bawimy się.
  Pani Malfoy pociągnęła swojego narzeczonego na parkiet. Ku jej zdumieniu Peter okazał się doskonałym partnerem. Blaise podszedł do Ginny, która była już lekko pijana. Mimo protestów dziewczyny Zabini postanowił wziąć Ginny na ręce i zanieść ją do pokoju. Hermiona unikała Draco jak tylko mogła. . Z nerwów uciekła do swojego pokoju. Niestety mężczyzna już tam na nią czekał.
- Czemu przede mną uciekasz? - zapytała ostro Draco.
- Nie uciekam… - odparła powoli Hermiona.
- To co to miało być?!
- No bo ja…
- Granger, odpowiedz mi. Czemu uciekasz?
   Dziewczyna próbowała wszystko wytłumaczyć ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiła. Uwagę blondyna przykuły notatki porozrzucane na całym biurku. Hermiona chciała je ukryć ale Draco był szybszy.
- Pan L? - zapytał Malfoy.
- Oddaj mi to. - warknęła szatynka.
- Kto to?
- Nie powinieneś tego czytać. - powiedziała Hermiona bezsilnie próbując wyrwać swoje notatki z rąk Malfoy’a.
- To przecież czarna magia. - wyszeptał Draco. - Granger, po jasną cholerę ci to?!
     Hermiona wiedziała, że Malfoy nie odpuści. Musiała coś zrobić, czymś go zająć..
Bez zastanowienie pocałowała go w usta. Myślała, że to będzie tylko zwykły buziak… Draco pogłębił pocałunek i zaczął nieśmiało błądzić po ciele dziewczyny…





***
No i wracam do was z nowością. Mam nadzieję, że się podoba. Rozdział dedykuje wszystkim tym którzy komentują czyli Dia Ment, Zuzie M, Lilly Potter, Insanity, Expecto Patronum która mi ostatnio przypomniała bardzo ważne zaklęcie, Lucy Lane, Anonimowej Aleksandrze, mojej przyjaciółce Paulinie, której obiecałam, Madeleine, Rose Breavic, I <3 Magic i wszystkim którzy czytają również.Przepraszam za wszystkie błędy. 
Nowy rozdział...? 

Mia








 


wtorek, 16 lipca 2013

13. Szpital Świętego Munga

   Draco myślał, że ma zwidy. Z tego co się orientował Leo wyjechał. Nie miał z nim żadnego kontaktu. Blondyn wmawiał sobie, że za dużo wypił. Steve wyglądał zupełnie inaczej. Jednak Draco poznał swojego przyjaciela po oczach. Były takie same. Miały w sobie tyle smutku i żalu. Blondyn nie rozumiał dlaczego Leo rzucił na siebie zaklęcie maskujące, zmienił swoje imię i nazwisko i zaczął się dobierać do Ginny Weasley. To było do niego niepodobne.
- Steve, muszę porozmawiać z Blaisem. - odparła Ginny. - To trochę potrwa dlatego możesz już iść.
   Blaise uśmiechnął się triumfująco. Przez twarz Steve’a przeszedł cień smutku.
- Dobrze, rozumiem. - powiedział Steve i ruszył do wyjścia.
   Draco szybko zareagował i poszedł za Reynoldsem. Steve to wyczuł i się zatrzymał.
- Dlaczego mnie śledzisz? - zapytał ostro Steve.
- Chciałbym z Toba porozmawiać, Steve a może raczej Leo… - odparł Draco.
- Nie wiem o czym ty mówisz.
   Leo był coraz bardziej zdenerwowany zaistniałą sytuacją. Chciał jak najszybciej odejść ale Malfoy go powstrzymał.
- Wytłumacz mi. - oznajmił twardo blondyn.
  Draco zatarasował przejście Leo. Mężczyzna nie chciał się ujawnić. Spojrzał głęboko w oczy Draconowi.
- Paralysis.* - wyszeptał Leo.
  Malfoy upadł na podłogę nie mogąc się poruszyć. Jego oczy były unieruchomione. Draco nie mógł w żaden sposób się poruszyć. W myślach błagał aby go ktoś uratował.
- Kochany przyjacielu, lepiej żebyś nie wiedział co zrobiłem i co mam zamiar zrobić. - odparł Leo i lekko się uśmiechnął - To dla twojego dobra. Ktoś na pewno cię znajdzie.
  Gdy Leo miał się już teleportować. Spojrzał głęboko w oczy Dracona.
- Oblivate. - wyszeptał Leo. - Tak na wszelki wypadek.
   Draco stracił przytomność. Nic nie czuł, nie pamiętał. Chciał tylko umrzeć.

***
   Głupia Weasley! 
Jak ona mogła mi odmówić! Łudziłem się z myślą, że będzie tak łatwo. Ona jeszcze będzie moja… Biedny Draco, na pewno go boli ale cóż, na drugi raz niech nie wtyka nosa w nieswoje sprawy. Nie umrze, prędzej czy później ktoś go znajdzie. Teraz najważniejsza jest Weasley. Już tak gładko mi szło. Pocałunki, pieszczoty ale niestety pojawił się Zabini i wszystko spieprzył. Ta mała ruda istotka go kocha. Miłość, cóż to jest? Nic nie warte uczucie. Na szczęście moje zaklęcie wciąż ma na nią duży wpływ. Dziewczyna będzie miała mętlik w głowie, nie będzie potrafiła podjąć odpowiedniej decyzji. Teleportowałem się do swojej siedziby. Tam czekała na mnie Luna. Kobieta była ubrana w skąpy, lateksowy strój. Ździra. Zapewne miała dla mnie jakieś wieści.
- Co nowego? - zapytałem. 
- Panie, Potter próbuje cię odnaleźć. , szuka informacji w książkach, siedzi do późnej nocy ale nic nie może wskórać. - odparła Luna. - Ta Granger mu pomaga. 
- Co masz na myśli? 
- Szuka na ciebie sposobu, mój panie. 
  Ta Granger to zwykła szlama ale także najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny Rawenclaw. Trzeba mieć ją na oku. 
- Szlama Granger jest bardzo ciekawska. Miej ją na oku. - poradziłem. - Tylko jej nie zabijaj. Ona i mój brat zostaną zabici na samym końcu. 
- Nie wiem czy to aby najlepszy pomysł… 
- Sprzeciwiasz mi się?! 
   Żadna dziwka nie będzie mi się sprzeciwiać! 
Mocno ją popchnąłem. Luna przewróciła się i spojrzała na mnie dziwnym błagalnym spojrzeniem. Nic mnie to nie obchodziło. Następnie z całej siły kopnąłem ją w brzuch. I jeszcze raz, i jeszcze raz. Wyciągnąłem różdżkę i rzuciłem na nią zaklęcie paraliżujące. Niech trochę pocierpi. To ją nauczy aby się nie sprzeciwiać swojemu panu. 
- Vulnera evanescunt* - odparłem. 
  Rany zniknęły. Dzięki zaklęciu zagoiły się. Nie interesowało mnie jak się czuła. Te parę chwil sprawiły mi wielką przyjemność
Teraz czas aby zająć się panną Weasley. Należy wdrożyć mój plan w życie. 
Następnie zajmę się panną Granger i moim ukochanym braciszkiem. 
Z każdym dniem jestem coraz silniejszy. 
Już niedługo…


