piątek, 6 grudnia 2013

Znam cię na pamięć - VII miniaturka

 Po ukończeniu Hogwartu zaczęłam pracować w Ministerstwie Magii. Czułam się spełniona zawodowo. Choć prywatnie mi się nie układało to miałam nadzieję, że wszystko się jakoś wyprostuje. Świadomość z tego, że nie mogę mieć dzieci była dla mnie ciosem w samo serce. Ron nie zachował się tak jak przykładny mąż. Zostawił mnie. W sumie mu się nie dziwię. Kto by chciał dzielić życie z kimś takim jak ja? Ginny także rozstała się z Harrym. On pragnął życia pełnego przygód, a ona spokojnego, rodzinnego i w pełni ustatkowanego. A ja?
  Żyłam z dnia na dzień. Starałam się aby cały swój wolny czas spędzać w pracy. Nawet nie chciałam się angażować w coś poważniejszego. Obawiałam się odrzucenia. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na randce a co dopiero...
  Od kilku dni Ginny rozprawiała o swoim nowym chłopaku który był dla niej całym światem. Podobno i ja go znam. Zaprosiła mnie do jednej z włoskich kawiarni na rogu "Te Amo". Cóż za romantyczna nazwa. Weszłam do środka. Dostrzegłam Ginny, jej czarnoskórego chłopaka i blondyna który był bardzo pochylony do przodu. Gdy przyjrzałam się bliżej dostrzegłam, że tym czarnoskórym chłopakiem był Blaise Zabini! No nie, jak Ginny mogła związać się z Ślizgonem... Ale widać, że go kocha. Obok niego siedział blondyn i jego rozpoznałam od razu. Miałam ochotę uciec ale uznałam, że nie zostawię Ginny samej z dwoma ślizgonami. Zauważyłam, że Draco nie jest już taki przystojny jak kiedyś. Miał zmęczoną twarz, a na policzkach kilka niezauważalnych blizn. Prawie nie miał włosów.
- Cześć... - odparłam niepewnie.
- Hej, Hermi. - powiedziała Ginny.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że...
- Bałam się jak zareagujesz, zresztą nie jesteśmy już dziećmi i jestem pewna, że się ze sobą zaprzyjaźnicie.
- Chyba śnisz! - zawołałam, a Draco zrobił dokładnie to samo.
  Próbował wstać ale tylko zdołał się na mnie wymownie spojrzeć i zacisnąć wargi.
- Musimy to dla nich zrobić. - odparł Draco.
- No właśnie bo mamy dla was prośbę... - zaczął Blaise.
- Bierzemy ślub i chcemy abyście pomogli nam w organizacji. - powiedziała szybko moja przyjaciółka.
  Chyba nie była pewna o co nas prosi. Przecież my im zniszczymy tę  całą ceremonię.
- Wiesz, chyba to nie jest najlepszy...
- Zgadzamy się. - powiedział Draco zanim zdążyłam zaprzeczyć.
  Spojrzałam na niego spode łba. Nie miał prawa czegoś takiego robić. Nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić. W tym przypadku tak, oznacza że będę musiała współpracować z Malfoy'em dzień i noc.
- Tak, zgadzam się. - odparłam, a Ginny rzuciła mi się na szyję.
- Bardzo się cieszę. Usiądź Herm. Musimy porozmawiać o szczegółach.
  Usiadłam obok Malfoy'a. Obok Draco leżała laska do podparcia. Byłam ciekawa po co mu ona. Ani się obejrzałam, a Zabini i Ginny zajęli się sobą, a między mną, a Draco panowała niezręczna cisza.
- No więc, co tam u ciebie? - zapytałam.
- Tak jak i widać. Marnie. - powiedział chłodno blondyn.
- Próbuję z tobą normalnie porozmawiać. Trochę inicjatywy, Malfoy. - odparłam. - Nie jesteśmy już dziećmi.
- Może i nie ale ja nie czuję się w obowiązku z tobą rozmawiać. - warknął blondyn.
  Chciałam już coś powiedzieć, ale zauważyłam, że Draco jakby zaciska pięści i na chwilę zamyka oczy z bólu.
- Coś ci jest? - zapytałam.
- Nie. - odparł blondyn. - Powinienem już wracać do domu.
- Odwiozę cię. - zaoferowałam się.
- Nie potrzebuję twojej litości.
- I tak cię odwiozę. - oznajmiłam.
