środa, 30 marca 2016

Odcinek siódmy: Dbam o Twoje dobro

 "Trze­ba wielu lat by zna­leźć przy­jaciela, wys­tar­czy chwi­la by go stracić. " ~

   Jeszcze nigdy Ginny nie cieszyła się tak jak teraz. Uwielbiała przebieranki i miała duszę artystę. Losowanie miało odbyć się za kilka minut w Wielkiej Sali. Chciała wylosować kogoś kto by był dla niej wyzwaniem. To zadanie nie było do niej żadnym problemem. Modliła się jedynie aby nie wylosować Harry'ego ani Luny. Rzadko się z nimi widywała. Nic nie mówiła Ronowi o ich dziecku ponieważ bała się jego reakcji. Dużo czasu spędzali w dormitorium Luny. Ona była Krukonką więc zręcznie udawało jej się ich unikać. Z kolei jej przyjaciółka bardzo denerwowała się na samą myślą, że mogłaby wylosować Malfoy'a. Hermiona była zaskoczona zachowaniem Ronem, który zdawał się być taki jak wcześniej. Dzisiejszego poranka przyniósł jej słoneczniki na przeprosiny. Obiecał, że tym razem to on przygotuje dla niej kolację - niespodziankę. Chciała wierzyć, że będzie między nimi jeszcze dobrze. Przecież ich miłość tak po prostu nie mogła się wypalić. Siedzieli obok siebie przy stole i oczekiwali tego co tym razem przygotowali dla nich ich nauczyciele. Uśmiechnięta Ginny usiadła na przeciwko nich. Wyczekiwała tego co może się zdarzyć. Ignorowała Adama, który co jakiś czas próbował z nią porozmawiać. Zostawił ją samą na imprezie. Gdyby nie Blaise pewnie trafiła by w łapy kogoś o wiele gorszego. Zabini siedział przy stole obok swojego przyjaciela i zajadał piąty pudding z rzędu. Co jakiś czas spoglądał się w stronę Weasley, która wyglądała o niebo lepiej niż zwykle. Jej uśmiech robił na nim niemałe wrażenie.
- Stary przestań się cały czas ślinić na jej widok. - upomniał go Draco.
- No co? - zapytał nie wiedząc o co chodzi Blaise.
- Jak myślisz kogo wylosujesz?
- Chciałbym wylosować tego Adama. On ma w sobie coś z psychopaty. Trochę informacji na jego temat nigdy nie zaszkodzi - wyjaśnił Zabini. - Kręci się koło rudej. Muszę mieć go na oku.
- Nie wkręcaj się tak w nią, Blaise...
  Draco spojrzał wymownie na Ginny, która rozmawiała z Granger. Hermiona nie wyglądała na szczęśliwą u boku Weasley'a. Chłopak delikatnie ją obejmował, a pod stołem trzymał ją za kolano. Malfoy nigdy nie czuł się tak podle jak w ostatnich dniach. Zdradził ją. Skrzywdził ją. Chciał powiedzieć jej prawdę ale przecież nie mógł. Obiecał, że zapomni.
- Draco, sam tego chciałeś. - odezwał się Zabini. - Mogła być tylko twoja, a za kilkanaście tygodni będzie należeć do kogoś innego.Tchórz z siebie i tyle. Żałuj bo masz co. Niezła z niej sztuka.
- Kurwa, Zabini! - krzyknął Malfoy. - Nie rób mi wymówek bo zachowujesz się jak...
- Uświadamiam ci, że jeszcze możesz coś zmienić. Klamka jeszcze nie zapadła. A teraz słuchaj co stara McGonnagall mówi.

  Profesor McGonnagall jako nowa dyrektorka miała mnóstwo obowiązków ale ani przez chwilę nie przestawała wymagać od swoich uczniów. Zawsze chciała aby nie patrzyli na siebie przez pryzmat domów tylko przede wszystkim przez pryzmat tego co mieli w sercu. To dlatego postanowiła zorganizować tą jakże inną Noc Duchów. Ogłosiła zasady jakie w ten dzień będą panowały. Losowanie było magiczne ponieważ nie można było zamienić osoby, którą się wylosowało. To był ślepy los, który miał zdecydować za nich. Wiara w przeznaczenie może i by była ślepa ale także była najlepszym rozwiązaniem.
  Jako pierwsza odważna do profesor McGonnagall podeszła Ginny i ze srebrnego pudełeczka wyciągnęła jedną z karteczek. Była bardzo ciekawa kogo wylosowała.
- Pansy Parkinson. - odczytała Ginny
  "Będę mopsem" - pomyślała w duchu i delikatnie się do niej uśmiechnęła. Ku jej zdziwieniu ta też odpowiedziała jej szczerym uśmiechem. Być może i ślizgonki zaczęły się zmieniać na lepsze.
Hermiona czuła zdenerwowanie ale szybko podeszła do profesor McGonnagall gdy ją wywołała. Drżącą ręką sięgnęła po jedną z karteczek.
-  Neville Longhbottom! - wykrzyknęła szczęśliwa.
  Tak bardzo się bała, a przecież Neville był jej przyjaciele i cieszyła się, że bliżej go pozna. Gdy nadeszła kolej Draco, chłopak wcale się nie śpieszył aby dokonać wyboru. Co miało być to będzie.
- Harry Potter. - powiedział cicho Malfoy. - Ja pieprzę, będę bliznowatym. Nie zamierzam brać udziału w tej zasranej maskaradzie.
 Blaise cały czas śmiał się z niego i z jego wyboru. Z kolei on podszedł do tego zadania z przymrużeniem oka. Nawet gdyby trafił na Wieprzleja to starałby się odegrać tą rolę jak najlepiej. Sięgnął karteczkę z nazwiskiem i miał nadzieję, że to Adam.
- Adam Willington. - powiedział cicho.
  Zabini perfidnie spojrzał chłopakowi w oczy. Ujrzał w nich strach i coś jeszcze, coś przerażającego. Później spojrzał na Ginny. Ich spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęła się do niego ale szybko potem odwróciła wzrok. Podczas losowania było mnóstwo niespodzianek, śmiechu i rozczarowań. Ron omal nie zemdlał gdy dowiedział się, że wylosował Draco Malfoy'a. Najbardziej zadowolona z tego wszystkiego była Hermiona, która wraz ze swoim narzeczonym postanowiła spędzić trochę czasu sam na sam. Gin miała ochotę na wieczorny spacer w samotności. Przeczuwała, że Ron i Hermiona będą potrzebowali chwili tylko we dwoje dlatego postanowiła usunąć się w cień.
- Ginny! - usłyszała za sobą męski głos.
  Okazało się, że to był Adam. Nie chciała być niegrzeczna dlatego poczekała za nim jak przystało na damę. Ciężko dyszał i wyglądał na przejętego.
- Musimy porozmawiać. - oznajmił chłopak.
- Właśnie wybieram się na spacer. Dołącz do mnie. - odparła chłodno.
  Przez kilka minut szli w milczeniu.
- Rozumiem twoją złość bo zachowałem się jak kompletny kretyn zostawiając cię tam samą. Wypiłem kilka drinków i po prostu nie myślałem. Przepraszam cię za to.
  Panna Weasley musiała się trochę zastanowić zanim cokolwiek mu odpowie.
- Zawiodłeś mnie. Nie będę tego roztrząsać bo nie warto. Zostańmy przyjaciółmi. Być może z czasem zaufam ci ponownie. - powiedziała wspaniałomyślnie.
- Dobrze, na razie zgadzam się na taki układ. - przytaknął. - Nie myśl jednak, że nie będę walczył o coś więcej, bo będę.
  Adam chciał zrobić coś na co miał od dawna ochotę. Jego usta nieśmiało dotknęły jej policzka. Dziewczyna lekko się zarumieniła i szybko odsunęła.
- Przyjaciele czasem całują się policzek, prawda?
- No tak...

  W oddali stał Blaise, który miał zamiar potowarzyszyć Weasley podczas spaceru i przypadkiem zobaczył tych dwoje objętych, uśmiechniętych i zajętych rozmową. Musiał coś zrobić. Musiał. Przecież ona mu się wymykała. Nie była jego, nawet się nie pocałowali ale przecież nie mógł tak jej sobie odpuścić.
- Stary, wracajmy do dormitorium. - powiedział cicho Draco przypatrując się jego smutnej twarzy.
- To nic... - powiedział nagle Zabini. - Po prostu jednak mi trochę na niej w pokręcony i popieprzony sposób zależy.

