Każdy miał jakieś swoje słabości o których najzwyczajniej w świecie bał się mówić. Draco zawsze myślał, że nic ani nikt go nie złamie. Mylił się. To ona go złamała i doprowadziła, że potrafił myśleć tylko i wyłącznie o niej. Tym bardziej, że powoli przypominała sobie ich zapomniane uczucie, choć on nigdy nie zapomniał to bał się o tym mówić. Ich miłość zawsze była skomplikowana ale była i to się nie zmieniło. Nie zamierzał zdradzić sekretu Weasley'a bo przysiągł ale widział, że Hermiona nie odpuści i będzie dążyła aby to Ron zdradził jej jakim był przez ten cały czas sukinsynem. To musiało niestety poczekać bo widział jak jego najlepszy przyjaciel się miotał i jego zachowanie było bardzo niepokojące. Blaise obudził się i z wielkim przerażeniem spojrzał na swojego przyjaciela.
- Jadę do Francji. - oznajmił Zabini.
- Co?! - zawołał Malfoy.
- To co słyszałeś. Muszę odnaleźć Ginny, powiedzieć jej co czuję i się z nią ożenić. Brzmi dobrze co nie?
- Oszalałeś. Przecież to jest kompletne szaleństwo!
- Cóż, może ale ja ją kocham rozumiesz? Nie mogę jej po raz kolejny stracić.
Malfoy spojrzał na niego z uwagą. Rozumiał go jak nikt.
- Robisz to na co ja nigdy się nie zdecydowałem. Walczysz o miłość. Szacun za to stary. No i nie myśl, że sam pojedziesz do tej Francji. Jadę z tobą.
- Nie musisz...
- Muszę. Jesteśmy kumplami. Ktoś musi ci uprzykrzać życie. Apropo a jaki jest plan?
- Znikajmy stąd jak najszybciej.
- Poczekaj, muszę się jeszcze z kimś pożegnać.
- Nawet wiem z kim. Taka śliczna szatynka, która co noc ci się śni. No niech zgadnę...
- Och, zamknij się.
Nie śniła mu się noc, niestety. Jednakże śniła mu się bardzo często. Jeszcze spała gdy zapukał do drzwi jej dormitorium. Otworzyła mu ubrana w niebieską piżamę w białe grochy. Bez makijażu wyglądała jego zdaniem bardzo słodko.
- Malfoy, czego tu chcesz i dlaczego mnie budzisz? - zapytała niewyraźnie.
Była jeszcze bardzo wczesna godzina, a ona chciała
- Dzień dobry, Granger. Jak zawsze miła i urocza - odparł śmiejąc się cicho.
- Taka moja natura. - westchnęła. - Streszczaj się o co chodzi bo nie mam całego dnia.
- Wyjeżdżam na trochę. Chciałem się z tobą pożegnać, mała.
- Wyjeżdżasz? Na długo? Dlaczego?
- Nie wiem czy na długo ale to taka przyjacielska przysługa. - wyjaśnił Draco. - Nie mogę zdradzić szczegółów.
- Rozumiem. - powiedziała szatynka. - Uważaj na siebie i co najważniejsze nie daj się zabić.
- No, a ty wybierz mądrze.
Hermiona dobrze wiedziała o co chodziło Malfoy'owi. Spojrzała mu w oczy. Nie potrafiła o nim zapomnieć, a jednocześnie nie umiała przekreślić tego co miała z Ronem. Z drugiem strony powoli odzyskiwała swoje wspomnienia, które wyraźnie mówiły kogo miałaby wybrać. Mocno się do niego przytuliła aby nie utracić ani jednej chwili. Pocałował ją w czoło i zamknął za sobą drzwi. Jego przyjaciel czekał na niego przed drzwiami wejściowymi do zamku.
- Wycałowany? - zapytał Blaise.
- Chciałbym. - westchnął. - Póki co pozostaje mi czekać. Do niej należy najważniejsza decyzja.
Blaise spojrzał na niego znacząco. Przyszedł czas aby opuścić Hogwart u zająć ważniejszymi sprawami. Miał nadzieję, że gdy dotrze na miejsce to będzie na nic za późno. Od czasu śmierci babci długo rozmyślał nad swoim życiem i uznał, że musi przede wszystkim wierzyć swojemu instynktowi.
***
Dla Ginny Akademia Leindre była zagadką. Czytała o tym miejscu kilka razy ale nigdy nie widziała jej na żywo. Gdy ujrzała ją po raz pierwszy to pomyślała, że tak naprawdę nie różni się niczym specjalnym od innych budynków.
Dopiero wewnątrz poczuła się jak w jakimś śnie. Poczuła moc, której nigdy wcześniej nie czuła. Była wybrana, wyjątkowa i wspaniała. Obok niej zawsze czuwał Adam. W środku znajdowało się dwadzieścia pięć sal do pojedynkowania i ćwiczeń. Odbywały się tam także dodatkowe lekcje sztuk walki oraz ważenia eliksirów. Na piętrze znajdowało się kilka pokoi w których zamieszkiwali nauczyciele, uczniowie i goście specjalni. Ona i Adam mieli wspólny pokój ale dwa osobne łóżka. Wystrój wnętrz w budynku wyróżniał się kolorami i barwami, a także światłem, którego ciepło czuło się w każdym pomieszczeniu. Na miejscu przywitał ich dyrektor Akademii pan Louis Watson. Był niewielkiego wzrostu ale jego mądre oczy dostrzegały najmniejszą słabość w człowieku. To go zdecydowanie różniło od innych. Wiedział jak z kimś rozmawiać aby go zranić lub ale sprawić na jego twarzy uśmiech. Na Ginny zrobił bardzo dobre wrażenie Obydwoje robili dobrą minę do złej gry bo tak naprawdę byli bardzo zmęczeni.