  Draco powoli wstał, wsparł się na lasce, pożegnał Zabiniego i szybko ruszył przed siebie. O nie, mój Panie. Nie zamierzam cię puścić samego do domu w takim stanie, o nie.
- Wsiadaj do samochodu Malfoy! - wykrzyknęłam stanowczo.
- Nie rozkazuj mi, szlamo! - zawołał słabo.
- Nawet nie masz siły krzyczeć, Malfoy. Odwiozę cię do domu. - powiedziałam i wskazałam na swój samochód.
  Draco bez słowa wsiadł do mojego samochodu.
- Gdzie mam jechać? - zapytałam grzecznie.
- Privet Drive 4. - odparł cicho blondyn.
- To tam gdzie Harry mieszkał z wujostwem... Jak to się stało, że ty tam mieszkasz? - zapytałam.
- Nie twój interes Granger. Jedź, miejmy to za sobą.
  Przez całą drogę panowała niezręczna cisza. Gdy dotarliśmy na miejsce Malfoy od razu wyszedł z samochodu, nawet się nie żegnając i wszedł do środka swojej posiadłości.
- Dzięki, Granger jesteś wspaniała, może wejdziesz na chwilę..., nie ma sprawy Malfoy, z wielką rozkoszą. - powtarzałam swój monolog cały czas pukając do drzwi jego domu.
 Gdy otworzył mi drzwi omal się nie przewrócił. Złapałam go i przeciągnęłam na kanapę. Miałam wrażenie, że przed chwilą wymiotował. Miał cały czas zamknięte oczy.
- Czego chcesz, Granger? - zapytał Draco.
- Chcę ci pomóc. Widzę, że jesteś chory. Połóż się, a ja nakryję cię kocem i przygotuję ci jakieś lekarstwo i...
(muzyka)
- To nie grypa. - warknął blondyn.
- Skąd wiesz jak nie byłeś nawet u lekarza.
- Granger, ja mam raka. To choroba śmiertelna.  Nie ma dla mnie  żadnego ratunku.
  I w tym momencie naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chciałam go jakoś pocieszyć ale nie potrafiłam. Dopiero teraz tak naprawdę zdałam sobie sprawę jak to nasze życie jest kruche.
- Byłem u około setki lekarzy. Przez te ich specyfiki prawie nie mam włosów i wciąż mi wypadają, czuję się słaby, cały czas wymiotuję a bóle są coraz częstsze i silniejsze.
- Nie wiedziałam. - odparłam. - Draco, ja...
- Tylko nie rozumiem jednego. Dlaczego akurat teraz ty pojawiłaś się na mojej drodze, dlaczego akurat ty?
- Może Bóg daje ci kolejną szansę. Nie pomyślałeś o tym?
- Jaką szansę? Granger, ja umieram.
- Nie rozumiesz. Ty żyjesz. Wykorzystaj to jakoś póki nie jest jeszcze za późno.
  Spojrzałam mu w oczy i miałam nadzieję, że ujrzę w nich zrozumienie. Niestety zobaczyłam tylko wszechogarniającą pustkę. Wstałam i chciałam odejść ale mnie zatrzymałam. Delikatnie złapał mnie za rękę.
- Nie odchodź. - szepnął Draco. - Jeszcze nie.
  Delikatnie dotknął opuszkami swoich palców moich włosów.
- Twoje włosy wyglądają jak mop do mycia podłogi...
- Ej! - zawołałam.
- Ale i tak mi się podobają. To zadziwiające.
- Co takiego? - zapytałam.
- Spotkałem na swojej drodze wiele kobiet. Nie pamiętam twarzy żadnej z nich ale twoją twarz poznałbym wszędzie. Nawet po śmierci będę pamiętał tę twoją niewinną lecz pyskatą twarzyczkę.
- Nie mów o śmierci.
- Dobrze ale połóż się obok mnie. - zaproponował blondyn.
  Chwilę się wahałam ale położyłam się obok niego. Czułam bicie jego serca, miarowy oddech i te ciepło od niego bijące.
- Umrę szczęśliwy. - szepnął blondyn.
  A ja na chwilkę zamknęłam oczy. Byłam trochę zmęczona, a przy nim nie miałam żadnych problemów ze spaniem. Był moim ukojeniem. Gdy się obudziłam Draco nadal spał.
- Draco, pobudka, wstawaj śpiochu. - odparłam.
  Blondyn nie reagował. Dotknęłam jego twarzy, rąk, brzucha... Zimne jak lód. Draco, nie odchodź jeszcze nie...
  Po moim policzku popłynęło kilka pojedynczych łez. Zauważyłam maleńką karteczkę, którą trzymał zaciśniętą w ręku. Otworzyłam dłoń, wzięłam karteczkę i przeczytałam.