***
   Rankiem, Hermiona obudziła się w łóżku ze swoim narzeczonym , który smacznie spał i się do niej przytulał. Wczorajszego wieczoru przygotował dla niej romantyczną kolację ze świecami i winem. Znów pojawił się płomyk nadziei, że będzie między nimi jeszcze dobrze. Chciała w to wierzyć ponieważ ta noc była wyjątkowa choć czuła dziwną więź z Draco to wolała o tym zapomnieć dla własnego dobra. Wzięła prysznic, a gdy wróciła do pokoju to Rona już nie było. Głośno westchnęła. Nawet się z nie pożegnał. Zdecydowanie brakowało mu taktu. Zauważyła także, że jej przyjaciółka bardzo wcześnie wstała. Być może nie mogła spać. Dopiero po jakiejś chwili przypomniała sobie, że dzisiaj odbywał się wypad do Hogsmead, a ona jak nigdy o tym zapomniała. Szybko się ubrała, nawet się nie umalowała i ruszyła do wyjścia. Okazało się, że już wszyscy poszli i została sama w zamku. Najbardziej zawiódł ją Ron, który nawet za nią nie poczekał i sobie poszedł. Nie miała większej ochoty na zabawę. Była zła i głodna. Poszła do kuchni i przygotowała sobie kanapki. Przemierzała Hogwart bez większego celu. Większość czasu spędziła w bibliotece. Okazało się, że nie tylko ona została w zamku. W Wielkiej Sali siedziało kilkoro znajomych uczniów. Jedną z nich była Luna Lovegood. Dawno nie rozmawiały i nie miała na to większej ochoty ze względu na Ginny, ale postanowiła zrobić wyjątek. Ciąża była jeszcze niewidoczna. 
- Cześć Luna. - odparła Hermiona. - Mogę się dosiąść? 
- Hej, a ty w Hogsmead? - zapytała zaskoczona Luna.
- Takich mam przyjaciół, że zupełnie zapomnieli mnie ze sobą zabrać. - wyjaśniła Granger. 
- Och, rozumiem. 
- Jak się czujesz? Wiem o wszystkim więc nie musisz się mnie krępować. 
- Dobrze, choć czasem pojawiają się delikatne bóle w okolicy brzucha. Za trzy tygodnie mam kolejną kontrolę u Pani Pomfrey. Tak, ona wie. Wszyscy ci co powinni wiedzieć to wiedzą. Niestety łącznie z Ginny. 
- Bardzo to przeżyła. Była naprawdę załamana tą całą sytuacją. - odparła szatynka. - Przykro mi było patrzeć na nią w takim stanie. Teraz zaczyna korzysta z życia i mam nadzieję, ze jej się ułoży tak jak i tobie. 
- Kocham Harry'ego. - wyszeptała. - Nie planowałam tego. Czasem uczucia są zbyt silne aby można było o nich tak po prostu zapomnieć
- Wiem. - przytaknęła Hermiona. - Mimo wszystko cieszę się, że jesteś szczęśliwa i będziesz mamą. Ona w końcu ci wybaczy. Potrzebuje czasu.
- Dziękuję za tą rozmowę,Herm 
  Granger pożegnała się z nią i postanowiła odwiedzić bibliotekę. Jak zresztą zawsze uwielbiała czytać i odkrywać historie niestworzone. Sądziła, że była tam sama. Wśród regałów dostrzegł ją tam Draco Malfoy.
- Granger, jak zwykle się uczy. - podsumował blondyn. 
- A ty nie w Hogsmead? 
- Nic ci do tego, Granger. - warknął. - Widziałem twojego narzeczonego. Był bardzo zajęty. 
- Zajęty, nie rozumiem? 
- Nieważne. - powiedział i minimalnie się do niej przybliżył. 
  Stał naprzeciwko niej i uważnie jej się przyglądał. Pełne usta były idealne do całowania i dodawały jej uroku. Tak bardzo chciał wrócić do tego co między nimi było. No ale przecież tego nie pamiętała. Nie mogła pamiętać. 
- Co się gapisz? - zapytała nie wiedząc o co mu chodzi. 
  Nagle w jego oczach dostrzegła pożądanie takie same jak w jej snach. "O cholera" - pomyślała Hermiona - "Muszę uciekać bo inaczej zrobię coś czego będę żałowała do końca życia". 
- Pocałuj mnie. - powiedział cicho. 
- Słucham?! Nie ma mowy. Za dużo ognistej whiskey i zadufania w sobie. 
- Nie? No to ja pocałuję ciebie w takim razie. 
  Nie wierzyła własnym uszom. W bibliotece pośród tych wszystkich książek mocno przyciągnął ją do siebie i ją naprawdę pocałował! Z początku trochę oponowała i nie zgadzała się na to wszystko ale później uległa jego dotykowi i tej magii, która między nimi się wytworzyła. Jego ręce błądziły po jej szczupłej talii. Wdychał jej słodkie perfumy i nie mógł uwierzyć, że to zrobił. Tak bardzo jej pragnął. To uczucie było nie do zniesienia. Hermiona z kolei mocno się do niego przytulała i dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę co wyprawia. Zdradza swojego chłopaka! Mimo iż całowała Draco i czuła jakby to już wcześniej robiła to przecież nie mogła tego robić. Z ogromnym wysiłkiem odsunęła go od siebie i głośno westchnęła. 
- Co ja zrobiłam... - szepnęła cicho. 


List mojego sumienia nr 10
  Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Geraldyn była moją muzą i słońcem w pochmurny dzień. Brzmi to ckliwie ale to było prawdziwe uczucie. Poznaliśmy się gdy mieliśmy po szesnaście lat. Młodzi, niedoświadczeni i pełno marzeń i celów na przyszłość. Zawsze byłem trochę inny od moich rówieśników. Cichy, nieśmiały, zamknięty w sobie. Ona towarzyska, piękna i po prostu wspaniała. Jej rude włosy odzwierciedlały jej wybuchowy charakter i temperament. Zawsze zastanawiałem się dlaczego wybrała mnie. W dzieciństwie robiłem różne złe rzeczy. Zabiłem mojego kota bo mi po prostu przeszkadzał. Patrzył na mnie tymi swoimi fałszywymi ślepiami i musiałem go usunąć ze swojego życia. Później urządziłem mu pogrzeb, na którym się popłakałem. Czasem myślę, że mam dwie twarze. Tą dobrą, która naprawdę potrafi współczuć i tą złą, która potrafi zabić bez skrupułów. Wracając do mnie i do mojej ukochanej. Była wszystkim czego chciałem i potrzebowałem. Lubiłem seks i lubię do dziś więc gdy zdarzyła się okazja nie mogłem nie skorzystać. Może Gerdie nie była na to gotowa? No ale przecież wszyscy tak robią. Straszny ze mnie świr ale przecież nigdy nie zrobiłbym nikomu krzywdy umyślnie. Czasem planuję śmierć moją rodziców, a czasem ich kocham. To bardzo frustrujące tym bardziej, że mam ochotę zabić znowu. Myślę, że po prostu jeszcze kocham Gerdie. Te listy mi pomagają. Są pewnego rodzaju pamiętnikiem, które skrywają moje najciemniejsze sekrety. Są bezpiecznie schowane. Kocham cię Gerdie. Wiem, że czekasz na mnie. 
A.  


   Blaise także nie zamierzał wybrać się do Hogsmead. Chciał trochę powęszyć. Nie podobało mu się to, że Ginny spędza z tym Adamem tyle czasu, a poza tym było w nim coś takiego niebezpiecznego. Martwił się o to, że mogłoby jej coś stać. Nie wierzył, że ona tego nie czuła. Postanowił wkraść się do jego pokoju i poszukać czegoś co naprowadziłoby go na jakiś ślad. Musiał przecież od czegoś zacząć. Dzięki swojemu urokowi osobistemu Krukonki wyjawiły mu hasło i podpowiedziały gdzie śpi Adam. Wraz z Gin wybrał się do Hogmead więc teren był czysty. Mógł spokojnie wejść do środka. Jego dormitorium nie różniło się w niczym od tego w którym mieszkał oprócz koloru ścian i zdjęcia tajemniczej dziewczyny, które stało w ramce na biurku. Wziął ramkę do ręki i uważnie jej się przyjrzał. Miała rude włosy i niebieskie oczy.  Była prześliczna. 




