piątek, 25 października 2013

30. Kolejny trop

  Hermiona nie wiedziała jak im to powiedzieć. Sam fakt, że Ginny została porwana ją przerażał. Musiała się jakoś zebrać w sobie i jak najszybciej rozwiązać wszystkie zagadki jakie dla nich zaplanował Pan L. Nie wiedziała na pewno, że to on zgotował im takie piekło ale jak nie on to kto?
- Hermiono, wyduś to z siebie. - ponaglał zdenerwowany Blaise.
  W milczeniu szatynka podała mu kartkę z wiadomością o Ginny i pierwszą z zagadek.
- O Boże. - westchnął Zabini.
  Nie wiedział co ma powiedzieć, zrobić. Czuł się bezradny. Co teraz z nimi będzie?
 Jako jedyny, Draco zachował zimną krew. Przeczytał szybko pierwszą z wskazówek i zaczął intensywnie myśleć.
- Słuchajcie, musimy działać. - oznajmił blondyn.
  Nikt nie reagował. Tylko Hermiona podniosła głowę aby na niego spojrzeć.
- Co proponujesz? - zapytała Granger patrząc mu prosto w oczy.
- Gdy stoisz na łące to czy myślisz, że otacza cię cisza? Wsłuchaj się w naturę, a zobaczysz, że dookoła jest pełno życia… - przeczytał blondyn. - Co to może oznaczać?
  Granger zaczęła główkować. Coś jej świtało w głowie.
- Jeśli chodziłoby o zwykłą łąkę no to w Londynie jest ich pełno. Jak my mamy znaleźć kolejną wskazówkę? To jest szukanie igły w stogu siana, Malfoy. - powiedziała szatynka.
  Harry chwilę się zastanawiał. Wychowywał się wśród mugoli. Chodził wraz z nimi do szkoły, spędzał z nimi mnóstwo czasu. Kiedyś, gdy Harry miał zaledwie sześć lat, ciotka Petunia próbowała wyjaśnić Dudleyowi potrzebę przebywania na świeżym powietrzu i życie zgodnie z naturą. Jeden jedyny raz Dudley chciał wybrać się na łąkę. Tylko, że to nie była taka zwykła łąka ponieważ zwykli ludzie nie mieli tam wstępu. Nikt nie wiedział dlaczego. No może oprócz Petunii, która domyślała się, że przebywają tam czarodzieje czyli jej zdaniem różni odmieńcy. To właśnie wtedy Harry zauważył wyjątkowość tego miejsca
- Niekoniecznie. - powiedział Harry - Chyba wiem gdzie może być kolejna wskazówka.
- Skąd wiesz? - zapytała zaskoczona Hermiona.
- Unicum purgentur*. - powiedział Harry. - To nazwa tej polana. Jest otwarta tylko dla czarodziejów. Ludzie jej nie dostrzegają. Dla nich jest zwykłym śmietniskiem, a dla nas to istny raj. Nie wiem czy ta łąka jeszcze istnieje.
- Słyszałem o niej. - odezwał się Malfoy. - Tylko podstawowe pytanie Potter, skąd ty o niej wiesz?
- W dzieciństwie się na nią natknąłem. - odparł Harry. - Poza tym jako dyrektor Hogwartu muszę wiedzieć takie rzeczy.
  Potter lekko uśmiechnął się do Draco.
- Granger, obudź się. Mamy trop. - powiedział Malfoy.
  Hermiona ścisnęła go za rękę i mocno się do niego przytuliła. Do Blaise’a jak na razie nic nie docierało. Robił to co inni ale nie odzywał się nikogo. Miał złe przeczucia. Chciał tylko jednego. Aby Ginny do niego wróciła.

***
  Nie spodziewałem się, że tak szybko rozwiążą pierwszą zagadkę. Cóż, widocznie nie doceniłem ich. Czas podkręcić trochę atmosferę. Muszę się jeszcze trochę pobawić z moją małą Ginny. Dziewczyna smacznie spała. Dziwię się,, że może spać na tej zimnej i twardej podłodze. Dzisiaj może przekonam ją aby przyszła spać ze mną. Muszę wysłać Lunę i kilka moich współpracowników na łąkę. To będzie ciekawy spektakl z elementami walki i humoru. 
  Lekko kopnąłem Ginny w brzuch aby się obudziła. Szczerze mówiąc wyglądała strasznie. Jej twarz nie zachęcała ale jej ciało ależ i  owszem. 
- Czego chcesz? - zapytała skołowana Ginny. 
- Nie wygodnie ci prawda? - zapytałem z zatroskaniem w głosie. 
Ginny nie odpowiedziała. 
- Jak chcesz, to mogę przetransportować cię na moje łóżko… - powiedziałem i spojrzałem na nią bardzo wymownie.
  Weasley od razu domyśliła się o co mi chodzi. 
- Nigdy, szczurze. - warknęła ruda. 
- Jesteś tego absolutnie pewna? - zapytałem. 
- Tak. - oznajmiła Ginny. 
  Wyglądała na wyczerpaną. Trudno jej się było dziwić. Na pewna była głodna i spragniona. Przyniosę jej kawałek chleba i trochę wody. Jeszcze chcę się z nią trochę pobawić. Z niecierpliwością czekałem aż przybędzie Luna. Ona podsłuchiwała, szpiegowała i miała wszystko pod kontrolą. Teleportowała się prosto do kuchni. 
- Leo, nie pilnujesz jej, nie ucieknie? - pytała zaskoczona Luna. 
- Nie ma takiej możliwości. Jest w klatce antymagicznej. Poza tym jest zbyt słaba aby uciec. Szykuję jej trochę jedzenia i wody. Muszą ją jakoś wzmocnić. - wyjaśniłem. 
- Po co? Jak i tak ją zabijesz…
- Tak ale przedtem mam zamiar ją trochę wykorzystać. Chodźmy. Przywitasz się ze swoją przyjaciółką. - powiedziałem. 
 Luna szeroko się do mnie uśmiechnęła i podążała za mną. Ginny cały czas leżała na ziemi. Nie poruszała się. Miała zamknięte oczy. Jej  obdarte ubranie pokazywało jej apetyczne i jędrne ciało. 
- Ginny, masz gościa. - powiedziałem. 
  Panna Weasley najpierw powoli spojrzała na mnie, a później jej wzrok spoczął na Lunie. 
- Luna, a co ty tu robisz? - zapytała ruda. 
- No, a jak myślisz? - prychnęła Lovegood. 
- To moja prawda ręka. - wyjaśniłem. 
- O Boże, Luna coś ty narobiła dziewczyno?! - zawołała Weasley. - Ty i on?!
  W odwecie blondynka zaczęła histerycznie się śmiać, a ja wraz z nią. Tylko to nie był czas na żarty. Musiałem wysłać Lunę i parę moich sojuszników na łąkę. To w moim stylu. Postanowiłem, że będą specyficznie ubrani. A właściwie przebrani. Zabawa dopiero się zaczyna. 