***
   Ginny nie wiedziała co się z nią dzieje. Nie potrafiła się na nic zdecydować. Jakby żyła w ciągłym zawieszeniu. Jej sny były wyuzdane, czasem nawet obrzydliwe. Steve’a znała od niedawna, a czuła jakby znała go całe życie. Czasami w jej snach pojawiał się Blaise. Gdy już miała wziąć go za rękę, pojawiał się Steve. Została w pubie. Chciała porozmawiać z Zabinim o zaistniałej sytuacji.
- Czy ty i ten Steve to coś poważnego? - zapytał Blaise.
- Nie wiem. - odparła Ginny.
  Pogubiła się.
- A do mnie coś czujesz? - zapytał zdezorientowany mężczyzna.
- Nie wiem.
   Nastała cisza.
- Cholera jasna! -zawołał zdenerwowany Blaise.
Mężczyzna nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
- Poznajmy się bliżej, porozmawiajmy tak po prostu jak przyjaciele. - zaproponował Blaise.
- Czyli nie będziesz mi robił wyrzutów jeśli umówię się ze Stevem na randkę? - zapytała Ginny.
- Nie. - oznajmił Blaise.
   Zabini miał nadzieję, że jakoś uda mu się wpłynąć na uczucia Ginny. Nie znała tego Steve’a. Mógł być niebezpieczny lub mieć jakieś poważniejsze w stosunku do niej zamiary. Blaise nie wiedział z kim ma do czynienia. Był gotowy walczyć o przyjaźń i miłość tej małej rudej istotki.
- Na początek może cię odprowadzę? - zaoferował się Blaise.
- No dobrze. - powiedziała Ginny i lekko się uśmiechnęła.
- Zamknę pub i możemy iść.
  Ginny spojrzała w prawą stronę. Zauważyła, że ktoś leży na ziemi. Podeszła bliżej. Na ziemi leżał sparaliżowany Draco Malfoy.
- O Boże, Blaise! - zawołała Ginny.
  ***
Hermiona siedziała sama w domu. Czekała na Ginny. Dochodziła północ. Granger coraz bardziej niepokoiła się o przyjaciółkę. Zadzwoniła komórka. To była Ginny.
- Gin, co się dzieje, gdzie ty jesteś?! - pytała zdenerwowana Hermiona.
- Spokojnie nic mi nie jest. - powiedziała Ginny. - Tylko jest coś co powinnaś wiedzieć.
- Co takiego?
- Malfoy trafił do szpitala. Został sparaliżowany. Jego stan jest krytyczny. Co jakiś czas wypowiada twoje nazwisko. Myślę, że powinnaś…
  Hermiona nie słuchała, tylko jak najszybciej teleportowała się do szpitala. Przypuszczała, że Draco trafił do Szpitala Świętego Munga. Taką przynajmniej miała nadzieję. Nie pomyliła się. Na korytarzu siedzieli Ginny z Blaise, oraz Narcyza ze swoim narzeczonym.
- Herm, co tak nagle się rozłączyłaś? - zapytała Ginny.
- Co z nim? - zapytała zdenerwowana Hermiona.
- Nie jest za wesoło. Podali mu jakiś eliksir… - odparł Blaise.
- Zapewne Converterent incantatores. * - odparła Hermiona.
- Skąd wiesz? - zapytała zaskoczona Ginny.
- Czytałam o tym. - powiedziała Hermiona - Czy można do niego zajrzeć?
- Na razie nie. - odparła Ginny.
  Hermiona nie mogła zrozumieć dlaczego tak się martwiła o tego nadętego, snobistycznego i egoistycznego arystokratę. Z drugiej strony wcale nie był taki zły. Jako jedyny zauważył zadrapania i siniaki na jej skórze. Obronił ją i zaopiekował się nią gdy tego najbardziej potrzebowała. Chciała aby wyzdrowiał. Co jakiś czas przypatrywała się Narcyzie. Kobieta była obojętna na innych ludzi. Jej narzeczony trzymał ją cały czas za rękę.
  Minęły dwie godziny. Draco ani razu się nie obudził. Każdy po kolei odwiedzał Draco. Przyszła kolej na Hermionę. Dziewczyna usiadła na krześle obok łóżka szpitalnego.
- Draco, wróć do nas. - poprosiła Hermiona. - Jesteś bożyszczem kobiet. Co one bez ciebie zrobią?
   Żadnego odzewu.
- Co ja bez ciebie zrobię? - zapytała szatynka. - Mimo wszystko to cię lubię. Choć nie zmieniłam o tobie zdania. Jesteś najbardziej nadętym, snobistycznym i egoistycznym mężczyzną jakiego znam. To chyba w tym tkwi twój urok.
  Draco lekko poruszył ręką. Słyszał doskonale co Hermiona ma do powiedzenia. Postanowił nie przerywać jej monologu.
- Skłamałam mówiąc, że wróciłam do Rona. Co prawda dałam mu drugą szansę, ale chciałam aby się wyprowadził. Czasami nie mogę na niego patrzeć. - powiedziała panna Granger.
   Malfoy lekko się uśmiechnął. Granger tego oczywiście nie zauważyła i dalej mówiła…
- Malfoy, ty tleniona fretko obudź się! - zawołała Hermiona.
  Draco nie mógł już więcej udawać. Otworzył oczy.
- Granger, nie krzycz na chorego. - odparł zachrypniętym głosem Draco.
- Draco! - zapiszczała Hermiona.
- Mówiłem nie krzycz bo cię wyproszę, Granger. - zagroził Malfoy i lekko się uśmiechnął
- Okej, okej. Jak się czujesz?
- Jestem trochę obolały, a tak poza tym nic nie pamiętam - powiedział Draco.
    W oczach Hermiony pojawiły się łzy.
- Dobrze, że wróciłeś. - odparła szatynka. - Czy jest coś co mogę dla ciebie zrobić?
- Tak. Pocałuj mnie.