Tylko kim ona była? Jego dziewczyną, siostrą, kochanką? Nagle usłyszał głosy dobiegające z korytarza. ''Co tu zrobić?'' - myślał. Na szczęście to nie był Adam tylko Potter w towarzystwie Luny. Blaise głośno odetchnął z ulgą. Skądś ją znał. Tylko skąd? Kiedyś jej zdjęcie pojawiło się w Proroku Codziennym. Modelka? Aktorka? Na odwrocie zdjęcia nie było żadnej informacji. Odłożył zdjęcie i zaczął szukać dalej. Niestety wszystkie szafki znajdujące się w dormitorium były zamknięte na klucz. To było bardzo podejrzane. Zajrzał po łóżko. Tam znalazł dziwnie wyglądające pudełko. Nie mógł go w żaden sposób otworzyć. Było zaczarowane, a hasło znał tylko jego właściciel. Odłożył je na swoje miejsce. Czuł, że dziewczyna na zdjęciu mogła mu wyjawić sekret Adama. Wychodząc rozejrzał się czy nikt go czasem nie śledził. Szybko opuścił pokój Krukona i wrócił do swojego dormitorium. Siedział tam rozanielony Malfoy i czytał Proroka Codziennego, 
- Miałeś rację. - oznajmił Draco. - Jeszcze jest dla nas szansa. Klamka jeszcze nie zapadła. 
- To się cieszę. - odparł Blaise. - Słuchaj, potrzebuję kilku informacji na temat tego Adama, no wiesz szkoła, dziewczyny, rodzina...
- Masz obsesję na jego punkcie. 
- Może ale zrozum mnie. Jeśli wszystko będzie z nim w porządku to  przestanę się wpieprzać w jej życie. Muszę się przekonać, że on będzie dla niej dobry. A mam przeczucie, że to świr. 
- Za kilka dni będziesz wiedział o nim wszystko. - oznajmił Draco. 

  

Dzień dobry,  
jak wam mija dzień? 
Mi nawet dobrze. 
Nowy rozdział w którym zaczyna się dziać. Jestem z niego zadowolona, a to się rzadko zdarza hah. Podoba mi się pocałunek Herm i Draco. Ale ich droga będzie trwała dość długo. Dziekuję Wam za to, że jesteście komentujecie i czytacie. 
Przepraszam za błędy. 
Pozdrawiam, Mia

wtorek, 22 marca 2016

Odcinek szósty: Będziesz moja

 (muzyka)
 Niemiłosiernie bolała ją głowa . Jak to mówią kac morderca nie ma serca.Z trudem otworzyła oczy i  mocno je przetarła aby się obudzić. Poczuła jak jej cały pokój wirował i nawet nie mogła wstać bo bała się, że upadnie. Dopiero w tym momencie dostrzegła, że kolor ścian w pokoju był zielony, a nie jak zawsze myślała, czerwony. "Mam zwidy?" - myślała. Naprzeciwko jej łóżka spał chłopak, blondyn, Malfoy! Malfoy i Hermiona?! Niemożliwe! Głośno chrapał, a ona dostrzegła, że w łóżku wcale nie była sam. Miała na sobie męską koszulę i majtki. No i tylko to. Niepewnie odwróciła się aby spojrzeć z kim spędziła tą noc. Tak się upiła, że dosłownie nic nie pamiętała. Miała dziury w pamięci. Koło niej smacznie spał czarnoskóry chłopak, który miał na sobie tylko bokserki i ją delikatnie obejmował. Ona i Blaise?! Zszokowana Ginny z początku nie wiedziała co począć. Z drugiej strony była singielką i mogła robić to co jej się podobała. No ale seks? Co prawda Harry był raczej w tym kiepski to chciałaby chociaż zapamiętać noc z innym mężczyzną.
- Co ja zrobiłam... - westchnęła głośno.
  Z trudem wydostała się z objęci Blaise'a i zamierzała wyjść ale przecież niewiele miała na sobie i tak wyjść po prostu nie wypadało. Postanowiła obudzić Zabiniego.
- Zabini, obudź się. - powiedziała dosyć donośnym głosem i mocno szturchnęła go za ramię.
  Chłopak ze niechęcią otworzył jedno, a później drugie oko. Przed sobą ujrzał Ginny Weasley, która już dawno wytrzeźwiała. Miała na sobie jego koszulkę i jego zdaniem wyglądała całkiem apetycznie.
- Dzień dobry wiewiórko. - powiedział Blaise i mocno przyciągnął ją do siebie tak, że straciła równowagę i upadła na niego.
 Zawstydzona Ginny próbowała nieumiejętnie zakryć swoje nogi i tyłek ale Blaise cały czas tylko podziwiał jej wdzięki.
- Nie zakrywaj się, mała. Przecież już wcześniej to wszystko widziałem. - szepnął czarnoskóry chłopak. 
  Zabini postanowił trochę po blefować i nie mówił jej prawdy ponieważ chciał się z nią jeszcze trochę podrażnić.
- Czy my...? Ty i ja...? No wiesz? - pytała i sugestywnie pokazała rękami to co miała na myśli.
- Oj tak. - przytaknął.
- O niee... - westchnęła niedowierzająco. - Nic nie pamiętam.
- Byłaś gorąca, nie sądziłem,że potrafisz robić takie rzeczy.
- Przestań! - zawołała przerażona.
   Jej twarz przypominała kolorem jej włosy. Cała płonęła, ze wstydu.
- Kto się tak drze? - usłyszała za plecami zaspany głos Malfoy'a. - Hej, Weasley. Niezły tyłek.
 Z niedowierzaniem spojrzała na Blaise'a, który bawił się ta całą sytuacją.
- Nic nie było, Weasley. - odezwał się Zabini. - Wkręciłem cię. Nawet pijana jesteś trudna do zdobycia, zwłaszcza gdy śpiewasz i nazywasz mnie swoją seksbombą.
- Żartujesz sobie ze mnie, kurwa?! - ryknęła.
  Z całej siły zaczęła okładać go pięściami mając nadzieję, że coś to da. Blaise cały czas śmiał się z niej do rozpuku, a Draco postanowił jeszcze pospać. Dla niego nie było sensu słuchać ich kolejnej kłótni. Jego zdaniem albo powinni skonsumować ich nienawiść albo po prostu ignorować się przez większą część pobytu w Hogwarcie.
- Gdzie są moją rzeczy? - zapytała rzeczowo.
- Szukaj aż znajdziesz. W mojej koszulce o wiele bardziej mi się podobasz. - wytknął jej.
- Jesteś kolejnym palantem na mojej drodze! Gdzie są moje rzeczy do cholery jasnej albo oskarżę cię o molestowanie, słyszysz?!
-To tylko żarty, mała. Poza tym przemawia przez ciebie kac. A twoje rzeczy są za tobą. - wyjaśnił i wskazał krzesło, które znajdowało tuż za nią. No a nim jej ubrania.
- Ubiorę się i znikam.
- Kobiety to jednak nerwowe stworzenia są. - podsumował Blaise.

***
   Hermiona słabo spała. Właściwie było jej wszystko jedno. Miała podkrążone oczy i tak naprawdę nie chciało jej się nawet wstawać łóżka. Widok Malfoy'a z inną wywołał w jej głowie natłok dziwnych myśli. Dlaczego tak dziwnie się czuła, dlaczego było jej tak przykro? Poza tym nieobecność Ginny była dla niej niepokojąca. Nie wróciła na noc. Traktowała ją jak siostrę dlatego tym bardziej bardzo się o nią martwiła. Nagle drzwi się otworzyła i zdenerwowana Ginny wpadła do pokoju. 
- Co za buc! - wykrzyknęła Gin. - Faceci to jednak mają w sobie zero empatii i inteligencji!
- A tobie co no i gdzie byłaś całą noc? - zapytała Granger. - Martwiłam się. 
- Eh, trafiłam do łóżka Blaise'a Zabiniego. - wyjaśniła i tym samym oblała się rumieńcem. - Do niczego nie doszło, chyba. Tak się upiłam, że nic nie pamiętam, a głowa mi pęka.
- Dobrze, że do niczego nie doszło. Wolałabym pamiętać swój pierwszy raz z takim przystojniakiem. - odparła Hermiona i głośno się roześmiał. 
- Co za gość... - westchnęła - Wiecznie o coś mu chodzi. Wczoraj zachowywał się jak pies ogrodnika. Sam nie zje, a innemu nie da. 
- Może się potajemnie w tobie kocha. - rozkminiała Hermiona. - Wcale bym się nie zdziwiła. 
- Ty i te twoje spiskowe teorie, idę wziąć prysznic. - podsumowała ruda i poszła do łazienki aby się odświeżyć. 
  Jej zachowanie na wczorajszej imprezie było szalone ale tak naprawdę niczego nie żałowała. Przecież w końcu była singielką i mogła robić co chciała. Z tego co pamiętała to Adam zachował się wobec niej chamsko ponieważ zostawił ją samą na pastwę losu. Wstydził się jej, a to ją zabolało. Zachowywała się może inaczej nic zwykle ale przecież miała prawo do tego. Nikomu nie miała zamiaru się tłumaczyć. Miała zamiar brać z życia jak najwięcej i nie zważać na nic. 

