wtorek, 8 kwietnia 2014

Pozwól mi umrzeć - X miniaturka

- Czego chcesz, co tu robisz?! - zawołała ze złością szatynka
  A on tylko patrzył na nią jakby sam chciał się tego dowiedzieć. Mając pięćdziesiąt cztery lata i będąc całkowicie nieakceptowany przez większość zdawał sobie sprawę ile zła do tej pory wyrządził innym. Patrząc na nią miał wrażenie, że ona wcale się nie zmieniła. Lokowane brązowe włosy, mlecznobiała cera i kilka mniej widocznych zmarszczek ale wciąż to była ta sama Granger. Patrzyła na niego z nienawiścią i obrzydzeniem. Spotkanie na cmentarzu po tylu latach wywołało u niego skrajne emocje. Codziennie tu przychodził aby jakoś oczyścić swoją chorą duszą. Lecz nie potrafił zmyć z siebie winy jaką nosił przez te wszystkie lata.
  Zabił ją. Zabił jedyną kobietą którą kochał. Zabił bo tego chciała. Ginny Weasley była jego pierwszą ale jak się okazało jedyną miłością. Pamiętał jak choroba postępowała, a ona nic z tym nie mógł zrobić. Prosił Boga, aby jakoś im pomógł. Ginny w nocy krzyczała z bólu, była coraz bledsza. Przypominała wrak człowieka. Pewnego dnia poprosiła go aby zwróciła jej wolność.
- Zabij mnie. - poprosiła Ginny.
- Nie. - odmawiał. - Wyzdrowiejesz, Ginny.
- Przecież sam w to nie wierzysz. Zabij mnie, proszę...
  Zanim zdecydował się to zrobić minęło dziesięć długich dni. Nie potrafił się z nią tak łatwo pożegnać.
- Kocham cię, nie mogę tego zrobić. - odparł łamiącym głosem.
- Proszę cię. Ja już nie mogę... Zwróć mi i sobie wolność...
  To były jej ostatnie słowa zanim ją zabił. Nikt o tym nie wiedział oprócz jej, jego i Boga. Został skazany na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności. Trafił do Azkabanu. Kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo ale na marne. Teraz codziennie mógł odwiedzać Ginny na cmentarzu. Unikał spotkania z przyjaciółmi Ginny oraz jej rodziną. Tym razem stanął oko w oko z Hermioną Granger.
- To wszystko przez ciebie. - powiedziała cicho szatynka. - Ona cię kochała...
- Ja ją wciąż kocham.
- Gdybyś kochał to byś jej nie zabił! - zawołała Hermioną.
- Ona chciała umrzeć.
- Gadasz jakieś bzdury. Ginny chciała żyć, chciała podróżować, mieć, rodzinę, dzieci...
- Co ty możesz wiedzieć?! Nie było cię wtedy kiedy najbardziej cię potrzebowała. Miała raka, który coraz bardziej się rozwarstwiał. Ona umierała. Poprosiła mnie aby jej ulżył w cierpieniu.
- Nie wierzę ci.  - wyszeptała Granger.
- To uwierz. Była miłością mojego życia. Zresztą zawsze będzie. Nigdy bym jej nie skrzywdził. Ona chciała umrzeć.
- Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałeś?
- Nikt by nie zrozumiał co mną kierowało.
- Nie było mnie gdy mnie potrzebowała. Była zajęta swoją karierą. Nawet nie zauważyłam, że coś się dzieje.
- Ona cię kochała i rozumiała twoje postępowanie.
  Z kurtki wyciągnął list zaadresowany do Hermiony.
- Przeczytaj, ja poczekam.
  Hermiona zdecydowała się przeczytać go na głos.