Paralysis* - zaklęcie paraliżujące, wiem że w Hogwarcie było podobne ale nie pamiętam jak się nazywało dlatego nazwałam je zupełnie inaczej
Vulnera evanescunt* - zaklęcie powodujące gojenie się ran.
Converterent incantatores.*- eliksir jest lekarstwem na paraliż ciała. Działa powoli ale ma bardzo dobre zastosowanie. Przykładem jest Draco ;)



***
Cześć wszystkim, wróciłam z nowym rozdziałem. 
Rozdział w którym o wiele więcej się dzieje niż w poprzednich. Czy wy też macie zawsze największy problem z tytułem rozdziału ? -.- Ja mam zawsze ogromny
Zapraszam do czytania i komentowania. 
http://ask.fm/MiaVlad  - pytajcie o co chcecie. 
Nowy rozdział ...? 
To tylko od was zależy ;) 

Mia




 


 


poniedziałek, 15 lipca 2013

The Versatile Blogger Award


Zostałam nominowana przez Expecto Patronum oraz przez  Ichhassedich i przez Pearl. Bardzo dziękuję za nominację ;)
 Pytania od ichhassedich:
1. Chciałabyś kiedyś zagrać w jakimś filmie o magii, albo czarach?
2. Gdybyś miała taką możliwość to zostałabyś pisarką?
3. Wierzysz w to, że wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny?
4. Chciałabyś mieć skrzydła?
5. Dlaczego ludzie przestają wierzyć w Boga?
6. Masz jakieś chore ambicje?
7. Masz jakąś traumę po obejrzeniu filmu np. romans albo horror?

Moje odpowiedzi: 
1. Tak, czemu nie, to byłoby coś zupełnie innego, 
2. Tak, zdecydowanie, ale jak na razie mogę
 tylko pomarzyć ;)
3. Tak, choć sama nie wiem czemu. 
4. Choć na jeden dzień chciałabym latać. To musi być fantastyczne przeżycie. 
5. Bo w ich życiu zdarzają się złe rzeczy i powoli przestają wierzyć w Boga, widzą tylko to co złe.
6. Nie. 
7. Czasami, jeśli film jest dobry to go przeżywam, ;D ale trauma to tak nie...

Pytania Expecto Patronum: 
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
2. Czy uważasz, że Luna powinna być z Nevillem na końcu książki?
3. Kto pasuje do Harry'ego poza Ginny?
4. W jakim chłopaku/dziewczynie z Hogwartu zakochałabyś/zakochałbyś się? [czasy Harry'ego]
5. Kogo wolisz: Lunę, Hermionę czy Ginny?
6. Kogo wolisz: Neville'a, Harry'ego czy Rona?
7. Tonks czy Bellatrix?

Moje odpowiedzi:
1. Fioletowy. 
2. Tak, pasowali do siebie <3
3. Luna, albo Hermiona. 
4. Zdecydowanie Draco. 
5. Hermiona.
6. Harry'ego. 
7. Tonks. 

Pytania Pearl:
1. Najpierw przeczytałaś książkę HP czy obejrzałaś film? (Kamień Filozoficzny)
2. Znienawidzony nauczyciel?
3. Twoim zdaniem Ron powinien być z Hermioną?
4. Najgorsza część HP?
5. Najważniejszy moment, który nie został pokazany w filmie a był w książce?
6. Gdybyś mogła spędzić jeden dzień z POSTACIĄ z HP, kto to by był i dlaczego?
7. Co myślisz o Cho i Harrym?

Moje odpowiedzi: 
1. Najpierw obejrzałam film. 
2. Od matematyki. W Hogwarcie najbardziej nie lubiłam Quirrela.
3. Nie, Dramione forever <3
4. Nie ma takiej ;)
5. Gdy Ginny i Harry do siebie się zbliżali, ich pocałunek w książce był gdzie indziej w filmie ;D
6. Z Hermioną. Bardzo interesująca postać. 
7. Zupełnie do siebie nie pasowali, już Ginny lepsza. 


Fakty o mnie: 
1. Jestem bardzo szczerą osobą. Można być powiedzieć, że czasami nawet wredną. 
2. Harry Potter natknął mnie do napisania pierwszego mojego opowiadania i tak się zaczęło. 
3. Mam 19 lat, a wyglądam na piętnaście. 
4. Wolę herbatę o kawy. Po kawie dostaję głupawki.
5. Uwielbiam słodycze, a i tak jestem chuda jak patyk. 
6. Nienawidzę alkoholu. 
7. Od małego miałam skłonności do zabawiania innych swoja osobą.  


Moje pytania:
1. Co sądzisz o końcu książki HP? Jak twoim zdaniem powinna się zakończyć?
2.  Twój ulubiony zespół? 
3. Ulubiona potrawa. 
4. Jakbyś miała na imię jakbyś była chłopakiem?
5. Ulubiony film?
6. Draco Malfoy, Harry Potter, Edward Cullen, Damon z Pamiętników wampirów czy Tom Hanks? Który jest z nich najlepszy?
7. Ulubiona książka, oprócz Harry'ego Pottera.