***
  Niedziela była dosyć melancholijnym i smutnym dniem. Nie dzisiaj. Profesor McGonnagall postanowiła zaskoczyć swoich uczniów i przygotować dla nich pewien konkurs. Tylko, że to nie będzie zwykły konkurs dla zwykłych ludzi. Przecież to Hogwart! Musiało być w tym coś magicznego. Hermiona z uwagą przeczytała ogłoszenie dyrektorki, które wisiało w holu głównym zamku. 

Drodzy Uczniowie! 
 Z okazji Nocy Duchów organizujemy integrację domów i dlatego mamy dla Was nie lada wyzwanie. Zróbcie coś sami, zaskoczcie Nas. Wyzwaniem będzie przygotowanie najlepszego i najciekawszego przebrania. Kostium to nie tylko osobowość. Przez jeden dzień czyli w Noc Duchów należy być, postępować i zachowywać się jak wylosowana osoba. Losowanie odbędzie się dzisiaj podczas kolacji w Wielkiej Sali. Być może wylosujecie swoich przyjaciół lub osoby, których nawet nie znacie, ale właśnie dzięki temu możecie się poznać. Wybierzemy dwie osoby, które idealnie odwzorują swoje postacie. Będzie czekała na nich nagroda. Uczestnictwo jest oczywiście obowiązkowe. 


- Obowiązkowe? - jęknęła Hermiona. - A jak trafię na tego kretyna Malfoy'a?!
- To będziesz zarażać innych moją zajebistością. - usłyszała.  
 Uznała, że nie będzie na niego zwracała większej uwagi. "Bujaj się, fretko niewyżyta" - powiedziała sobie w myślach. No i postanowiła iść dalej. 
- Granger, czyżbyś na stare lata zaczęła mnie unikać? 
 Nic nie odpowiedziała. Żadnej reakcji. Draco się trochę zmartwił. Bo co jak co ale ją lubił najbardziej denerwować. 
- Stoisz jak nieruchomy posąg. Ciekawe kiedy wybuchniesz. Za 3..2..1..
- Malfoy dość! - powiedziała dosadnie. 
- Wściekła, słodka jak mała kotka. - podsumował. 
 Hermiona tak naprawdę nie miała powodu aby być na niego taka wściekła. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego była tak zła na niego. Widziała go w intymnej sytuacji z inną dziewczyną i ją to złamało. 
- Dlaczego się czuję tak jakbym wcześniej robiła z tobą rzeczy, których przecież nigdy nie robiłam? - powiedziała bardziej do siebie niż do siebie. - Mam okropne deja vu. Nie chcę się tak czuć.
 Granger uciekła przed nim do swojego dormitorium. Wariowała. Nie chciała nawet widzieć się ze swoim chłopakiem, który ją ostatnio bardzo zawiódł. 
- Grrr... - westchnęła. -  Muszę ratować swój związek, a Malfoy to nikt. Nikt, nikt, nikt. Malfoy to nikt!

***
  List mojego sumienia nr 1 
Nigdy nie zapomnę tej nocy. Chciała ode mnie odejść. 
 Byliśmy ze sobą półtora roku. To była szalona miłość, taka dla której można oddać życie. Może czasem traktowałem ją zbyt ostro ale chciałem aby rozumiała moją wyższość nad nią. Kobieta zawsze powinna słuchać swojego mężczyzny nawet gdy ten nie ma racji. Wtedy posądziła mnie o zdradę i brak szaucnku względem niej. Jak ona mogła tak pomyśleć? Seks to tylko przyjemność fizyczna. To nie ma nic wspólnego z miłością. Kochałem ją, naprawdę. Chciałem być tylko z nią ale czasami potrzebowałem chwili zapomnienia z kimś innym.
- Jesteś psychopatą! Zostaw mnie!
- Nie odejdziesz ode mnie. Nigdy! 
  Doszło między nami do szarpaniny. Nie chciałem ją uderzyć ale za niezwykłą niesubordynacją musiała ponieść karę. Rodzice zawsze mi powtarzali abym zawsze starał się narzucić innym swoje zdanie. Nie wiem skąd w mojej ręce znalazł się nóż. Nie zabiłem jej. To nie byłem ja. To był ktoś inny!! Po kilku godzinach upozorowałem jej samobójstwo i naprawdę w to chyba uwierzyłem. Geraldyn zabiła się. Przecież to nie była moja wina. Chciałem jej pomóc ale ona mi nie uwierzyła. Jak ona mogła się zabić? Wszyscy mi współczuli, a ja nawet nie uroniłem jednej łzy. SUKA! Kocham ją, kocham, kocham. 

A

 Czytając te listy myślał tylko o jednym. 

Muszę Cię odzyskać. Wiem, że jesteś tam. Będziesz moja. Będziemy znów razem.


 ^^^
 Dobry wieczór, 
jak Wam dzień, wieczór minął? 
Ja z rozdziału jestem względnie zadowolona. 
Co wy sądzicie? 
Lubię takie mroczne i psychopatyczne historię. Myslę, że jeśli kiedyś wydam książkę to tylko taką, mroczną i psychologiczną.  :D 
Dużo Was mnie odwiedza, a mało komentuje, chciałabym poznać Wasze zdanie, co sądzicie? 
Przepraszam za błedy. 

Pozdrawiam, Mia 

czwartek, 17 marca 2016

Odcinek piąty: Ruda tańczy jak szalona

"Dzień dob­ry! Wi­tamy w ,,świecie rzeczy­wis­tości"! W pa­kiecie ma­my: ból, smu­tek, złość, zaz­drość,  łzy.. ale też: ra­dość, szczęście, przy­jaźń, miłość..
Dzięku­jemy i życzy­my miłego pobytu! "