***
   Hermiona była przygotowana jak najgorsze. Próbowała jakoś wszystkich wesprzeć w tej trudnej sytuacji. Nawet zadzwoniła do Luny aby poprosić ją o pomoc. Niestety blondynka nie odpowiadała. Czarodzieje nie mogli się teleportować. Nikt oprócz Pottera nie wiedział gdzie ta łąka dokładnie się znajduje. Szatynka ubrała bardzo wygodnie. Zabrała małą torebkę w której dosłownie znajdowało się wszystko.
- Ach, jak ja za tym tęskniłem. - westchnął Potter.
- Za czym? - zapytała Granger.
- Znowu przeżywamy przygodę. Ty jesteś przygotowana na wszystko. Razem rozwiązujemy zagadki, walczymy ze złem… Tęskniłem za tym.
- Co ty gadasz Potter, ciepła posadka w Hogwarcie cię nie kręci? - zakpił Draco.
- Bardzo bym chciał aby tak było. - powiedział Harry. - Ja się do tego najzwyczajniej w świecie nie nadaję.
- Brakuje tylko Rona. - odezwała się Hermiona.
- Teraz jesteśmy ja i Blaise, Granger. - powiedział blondyn i lekko się do niej uśmiechnął.
- Idziemy czy gadamy? - zapytał zirytowany Zabini. - Im prędzej się tam dostaniemy tym prędzej odnajdziemy Ginny.
  Cała trójka już więcej się nie odzywała. Bała się, że Blaise wybuchnie i dojdzie do kłótni. Nagle Malfoy poczuł wielką potrzebę aby powiedzieć Granger co tak naprawdę do niej czuje. Co prawda parę godzin temu wymsknęło mu się to ale wolał powiedzieć jej to tak aby nikt mu w tym już nie przeszkodził.
- Granger, chciałem ci powiedzieć…
- To tutaj. - oznajmił Potter.
  Łąka miała być piękna. Jej wygląd miał powalać na kolana. Magiczne zwierzęta miały biegać, skakać i cieszyć się życiem. Czarodzieje mieli spędzać tu każdą wolną chwilę. Każdy miał się do siebie uśmiechać. Sielanka miała trwać i trwać….
  Teraz to miejsce wygląda zupełnie inaczej. Brak traw, drzew i jakichkolwiek oznak życiowych.  Na łące jeśli to miejsce tak można było nazwać nie było żadnych zwierząt. Panowała mgła przez którą praktycznie nic nie było widać.
- O Boże, co się tutaj stało? - zawołał Potter.
- Widocznie pan L był tu przed nami. - odezwała się szatynka.
- Tylko jak w tej mgle mamy odnaleźć jakąkolwiek wskazówkę? - pytał Zabini.
- Wiecie co, chyba mamy gości… - powiedział Draco.
  Zza mgły wychodziły kolejne osoby ubrane w długie czarne peleryny z kapturem i taką samą maskę wenecką każdy. Nie można było stwierdzić czy to kobieta czy to mężczyzna ponieważ każdy miał na sobie maski. Choć jedna osoba przykuła szczególna uwagę Hermiony. Spod jednej z masek wystawały jasne blond włosy. Szatynka od razy zaczęła się zastanawiać kto to może być.
- Kim jesteście i czego chcecie? - zapytał Harry.
- Cześć bliznowaty. - odezwał się jeden z zamaskowanych. - Przyszliśmy się z wami się trochę pobawić.
- To znaczy? - zapytał Malfoy.
- Crucio! - zawołał zamaskowany czym bardzo zaskoczył wszystkich wokół.
- Drętwota! - zawołała Hermiona zatrzymując dalsze działanie Crucio.
 Harry wraz z Blaise’m zaczęli walczyć ramię w ramię z zamaskowanymi postaciami. Hermiona pomogła wstać Draco.
- Granger, dowalmy im. - powiedział blondyn.
- Robi się. - odparła szatynka i lekko uśmiechnęła się do Malfoy’a.
  Szukała wystających spod maski blond włosów. Podejrzewała, że to ktoś znajomy.
- Zatrzymaj się! - zawołała Hermiona.
  Zakapturzona postać cały czas uciekała. Po chwili zatrzymała się i chciała użyć swojej różdżki. Hermiona jej na to nie pozwoliła.
- Expelliarmus! - zawołała szatynka.
  Granger podeszła do nieznajomej postaci i chciała ją dotknąć. Ta od razu się teleportowała zostawiając kolejną wskazówkę w kopercie. Ucieszona Hermiona od razu przeczytała jej zawartość.

Każdy człowiek coś w życiu zrujnował, jednak tylko człowiek niezwykły potrafi z tych ruin wydobyć zabytki…*

* nazwa łąki wymyślona przeze mnie
* Cytaty wyszperany w internecie




No i jest rozdział. Ciężko mi się go pisało ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;) Dziękuję, że komentujecie i jesteście tutaj. Całą krytykę przyjmuję na klatę :D Dzisiaj jestem padnięta. Nie będę się rozpisywać. Dzięki że jesteście i czytacie. Dziękuję za 40000 wyświetleń. Zaczynając to opowiadanie, nie myślałam że ktokolwiek będzie je czytał. Dzięki wam mam wenę aby wciąż pisać.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy. 
Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie znajdującej się u góry po prawej stronie ;)

Mia




piątek, 18 października 2013

29. Zagadki

- Zostaw mnie! - błagała. 
 - Droga Ginny, nie bój się. Nie skrzywdzę cię. - powiedziałem i lekko pogłaskałem ją po włosach. 
  Nie mogła nic zrobić. Była przywiązana do łóżka. Była moją niewolnicą. Jej twarz wyrażała skrajne emocje. Próbowała wezwać pomoc. Niestety jej zdolności telepatyczne były zerowe. Poza tym rzadko kto potrafił odnaleźć moją kryjówkę. Ginny płakała gdy nie patrzyłem na nią. Myślała, że nie zauważę. Była taka bezradna. Aż żal było patrzeć. Miała bardzo jędrne ciało. Jednak jej największą ozdobą były jej włosy. Dodawały jej wdzięku i elegancji. 
- Czego ode mnie chcesz? - zawołała panna Weasley. 
  Przymilnie się do niej uśmiechnąłem. 
- Chciałabym z tobą porozmawiać. Dowiedzieć się czegoś o tobie. - odparłem. 
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Nawet nie wiem jak wyglądasz. 
- I o to właśnie chodzi królewno. - powiedziałem. 
- Dlaczego akurat ja? 
- Ty jesteś wyjątkowa. - wyszeptałem i lekko pocałowałem ją w czoło, a później w usta. 
  Powoli starałem się zgłębić w pocałunek. Ginny była nieugięta i ugryzła mnie w język. Nie powiem dziewczyna ma charakterek ale bowiem nie wie z kim zadarła. Mocno złapałem ją za włos i pociągnąłem. Panna Weasley zwijała się z bólu. Była tak uparta, że nawet nie zapiszczała. Nawet Luna jęczy gdy próbuje się na niej w jakiś sposób wyżyć. 
- Moi przyjaciele mnie znajdą i cię zabiją. - powiedziała Ginny. 
- Prędzej to ja, zabiję ciebie. Nie martw się. Zjawią się tu ale wtedy ty będziesz już trupem. 
  Wyciągnąłem różdżkę i zacząłem swój rytuał. Nie chciałem jej zabijać. Kilka blizn jej nie zaszkodzi. 
- Mortem Cicatricem. - powtarzałem. 
  Każdy mój gest musi być wykonany perfekcyjny. 
  Na twarzy Ginny zaczęły pojawiać się czerwone bąble, które zaczęły przeraźliwie ją piec. Teraz już nie powstrzymywała się od przekleństw i krzyków. 
- To boli! - wołała dziewczyna. - Zostaw mnie, błagam cię, zrób coś! To piecze, przestań!
  Po trzech minutach bąble przeistoczyły się w widoczne blizny na policzkach, czole, nosie i pod oczami. Blizny już nigdy nie znikną. Pozostaną z nią na zawsze. Aż do śmierci. 
- Co się stało? - zapytała Ginny. 
  Ból zniknął. Jej wygląd już nigdy nie ulegnie zmianie. 
- Spójrz na siebie. - powiedziałem i podałem rudej lustro. 
  Dziewczyna zaniemówiła. Po jej policzkach spłynęło kilka pojedynczych łez. Myślałem, że całkowicie się rozpłacze lecz stało się inaczej. 
- Wyglądam przerażająco. - powiedziała Ginny. 
- Jesteś taka jak ja. - odparłem. 
- Nie, może i wyglądam jak ty ale moje serce wciąż jest pełne miłości i nadziei, a twoje zawsze będzie pozbawione wszelkich uczuć. 
  Nic mnie nie obchodziło jej zdanie. Lecz to co zrobiłem później miało na to wielki wpływ. Złapałem ją za włosy, wyciągnąłem różdżkę, wyczarowałem nożyczki i zacząłem ścinać jej piękne rude włosy. 
- Zostaw je! -zawołała wzburzona Ginny. 
 Lecz ja nie reagowałem. 
- Nikt nigdy cię nie pokocha. - odparłem. 
- Jak ty niewiele wiesz o miłości… - prychnęła panna Weasley. 