Blogi, które nominuję:








czwartek, 11 lipca 2013

12. Rozczarowania

    Hermiona nie potrafiła ukryć swojego zaskoczenia. Przed nią stał jej mąż, Ron Weasley. Chciał ją objąć, przytulić, pocałować ale ona mu na to nie pozwoliła. Postanowiła sobie, że już nigdy nikt nie potraktuje jej jak szmata.
- Witaj Hermiono. - odparł niepewnie Ron.
  Do szatynki szybko przybiegła Ginny. Obok rudej stał wysoki brunet. Hermiona zastanawiała się kim on jest.
- Kim jesteś? - zapytała zdezorientowana Hermiona wskazując na Steve’a.
- Steve Reynolds, przyjaciel Rona. - przedstawił się i podał rękę Hermionię
  Szatynka czuła, że skądś znała tego gościa. Tylko nie mogła przypomnieć sobie skąd. Patrzył na Ginny jak na smakowity kąsek. Pannie Granger to się nie spodobało. Mimo wszystko wciąż kibicowała Blaise’owi i Ginny. Bardzo chciała aby tych dwoje było razem.
  Hermiona była lekko roztargniona. Musiała poważnie porozmawiać ze swoim mężem. Poprosiła swoją przyjaciółkę i Steve’a aby wyszli.
- Gdzie byłeś? - zapytała Hermiona.
- Nie mogę powiedzieć gdzie. To tajemnica zakonu. - wyjaśnił Ron.
- Skąd znasz tego całego Steve’a?
- Był mocno pobity, zakrwawiony, miałem dużo ran. Uratował mnie. - oznajmił Ron.
- Rozumiem.
- Widzę, że go nie polubiłaś.
- Nie znam go więc nie będę oceniać.
  Rozmowa się nie kleiła.
- Musimy porozmawiać. - odparł Ron. - Zmieniłem się Hermiono, jestem innym człowiekiem.
- Udowodnij mi to. - powiedziała twardo Hermiono. - Samymi słowami nic nie wskórasz.
  Ron przybliżył się do szatynki. Złapał ją mocno za nadgarstki i spojrzał jej głęboko w oczy. Dziewczyna była przerażona. Nigdy dotąd tak się nie czuła. Bała się poruszyć aby czasem nie zdenerwować swojego męża.
- Daj mi szansę, kochanie. - wyszeptał Ron.
- Dobrze. - przytaknęła ulegle Hermiona.
   Weasley namiętnie pocałował Hermionę w usta. Czuła jego smak, zapach. Brzydziło ją to.
- Grzeczna dziewczynka. - powiedział Ron  i ją puścił, a następnie rozłożył się na kanapie.
- Chciałabym abyś się wyprowadził. - oznajmiła Hermiona.
  Mężczyzna spojrzał na nią bardzo srogo.
- Myślałem, że dałaś mi szansę. - wytknął jej Ron.
- Potrzebuję trochę czasu aby zaznajomić się z tą sytuacją.
   Hermiona była z siebie dumna. To było jej małe zwycięstwo. Miała nadzieję, że Ron się wyprowadzi. Nie mogła na niego patrzeć. Pragnęła spokoju.
- Wyprowadzę się ale będę cię często odwiedzał, kochanie. - powiedział Ron i zaczął zbierać swoje rzeczy.
  Szatynka poszła do pokoju Ginny naprawdę bardzo się zdziwiła to co zobaczyła. Ginny całowała się z mężczyzną którego praktycznie nie znała. Steve łapał wsuwał ręce pod koszulę nocną jej rudej przyjaciółki.
- Steve, na ciebie już czas. - odparła sucho Hermiona.
  Ginny spłonęła rumieniec i zaczęła poprawiać swoje włosy.
- Jak poszło z Ronem, Herm? - zapytała Ginny.
- Dobrze. - powiedziała szatynka. - Wyprowadza się.
  Panna Weasley była lekko w szoku. Nic nie powiedziała. Hermiona miała prawo tak postąpić. Steve pomógł spakować się Ronowi. Pożegnali dziewczyny i wyszli z mieszkania.
- Gin, co ty wiesz o tym Steve’ie? - zapytała szatynka.
- Dobrze całuje. - odpowiedziała Ginny.
- Nie o to pytałam. Skąd jest, ile ma lat, znaki szczególne?
- Nie, dopiero go poznałam. Jest fantastyczny…
- Nie wydaje mi się. Prawie go nie znasz.
- I co z tego? - prychnęła ruda. -
- A co z Blaise’m?
- Nic, a co ma być. To tylko mój szef. - odparła Ginny.

***
   Następnego dnia Draco był lekko podłamany. Granger nie odpisywała. Nie mógł się z tym pogodzić. Żadna mu nie odmówiła. Chodził wściekły po pokoju, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Pragnął tylko jednego, zapić i zapomnieć. Odwiedził pub Blaise’a. W odróżnieniu do Blaise’a, Ginny tryskała energią.
- A tej co? - zapytał Draco.
  Ruda tańczyła, śpiewała i nie przejmowała się niczym. Była jak w transie. W pracy była niezastąpiona. Choć ostatnio zachowywała się co najmniej dziwnie.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział Blaise widocznie załamany.
- Nalejesz mi whisky? - zapytał Malfoy.
- Jasne. - powiedział Zabini.
  Mężczyźni nie byli zachwyceni z obecnej sytuacji w jakiej się znaleźli. Ich złe postępowanie w przeszłości teraz się na nich zemściło.
  Hermiona miał wolny dzień w pracy. Wróciła wcześniej z pracy z gotowym artykułem. Postanowiła, że odwiedzi Blaise’a. Chciała sprawdzić jak się trzyma. Przy barze stał także Draco. Nie wyglądał na uszczęśliwionego jej widokiem.
- Cześć Blaise. - odparła Hermiona. - Witaj Malfoy.
  Blaise skinął jej głową na powitanie i ja objął, a Draco nie zwrócił na nią żadnej uwagi.
- Ziemia do Malfoy’a. - odezwała się Hermiona.
  Mężczyzna nawet się nie poruszył.
- Obraziłeś się na mnie? - zapytała szatynka i lekko dotknęła Malfoy’a.
  Mężczyzna gwałtownie się odsunął.
- Granger, przestań udawać, że nie wiesz o co mi chodzi! - zawołał zdenerwowany Draco.
- Ale ja nie mam pojęcia o co…
- Oho, Draco zaczyna się uruchamiać… - mruknął Blaise pod nosem.
- Nawet nie raczyłaś mi odpowiedzieć! Rozumiem, że nie masz ochoty iść tam ze mną ale trochę taktu, Granger!
  Hermiona nie rozumiała o co mu chodziło…
- Cicho! - wrzasnęła szatynka. - O co ci chodzi, Malfoy?! Gdzie ty mnie niby zapraszałeś, co?!
- Na ślub mojej matki i Petera. Wysłałem ci zaproszenie. - powiedział pewnie Draco.
- Przez ostatnie dwa dni byłam w Hogwarcie. Nie dostałam żadnego zaproszenia. - odparła Hermiona.
- Nawet jeśli nie dostałaś to twoja przyjaciółeczka powinna ci to przekazać.
- Nic nie dostałam. Chyba, że… Ron! - zawołała Hermiona.
- Co ma wspólnego z tym twój mąż? - prychnął blondyn. - Przecież go tu nie ma.
- A właśnie, że jest. Ron wrócił. - wyjaśniła Hermiona.
   Tym razem to Draco był bardzo zaskoczony. Naprawdę myślał, że ten rudy wiewiór już tu nie wróci. Widać, po Granger, że myślała tak samo.
- Wróciliście do siebie? - zapytał Draco.
- Tak. - odparła Hermiona.
  Kłamała. Ron nienawidził Malfoy‘a, szatynka nie chciał prowokować kolejnych kłótni.
- Moje zaproszenia jest już bez znaczenia. - westchnął Draco.
- Dzięki, że o mnie pomyślałeś. I tak bym tam nie pasowała. - odparła Hermiona.
  Tak naprawdę Granger czuła zupełnie coś innego. Była wzruszona zaproszeniem Dracona. Sytuacja między nimi zrobiła się niezręczna. Szatynka wróciła do domu, a Malfoy zamawiał coraz więcej drinków. Nie miał nic ciekawszego do roboty. Był zawiedziony. Czuł, że jego życie nie ma większego sensu. Nie miał dla kogo żyć. Swoje smutki zapijał w alkoholu.