   Impreza integracyjna w Pokoju Wspólnym Slytherinu zaczęła się powoli rozkręcać i zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Blaise jako gospodarz parapetówki starał się być dżentelmenem. Jego przyjaciel Draco  z wielką ochotą mu w tym pomagał ponieważ czuł się w centrum towarzystwa, a to uwielbiał. Muzyka rozbrzmiewała, a Zabini starał się aby panowała miła atmosfera. Nie spodziewał się, że jedna osoba spieprzy mu cały wieczór. Co jakiś czas rozmyślał o Ginny i o tym czy się zjawi. Na dziewięćdziesiąt procent był pewien, że nie choć pojawiał się cień szansy, że spędzi z nią trochę czau i ją podrażni. Obok niego co jakiś czas pojawiała się Cho, która już mocno podpita stawała się coraz bardziej denerwująca.
- Zabini, przyszła Weasley ale z kimś... - szepnął mu do ucha Malfoy i wskazał na parę, która właśnie weszła do Pokoju Wspólnego.
   Adam zaprosił Gin na prywatkę aby ją lepiej poznać i się po prostu dobrze zabawić. Z natury był nieśmiały ale ta dziewczyna miała w sobie coś takiego co go do niej przyciągało. Przeniósł się do Hogwartu ze względu problemów osobistych. Nie chciał o tym rozmawiać bo było to dla niego bardzo osobiste. Jego rodzice próbowali się z nim skontaktować od paru dni ale bezskutecznie. Dopiero pojawienie się Ginny dało mu znak,że warto rozpocząć nowe, lepsze życie.
  Ona była taka podobna do niej...
- Co to za goguś?! - zapytał nerwowo Blaise przekrzykując przy tym muzykę.
- Cicho. - warknął Malfoy.
- To Adam Willington, w tym roku przeniósł się do Hogwaru na siódmy rok.  Należy do Krukonów. Jest dosyć skryty ale bardzo przystojny. - wyrecytowała Pansy stojąca tuż obok chłopaków. - No właśnie, co on robi z Weasley?
- Pans, mam małą prośbę. Porwij tego Adama do tańca. Ja muszę się rozmówić z  tą rudą zołzą. - powiedział stanowczo Blaise.
- Z wielką przyjemnością. - odparła uśmiechnięta Parkinson.
  Jej nie musiało się powtarzać dwa razy jeśli chodziło o niezwykle przystojnego chłopaka. Szybko pojawiła się przy Adamie i Ginny, którzy gruchali ze sobą jak dwa gołąbki.
- Hej, Adam chyba się nie znamy. Jestem Pansy Parkinson. - przywitała się grzecznie i uroczo uśmiechnęła. - Skoro się znamy to może zatańczymy?
  Adam spojrzał pytająco na Gin, która kiwnęła tylko głową, że jej to nie przeszkadza. Kłamała. Nie ufała kobietom i jej to cholernie przeszkadzało. Liczyła na to, że jednak się nie zgodzi. Nie mogła mu zabronić kontaktu z innymi kobietami no bo przecież nie byli parą. Tak szybko jak Pansy i Adam zniknęli na parkiecie tym szybciej uśmiechnięty Blaise Zabini stanął na przeciwko niej.
- Jednak przyszłaś. - westchnął chłopak. - To może zatańczymy, ruda?
  Tylko przez chwilę się zawahała. Ona i Blaise? Taniec? To nie mogło się skończyć dobrze.
- Tak. - powiedziała i delikatnie go objęła.
  Czuła się w jego ramionach jak mała dziewczynka ale mimo to była bezpieczna i wiedziała, że obronił by ją przed wszystkim i wszystkimi.
- Jesteś naprawdę mała, a twoje włosy przypominają mi o twoim wybuchowym temperamencie. - odezwał się Zabini.
- A ty mi przypominasz hipogryfa w średnim wieku. - odparowała.
- Kręcisz z tym niedorajdą Adamem?
- Ślizgoni nie potrafią nie obrażać innych ludzi. - westchnęła Gin. - Nic ci do tego, Zabini. Nie pytam ci się jaka Cho jest w łóżku także ty nie pytaj mnie czy aktualnie jestem w związku bo aktualnie jestem w miłosnej żałobie.
- Miłosna żałoba, a coś takiego w ogóle istnieje?
- Po prostu jeszcze się z kogoś nie wyleczyłam. To moja osobista choroba.
- A ta choroba nazywa się Potter. - wytknął jej Blaise.
- Skończmy ten temat. - ucięła.
- Ale wywija ten twój Adam. Niby cicha woda , a zobacz. - odparł i wskazał jak jej nowy przyjaciel pląsał wraz z Pansy na parkiecie.
- Przynajmniej dobrze się bawi. Nie to co ja. Niepotrzebnie przychodziłam.
- Ja tam się cieszę, że przyszłaś. No a pobawić się możemy gdzie indziej.
  Ginny spojrzała mu głęboko w oczy i w pewnej chwili zapragnęła go pocałować. Z miejsca odwróciła wzrok i dostrzegła jak Adam przyglądał im się z nieukrywaną niechęcią.
- Chyba skończyliśmy. - powiedziała stanowczo i niechętnie go puściła.
- Weasley, on mi się nie podoba. - poinformował ją Blaise. - Jest w nim coś takiego szalonego.
- I prawidłowo, że ci się nie podoba. Ważne, że ja jestem zainteresowana. - wytknęła mu.
   Weasley podeszła do Adama i go objęła dając Blaise'owi do zrozumienia, że była nim bardzo zainteresowana. Chłopak w odwecie ścisnął mocno pieści i podszedł do swojego przyjaciela, który siedział samotnie na kanapie. Usiadł obok niego
- Twoja nie przyszła, co? - zapytał Blaise przyjaciela.
- Była moja przez jakieś trzy dni. W dodatku nic z tego nie pamięta. Więc to jest tak jakby nigdy nie była moja - westchnął Malfoy.
- Pozostał ci po niej ślad, wspomnienie. Zawsze coś. Warto kochać choć przez chwilę niż nie kochać wcale.
- Stary, ale poeta z ciebie. Nam nie są potrzebne żadne miłości, tylko seks. - odparł Draco.
- Zdecydowanie za dużo wypiłem.
- Hm, ruda tańczy jak szalona. - skwitował Malfoy i wskazał na Ginny. 
  Ginny potrzebowała takiej chwili kiedy po prostu zapomni. Alkohol jej w tym niewątpliwe pomógł. Dwie godziny później impreza się skończyła, a dziewczyna sama pozostała na parkiecie. Śpiewała i tańczyła. Blaise postanowił ją zaprowadzić do swojego dormitorium ponieważ było już za późno na jej nocne ekskapady. Wiedziała, ze jutro a to oberwie ale wolał cieszyć się chwilą obecnoą.
- Kiedyś cię znajdę, znajdę cię! Jestem coraz bliżej! - wyśpiewywała. - Gdzie Ci mężczyźni, na miarę czasów!
- Ruda, masz już dość. - powiedział stanowczo Blaise i wbrew jej protestom wziął ją na ręce i zaniósł do swojego łóżka.
- Gdzie Adam, gdzie Adam? - pytała.
- Ulotnił się po tym jak zaczęłaś tańczyć dziwne tańce godowe. - wyjaśnił jej.
- Nie kocha mnie już... Lalalalala. Będziemy razem spać?
- Tak, tylko się nie wierć. - upomniał ją Zabini.
  Chłopak ściągnął bluzkę do spania i tym samym jej oczom ukazał jej się jego wspaniale umięśniony tors.
- Jesteś seksbombą. I dzisiejszej nocy tylko moją. - westchnęła. - Jak wytrzeźwieję wymaże Ci pamięć bo moje zachowanie jest poniżej wszelkiej krytyki. Tak mówi panna Hermiona Granger.
  Blaise głośno się roześmiał. Lubił ją taką wyluzowaną, zabawną i słodką. Szkoda tylko, że zazwyczaj była do niego wrogo nastawiona. Delikatnie ją objął i kazał jej iść spać. Na szczęście jego współlokatora nigdzie nie było no i Ginny mogła bezkarnie śpiewać i z nim głośno rozmawiać. Po jakimś czasie Ginny się zmęczyła i usnęła, a Zabini mógł co jakiś czas jej się przyglądać Pachniała malinami, jej skóra była taka gładka i delikatna. Musiał ją dotknąć. 

***
  Hermiona znowu nie mogła spać. Nie zdecydowała się pójść na imprezę ze względu na Rona. Przygotowała dla niego romantyczną kolację. Czekała bite cztery godziny, a on nie przyszedł. Przypominała mu o tym trzy razy. Czuła się rozżalona i zawiedziona jego zachowaniem. Miała ochotę nakopać mu do tyłka. Nawet nie przyszedł aby przeprosić, a ona czekała na niego jak taki wazon. Nie chciała aby jej małżeństwo tak wyglądało. Jej związek z dnia na dzień popadał w rutynę. Próbowała ratować ich związek ale wyglądało na to, ze Ronowi na tym nie zależało. Z drugiej satrony nie chciała odwoływać ślubu. Od kiedy skończyła dziesięć lat dobrze wiedziała jak będzie wyglądało jej wymarzony dzień ślub. Skromny, wszędzie lilie i jej rodzina i przyjaciele. Niestety Ron chciał czegoś zupełnie innego. Musieli się różnić w wielu kwestiach ale przecież się kochali i to był najważniejsze. Postanowiła odwiedzić kuchnię i napić się gorącego mleka. To podobna pomaga na sen. Starała się zachowywać jak najciszej. Była trzecia w nocy. Weszła do kuchni i miała zamiar na szybko zrobić sobie ciepłe mleko. O niczym innym nie myślała. Gdy nagle usłyszała dziwne jęki. Była przekonana, że to była jakaś para, która postanowiła porwać się dzikiej namiętności. Mimowolnie zerknęła kto to by mógł być. Te niesforne blond włosy, niebieskie oczy i przeraźliwe jęki dobiegające z jego ust...
- Malfoy... - szepnęła. 
  Ich oczy się skrzyżowały. Jego towarzyszki nie rozpoznała. Było zbyt ciemno. Jednakże jego oczy poznałaby wszędzie. Z niedowierzaniem bezszelestnie opuściła kuchnię i wróciła do swojego dormitorium. Nie rozumiała swojego rozczarowania i bezsilności. Miała ochotę się rozpłakać, a przecież to było normalne, że Malfoy sypiał z różnymi kobietami. Czuła jakby jej serca złamało się na kilkadziesiąt kawałków ale dlaczego? Nie rozumiała tego. Nie potrafiła zrozumieć dlatego zareagowała tak emocjonalnie. 