Droga Hermiono,
  jeśli czytasz ten list to znaczy, że Draco spełnił moją prośbę. Wiem, że zapewne nikomu z was się do tego nie przyznał bo on już taki jest ale nie bądźcie dla niego zbyt surowi. Byłam strasznie wycieńczona i zmęczona chorobą. Nie dawałam już sobie z tym wszystkim rady. Dlatego postanowiłam, że chcę umrzeć. Przemyślałam to bardzo dokładnie ale myślę, że to była jedyna dobra decyzja jaką mogłam podjąć. Tylko człowiek którego kocham całym sercem potrafi dać mi wolność. Wiem, że Draco długo męczył się z tym aby ci ten list wręczyć ale mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję.
Twoja, Ginny

- Cóż, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. - westchnęła szatynka. 
- Może przynajmniej dzięki temu przestaniecie się mnie czepiać. - warknął Malfoy. 
- Musiało ci być bardzo trudno, Draco. 
  Pierwszy raz Hermiona zwróciła do byłego ślizgona po imieniu. Tak się wszystko potoczyło, że nawet jej było go trochę żal. Pluła sobie w twarz z tego powodu, że nie była przy Ginny gdy ta potrzebowała jej najbardziej.
- Uważam, że mimo wszystko postąpiłem właściwie. - wyszeptał Malfoy. - Wiem, że wszyscy wokół uważają mnie za mordercę, podłego chama i egoistą. I niech tak pozostanie. Ginny tego chciała, a ja spełniłem jej ostatnie życzenie. Byłem ostatnią osobą, którą zobaczyła przed śmiercią. Byłem z nią do końca.
- Powiem wszystkim prawdę. - odparła Hermiona. - Mogę cię oczyścić ze wszystkich zarzutów.
- I co to da? - zapytał blondyn. - Dla większości i tak pozostanę śmierciożercą. Nie chcę żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, rozumiesz Granger..? Pobrałaś się czy...?
- Tak ale po kilku latach się rozwiodłam. Pozostałam przy swoim nazwisku. - wyjaśniła szatynka.
- Weasley cię w końcu wykończył. - westchnął Draco lekko się do niej uśmiechając.
- Nie sądziłam, że będzie mi tak ciężko wytrwać w związku. Czułam się jak na uwięzi.
- Po prostu nie trafiłaś na odpowiedniego faceta - podsumował Draco. - To nie był ten na którego czeka się całe życie.
- Mówisz jak jakiś psycholog.
- No bo jestem. Po wyjściu z Azkabanu zacząłem żyć wśród mugolów. Tam nikt nie wiedział kim jestem. Poszedłem na studia, które ukończyłem z wyróżnieniem. Mam swój gabinet, który się mieści w centrum miasta.
- Dziwne to nasze spotkanie ale muszę już iść. - odparła szatynka. - Do zobaczenia. Może jeszcze kiedyś będzie okazja.
- Może. - powiedziała Draco ale tym razem tylko do siebie.
   Nie ukrywał, że przed lata Hermiona bardzo mu się podobała. Zazwyczaj nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Gdy postanowiła wziąć ślub z Weasley'em wiedział, że nie ma nawet minimalnej szansy na związek z Granger.  I wtedy nagle pojawiła się Ginny, która po nieudanym związku z Potterem potrzebowała wsparcia, akceptacji i bezpieczeństwa. Decyzja o ślubie była dość pochopna ale nigdy tego nie żałował bo wiedział, że to była najlepsza decyzja w jego całym nieudanym życiu. Gdy znów pojawiła się Granger miał wrażenie, że Bóg stawia przed nim drugą szansę. Za pierwszym razem spieprzył wszystko. Ich znajomość zaczęła się dość niefortunnie ale jego zdaniem jeszcze się nie skończyła. Szatynka szła powoli w stronę swojego samochodu. Miała na sobie jasne trampki co wcale jej nie pomagało. Wszędzie było pełno błota. Granger cały czas przeklinała i pragnęła jak najprędzej dostać się do swojego samochodu.
- Czemu nie używasz magii? - zapytał blondyn podchodząc do Hermiony bliżej.
- Bo nie uważam aby było mi to potrzebne. - warknęła szatynka
  Draco delikatnie się do niej uśmiechnął i użył swojej różdżki aby zamienić błoto w maleńkie kamienie. Hermiona spojrzała na swoje trampki i była nieco zdegustowana ich wyglądem
- Nie potrzebuję twojej pomocy.  - odparła Granger.
- Wiem ale może jednak...
- Nie. - warknęła szatynka.
  I odjechała. Draco wrócił na cmentarz aby się pomodlić i pożegnać z Ginny. Już nie był małym chłopcem aby nie dostrzec gdy jakaś kobieta mu się podoba. Spojrzał w niebo i mimowolnie się uśmiechnął. Może spotkanie z Granger wcale nie było przypadkiem. Nieco posmutniał ponieważ, nawet nie wiedział gdzie jej szukać. Mogła być wszędzie. Także nie miał pewności czy była singielką czy może kogoś miała.