***
   Po kolejnej upojnej nocy spędzonej z Malfoy’em, Hermiona musiała podjąć ważną decyzję. Musiała uwzględnić wszystkie za i przeciw. Draco był bardzo przystojnym, i inteligentnym mężczyzną. Był czystej krwi co komplikowało całą ich znajomość. Miał bardzo dużo pieniędzy. To było już druga rzecz, która przeszkadzała Granger. Miał na nad nią wielką władzą. Umiał doprowadzać ją do szewskiej pasji. Tylko on potrafił tak dobrze całować. Miał bogate życie seksualne. To najbardziej przerażało Granger. Obawiała się, że nie spełni jego oczekiwań. Ron często kochał się z nią wbrew jej woli.  Wmawiał jej, że jest beznadziejna i powinna bardziej się postarać.
   Draco co jakiś czas spoglądał na szatynkę. Była taka delikatna. Nie zamierzał jej krzywdzić. Chciał tylko… No właśnie czego on od niej chciał ale tak naprawdę? Zadawał sobie to pytanie kilkakrotnie lecz nie znalazł na nie odpowiedzi. W podświadomości wiedział co powinien zrobić. Jak na prawdziwego mężczyznę powinien się jej oświadczyć. Bez niej nie potrafił normalnie funkcjonować. Powoli tracił swoją wolność i beztroskę. Potrzebował stabilizacji. Była jedyną kobietą przy której zaczął myśleć o małżeństwie.
- Granger…
- Malfoy…
  Zachowywali się tak jakby czytali w swoich myślach.
- Ty pierwsza. - odparł Draco i lekko pogłaskał ją po włosach.
- Nie, ty. - powiedziała szybko szatynka. - Nalegam.
- Co z nami będzie? - zapytał blondyn.
- W jakim sensie? - odparła Hermiona.
- Chyba powinniśmy sobie coś wyjaśnić. Wiem, że wałkuję ten temat bardzo długo ale do cholery Granger…
   Zdenerwowany Draco nie mógł znieść braku zainteresowania ze strony Granger.
- Czego ty od mnie chcesz?! - wrzasnęła Hermiona. - Sypiamy ze sobą i to tyle, rozumiesz! Nic więcej!
- Aha. - oznajmił blondyn i zaczął się ubierać.
- Draco, poczekaj… - odezwała się w końcu szatynka.
- Po co? Nie mam po co tu zostawać.
  Hermiona miała na sobie majtki i koszulkę należącą do Draco.
- Mam na sobie twoją podkoszulkę. - odparła szatynka.
  Mężczyzna sięgnął po koszulkę, a w odwecie Granger złapała go mocno za rękę i przyciągnęła do siebie.
- Czemu wciąż mieszasz mi w głowie? - zapytał mocno wkurzony blondyn. - Najpierw ten list w którym opisałaś podobno swoje prawdziwe uczucia do mnie, a później się ich wyparłaś. Teraz ze mną sypiasz ale nic do mnie nie czujesz prawda? O co w tym wszystkim chodzi? Ojciec miał rację. Choćby nie wiem co się działo, Draco nie zakochuj się. Tak mi powtarzał, no a ja głupi go nie posłuchałem.
- Zaraz, co ty powiedziałeś? - zapytała Hermiona. - Kochasz mnie?
   Draco nie zdążył potwierdzić swoich słów bo do mieszkania wszedł zmartwiony Blaise. Nawet nie zapukał dlatego Hermiona musiała skryć się za plecami Draco. Była prawie naga.
- Ups, przeszkodziłem? - zapytał zawstydzony Blaise.
- No trochę. - warknął Draco. - Właśnie miałem…
  Hermiona lekko szturchnęła blondyna w żebro aby się zachowywał.
- Blaise, co cię do nas sprowadza? - zapytała szatynka.
- Czy przypadkiem nie ma u was Ginny? - zapytał Zabini.
- Z tego co wiem no teraz mieszka u ciebie. - odparł Malfoy.
- Właśnie chodzi o to, że nie wróciła na noc do domu. - wyjaśnił Blaise.
- To do niej niepodobne. - odparła Hermiona.
- Może zabawia się z jakimś… - zaczął Draco ale Granger mocno uderzyła go w głowę aby powstrzymać go od zbyt intensywnego myślenia.
- Bardzo się o nią martwię. - wyznał Zabini. - Ale jeśli coś jej się stało?
- Musimy popytać czy ktoś jej nie wiedział. Tak sobie myślę czy ten Pan L czasem nie ma z tym nic wspólnego… -  zastanawiał się Draco.
- Oj nie strasz go, Malfoy! - zawołała szatynka widząc przerażoną minę Blaise’a.
  Hermiona postanowiła się ubrać i przypomnieć sobie kiedy ostatnio widziała Ginny. Obawiała się, że Draco może mieć rację. Nie chciała straszyć Zabiniego dlatego na poczekaniu wymyśliła plan działania.
- Może się pokłóciliście albo coś, Blaise? - zapytała  Granger.
- Nie, nic z tych rzeczy. - powiedział Blaise. - Jeśli coś jej się stało…
- Może u Pottera się zatrzymała? - podsunął blondyn.
- Co ty sugerujesz, Draco? - zapytała Hermiona. - W razie czego sprawdźmy.
   Kilka minut później Hermiona wysłała do Harry’ego sowę z krótką wiadomością.

  Harry, 
 Mam do ciebie dość nietypowe pytanie. Czy widziałeś się ostatnio z Ginny? To pilne. Blaise się bardzo niepokoi. Nie wróciła na noc. Martwimy się. Odpisz jak najszybciej. 
Hermiona

   Po przeczytaniu listu Harry natychmiast opuścił Hogwart i teleportował się pod dom Hermiony. Nie interesowały go szkolne sprawy. Ważna była Ginny. Tylko to się liczyło. Zastanowiła go koperta, która leżała na wycieraczce przed domem Granger. Nie wiedział co ma o tym myśleć.
- Harry, co tu robisz? - zapytała Granger.
- Ginny to też moja przyjaciółka. - powiedział Harry. - Chcę wam pomóc ją znaleźć. Po za tym wyjaśnij mi co to jest.
  Mężczyzna wskazał na kopertę, którą trzymał w rękach.
- Koperta… - odparła szatynka nie wiedząc o co chodzi Potterowi. - Skończyłeś Hogwart, a nie wiesz co to jest?
- Ta koperta jest zaadresowana do ciebie. Leżała na wycieraczce. - wyjaśniła Potter.
  Granger spojrzała na kopertę. Przynajmniej z tego co się orientowała nie posiadała żadnych wielbicieli. Powoli otworzyła kopertę. W środku znajdował się krótki list.