  ***
  Nie śpij, zło nigdy nie śpi. Nocą mamy jak najwięcej siły i ochoty aby komuś uprzykrzyć życie. Opanuj siebie, a później opanujemy ją. Czy ta ruda wywłoka, coś wie? Nie, nie wie. Czasem tylko ma ochotę się zabić. Będzie czuć się z czasem coraz gorzej. Oszaleje tak jak ty. I wtedy staniecie się jednością. Wasze demony staną się jednością, a wtedy będziecie takie jak my tego chcemy.


 "Dob­ro i zło muszą is­tnieć obok siebie, a człowiek mu­si do­kony­wać wyboru. " ~ Mahatma Gandhi 


***
Dobry wieczór, 
nie ukrywam, że nie miałam weny i ciężko mi się pisało ale jestem dumna z opisu o Hermionie i poza tym rozdział nie jest taki tragiczny, choć no aż tak mi się nie podoba. Dziękuję za komentowanie i 210tys! Kurczę tylu was już u mnie było. 
Przepraszam za błędy. 
 Dobranoc :)

Mia Vlad

 

czwartek, 10 marca 2016

Odcinek czwarty: Wszyscy jesteśmy zwycięzcami

  (muzyka)
" Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?" Phil Bosmans

   Ginny spędziła w swoim łóżku trzy dni. Hermiona ją wspierała i obiecała ją kryć tak długo jak długo będzie tego potrzebowała. Miała też nic nie wspominać Ronowi bo dobrze wiedziała, że skończyłoby się to wielką katastrofą. Po długim czasie spędzonym w samotności Gin zdecydowała się na powrót na zajęcia. Czuła, że w końcu była w stanie zmierzyć się z teraźniejszością. Wyszła z dormitorium z wysoko podniesioną głową i delikatnym uśmiechem na twarzy. "Będę silna. Jestem silna" - pomyślała. Im bardziej była pesymistycznie nastawiona do świata tym częściej słyszała destrukcyjne głosy, które niszczyły ją od środka. Musiała to zwalczyć.Towarzyszyła jej w tym Hermiona, która jako jej najlepsza przyjaciółka była z nią na dobre i złe. Ginny miała już spore zaległości w nauce dlatego wspólnie z Herm wybrały się do biblioteki. Dla Granger to była normalność ale Gin nigdy nie interesowały książki. Miała się uczyć a przeglądała coraz to nowe powieści o tematyce romantycznej.
- Ahh, chciałabym móc tak kochać. - westchnęła Ginny. - Tylko w książkach mężczyźni są tacy idealni...
- Niestety to fikcja literacka. Ron nigdy nie będzie przypominał Romea, a ja nigdy nie będę głupiutką Julią. - oświadczyła dumnie szatynka.
  Do biblioteki weszło kilka osób w ich wieku w tym Blaise Zabini, Draco Malfoy,  Cho Chang co było dużym zaskoczeniem i Pansy Parkinson.
- Ej, co z ślizgonami robi Cho? - zapytała szeptem Ginny.
- To nowa zdobycz Blaise'a. Całują i obmacują się na każdym kroku. - wyjaśniła.
- Cóż, myślałam, że ma lepszy gust. - skwitowała to ruda.
    Blaise'owi wystarczyło kilka sekund aby dostrzec rudąi. Od razu zauważył smutek malujący się w jej oczach. W ciągu tych kilku sekund zapomniał całkowicie o obecności Cho. Nie mógł tak po prostu podejść i zapytać jak się czuła. Kolacja była jednorazowym wyskokiem. Postanowił napisać krótki liścik i jej go podrzucić. Siedziała niedaleko od niego. Draco był bardzo zaskoczony zachowaniem swojego przyjaciela ale Pansy ani trochę. Wiedziała co się święciło. Dziewczyny po prostu wiedziały takie rzeczy.
  Ruda właśnie czytała tytuł kolejnej powieść, która miała zmienić jej postrzeganie facetów gdy na stoliku jej i Hermiony wylądowała niewielka karteczka. Dziewczyna uważnie jej się przyjrzała.
- Od kogo to? - zapytał Hermiona.
- Nie mam pojęcia, sprawdźmy. - odparła Gin i wzięła tajemniczy liścik do ręki. 
 
  Ruda, 
  Widzę, że już wróciłaś. Wyglądasz jak zwykle koszmarnie. W każdym razie zapraszam jutro do Pokoju  Wspólnego Ślizgonów na imprezę z okazji integracji wszystkich domów. 
z iście ślizgońskimi i diabolicznymi pozdrowieniami Blaise Zabini. 
PS wypadało zaprosić 

- Nie. - odparła stanowczo Ginny.
- Nie wierzę, że zapraszają wszystkich. Szlamy też? - prychnęła szatynka.
- Nie mów tak o sobie. Odpiszę mu coś iście wrednego żeby się odpieprzył

 Zabini, 
 Dziękuję za komplement, nie wiedziałam że aż tak za mną tęskniłeś i odliczałeś dni do mojego powrotu. Zaproszenie dość denne i niezbyt przekonujące ale dzięki. Nie przyjdę. 
z iście takimi samymi pozdrowieniami Ginny Weasley
PS wypadało odpisać

  Blaise parsknął śmiechem i tym samym został wyrzucony wraz ze swoimi przyjaciółmi z biblioteki. Nieznacznie mrugnął do Ginny dając do zrozumienia, że to jeszcze nie był koniec.
- Robimy jutro imprezę z okazji integracji wszystkich domów. Co znaczy, że zapraszamy wszystkich. Bez wyjątków. - oznajmił Blaise.
- Jutro? - zapytał Draco upewniając się jego przyjaciel przypadkiem nie zwariował.
- Mówię poważnie. Trzeba nagłośnić sprawę i załatwić alkohol. - odparł Blaise.
- Nie wierzę, że tak cię trafiło... - szepnął pod nosem Draco.
  Malfoy cieszył się na samą imprezę. Lubił alkohol  i taniec. Wtedy i tylko wtedy  mówił prawdę nie zastanawiając się niczym. Myślał, że jeśli Blaise spędzi czas z innymi dziewczynami to zapomni o rudej. Rozumiał go. Im bardziej kogoś chcesz znienawidzić tym bardziej zaczynasz go lubić. Chciał jego szczęścia ale obawiał, że skończy się to wszystko jednym wielkim nieszczęściem.

***
   Hermiona cały czas wahała się czy powiedzieć Ronowi o jej snach. W końcu uznała, że byłaby głupia gdyby mu o nich opowiedziała. Przecież to były tylko sny. W rzeczywistym życiu nawet nie rozmawiała zbyt często z Malfoy'em. Każda rozmowa z nim kojarzyła jej się z seksem. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Nawet teraz gdy leżała na trawie w jej ulubionym miejscu to rozmyślała właśnie o nim. Powinna myśleć o Ronie, ślubie i ich wspólnej przyszłości. Ostatnio rzadko widywała się z narzeczonym. Miał treningi, a później od razu kładł się spać. Musiała zorganizować dla niego niespodziankę, która przypomniałaby o ich wielkiej miłości. Bo przecież była wielka, prawda? Jej ulubione miejsce było tylko jej. Nikt o nim nie wiedział i nikomu o nim nie wspominała. Leżała na trawie i z zamkniętymi oczami przysłuchiwała się. Usłyszała kroki. 
- Granger, ostatnio chyba jesteśmy sobie po prostu przeznaczeni.
  Znała ten głos. Malfoy?!
 Obróciła się i rzecz jasna to był Draco Malfoy. Skąd wiedział o jej miejscu?!
- Co ty tu robisz?! - zawołała rozzłoszczona Granger. 
- Zamierzam usiąść obok ciebie. - jak powiedział tak zrobił. 
  Był blisko. Za blisko. 
- Skąd wiesz o tym miejscu? 
- Może kiedyś mi o nim wspominałaś, hm? 
- Nie przypominam sobie! - prychnęła Hermiona. - Jestem w szoku, że jesteś dla mnie w zaskakujący sposób miły. 
- No właśnie nie przypominasz sobie. - parsknął cicho pod nosem. - Ja jestem dobry, tylko krążą o mnie złe opinię, skarbie. 
- Po co tu przyszedłeś hę? 
- Przyszedłem pomyśleć ale spotkałem ciebie, a wiem, że czasami nie potrafisz się zamknąć więc nic z tego. - wyjaśnił. 
- Ty i myśleć w jednym zdaniu.... Niemożliwe! 
  Zaśmiał się cicho pod nosem. Zawsze  potrafiła go rozbawić nawet gdy zaciekle się ze sobą kłócili to poczucie humoru nigdy jej nie opuszczało. 
- Widzę, że żart ci się wyostrzył. Granger. - westchnął blondyn. - W każdym razie zapraszam cię jutro na imprezę integracyjną do naszego pokoju wspólnego. 
- Dzięki ale nie. - powiedziała szybko szatynka. 
- Dlaczego nie?
- Nie chodzę na imprezy. To nie dla mnie. Zresztą to dla osób, którzy są raczej wolni i mogą sobie jeszcze poszaleć. - oświadczyła 
- Przesadzasz. Poza tym skąd wiesz, że to akurat z Wieprzlejem się hajtniesz? - zapytał cicho. - Wszystko może się zmienić w ułamku sekundy. Ja o tym dobrze wiem. 
- Byłeś zaręczony?
- Nie, byłem po prostu zakochany. - wyznał Draco. - Nikomu o tym nie mów bo moja reputacja legnie w gruzach. W każdych razie przyjdź jeśli zmienisz zdasz. 
  Blondyn wstał i opuścił ją samą w jej miejscu. "Gdybyś wiedziała..." - westchnął w myślach. 