***
    Myślałem, że panna Weasley będzie trudniejsza do zdobycia. Wystarczyło trochę magii, a już jest moja. Teleportowałem się po pub w którym pracowała. Natknąłem się tam na Dracona Malfoy’a. Kiedyś byliśmy po jednej stronie. Był moim najlepszym kumplem. Teraz nawet się nie domyśla kim jestem. Jego przyjaciel uważnie mi się przyglądał. Gdy Ginny do mnie podeszła, Blaise mocno złapał ją za nadgarstek. 
- Co ty wyprawiasz?! - zawołała zdenerwowana Ginny. 
- O to samo powinienem ciebie zapytać. Kim on jest? - zapytał Blaise. 
- To Steve. Mój chłopak. - wyjaśniła. 
- Tak szybko się pocieszyłaś? 
- Do ciebie nic nie czułam! - wrzasnęła Ginny. - Go kocham. 
   Zabini zamarł. To co panna Weasley mówiła nie było do końca prawdą. Moja magia była o wiele silniejsza od jej woli. 
Flexibus mentis, flexibus mentis, flexibus mentis… *
  Mogę nią manipulować kiedy chce, Ginny nie potrafiła mi się oprzeć. 
- Kochasz go? - zapytał Zabini. 
   W jego oczach pojawiły się łzy. 
- Tak, kocham. - przytaknęła. 
   W jej głosie odkryłem nutkę niepewności. Jakby się wahała. 
- Blaise, daj mi spokój. - odparła Ginny i chciała odejść. 
  Zabini wciąż lekko trzymał jej dłoń.
- Nie odchodź. Wiem, że zachowuję się jak desperat ale proszę, nie rób mi tego. Kocham cię. Zostań ze mną…
   Panna Weasley zamierzała ode mnie odejść. Nie mogłem na to pozwolić. 
Flexibus mentis… 
  W tym momencie Draco spojrzał na mnie bardzo wnikliwie. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Poznał mnie. Tylko ja potrafiłeś używać takich zaklęć. 
- Leo…? - szepnął Malfoy. 
  Zamierzałem się wycofać ale tylko z w towarzystwie Ginny…


* - zaklęcie wymyślone przeze mnie. Zastosowanie jego jest bardzo proste. Manipulacja czynami i myślami innych



***
Jak obiecałam, nowy rozdział się pojawił. Już wiecie, że owy morderca ma na imię Leo. Były śmierciożerca. Nazwiska na razie nie ujawnię. Jak myślcie co zrobi Ginny? I czy Hermiona naprawdę wróci do Rona? Od was zależy kiedy pojawi się nowy rozdział. Dziękuję wszystkim którzy komentują, wszystkim którzy czytają tego bloga. Przepraszam za błędy ;) I do następnego...
ask  pytajcie o co tylko chcecie

Mia
  




  


   


niedziela, 7 lipca 2013

11. Przełom

   Zazwyczaj noszę kaptur. Nigdy nie pokazuję swojej twarzy. Moje kochanki mają zawiązane oczy, a ja sam nie patrzę w lustro. Najczęściej rzucam na siebie zaklęcia maskujące. I tak zdarzyło się i tym razem. Wbrew pozorom udawanie, że się kogoś lubi jest naprawdę bardzo uciążliwe. Ron Weasley jest bardzo upierdliwym człowiekiem. Jednak jest mi bardzo potrzebny. Między innymi zapozna mnie ze swoją sisotrą. Głupek niczego się nie domyślał. Ginny mieszkała wraz z Granger w pobliskiej okolicy. Czas się zabawić…
- Ron! - zawołała Ginny i uściskała brata. - A kim pan jest? 
- Dzień dobry. - odparłem. - Mam na imię Steve Reynolds. Jestem bliskim przyjacielem Rona. 
   Ginny zamrugała kilka razy. Podobałem się jej. Mój wygląd wzbudzał podziw wśród płci przeciwnej. 
- Ginny Weasley. - przywitała się i uścisnęła mi rękę. 
   Ron zaprosił mnie do środka. Wraz z Ginny usiedliśmy w salonie. Kobieta oczekiwała wyjaśnień. 
- Gdzieś ty był?! - zawołała Ginny. 
- Tu i tam. Musiałem przemyśleć parę spraw. - wyjaśnił wymijająco Ron. 
   Usiadłem obok Ginny aby się do niej jakoś przybliżyć. Dziewczyna gwałtownie się odsunęła. 
- Skąd się znacie? - zapytała dziewczyna. 
- Poznaliśmy się przez przypadek. - powiedziałem. - Ron był pobity, zakrwawiony, pomyślałem, że mu pomogę. 
  Jej oczy mówiły wszystko… 
Jesteś kolejna, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Najpierw będziesz jęczała z radości, a potem z bólu. Taka jest kolej rzeczy. Moja prawdziwa tożsamość jest dla ciebie wielką niewiadomą. Pociąga cię mój wygląd, mój głos ale nie wiesz, że to wszystko jest iluzją. Pęknie jak bańka mydlana. Pojawi się ktoś zupełnie inny. Prawdziwy ja, pragnący zabijać. 