Wasza przyjaciółka jest teraz w moich rękach. Mam dla was trzy zagadki które musicie rozwiązać aby ją odnaleźć. Czas leci. Tylko od was zależy w jakim stanie ją zobaczycie. Jeśli w ogóle. 

Gdy stoisz na łące to czy myślisz, że otacza cię cisza? Wsłuchaj się w naturę, a zobaczysz, że dookoła jest pełno życia…*

Zdenerwowana Hermiona od razu pobiegła do chłopaków.
- Chłopaki…
- Coś się stało, Granger? - zapytał Draco.
- Ginny…

* - znalazłam w internecie, nie było autora podpisanego


Pamiętacie? To było piękne. 

***
Hej wam. No i jest rozdział. Rozdział jest trochę krótszy ale tak miało być. Muszę was trochę wprowadzić no nie chcę aby wszystko się wyjaśniło tak od razy. Rozdział taki sobie. Choć w sumie może być ;) 
Dziękuję wam że komentujecie, wiem że się czasem nie to naprawdę pomaga ;)

Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy. 

Mia


niedziela, 13 października 2013

Płytki facet - VI miniaturka

(Perfect - polecam posłuchać ;) )
Po wojnie Hermiona Granger zmieniła się nie do poznania. Wpadła w głęboką depresją, którą leczyła poprzez jedzenie dużej ilości słodyczy. To nie mogło jej wyjść na dobre. Dziewczyna, która kilka lat temu ważyła pięćdziesiąt pięć kilo teraz waży dziewięćdziesiąt pięć kilo. Nie zważa na swój wygląd. Wciąż jest bardzo mądrą i miłą dziewczyną, ale co z tego jeśli w dzisiejszych czasach liczy się tylko wygląd. Od pięciu lat nie była na randce. Jej związek z Ronem się rozpadł. Stali się bardzo dobrymi przyjaciółmi lecz nic poza tym. Jej przyjaciółka Ginny bardzo się o nią martwiła. Próbowała ją namówić na jakieś wspólne ćwiczenia. Panna Granger obawiała się nawet wyjść z domu. Pracowała w domu. Równocześnie zajadała chipsy i pracowała w Departamencie Tajemnic.
- Herm, musisz się wziąć w garść - powtarzała Ginny. - Zacznij ćwiczyć, idź do dietetyka. Zrób coś z sobą!
- Od jutra. - mówiła z przekonaniem Hermiona.
- Zawsze tak mówisz. - odparła Ginny. - Tylko, że później nic z tym nie rozumiesz. Jutro idę z  tobą do dietetyka. Zrozumiano?!
- Okeeeeej.
  Szatynka była zbyt zajęta jedzeniem aby zwrócić uwagę na przyjaciółkę. Przytakiwała choć i tak wiedziała, że nie posłucha Ginny. Nie chciała, potrafiła, może nie miała siły aby zgubić zbędne kilogramy. Lecz Ginny postanowiła, że się nie podda i będzie walczyć o zdrowie i dobre samopoczucie swojej przyjaciółki.

***
  Draco Malfoy był w każdej dziedzinie naj. Najprzystojniejszy, najładniejszy, najseksowniejszy… Kobiety nie dostrzegały w nim jednej podstawowej wady. Powierzchowność. W pracy był bezlitosny. Był dietetykiem. Mówił kobietom, że są brzydkie, nieatrakcyjne i żaden facet nigdy na taką jak ona nie spojrzy. Miał do tego nadzwyczajny talent. Jego metody były bardzo skuteczne. Kobiety przychodziły do niego z gratulacjami. Malfoy umawiał się bardzo pięknymi  kobietami. Ich wygląd zapierał dech w piersiach. Wystarczyła jedna rozmowa aby zmienić o takiej kobiecie zdanie. Malfoy’owi to nie przeszkadzało. Dla niego najważniejszy był wygląd. Nie zwracał uwagę na charakter. I dlatego dziewczyny, które były nieco grubsze były traktowane przez blondyna w bardzo chamski sposób.
  Nawet jego przyjaciel Blaise zauważył bardzo powierzchowny stosunek do płci przeciwnej. Obydwaj umówili się na grę w koszykówkę. Obok nich przechodziły przeróżne kobiety. Niektóre wyglądały lepiej, a niektóre nieco gorzej. Blaise do każdej z nich uśmiechał się tak samo. Draco był zupełnie inny. Gdy pojawiały się dziewczyny nieco grubsze prychał i robił dziwne miny.
- Przestań się tak zachowywać. - zganił przyjaciela Blaise.
- A co ja takiego robię? - zapytał blondyn.
- Oceniasz kobiety tylko i wyłącznie po wyglądzie. - odparł mężczyzna. - Jesteś strasznie ograniczony.
- Przecież nie będę się oglądał za jakimś wstrętnym pasztetem. - powiedział Draco. - Wolę popatrzeć na ładne i zgrabne ciałko.
- Tylko, że te ładne i zgrabne ciałka zazwyczaj nie mają wcale mózgu.
-  Nie zauważyłem…
- Akurat. Wiesz, co? Jesteś strasznie płytki.
- Co to znaczy?
- Po prostu zacznij traktować innych ludzi z szacunkiem. Tych gorzej wyglądających także. Ci ludzie mają uczucia. Są mili i serdeczni, a ty traktujesz ich z góry.
- I tak wiesz, że to się nie uda, prawda? Ja się nigdy nie zmienię.
- Znajdę zaklęcie, które całkowicie cię zmieni. - powiedział Blaise. - Przynajmniej przez dwadzieścia cztery godziny będziesz zupełnie innym człowiekiem. Obiecuję ci to.
  Blaise nie rzucał swoich słów na wiatr. Miał plan. Kilka dni temu w jednej z książek znalazł zaklęcie Pretiosum Guy. Zaklęcie powtarzane kilkakrotnie umożliwia wydobycie wszystkich dobrych cech danego człowieka na światło dzienne. Zmiana ta trwa dwadzieścia cztery godziny.
  Blaise spojrzał na przyjaciela z niesamowitym błyskiem w oczach.
- Co ty kombinujesz? - zapytał zdezorientowany Draco.
- Pretiosum Guy… - powtarzał Blaise.
  Draco nie wiedział co się z nim dzieje. Wokół niego pojawiał się dym, niesamowicie jasne światło i coś jeszcze… Coś co zmieniło jego samego.
- Co się do cholery jasnej dzieje?!