***
  Ruda siedziała w swoim dormitorium i się uczyła. Pierwszy raz postanowiła postawić na naukę, a nie na miłości i związki. Może dzięki temu uda jej się zapomnieć i w końcu zacząć żyć. Po prostu żyć i nie rozmyślać. Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Na początku myślała, że to były tylko jej zwidy. Pukanie nie ustawało więc w końcu zdecydowała się otworzyć te nieszczęsne drzwi. Gdy tylko go zobaczyła oniemiała. Był niesamowicie przystojny. Miał niebieskie oczy i ciemne włosy. Uśmiechał się do niej niezwykle seksownie. Tylko kim on tak właściwie był? 
- Kim jesteś? - zapytała Ginny. - I co tak właściwie tu robisz?
- Cześć, jestem Adam. Pewnie mnie nie kojarzysz i wcale ci się nie dziwię. W tym roku przeniosłem się do Hogwartu na siódmy rok. Należę do Krukonów. No a najważniejszą informacją jaką chcę ci przekazać jest to, że to ja jestem Panem XYZ. To ja przesyłałem ci róże i liściki. 
- To ty? W końcu los jest dla mnie łaskawy! Boże, dziękuję.
- Cieszę się, że się cieszysz. Myślałem, że się mną rozczarujesz. 
  Szeroko się do niej uśmiechał, a Ginny ciągle nie potrafiła uwierzyć w swoje szczęście.
- Dlaczego teraz się ujawniasz? - zapytała ruda. 
- Bo nie mam nic do stracenia, a przecież wiele mogę zyskać. - odparł cicho Adam. 

Jest szczęśliwa.
Coś się wydarzyło. 
Nie zwraca na nas uwagi. 
Obmyśla plan ucieczki i zupełnie nie potrafimy jej powstrzymać. 
Jej szalony tok myślenia osiągnął apogeum. 
Hm, co się mogło wydarzyć, coś się w niej zmieniło. 
Psychopatka znów wraca do gry... 

"Pamiętaj: naprawdę niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu." ~ J.K.Rowling




 Nowy bohater, Adam. Przewiduję, że bardzo może namieszać. :)


***
Dobry Wieczór, 
jak wrażenie po rozdziale? 
Ja mam mieszane uczucia choć jestem zadowolona to wiem, że mogłabym jeszcze coś dopisać bo miałam coś mrocznego wstawić ale uznałam, ze to może poczekać. Rozdział lekki. Jest więcej Dramione ale i tak uważam, że wszyscy będą docierać się będę bardzo powoli. Więc takiej akcji typowej romantycznej póki co nie będzie. Choć kto wie, ja sama nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale choć mam jakiś zarys. 
Przepraszam za błędy. :)
Zapraszam do czytania. 

PS http://aurora-creative.blogspot.com/ - zapraszam na bloga którego prowadzimy z koleżanką, nasze okładki z krótkimi opisami. :) 

Pozdrawiam, Mia

środa, 2 marca 2016

Odcinek trzeci: Patrz sercem

  (muzyka)
 "Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy,a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie. " ~ 
    Wisława Szymborska
 
Luna i Harry szybko odskoczyli od siebie ale dobrze wiedzieli, że było za późno na wszelkie wyjaśnienia. Ona wiedziała i nie zamierzała udawać, że jej się to podobało. Ba, nawet miała zamiar ich wszystkich udusić. Teraz dopiero zaczęła dostrzegać to czego wcześniej nie widziała. Idealny Harry Potter wcale nie był taki idealny i on także krzywdził i oszukiwał ludzi. Jednak najbardziej nie potrafiła zrozumieć Luny. Jej najlepsza przyjaciółka wbiła jej nóż plecy. W wakacje często z nią korespodndowała ale niczego się nie domyśliła. Przecież już wtedy musieli się ze sobą spotykać za jej plecami. Nie miała zamiaru płakać ale chciała zapytać o jedno.
- Dlaczego? - zapytała cicho Gin. 
  Już dawno wytrzeźwiała i oczekiwała odpowiedzi na swoje pytanie.
- Ginny, ja... - urwała Luna. - Przepraszam. Ja i Harry nie planowaliśmy tego. To po prostu się stało.
- I nagle zapomniałaś, że to mój chłopak, a na dodatek oddałaś się dzikiej namiętności dzięki której będziesz miała z nim dziecko. Właśnie z nim! - prychnęła sarkastycznie. - Gratulacje.
- Gin...
- Nie! - zawołała.
  To było dla niej takie trudne. Nie chciała ich dłużej słuchać. Oboje złamali jej serce i nic tego nie zmieni. Była w takim dobrym humorze jeszcze przed kilkoma minutami, a teraz? Miała ochotę rozpłakać się tu i teraz. Jednakże duma jej na to nie pozwalała.
- Nienawidzę was i szczerze się wami brzydzę. Mimo wszystko życzę wam dużo szczęścia ale nie liczcie na mnie. Nie pomogę wam, już nigdy. - oznajmiła Ginny.
  Weasley ściągnęła szpilki i pobiegła do swojego dormitorium. Starała się zachowywać bardzo cicho aby nie zbudzić Hermiony, która znów miewała dziwne sny i często szeptała jedno imię "Draco". Dziewczyna schowała się w łazience, zmyła makijaż i usiadła na podłodze. Nie potrafiła już dłużej udawać, że wszystko było dobrze. Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się. To było ponad jej siły. I jeszcze te glosy, które słyszała. Czyżby Bellatrix ją znowu nawiedzała? No, a może to coś innego, a może to ona zaczęła się zmagać ze swoim własnym szaleństwem? Cała się trzęsła, a jedyna rzecz która przychodziła jej do głowy to to aby zabić w sobie to szaleństwo, które ją ogarnęła. Utrata pierwszej miłości zawsze będzie bolała ale utrata przyjaciółka bolała ją bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Nie zamierzała spać. Nie mogła. Jej myśli były nieskładne. Znowu słyszała głosy, które ją nawiedzały i nie dawały jej spokoju. Czasem czuła jakby to ona była Bellatrix Lestrange. To było przerażające.


Potrafisz tylko zabijać. To twój sposób na życie, Bella. Zamknięta w Azkabanie, kompletnie zapomniana, a przecież taka uważana przez Czarnego Pana. Całkowicie zbzikowałaś. Nie żal było ci tej Granger? Torturowanie jej sprawiało Ci satysfakcje, co ?  Jesteś obrzydliwa. Drugi raz nie uda ci się uciec z Azkabanu. Każdy martwi się o siebie, kochana. Taka pewna siebie, a boi się głosików w swojej głowie. Każdy ma w środku demona.  Jesteś odrażająca. Niedługo znowu wrócimy po więcej.

"Nie, nie, nie" - wołała rozgorączkowana Ginny.