"Dzięki tobie odszedłem z uśmiechem na twarzy widząc ciebie blisko mnie. Dziękuję. Nie mówię żegnaj tylko do widzenia. Gwarantuję, że jeszcze kiedyś się spotkamy
                                                                                                 Draco"

  Trzymam cię za słowo. Na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy. Muszę ci wygarnąć jak bardzo cię nienawidzę i jak bardzo cię pragnę.

***
  Ślub Ginny i Blaise'a odbyła się maleńkim kościołku na obrzeżach Londynu. Byli szczęśliwi choć miałam wrażenie, że Blaise wciąż przeżywał żałobę po śmierci przyjaciela. Jego uśmiech nie był szczery ponieważ wciąż odczuwał smutek po utracie kogoś bliskiego. Dla mnie Malfoy też był bliski choć nie znałam go zbyt dobrze. Wierzę, że patrzy na nas wszystkich z góry i uśmiecha się tym swoim firmowym uśmiechem. Bo śmierć to nie koniec tylko początek...


&&&
   Dawno mnie na tym blogu nie było ale wracam z miniaturką. Nie powala długością, jest smutna ale mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba. Śnieg, święta, uwielbiam ten świąteczny klimat :D
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia

  

18 komentarzy:

  1. Ciężki wybrałaś sobie temat, Mia, ale jedno muszę Ci przyznać - mimo faktu, że mało tu naszego ulubionego Dramione, to i tak należą Ci się brawa. Rak to największa zmora współczesnego świata, lecz niewiele osób ma odwagę wplątać go w hogwarckie realia.
    Kłaniam się nisko, moja droga.
    Piękny tytuł. Kojarzy mi się z jakąś piosenką... Jaką ? Nie pamiętam.

    Nie potrafiłam rozkminić o. co chodzi z tą laską, ani z łysiną, aż do momentu w. którym to wyjaśniłaś.

    Ech,
    Wesołych Mikołajek !
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boska miniaturka :) Niby smutna, ale jednak coś w sobie ma. Bardzo przyjemnie mi się ją czytalo, oby więcej takich :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. interesujące, ale w niektórych momentach inaczej bym to rozegrała, ale jest to miniaturka, znów nie może mieć to dwadzieścia stron worda :D. Bardzo fajne, lecz troszeczkę przygnębiające.
    Pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja strasznie szybka, praktycznie poleciała na łeb na szyję. Zastanawia mnie też, dlaczego Malfoy mieszkał w domu Dursley'ów...
    A tak poza tym... IDEAŁ. Miałam autentycznie łzy w oczach, a ostatnio ciężko doprowadzić mnie do takiego stanu. Piękne, naprawdę piękne.
    Pozdrawiam serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Ta miniaturka ma "to coś". Nie powtarza "utartych schematów", za to wielki + . : )
    Angela. : )

    PS: Może napiszesz opowiadanie o tematyce takiej jak miniaturka? Ja z chęcią bym coś takiego poczytała : ))

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka świetna i dołująca (dla mnie na dzisiaj idealna!). Jest taka...nietypowa :) Czekam na następną!
    Pozdrawiam, Salvio!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje klimaty... Eh.
    Piękna miniaturka i ta piosenka... Idealna <3
    Smutna ale piękna. Ma w sobie coś innego. Nie wiem co to jest ale nie potrafię przestać myśleć o niej i o wydarzeniach.
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie płaczę, nie płaczę, nie płaczę... No dobra płaczę !
    To takie smutne. I piękne. Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutna :( Ale wspaniała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo że jest smutna, to jednak cudowna.
    I co, że nie było buziaczków, trzymania za rękę? Miniaturka jest cudowna. Smutna, ale ma w sobie to 'coś' :P
    Ja również mam łzy w oczach. :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna ta miniaturka taka smutna ale zarazem napawająca nadziją :) a co teraz planujesz pisac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hogwart-diary.blogspot.com - piszę rozdział, niedługo zostanie skończony :)
      A miniaturka niedługo się pojawi tylko nie wiem kiedy, brak czasu, będzie o wiele weselsza :D

      Usuń
  12. Jak smutno ! ;(
    Płakać mi się chce.
    Pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nietypowe Dramione, ale za to bardzo uczuciowe i świetne.
    Pięknie napisane.
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Siedzę i płaczę, po prostu siedzę i płaczę. Cudna miniaturka :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękna miniaturka ^_^
    Spodobało mi się to, że chociaż raz miałam szansę przeczytać o rakowej sprawie w miniaturce :) Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze na coś tak fajnego ^_^

    Pozdrawiam! :)

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękna miniaturka, jejku... dalej mi łzy spływają po policzku. :')
    Pozdrawiam,
    Ola

    OdpowiedzUsuń