***
   Ginny nie odpuszczała dlatego Hermiona musiała posłuchać przyjaciółki i iść po poradę do dietetyka. Ruda była dla ogromnym wsparciem dla Granger. Zaprowadziła ją do najlepszego dietetyka w mieście. Gdy dziewczyny dotarły na miejsce Ginny stanęła jak wryta.
- O nie… - westchnęła ruda.
- Co? - zapytała zaskoczona Hermiona.
- Chodźmy stąd. - odparła panna Weasley.
- Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie, coś się stało?
- Tym dietetykiem jest… Draco Malfoy.
- Skąd wiesz?! - zawołała zdenerwowana szatynka.
- Pisze na drzwiach. - wyjaśniła Ginny. - Chodźmy stąd . Znajdziemy innego dietetyka.
  W tym samym momencie ze swojego gabinetu wyszedł Draco Malfoy.
- Dzień dobry piękne panie. W czym mogę wam pomóc? - zapytał uprzejmie blondyn.
- Nie mów, że nas nie poznałeś, Malfoy. - warknęła Ginny.
- Weasley? - zapytał zaskoczony Draco. - A to musi być Granger.
  Jego zdaniem Hermiona nic się nie zmieniła. Od razu przykuła jego uwagę. Najbardziej zdziwił go fakt dlaczego Granger przyszła po poradę do dietetyka skoro była szczupła.
- My już wychodzimy, Malfoy. - oznajmiła Hermiona.
  Blondyn nie zamierzał tak ławo zrezygnować. Granger zrobiła na nim wielkie wrażenie. Sam nie wiedział dlaczego tak się stało.
- Może jednak zostaniecie. - przekonywał Draco.
  Ginny uznała, że Malfoy nie odpuści. Pociągnęła zdenerwowaną przyjaciółkę za sobą i weszła do gabinetu Draco. Na ścianach wisiały dyplomy, podziękowania i wyrazy szacunku dla Malfoy’a.
- To co was do mnie sprowadza? - zapytał blondyn.
- My nie chcemy twojej pomocy. - powiedziała Hermiona.
- Może jednak? - Draco nie ustępował.
- Nie. - powiedziała zdecydowanie Ginny. - Ona ci nie ufa. Nie pozwoli abyś sporządził dla niej specjalną dietę.
- Dietę? - zapytał zaskoczony Malfoy. - Przecież jesteś szczupła, Granger.
  Hermiona uznała, że Malfoy sobie z niej żartuje. Tylko, że on mówił poważnie. Widział w niej niesamowicie piękną młodą kobietą. Nic nie trzeba było udoskonalać.
- Przestań ze mnie szydzić. - powiedziała Hermiona.
- Ale ja mówię prawdę, przecież!
- W życiu byś się ze mną nie umówił!
- I  tu się mylisz. Powiedz gdzie i kiedy. - Draco postanowił kuć żelazo póki gorące.
  Szatynka zamierzała wyjść ale Ginny ją powstrzymała.
- On wygląda jakby mówił poważnie, Herm. - szepnęła Ginny.
- Gin, to jest Malfoy. Zapewne chce mnie upokorzyć.
- Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz.
- Nie wiem…
- Zgódź się. Jeśli rzeczywiście okaże się z niego taki palant jak mówisz to osobiście się z nim rozprawię. - odparła Ginny.
  Dziewczyny naradzały się między sobą. Draco udawał, że nic nie słyszy. Hermiona uważnie spojrzała się na blondyna.
- Okej. - oznajmiła Hermiona. - Wybiorę się z tobą na spacer.
- Kiedy?
- Teraz. - odparła pewna siebie szatyna.
 Dziewczyna przypuszczała, że Draco odmówi. Przecież specjalnie dla nie nie zwolni się z pracy, prawda?
  - Dobrze. - powiedział uśmiechnięty blondyn.
  Zaskoczona Granger nie była na to przygotowana.
- Ale, ale…
  Ginny zostawiła ich samych. Hermiona nie zamierzała się pierwsza odezwać. Chciała jak najprędzej stamtąd uciec. Miły Malfoy to dla niej zupełna nowość. Blondyn spodziewał się, że Granger będzie do niego wrogo nastawiona. Wspólny spacer to dla niego szansa.
- Granger, ja…
- Przestań. - warknęła Hermiona. - W żadne twoje słowo nie uwierzę. Co ty sobie wyobrażasz?! Przez te wszystkie lata mnie nienawidzisz, a teraz co, stałeś się pacyfistą i zamierzasz kochać szlamy?!
- Pacyfista to…?
- Nieważne, nie udawaj, że nie widzisz jak wyglądam. - powiedziała gorzko szatynka. - Nienawidzę siebie.
- Dlaczego tak o sobie mówisz. - powiedział Draco. - Jesteś piękna, intrygujesz mnie i zabraniam ci mówić tak o sobie.
- Nie lubię jak cały czas mnie analizujesz.
  Draco jej nie posłuchał. Tak samo nie zamierzał odejść od Hermiony. Siedzieli na ławce w parku i rozmawiali…
- Która godzina? - zapytała Hermiona.
- 23:58. - odparł Draco. - Strasznie późno. Nie chcę się z tobą rozstawać…
- Tak ja też…
  Draco złapał szatynkę za rękę, spojrzał jej głęboko w oczy i delikatnie pocałował w usta. Czuł się jak w niebie. Pierwszy raz w życiu czuł się całkowicie spełniony.
  I nagle cały jego świat zawirował. Kilka razy przetarł dłońmi swoje oczy. Zobaczył niską szatynką, która jego zdaniem była brzydka ponieważ była grubsza niż wszystkie inne.
- Czego ode mnie chcesz grubasie?- zapytał Draco.
- Słucham? - zapytała zdenerwowana Hermiona.
- Wstrętny pasztet. - warknął blondyn.
  W oczach Hermiony pojawiły się łzy.
- Z tym pasztetem przed chwilą się całowałeś, Malfoy! - warknęła Hermiona.
  Draco nie mógł uwierzyć, że całował się z takim pasztetem jakim była owa szatynka. Z drugiej strony miał wrażenie, że skądś znał tę kobietę…

***
 2 lata później
   Hermiona była w swoim żywiole. Co jakiś czas organizowała przyjęcia, bale, bankiety… Schudła czterdzieści kilogramów w półtora roku. Była z siebie bardzo dumna. W końcu jej się udało. Nie interesowali ją mężczyźni. Raz się zakochała i została potraktowana w bardzo brutalny sposób. Od tego momentu jej życie zmieniło się nie do poznania.
  Dzisiejszego dnia Hermiona miała ręce pełne roboty. Organizowała przyjęcie dla całego Ministerstwa Magii. Obawiała się, że może nie zdążyć. Jedzenie było bardzo wykwintne, alkohol najlepszej jakości, a muzyka miała w sobie niesamowity urok.
  Wszystko się udało tak jak Hermiona chciała. Niestety nie przewidziała jednego, że wśród gości może pojawić się Draco Malfoy. Od początku przyjęcia wypatrywał Granger. Chciał z nią porozmawiać, wytłumaczyć…
- Granger, wszędzie cię szukam. - powiedział Draco.
- Witaj Malfoy. - powiedziała Hermiona i miała odejść ale blondyn ją powstrzymał.
- Poczekaj, porozmawiajmy.
- Nie mam czasu.
- Nie udawaj wrednej jędzy i ze mną porozmawiaj.
- Czego ty chcesz?!  - zawołała Hermiona. - Teraz gdy jestem szczupła jesteś mną zainteresowany, a gdy jestem gruba wyzywasz mnie i odpychasz od siebie. Pieprz się Malfoy!
- Tylko z tobą, Granger. - powiedział Malfoy. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Byłem idiotą.
- Nadal nim jesteś. - powiedziała Granger.
- Tak wiem. Gdy cię nie ma przy mnie to wariuję. Nieważna jest twoja waga, wygląd czy cokolwiek. Potrzebuję cię. Daj mi drugą szansę.
  Hermiona spojrzała na błagającego Malfoy’a i już wiedziała co zrobi…

"Wyglądem możesz zdobyć ludzkie oczy, ale to duszą możesz zdobyć cały świat" 



***
Miniaturka pisana na spontanie. Inspirowana 2XL oraz jednym z filmów o podobnym tytule. To taki mały bonus. Ostatnio nie pisałam miniaturek. Mam jeszcze do napisania nowy rozdział na Magicznym Pamiętniku ale to jutro zapewne. ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Zapraszam do czytania i komentowania
Rozdział dedykuje wszystkich którzy komentuję. To naprawdę motywuje. ;)