- Ginny, wszystko z tobą dobrze? - zapytała Hermiona, która od kilku sekund przyglądała się przyjaciółce.
  Gin uważnie jej się przypatrzyła. To była jej Hermiona! Mocno się do niej przytuliła i nie chciała jej puścić. Bardzo bała się, że to wszystko powróci na nowo.
- Nie. - odparła ruda i spojrzała jej prosto w oczy. - To dziecko Harry'ego. Luna i Harry mieli romans.
  Zaskoczona  Granger zupełnie nie wiedziała co miała powiedzieć. Mocno przytuliłą Ginny. Siedziała z nią tak długo jak ta tego potrzebowała.
- Nie idę dzisiaj na zajęcia, Herm. Jestem chora jak coś. - powiedziała stanowczo Weasley.
- Rozumiem. - przytaknęła Granger.- Będę cię kryła.
- Dziękuję. Potrzebuję czasu ale dam sobie z tym wszystkim radę. Mam po prostu chwilowy kryzys.
- Nawet przez minutę w ciebie nie zwątpiłam. Połóż się i odpocznij, Gin. - poradziła jej szatynka.
  Ginny ją posłuchała i położyła się w swoim łóżku wierząc, że sen przyjdzie i będzie mogła po prostu śnić. Nie chciała myśleć o Harrym, Lunie, ich dziecku, a nawet o  Bellatrix Lestrange, która ostatnio zawładnęła jej myślami.

***
   Hermiona Granger nie była w nastroju do żartów. Miała do pogadania z Harrym i zamierzała mu wygarnąć prosto w oczy co o nim myślała. Od rana nie widziała się z Ronem i nie ubolewała zbytnio nad tym faktem. Gdyby jej narzeczony dowiedział się o podłym postępku przyjaciela Hermiona była pewna, że nie było by co po nim zbierać. Niestety Harry i Ron siedzieli w Wielkiej Sali obok siebie. Powoli do nich podeszła i usiadła naprzeciw ich. Jednakże najpierw czule przywitała się ze swoim chłopakiem. 
- Cześć kochanie. - odparła słodko i uważnie przyjrzała się Potterowi. 
  Chłopak sprawiał wrażenie wyluzowanego i nie wyglądało na to, żeby miał jakieś wyrzuty sumienia. 
- Hej skarbie. - przywitał się Ron. - Gdzie Ginny?
- Źle się czuje. Dopadła ją gorączka i ostry ból głowy. - wyjaśniała Granger. 
- Biedna... - westchnął Ron. -Może pójdę sprawdzić co z nią, co?
- Nieee, wiesz ona potrzebuję dużo spokoju. Zwłaszcza teraz. - warknęła Hermiona starając się nawet na nich nie patrzeć. 
- Co mamy pierwsze? - zapytał Harry nagle zmieniając temat. 
- Eliksiry, z Ślizgonami. - odpowiedziała Granger 
- Zapomniałem! - zawołał Ron. - Musze obgadać parę spraw z Parkinson odnośnie eliksiru miłosnego. Przecież jestem z nią grupie. Widzimy się na zajęciach!
  I już go nie było. 
- Ty szujo. - powiedziała Hermiona. 
- Już wiesz, tak? - zaczął niepewnie Harry. 
- Jak mogłeś, no jak?! 
- Nie wiem, to po prostu się stało. Nie planowałem tego. 
- Jak Ron się o tym dowie to cię przecież zabije. - westchnęła. - Rozumiem, jesteś facetem. Zapomniałeś się, ale dziecko? Harry, to nie są przelewki!
- Nie umoralniaj mnie Hermiono. Przecież ja o tym wszystkim wiem. 
- Wszystko wiedzący pan Potter który nie wie jak się odpowiednio zabezpieczać. Gówno wiesz o życiu! - wykrzyczała mu to prosto w twarz i zdecydowała się na opuszczenie Wielkiej Sali.
  Nikomu nie miała zamiaru się tłumaczyć. Po prostu wyszła i była z siebie bardzo zadowolona. Od zawsze byli przyjaciółmi ale tym razem nie miała zamiaru stać po stronie Pottera. Nie wiedziała, że za nią wyszło dwóch ślizgonów, którzy lubili liczne plotki i kłótnie. 
- Hej Granger, jesteś w ciąży? - zapytał jeden z nich przy tym uroczo się do niej uśmiechając. 
- Nie ja. - odparła Hermiona. 
- Weasley? - zapytał niepewnie drugi z nich. 
- Też nie. Co to, jakieś przesłuchanie? - zapytała. 
  Zabini i Malfoy to była dwójka ślizgonów, którzy lubili mącić, przeszkadzać i ubliżać ludziom. W tym byli najlepsi. Radzili sobie z tym jak nikt inny. 
- A gdzie ona jest? - pytał dociekliwe Blaise siląc się na obojętny ton. 
- Kto? 
- No Weasley! - zawołał zniecierpliwony. 
   Jeszcze wczoraj Ginny była w bardzo dobrym nastroju. Coś musiało się stać, zastanawiał się Zabini który stawał się coraz bardziej zdenerwowany. 
- Ginny śpi w swoim dormitorium. - wyjaśniła szatynka. - Jest chora. 
- Chora? Przecież jeszcze wczoraj... - urwał. - Wiem, że kłamiesz, Granger. Sam się dowiem prawdy!
  Dziwne zachowanie Blaise'a było dla Draco zadziwiające. Zabini martwił się o tą rudą istotę i bał się,że stało się jej coś złego. Biegł prosto przed siebie i w ekspresowym tempie dobiegł do dormitorium Gryfonów. Jedynym jego problem był brak znajomości hasła. No ale przecież i z tym potrafił sobie doskonale poradzić. 

Tymczasem Hermiona i Draco prowadzili niezobowiązującą konwersację, która nie miała nic wspólnego z czymś miłym i słodkim. 
- Niezłe przedstawienie Granger. - prychnął Draco. 
- Zamilcz, Malfoy zanim powiesz coś co znowu doprowadzi do naszej kolejnej kłótni. - wytknęła mu szatynka. 
- To ty jesteś wiecznie nerwowa. Zaczynam myśleć, że ten twój rudy przygłup nie potrafi cię dostatecznie zaspokoić. No ale ja mogę.
- Ale z ciebie niewyżyty dupek, Draco.!
- Draco, powiedziałaś Draco? - pytał rozbawiony chłopak. - Jeszcze dodaj skarbie i nadchodząca noc będzie nasza. 
  Blondyn znacząco się do niej przybliżył jakby miał zamiar ją pocałować. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że wcale by nie oponowała. Przez ciągłe sny Malfoy kojarzył jej się z obiektem pożądania. No, a przecież miała chłopaka! Na szczęście w porę pojawił się Ron, który na szczęście temu wszystkiemu zapobiegł.
- Hermiono, kochanie wszędzie cię szukam! - zawołał ucieszony Ron gdy dostrzegł swoją narzeczoną. 
  Jednak nie ucieszył się zbytnio kiedy zobaczył ją w towarzystwie Malfoy'a.  
- Malfoy, odczep się od mojej Hermiony. - warknął Ron. 
- Jeszcze nie jest twoja i wszystko może się zmienić Weasley. - powiedział dumnie Malfoy. 
  Draco nie zamierzał więcej czasu tracić z tą dwójką i postanowił odnaleźć swojego przyjaciela. Miał zamiar wybić mu z głowy uroczą pannę Weasley, która i tak nie była mu przeznaczona. No i nie chciał aby jego przyjaciel zrobił coś głupiego. Doskonale wiedział gdzie go szukać. Okazało się, że Blaise od kilku minut sterczał pod obrazem Grubej Damy. Okazało się, że żadna z gryfonek nie uległa jeszcze jego wdziękom i Zabini był skazany na sromotną porażkę. 
- Martwię się o nią. - wyznał Blaise. 
- Stary, co ty wyprawiasz? Spędziłeś z nią jeden wieczór. To nic nie znaczyło dla niej ani dla ciebie. Nadal jesteście wrogami. Myślisz, że ona będzie chciała rozmawiać z tobą o swoich prywatnych sprawach? Raczej wątpię. 
- Kurwa, Malfoy. Nienawidzę kiedy masz rację. - westchnął Zabini. 
- Odpuść i chodź. Może któraś z Krukonek ulegnie naszym wdziękom. - zaproponował Malfoy. 
- Nie może ale na pewno. - odparł stanowczo Blaise wracając od nowa do gry. 


 "Świat może zostać ocalony tylko przez odpowiedni sposób myślenia. "
Ahmet Hamdi Tanpınar


***
 Dobry wieczór,  
wpadam do Was z nowym odcinkiem. Jestem z niego zadowolona. Nie wiem jak wyszło ale dobrze mi się go pisało, miałam wenę, jest dłuższy ale i tak niewiele się w nim dzieje. Dziękuję za komentarze, to dla mnie ważny znak, że ktoś czyta i jest tu jest mimo długiej mojej nieobecności. Namieszałam z tym Harrym i Luna ale w końcu nie mogą być idealni. Każdy człowiek popełnia błędy. Nawet Harry Potter. :D Zapraszam Was do czytania. 
Dobranoc ;D

Pozdrawiam, Mia