  Braciszku, nadchodzę…
***
 Zanim Hermiona pobiegła do Harry’ego aby mu oznajmić co znalazła w bibliotece. Postanowiła jeszcze trochę poszperać. Znalazła jeszcze jedno bardzo potężne zaklęcie. Jest ono jeszcze bardziej potężne od legendarnej Avady Kedavry.


Nigrum angelus mortis - czarny anioł śmierci. Jest to rzadki rodzaj czarnej magii. Zaklęcie to zarówno otępia jak i zabija ofiary. Tylko ktoś o bardzo czystym sercu może ujść z życiem. Nikomu się to dotąd nie udało. Zaklęcie ma największą moc w nocy. *

- Hermiono, co czytasz? - zapytał Harry stojący za szatynką.
- Harry, ale mnie przestraszyłeś…- westchnęła Hermiona.
- Coś znalazłaś?
- Właściwie to dwa bardzo niebezpieczne zaklęcia. - wyjaśniła Hermiona - Szukałam antidotum na to jedno ale nie mogłam nic znaleźć.
  Szatynka podała swojemu przyjacielowi książkę z zaklęciami.
- I co myślisz? - zapytała Hermiona.
- Nigdy o tym nie słyszałem. - odparł Harry. - Ktoś używa bardzo starej czarnej magii.
- No to mamy problem…- westchnęła szatynka.
- Chyba, że podpytasz Malfoy’a. Może on coś wie.
- Czemu ja?! - zapytała zbulwersowana Granger.
- Jesteś kobietą, masz pewne atuty których ja nie posiadam. - odparł mężczyzna i zaczął się śmiać.
- Jesteś okropny. - zawołała szatynka.

***
   Blaise miał ogromnego kaca. Bardzo lubił pracę w swoim pubie. Niestety ciągłe oglądanie Ginny nie było najlepszym lekiem na złamane serce. Draco nie komentował, nie dawał rad, po prostu  był obok. I to wystarczyło. Zabini musiał się wziąć w garść. Widocznie to nie była ta jedyna. Zdołał się jakoś ogarnąć i teleportować do pubu. W barze była już Ginny, która zamiatała podłogę i cicho sobie podśpiewywała.
- Cześć. - odparł cicho Blaise.
- Cześć Blaise. - powiedziała Ginny.
   Mężczyzna chciał ją wyminąć ale ona mu na to nie pozwoliła.
- Chciałabym z tobą pogadać. - oznajmiła ruda.
- Chyba nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. - powiedział hardo Zabini.
- Przepraszam. Igranie z uczuciami innych jest naprawdę niedopuszczalne. Mam nadzieję, że kiedyś zostaniemy przyjaciółmi…
- Może kiedyś. - rzucił Blaise i udał się do swojego gabinetu.
  Zabini nie chciał z nią dłużej rozmawiać. Zraniła go bardziej niż można by było sobie wyobrazić. Miał nadzieję, że Ginny coś do niego czuje. Jednak to były tylko złudne życzenia.

***
   Draco bardzo martwił się o swojego przyjaciela. Miał tylko nadzieję, że Blaise nie zrobi nic głupiego. Jego matka szalała. Narcyza oczekiwała, że syn przyprowadzi jakąś ładną, miłą i dobrze wychowaną dziewczynę. Draco doskonale wiedział  o kogo jej chodziło. Hermiona była ładna, inteligentna, umiała się zachować i potrafiłaby utrzymać w ryzach Draco.
  Blondyn długo się zastanawiał kogo zaprosić. Nie wiedział co ma zrobić. Miał tremę, bał się odrzucenia ze strony Granger. Wysłał Hermionie liścik z zaproszeniem.


Granger, 
Wiem, że różnie między nami bywało. Masz prawo odmówić. Za parę dni odbędzie się ślub mojej matki i chciałbym abyś towarzyszyła mi jako moja partnerka. Moja matka dużo zaryzykowała dla tej miłości. Bardzo cię lubi. Zależy jej abyś tam była. Mam nadzieję, że się zgodzisz. 
Draco

   Draco jak najszybciej wysłał zaproszenie. Blondyn nie miał bladego pojęcia, że Hermiona wyjechała. Zaproszenie odebrał Ron. Weasley miał wciąż nadzieję na odzyskanie swojej żony. Nie podobały mu się jej bliskie stosunki z Draco. Nigdy go nie lubił. Postanowił, że się nim zajmie, ale najpierw zdobędzie zaufanie i miłość Hermiony. Pociął liścik od Malfoy’a i go spalił.
  Tego samego dnia Rona odwiedził Steve Reynolds. Wypili kilka piw. Gdy Ginny wróciła z pracy zastała ich w bardzo dobrych humorach.
- Hej, co oglądacie? - zapytała Ginny.
- Jakiś mugolski mecz. - wyjaśnił Steve i lubieżnie oblizał się po wargach.
   Ginny nie ukrywała, że specyficzne zachowanie Steve’a bardzo jej się podobało. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i poszła do swojego pokoju. Nie chciała przeszkadzać chłopakom. Nie mogła przestać się uśmiechać. Ostatnio miewała erotyczne sny. W każdym śnie główną rolą grał Steve. Ron zasnął dlatego Steve niepostrzeżenie wkradł się do pokoju Ginny. Dziewczyna jeszcze nie spała.
- Witaj, Ginny. - szepnął Steve.
- Steve, co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona Ginny.
   Dziewczyna miała tylko na sobie satynową koszulę nocną.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać… - zamruczał Steve.
- O czym?
- O tobie, o mnie.
  Mężczyzna lekko pogładził Ginny po ramieniu. Dziewczyna nie była gotowa na jakiekolwiek zbliżenie.
- O co chodzi? - zapytała zdezorientowana Ginny.
- Chciałbym cię bliżej poznać.. - odparł uwodzicielsko.
- To mnie poznaj, a nie próbuj wpakować mi język to ust! - wykrzyknęła Ginny.
- Nic takiego się nie stało…
  Steve wiedział o co jej chodziło. Miał kontrolę nad jej snami. Każdy jej sen miał zalążek erotyczny. Ginny nie zdążyła nic na to odpowiedzieć bo usłyszała krzyk swojej przyjaciółki.
- Ron?!