Mia



piątek, 11 października 2013

28. Pułapka

Hermiona jeszcze nigdy nie czuła się tak dobrze. Najbardziej zawstydzał ją fakt, że w pomieszczeniu obok trwała impreza na cześć Draco. Był gościem honorowym, a ona go perfidnie uwiodła. Co jakiś czas spoglądała ze zmieszaniem na blondyna. Malfoy była bardzo zadowolony z siebie. Myślał, że jeśli dostanie to czego chce to zapomni i będzie mógł rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Lecz jednego nie wziął pod uwagę. Hermiona stawała się dla niego coraz ważniejsza. Co za tym idzie jego uczucia do niej były coraz silniejsze. Pragnął jej z każdym dniem coraz bardziej. Nie zamierzał się nią z nikim dzielić.
  Ginny wciąż mieszkała z Hermioną. Kilka dni temu Blaise zaproponował pannie Weasley wspólne mieszkanie. Dziewczyna bez wahania się na to zgodziła. Oczywiście jeszcze musiała tą wspaniałą wiadomość obwieścić swojej najlepszej przyjaciółce.
- Herm, muszę coś ci powiedzieć. - powiedziała Ginny.
- Mam dziwny głos. - powiedziała Hermiona - Już się boję co masz mi do powiedzenia.
- Wyprowadzam się. - oznajmiła ruda. - Ja i Blaise postanowiliśmy ze sobą zamieszkać.
- Och, to się bardzo cieszę! - zawołała ucieszona Hermiona.
- Ja już wiem dlaczego ty się tak cieszysz…
- Hm?
- No nie wiesz? Zapewne Draco Malfoy będzie tu częstym gościem.
  Hermiona zaczerwieniła się po same uszy. Czyżby Gin wiedziała o niej i Malfoy’u?
- Ha, wiedziałam! - zawołała Ginny.
- Oj, daj mi spokój…
- Dobry jest w łóżku?
- Gin, to nie tak!
- No tak czy nie?
- Fantastyczny. - odparła Hermiona i rzuciła poduszką w przyjaciółkę.
  Ginny szeroko się uśmiechnęła. W podzięce za okazaną pomoc Ginny przygotowała dla Hermiony prezent.  Własnoręcznie wykonała kolaż przedstawiający ją i Hermionę jako najlepsze przyjaciółki. Miała nadzieję, że się jej spodoba.
- Co chowasz Gin? - zapytała Hermiona.
- Mam coś dla ciebie. - odparła ruda. - Bardzo ci dziękuję, że mi pomogłaś i przygarnęłaś po swój dach. Jesteś moją prawdziwą przyjaciółką.
  Panna Weasley wręczyła zapakowany pomysł. Gdy Granger zobaczyła kolaż to się wzruszyła. Takiego prezentu to się nie spodziewała. 

Jesteś moją najlepszą przyjaciółką

- Dziękuję Gin, nie trzeba było, naprawdę.
  Hermiona mocno uściskała przyjaciółkę. Brać ślub można wiele razy, zmieniać pracę też ale prawdziwą przyjaciółkę ma się tylko jedną.

***
   Tymczasem Harry po burzliwym rozstaniu z Luną postanowił się trochę od stresować. Teleportował się pod pub w którym pracował Blaise.
- Potter, a co ty tutaj robisz? - zapytał zaskoczony Blaise.
- Nalej mi piwa, wódki, whisky… Wszystkiego po trochu. - powiedział Harry.
- Jesteś pewien? W końcu masz obowiązki jako dyrektor…
- Pieprzyć moje obowiązki. Muszę się napić, Zabini.
  Zabini był lekko zaskoczony postawą Harry’ego. Nigdy się tak nie zachowywał.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał Blaise.
- Rozstałem się z Luną. - oznajmił Harry. - Czy coś jest ze mną nie tak, Zabini?
- No wiesz…
- Nie kończ, ok.?  Ginny straciłem na własne życzenie…
  Potter dostrzegł zdenerwowane spojrzenie Blaise’a.
- Nie martw się. Nie chcę ci jej odbić. - powiedział Potter. - Luna była inna i dlatego tak mnie zaintrygowała. Niestety nasz związek nie przetrwał próby czasu. Nie mam szczęścia do kobiet.
- Najwyraźniej nie spotkałeś jeszcze tej jednej jedynej.
- Obawiam się, że spotkałem i wszystko spaprałem.
 Blaise nie wiedział czy ma się cieszyć czy płakać. Miał nadzieję, że Potter nie będzie chciał wrócić do Ginny. Nie zniósłby gdyby go zostawiła. Nie mógł pozwolić jej odejść.
  Zabini nie wiedział, że los szykuje dla nich zupełnie inne rozwiązanie…

***
   Tymczasem Draco obawiał się trochę powrotu do pracy. Przypuszczał, że każdy będzie na niego krzywo patrzył. W dodatku miał bardzo duże zaległości. “Żongler” stawał się coraz bardziej popularną gazetą, a co za tym idzie “Prorok Codzienny” tracił swoich stałych czytelników. Malfoy potrzebował sensacji. Pan L. Niestety jego śledztwo utknęło w martwym punkcie. Granger podejrzewała, że to Leo Snape zabił te wszystkie kobiety. Blondyn miał odmienne zdanie na ten temat. Gdyby Leo wrócił do Londynu to Draco byłby pierwszą osobą, która by się o tym dowiedziała. Podstawowe pytanie skoro nie on to kto? Ta sama osoba, która chciała go wrobić w zabójstwo Rona. Ktoś kręci i Draco nie spocznie dopóki się tego nie dowie. W końcu zawsze dostaje tego czego chce.
  No i była jeszcze  Granger. Postanowił ją dziś odwiedzić i na spokojnie z nią porozmawiać. O godzinie dziewiętnastej teleportował się pod dom panny Granger. Zapukał i czekał aż Hermiona mu otworzy drzwi.
  Hermiona była kompletnie zagubiona. Ruda się wyprowadziła, a ona została tu kompletnie sama.
- Malfoy, a co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona szatynka.
  Miała na sobie piżamę, była rozmazana i w dodatku jej włosy sterczały na wszystkie strony.
- Mogę wejść? - powiedział blondyn i wszedł do środka.
- Po co się pytasz jak i tak robisz to co chcesz. Chcesz się czegoś napić?
- Nie, Granger. Przyszedłem z tobą porozmawiać.
- My nie mamy o czym rozmawiać.
  Hermiona doskonale wiedziała o co chodziło blondynowi. Speszona odwróciła od niego wzrok.
- Granger, spójrz na mnie. Co ty do mnie czujesz?
- Niccc… - wyszeptała Hermiona.
  Draco nawet przez chwilę się nie wahał tylko przyciągnął szatynkę do siebie i mocno pocałował. Nie mógł się powstrzymać. Miał dość kłamst, niedomówień. Chciał stworzyć z nią coś wyjątkowego. Tylko jak miał jej to powiedzieć. Nie wiedział jak zareaguje. Cały czas przed nim uciekała. Ich związek jeśli to tak można nazwać był od początku burzliwy. Złość, nienawiść, niechęć, przyjaźń, pożądanie aż w końcu ...