Następnego dnia Draco był w bardzo parszywym nastroju. Aby nie myśleć, od razu z rana poszedł do pracy. Czekała na niego miła niespodzianka. Jego sekretarka Andrea zawiadomiła Malfoy'a, że jakaś kobieta czeka na niego w gabinecie.  Gdy Draco wszedł do gabinetu zobaczył Hermionę i z początku lekko nie dowierzał, że to tak naprawdę ona.
- Cześć. - odparła Hermiona.
- Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony Draco.
- Wiem, że jesteś lekko zszokowany ale zaraz ci wszystko wyjaśnię. Odkąd wczoraj dowiedziałam się, że jesteś psychologiem to coś nie dawało mi spokoju. Chciałabym się umówić z tobą na wizytę. - wyjaśniła szatynka.
- Przecież mogłaś wszystko uregulować z Andreą. - wytknął jej Malfoy.
- No bo ja...
- Przyznaj się, przyszłaś tu dla mnie. - odparł blondyn niebezpiecznie się do niej przybliżając.
- Nie umiem tego wyjaśnić. Ty też to czujesz? Jakiś niewidzialny duszek pcha nas do siebie.  
  Malfoy zamyślił się.
- Może na początek zjemy wspólnie kolację? - zaproponował Draco.
- Cóż, zawsze od czegoś należy zacząć. Z chęcią zjem z tobą kolację. - powiedziała Hermiona delikatnie się uśmiechając do blondyna.
   Nowy początek. Oni nie wiedzą co ich czeka ale na górze jest taki ktoś kto dobrze wie i cieszy się z ich szczęścia i nowego wspólnego życia.

O dziwo, czas, który goi rany, pokazał też, że w życiu można kochać więcej niż jedną osobę. — Paulo Coelho

***
Dawno nie wstawiałam żadnej miniaturki.  Byłam skupiona na zakończeniu mojego bloga. Trochę się boję co powiecie o tej miniaturce, dawno nie pisałam miniaturek. Zaskoczyliście mnie ilością wyświetleń, mimo że nie wstawiam miniaturek i tak wpadacie na mojego bloga. Dziękuję bardzo. Zapraszam do czytania i komentowania. Przepraszam za błędy. 
Mia

11 komentarzy:

  1. Ja jestem jak najbardziej na tak. Miniaturka nieco specyficzna, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oby więcej takich cudeniek twojego autorstwa :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja tęskniłam za Twoją twórczością! Pisz zdecydowanie więcej i częściej!!! :)

    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna miniaturka, pomysł świetny, wykonanie jeszcze lepsze ;)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna. Rzadko spotykam paringi w stylu draco i Ginny ale mimo to, że nie było głównego wątku z ich związkiem lecz tylko wstęp o śmierci było świetne ciekawy pomysł. Jestem jak najbardziej za :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny pomysł, tylko zaskoczyło mnie to, że on na początku kochał Ginny. Jakoś nie pasują do siebie. Ona bardziej pasuje do Blaise :D.
    Fajnie przeczytać coś innego dla odmiany :)
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest oryginalna, zresztą jak większość, które napisałaś :) Jest smutna, ale na swój sposób pozytywna. Podobało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie piszesz! Po prostu cudo! Nie wiem, jak ty to robisz! Wiem, że Ci nie dorównuję nawet do pięt, ale może wbijesz do mnie? http://granger-emo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowna! Po przeczytaniu jestem jakby napełniona weną, że aż mnie korci, a by wziąć swój mało magiczny zeszyt i zacząć coś bazgrać. W sumie to dziękuje, bo ostatnio nie mogę znaleźć inspiracji. :(

    OdpowiedzUsuń