* - moje zaklęcie.

***
Jak dla mnie ten rozdział mi się zupełnie nie podoba. Jest krótki, i zupełnie nic się nie dzieje. No może oprócz powrotu Rona. Nie ma także scen z Draco i Herm. Następny pojawi się w czwartek, będzie dłuższy i o wiele ciekawszy. 
Mimo wszystko Zapraszam do czytania i komentowania

Mia






 


 


poniedziałek, 1 lipca 2013

10. Ofiara

    Hermiona wpatrywała się w jego bladoniebieskie oczy jak zahipnotyzowana. Nie mogła oderwać od niego wzroku. „Jest taki przystojny” - westchnęła panna Granger w duchu. „Opamiętaj się Granger” - wciąż powtarzała w myślach. Powoli Draco zaczął całować zagłębienie szyi szatynki. Dziewczyna nie mogła mu się oprzeć.
- Draco, przestań. - wyszeptała dziewczyna.
   Byłą niepewna. Nie chciała aby doszło między nimi do czegoś więcej.
- Hm? - zapytał blondyn nie wiedząc o co jej chodzi.
  Draco nie przestawał jej całować. Hermiona złapała go mocno za rękę i użyła jednej ze sprawdzonych kobiecych metod. Użyła swoich paznokci i go mocno podrapała.
- Granger, to boli! - zawołał z bólu Dracon.
- To miało boleć Malfoy. - oznajmiła Hermiona. - Mówiłam żebyś przestał. Nie słuchałeś więc masz za swoje.
- Czemu przestałaś?! - zapytał zdenerwowany Malfoy.
- Nie podobało mi się. - powiedziała wyzywająco dziewczyna.
- Że jak?! Każdej się podoba…
- Ale ja nie jestem każda, matole! - zawołała zdenerwowana Hermiona. - Zresztą nawet nie udało ci się dojść do pierwszej bazy, Malfoy. Wcale nie jesteś taki dobry.
- Jeszcze mnie popamiętasz, Granger!
- Czekam.
   Draco nie ukrywał swojego zdenerwowania. Bezczelnie rozsiadł się na fotelu.
- To co, zaproponujesz mi coś do picia, Granger?
- Myślałam, że wyjdziesz…  - odparła zdezorientowana szatynka.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, kotku. - powiedział Malfoy i lekko się uśmiechnął.

***
  W pokoju obok trwały bardzo nerwowe narady. Ginny i Blaise nie potrafili dogadać się w wielu kwestiach. Jedną z nich była niechęć wiązania się w jakiekolwiek związki przez Ginny. Dziewczyna wciąż upierała się, że jej do życia potrzebny jest tylko seks. Nic ponad to.
- Tyle razy ci powtarzałam, że nie chcę się wiązać, Blaise. - odparła Ginny. - Nie jestem na to gotowa.
- Spróbuj. - powiedział Blaise. - Ja pragnę czegoś więcej, ruda. Chcę mięć żonę, dzieci. Pragnę założyć rodzinę.
- To nie ze mną. - oznajmiła cicho ruda. - Nie planuję takich wielkich zmian w swoim życiu.
   W pierwszej chwili Blaise zamarł. Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Rozumiem. - odparł Zabini. - Czyli to jest koniec.
- My nadal możemy…
- Nie Ginny, nie możemy! - zawołał zdenerwowany mężczyzna.
- Blaise, proszę porozmawiajmy…
   Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Może tego nie okazywał ale jego mina mówiła o wiele więcej. Ginny podeszła do Blaise’a w nadziei, że jeszcze zmieni zdanie. Na próżno. Blaise powoli wyszedł z pokoju. Zamknął za sobą drzwi.
   W salonie zauważył uśmiechniętego Dracona, który rozmawiał z Hermioną, której to najwyraźniej nie przeszkadzało.
- Draco, idziemy! - zawołał Blaise.
  Malfoy wyczuł, że coś nie gra.
- W końcu… - westchnęła Hermiona.
- Nie narzekaj. Lubisz się ze mną sprzeczać, Granger. Przyznaj się. - powiedział Draco.
- Chyba śnisz. - warknęła szatynka.
- Do zobaczenia, Granger! - zawołał Malfoy i już ich nie było.
   Z pokoju obok wybiegła przerażona Ginny.
- Blaise, poczekaj! - wrzasnęła zapłakana Ginny.
- Hej, co się dzieje? - zapytała Hermiona.
- Wszystko spieprzyłam - oznajmiła ruda.
- Na pewno nie jest aż tak źle.
- Jest fatalnie. To moja wina. Nie zatrzymałam go, nic nie zrobiłam. Idiotka.
- Ginny, przestań. Nie mów tak o sobie…- zaczęła Hermiona. - Jeśli go nie kochasz to nie powinnaś się o nic obwiniać.