***
Wszystko pięknie ładnie ale czas ucieka. Ciekawe co zrobi Ginny jak mnie zobaczy?
Przestraszy się?
Ucieknie? 
Myślę, że będzie chciała się jakoś wyrwać. Waleczna z niej kobieta. Dzisiaj się przeprowadziła się do swojego chłopaka. W pracy spędza bardzo dużo czasu. Na moje szczęście dzisiaj akurat Ginny będzie sama wracała do domu. Będzie zupełnie bezbronna. W miarę dobra z niej czarodziejka. Chociaż czasem zachowuje się jak zwykła szlama. 
  Dochodziła dwudziesta trzecia gdy zobaczyłem Ginny wychodzącą z pubu. Wyglądała na zmęczoną. Pora działać. Na głowę założyłem kaptur aby Ginny nie mogła zobaczyć mojej twarzy. Moja twarz szczerze mówiąc nie zachęcała. Blizny, zadrapania i brzydki wyraz twarz… Panna Weasley żwawo szła chodnikiem. Wybrałem takie miejsce aby nikt nas nie widział. Ciemny zaułek. Bez świadków. Tylko ja i ona. Cały czas ją obserwowałem. Zeskoczyłem z murku na którym spokojnie sobie siedziałem i czekałem, aby spojrzeć w jej przerażone oczy. 
- Kim jesteś?! - zawołała przerażona kobieta. 
 - Twoim najgorszym koszmarem, kotku - wyszeptałem. 
  Złapałem ja mocno w talii i zacząłem całować. Wyrywała się, kopała mnie, a nawet próbowała gryźć. Była taka zdenerwowana, że nic jej się nie udawało zrobić. 
- Co ty wyprawiasz?! - wykrzykiwała ruda. 
  Cały czas ją trzymałem. Próbowałam wyciągnąć z ręki różdżkę. Uderzyłem ją w twarz, a następnie wykorzystując lekką dezorientację kobiety wziąłem sobie jej różdżkę. 
- Oddaj mi to! - krzyknęła Ginny. 
- Pójdziesz ze mną. - powiedziałem spokojnie. 
- Nigdzie z robą nie idę!
  No i mnie uderzyła. A ja sobie nie pozwolę aby jakaś kobieta mną pogardzała. Uderzyłem ją jeszcze raz w twarz. Tyle, że tym razem dwa razy mocniej. Następnie kopnąłem ją w najczulsze miejsce jakie kobieta może mieć. Dziewczyna upadła, a ja spokojnie mogłem teleportować ją i siebie do mojej siedziby. Była moja. Już mi nie ucieknie. Myślałem, że stoczę z nią jakiś pojedynek magiczny czy coś. Okazało się, że wystarczyło trochę pięści i brutalności aby ją uspokoić. Kobiety takie są. Potrzebują twardej ręki. Mój ojciec nie radził sobie z kobietami. Moja matka go nie kochała. Wykorzystała go, a on i tak ją cały czas bronił. Dlatego tak bardzo jej nienawidzę. Nie kochała jego, to nie pokochałaby i mnie. 
  Uznałem, że zamknę Ginny w klatce. Nie ucieknie, a ja będę miał ją cały czas na oku. Nie może mi uciec. Muszę z nią zająć. A to wymaga czasu…



***
No i jest. Jak wam się podoba? Rozdział taki średni ale może być. W końcu coś się dzieje. Ginny w opałach., a i jest więcej pana L. Uprzedzam, że będzie go coraz więcej. Szukam adekwatnego zdjęcia aby wam z wizualizować jego postać.  Niestety nie można mieć wszystkiego. Pozostaje opis, ;) Jestem ciekawa jak wy sobie go wyobrażacie. Dziękuję wam za wszystkie komentarze, i za wyświetlenia. 
Przepraszam za błędy. 
Zapraszam na aska. http://ask.fm/MiaVlad
Zapraszam do czytania i komentowania

I do następnego ;)
Mia



piątek, 4 października 2013

27. Zbliżenia

W Malfoy Manor czekali na Draco i Hermiona stęskniona Narcyza, jej mąż, Blaise oraz Ginny. Ruda była nieco zgaszona. Cieszyła się, że wypuszczono Draco z więzienia lecz nie za bardzo potrafiła się z tego cieszyć gdyż wciąż nie mogła zapomnieć o śmierci Rona. Najpierw Fred, teraz Ron. Czy kiedyś to się skończy? Blaise nie umiał jej pomóc. Dzisiaj zamierzał upić się do nieprzytomności i zapomnieć o wszystkich problemach. Z kolei Granger stała z boku. Chciała jak najszybciej uciec do domu. Nie umiała spojrzeć prosto w oczy Malfoy’owi. Ginny od razu zauważyła dziwne zachowanie swojej przyjaciółki.
- Herm, co ty taka podminowana? - zapytała zaniepokojona Ginny.
  Szatynka miała jedną wadę. Nie umiała dobrze kłamać. Co prawda Draco się nabrał ale Ginny nie ustępowała. Była uparta i należało jej powiedzieć prawdę. Dziewczyny schowały się w kuchni i zaczęły rozmawiać.
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytała ruda.
- Wiesz, bo ja chyba… - zaczęła Granger.
- No?
- Chyba się zakochałam. - wyznała Hermiona.
- Tyle to ja też wiem. Czy sam zainteresowany o tym wie?
- Tak i nie.
- Słucham?
- Napisałam, że należy mi na nim i inne takie bzdety tego typu. Teraz się tego wyparłam i on mnie nienawidzi.
- Czemu się nie przyznałaś?!
- No bo…
- Do jasnej ciasnej, Hermiono! - zawołała Ginny - Rozumiem cię, boisz się. Ja też się bałam. Mój brat nie był dla ciebie najmilszy. Zachowywał się zwykły cham. Draco jest inny. Może nie potrafi ci powiedzieć jak bardzo mu na tobie zależy ale przecież to nie słowa są najważniejsze tylko czyny. Zasługujesz na szczęście, Hermiono. Każde na nie zasługuje.
- Wow… Ginny ale się rozwinęłaś.
- Przemyśl to. Chcesz stracić miłość swojego życia?
  Ginny wyszła z kuchni. Poszła poszukać Blaise’a. No, a Hermiona została sama. Wiedziała, że przyjaciółka ma rację lecz nie potrafiła zaufać po tak traumatycznych przeżyciach. Czas leczy rany. Może kiedyś lecz na pewno nie teraz.
  Granger nawet nie myślała, że ktoś może podsłuchać całą ich rozmowę. Draco, który parę minut temu był wściekły jak osa to teraz miał doskonały plan jak zatrzymać szatynkę przy sobie. Wciąż nie potrafił wyznać prawdziwych uczuć do niej lecz wiedział jedno. Potrzebował jej. Nie cofnie się przed niczym aby ją zdobyć.

***
   Luna swój wolny czas spędzała w domu popijając whisky. Hary miał tego już serdecznie dosyć. Dziewczyna nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.
- Weź się w garść, dziewczyno! - zawołał Harry.
- Daj mi spokój… - powiedziała blondynka.
- Patrz na mnie jak do ciebie mówię! Przestań użalać się nad sobą i rozpamiętywać. Przeszłości nie zmienisz.
  Blondynka cały czas ignorowała Harry’ego.
- To koniec. - oznajmił Potter.
- Słucham?
- To koniec. Spakuj swoją rzeczy i jak najszybciej wyprowadź się.
- Nie możesz mnie wyrzucić! - zawołała Luna.
- Właśnie to robię. - odparł spokojnie Harry.
- Pożałujesz tego!
  Blondynka była bardzo zdenerwowana. Nie miała się gdzie podziać. To nie miało tak wyglądać. Bez słowa zaczęła się pakować. To ona miała zostawić Pottera, nie on ją. W głębi duszy Harry miał nadzieję, że Luna się opamięta, przeprosi go i wszystko będzie tak jak dawniej. Niestety tak się nie stało. Dziewczyna szybko wyszła. Spojrzała po raz ostatni na dom w którym spędziła ostatnie kilka miesięcy.
- To jeszcze nie koniec. - powiedziała cicho Luna. - To dopiero początek.
  Blondynka teleportowała się, a z domu wyszedł Harry. Chciał ją dogonić, przeprosić, pocałować i powiedzieć żeby go nie zostawiała. Czuł się bardzo przybity. To był naprawdę koniec. Nie miał szczęścia do kobiet. Z jednej strony dobrze wiedział, że podjął właściwą decyzję, a z drugiej czuł, że jego serce rozpada się na miliard kawałków.