***
  Mój dom jest niezauważalny. Dziwi mnie to ponieważ ma trzy piętra. Mieszkam wraz z moimi sojusznikami. Parę dni niedaleko od mojego domu na trawie znalazłem… Rona Weasley’a. Był pobity, nieprzytomny, jego ubranie było całe zakrwawione. Na początku chciałem go zabić. Uznałem, że może mi się jeszcze przydać. Dałem mu schronienie. Zaufał mi. To dla niego może być bardzo zgubne. 
  Jedna z moich kochanek wciąż zdaje mi szczegółowe relacje. Jedną z nich jest nie kto inny jak Luna Lovegood. Dołączyła do mnie ponad rok temu. Nie sądziłem, że się zgodzi być moim szpiegiem. Miała dla mnie złe wieści. 
- Panie, mam złe wieści. - odparła Luna. - Hermiona Granger próbowała dowiedzieć się całej prawdy o mnie, a to znaczy, że i także o tobie.
- Wredna szlama. - syknąłem. - Co zrobiłaś? 
- Usunęłam jej pamięć. 
- Ona nie może dowiedzieć się o naszych planach… 
- Panie, wydaję mi się, że należy ją zabić. 
- Nie, jeszcze nie. Jak na razie mam inny cel. - oznajmiłem. 
- Jaki? 
- Ginny Weasley. - warknąłem. 
   Czemu akurat ona? Jest idealna. Długo nie będzie mi się opierać. Nie szuka miłości, jest niezależna, ma własne zdanie. Taka kobieta to skarb. Najpierw się z nią zabawię, a później ją zabije. I zemszczę…
  ***
   Dracon wolał nie pytać Zabiniego co się stało. Mężczyzna był milczący. Miał smutny wyraz twarzy. Był małomówny. Blondyn miał wrażenie, że jego przyjaciel zaraz się rozpłacze.
- Potrzebuję kobiety. - oznajmił Blaise.
- To chyba nienajlepszy pomysł. - odparł Draco.
  Malfoy był do tego sceptycznie nastawiony. Potrzeba kobiety oznaczała wypad do klubu nocnego. Najzwyczajniej w świecie Malfoy nie miał na to ochoty. Było już bardzo późno.
- Chcę się zabawić. - odparł Zabini.
- Wiem ale jest już bardzo późno. Trzeba wracać do domu. - powiedział Draco.
- Kocham ją. - wyznał Blaise. - Boże, jak ja ją kocham!
- Wiem co czujesz.
- Ciekawe skąd?!
- Po prostu wiem i już. Chodź, dzisiaj będziesz spał u mnie. - oznajmił blondyn.
- U ciebie?! Ja śpię tylko z kobietami! - zawołał Blaise.
- W moim domu, matole. - wyjaśnił Draco.
- Aha, Draco?
- Co?!
- Kocham cię, Draco. Jesteś najlepszy…
   Malfoy wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Nie mógł się powstrzymać. To było silniejsze od niego.
- No co? - zapytał Blaise nie wiedząc o co chodzi.
- Ja ciebie też. - odparł blondyn ledwo hamując swój śmiech. - Teraz wracajmy.

***
Z samego rana Hermiona ruszyła w daleką drogę do Hogwartu. Trochę martwiła się o Ginny. Nie mogła zostać. Panna Granger miała misję do spełnienia. W gabinecie czekał na nią Harry. Wyglądał na zmęczonego. Miał podkrążone oczy, był blady, a na rękach widniały nie zagojone rany.
- Cześć Harry. - przywitała się Hermiona.
- Witaj, Hermiono. - powiedział Harry. - Proszę usiądź.
- Dawno się nie widzieliśmy. - odparła Hermiona. - Jak się czujesz?
- Tak jak i widać. Czuję się koszmarnie. - oznajmił Harry. - Nie śpię po nocach, szukam tego mordercy. Nie wiem kim jest, dlaczego to robi, jaki ma cel…
Używa zaklęć o których nawet nie słyszałem. Mam spory mętlik w głowie. Niewiadomo kogo teraz zaatakuje. Żadna kobieta nie może spać spokojnie.
- Chyba coś jeszcze cię gnębi.
- Luna zachowuje się bardzo dziwnie. Znika na całe dnie. Wraca cała w skowronkach. - oznajmił Harry.
   Na dźwięk imienia Luna, szatynkę bardzo rozbolała głowa. Próbowała jakoś powstrzymać ból, ale on narastał i narastał.
- Herm, dobrze się czujesz? - zapytał Harry.
- Tak, już tak. Od jakiegoś czasu mam takie napady. - wyznała Hermiona.
- Prześpij się, odpocznij. - poradził Harry. - Później porozmawiamy.
   Szatynka zrobiła tak jak radził jej Harry. Przykryła się kołdrą i zasnęła. Sny są odzwierciedleniem naszych marzeń. Hermiona śniła o Draco Malfoy’u. Była z nim taka szczęśliwa, miała z nim dzieci, kochała go…
   Próbowała się zbudzić ale nie potrafiła. Pragnęła mieć normalną rodzinę. Ron nie był gotowy na taki krok. Zniknął bez śladu. Dla Granger, Draco był naprawdę bardzo przystojnym i mimo wszystko inteligentnym mężczyzną. Nie wiązała z nim przyszłości. To był tylko sen, który miał nigdy się nie spełnić.

***
   Dwie godziny później Hermiona poszła prosto do biblioteki. Wykłady miały rozpocząć się następnego dnia dlatego miała dzień wolny. Planowała dobrze to wykorzystać. Panna Prince bardzo ucieszyła się na widok Hermiony. Szatynka robiła dobrą minę do złej gry. Tak naprawdę chciała znaleźć informacje w Dziele Ksiąg Zakazanych. Potrzebowała zgody Harry’ego.
- Harry, muszę trochę czasu spędzić w bibliotece i potrzebuję twojej zgody. - zaczęła Hermiona.
- Na to nie potrzebujesz zgody. - odparł zaskoczony Harry. - O co chodzi?
- O Dział Ksiąg Zakazanych. - powiedziała szatynka
- Szukałem tam informacji chyba ze sto razy. Nic nie znalazłem.
- Pozwól mi. - błagała panna Granger.
- No dobrze, może ty coś znajdziesz. - odparł Harry i lekko się uśmiechnął.
  Hermiona była lekko zdenerwowana. Każda książka zawierała coś mrocznego. Jedna z nich wyjątkwo zwróciła uwagę Hermiony. Jej tytuł brzmiał „Historia najtrwalszych zaklęć”. Szatynka zauważyła, że dwie strony były ze sobą sklejone. To ją jeszcze bardziej zainteresowało.
- To jest to! - zawołała Hermiona

Mortem Cicatricem - jedno z mniej popularnych mrocznych zaklęć. Tylko czarodziej o bardzo dobrych umiejętnościach może je wykonać perfekcyjnie. Nawet najmniejszy błąd może spowodować śmierć atakującego. Na ciele ofiary, a zwłaszcza na twarzy pojawiają się bolesne blizny które nigdy już nie znikną. Istotą tego zaklęcia jest jego trwałość i perfekcja…*


- O Boże… - westchnęła Hermiona i szybko pobiegła do Harry'ego
***
   Jesteś sama w domu. Nikt cię nie pilnuje. Będziesz moja…




***


* - Zaklęcie wymyślone bezpośredni przeze mnie. 
  Rozdział dodany wcześniej. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za wszelkie błędy. Zapraszam do czytania i komentowania. Następny rozdział najpóźniej w weekend. Zapraszam. 


Mia