***
   W tym samym czasie Hermiona chciała jak najszybciej wyjść z rezydencji Malfoy’ów. Nie czuła się tam zbyt dobrze. Nigdzie nie mogła znaleźć Draco. Znalazła sypialnię Draco. Typowy męski pokój. Przeważał kolor zielony, jedna komoda, biurko, mała szafka i łóżko. Granger wygodnie położyła się na łóżku.
- Całkiem wygodne. - westchnęła szatynka.
  Nie zauważyła, że ktoś niepostrzeżenie wślizgnął się do sypialni. Nawet nie zauważyła gdy ktoś położył się obok niej…
- Cześć Granger. - wymruczał Malfoy do ucha szatynki.
- Malfoy? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Co ty taka zaskoczona. Jesteśmy w moim pokoju.
- No tak, ja przepraszam. Ja nie powinnam…
  Draco nie pozwolił szatynce za żadne tłumaczenia. Mocno ją do siebie przytulił.
- Puść mnie. - warknęła Hermiona.
- Nie ma mowy, ślicznotko. Skoro już tu jesteś nie będziemy marnować czasu.
- Na dole są goście, my nie możemy. - wysyczała zawstydzona szatynka.
  Draco tajemniczo uśmiechnął się do Granger.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Słucham? A o czym?
- O wszystkim, o pogodzie, kocie, uczuciach, śmierci… - wymieniał Malfoy.
- Masz kota?
- Nie, tak tylko powiedziałem. No więc Granger…
  Obydwoje leżeli w bardzo dziwnych pozycjach. Hermiona leżała na łóżku, a Draco cały czas schylał się w jej stronę i uniemożliwiał jakiekolwiek ruch.
- Powiedz mi czy ja ci się w ogóle podobam?
- Malfoy, daj mi spokój.
- Jestem przystojny?
- Draco…
- Seksowny?
- Nawet jeśli to co z tego?!
  Dziewczyna nie mogła się skupić ponieważ Draco cały czas oblizywał swoje wargi i czarował ją swoimi niebieskimi oczami. Draco lekko się do niej uśmiechnął. Miał jej co nieco do powiedzenia.
- Słyszałem twoją rozmowę z rudą. - odparł Draco.
  Hermiona udawała, że nie wie o co chodzi.
- Eee… - zaczęła szatynka. - I co w związku z tym?
  Malfoy chciał trochę pomęczyć szatynkę zanim zrobi to na co od dawna ma ochotę.
- Powiesz mi czy mam cię zmusić? - zapytał tajemniczo blondyn.
- Nie wiem o co ci chodzi! - wykrzyknęła Granger i zaczęła się wyrywać.
  Od tego momentu mogą pojawiać się sceny wyłącznie dla osób powyżej 18 roku życia. Czytajcie na własną odpowiedzialność
W odwecie Draco zaczął delikatnie całować kobietę. 
- Zostaw mnie! 
  Blondyn nie słuchał. Powoli się rozkręcał. Jego usta delikatnie muskały jej usta, policzki i szyję. Głaskał jej włosy i czekał jak Hermiona zareaguje. 
- My nie możemy, a jak ktoś tu wejdzie? - zapytała Granger. 
  Draco szybko rzucił na drzwi zaklęcie uciszające. 
- Nie, nie chcę… - mówiła Hermiona. 
  Jej głos był coraz cichszy. Draco nie tracił czasu. Czekał na to zbyt długo aby teraz to zmarnować. Hermiona miała na sobie niebieską koszulę i dżinsy. Blondyn próbował jak najszybciej zdjąć niepotrzebne ubrania. Największym dla niego problemem były guziki. Strasznie trzęsły mu się ręce. Gdy już ściągnął Hermionie koszulę, odpiął jej stanik. Jego oczom ukazały się piękne i jędrne piersi. Nie mógł się powstrzymać aby ich nie dotknąć. Szatynka wyglądała na zawstydzoną. Swoje piersi próbowała zakryć dłońmi. 
- Nie wstydź się. - wyszeptał blondyn. - Odkryj je, proszę…
  Szatynka była wpatrzona w oczy Draco jak zahipnotyzowana. Chciał aby mu ufała. Delikatnie ściągnął jej spodnie i rzucił je na podłogę. Całował wnętrze jej ud, pocierała palcami jej najwrażliwsze miejsce czyli łechtaczkę i delikatnie ssał jej piersi. 
- Draco… - jęczała Hermiona. 
  Blondyn domyślał się, że Hermiona rzadko uprawiała seks z mężem dla przyjemności. Robiła to wyłącznie z przymusu. Teraz miał nadzieję, że będzie inaczej. Zaczął ją namiętnie całować. Jego język wsuwał się coraz głębiej i głębiej. Hermiona delikatnie przesuwała palcami po nagim torsie mężczyzny. Przesuwała nimi coraz niżej i niżej. Delikatnie złapała za jego członka i powoli zaczęła go głaskać. 
- Draco, zrób to. - powiedziała szatynka. 
- Jesteś pewna? 
- Zrób to bo nie mogę już wytrzymać - westchnęła szatynka. 
  Wszedł w nią powoli, delikatnie. 
- Och! - jęknęła szatynka. 
 Draco nie wiedział czy to z bólu czy z rozczarowania. 
- O tak! - krzyknęła Granger. 
  Oboje poruszali się w jednym miarowym tempie. Draco nie sądził, że Hermiona będzie chciała przeżyć z nim to jeszcze raz. 

***
    Głupia Granger. Udało jej się uwolnić Draco z więzienia. Mimo, że jest szlamą muszę przyznać ma głowę na karku i wie jak postępować z mężczyznami. Malfoy się jej podporządkował. Zakochał się. Miłość wszystko rujnuje. Niedługo zaczną żałować swoich wyborów. Będą na siebie krzyczeć i błagać o chwilę spokoju. Dlatego ja wolę traktować ludzi jak pionki, które w każdej chwili można wyrzucić. Weasley zareagowała na śmierć brata tak jak podejrzewałem. Nie mam ochoty na zabawę. Myśli tylko o sobie. Czyli czas wkroczyć...


&&&



Taka mała niespodzianka ;) 
Pojawił się nowy rozdział. Jest trochę inny. Chciałam do siebie trochę zbliżyć głównych bohaterów. Właściwie to "trochę" to mało powiedziane. Wiem, że scena między Draco i Hermioną powinna być dłuższa ale jakoś tak wyszło, że tylko tak ;) Ból zęba i przeziębienie mnie zniechęciło. 
Zbliżamy się do końca, wszystko zacznie się wyjaśniać. Zacznie się akcja. 
Dziękuję wszystkim komentującym, to jest dla mnie naprawdę ważne, że mówicie co wam się podoba, a co nie. No i właśnie, fajnie że spodobała wam się muzyka w tle. Wiecie, że miałam zmienić ale jak wam się podoba to nie zmieniam. Zostanie do końca. :D
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy. 

Mia