- I jak wrażenia? - zapytał Adam.
- Podoba mi się tu. - powiedziała Ginny. - Będąc tutaj mam w sobie tyle energii jak nigdy wcześniej. Tez to czujesz?
- Ja obecnie czuję, że zaraz padnę na twarz. - odparł. - Masz w sobie zdecydowanie za dużo energii ruda.
- To miejsce tak na mnie działa. - wyjaśniła. - Od bardzo dawna tak dobrze się nie czułam.
Adam był zbyt zmęczony aby z nią rozmawiać dlatego szybko położył się. W odróżnieniu do Weasley nie czuł się tam zbyt dobrze. Z kolei Ginny wyszła na zewnątrz aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Chciała usiąść na ławeczce ale ławka była już zajęta przez samego dyrektora. Pomyślała, że warto by było zamienić z nim kilka słów. Usiadła tuż obok niego.
- Dzień dobry po raz drugi dyrektorze. - odparła Ginny.
- Oo, panna Weasley. Witam. Jak się pani u nas podoba? - zapytał.
- Czuję się tu jak nowo narodzona. - oznajmiła. - Czuję tu tyle ciepła, dobra i mam w sobie mnóstwo energii.
Louis spojrzał na nią z ukosa. Przyjrzał jej się uważnie. Zastanawiał się czy to było możliwe aby to ona była kolejną praesidio? Przybyła aż z Londynu i wyglądało na to, że jej dusza była czysta i piękna co bardzo rzadko się zdarzało. W swojej Akademii szkolili największych i nikt nigdy nie miał tak jasnej aury jak ta rudowłosa istota. Czuł, że walczyła z demonami i do końca nie wiedziała jak używać swoich mocy. Nie wiedziała, że nawet je miała.
- Cóż, cieszę się, że ci się u nas podoba. Pokażemy tobie i twojemu przyjacielowi czym dokładnie jest Akademia Leindre. Przede wszystkim to skarbnica wiedzy ale nie każdy potrafi zdobyte umiejętności dobrze wykorzystać.
- Mam nadzieję, że będę pojętnym uczniem.
Myślę, że będziesz najlepsza. - pomyślał Louis. - Mam przynajmniej nadzieję, że to ciebie szukałem.
***
...
Zawsze myślałam, że wystarczy kogoś zabić aby poczuć się lepiej. Ja zabijałam dla zabawy i dlatego nikt mnie nie będzie żałował. Wszyscy będą się cieszyli, że mnie nie ma. Pisząc ten krótki liścik jestem w pełni przytomna ale za kilka chwil odbiorę sobie życie i dlatego proszę o chwilę uwagi. Głosy w mojej podświadomości nigdy się nie zamkną i będą mnie umoralniać. Na zawsze pozostanę suką. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało i być może przez to taka się stałam. Nie wiem. W każdym razie każdy kogo kochacie to was na pewno zawiedzie ale wiecie co? Pieprzyć to. Róbcie i postępujcie odwrotnie niż ja, Bellatrix Lestrange. Ja gówno wiem o was, a wy o mnie więc nie oceniajcie i nigdy nie mówcie, że wiecie lepiej. I jeszcze jedno taka mała rada ufajcie tylko sobie bo ta najbliższa osóbka, którą tak kochacie to pewnie jakiś złamas albo dziwka, którzy z was na pewno drwią na boku.
Żegnajcie, z poważaniem Bellatrix Lestrange
- Ginny, wszystko dobrze, co jest? - usłyszała.
- Boże, poczułam jakby ktoś dosłownie dźgnął mnie nożem. - odparła cicho.
Wciąż czuła niesamowity ból, który z każdym dniem coraz bardziej narastał.
- Ona umiera...
- Kto?
***
Hermiona próbowała jakoś delikatnie wypytać Rona o jego sekrety, który być może pozbawiły ją pamięci ale on idealnie odpowiadał na wszystkie pytania będąc wprost idealnym narzeczonym. Jego zachowanie ją frustrowało. Spędziła z nim cały dzień i niestety nie udało jej się nic ciekawego dowiedzieć. Dopiero wieczorem gdy Ron zasnął w jej dormitorium postanowiła włamać się do jego komnaty i trochę powęszyć. Z tego co mówił Weasley to Harry rzadko wracał do swojego dormitorium na noc. Miała trochę wyrzuty sumienia, że wątpiła w Rona ale musiała mieć pewność. Starała się zachowywać bardzo bezszelestnie. W pierwszej chwili się przeraziła. Wygląd pokoju pozostawiał wiele do życzenia. Ubrania były porozrzucane po całym pokoju i Granger zupełnie wiedziała od czego miała zacząć. Na początek zajrzała pod łózko. W filmach zawsze głowni aktorzy coś tam znajdują. Niestety tak nie było tym razem. Na biurku leżały sterty papierów. Szafka, która była wbudowana w biurko była zamknięta na klucz. To bardzo zdziwiło Hermionę. Co takiego Ron trzymał w tej szafce?
- Alohomora. - mruknęła i szafka się otworzyła.
Zawartość tej szafki była dla Granger zagadką. Po co Ronowi zdjęcia matki Malfoy'a?
"Wczoraj to przeszłość, jutro to tajemnica, a dzisiaj to dar losu..." ~
***
Dobry wieczór,
przybywam z nowym rozdziałem. Ogólnie jestem z niego zadowolona. Pisałam go z weną i mam nadzieję, że wam też się spodoba. Powoli dobijamy do końca tego opowiadania. Akcja się rozkręca, a mi coraz lepiej się pisze i to dobry znak. Piszę kiedy mam wolny czas i chciałabym dodać jeszcze jeden rozdział w sierpniu ale nie wiem czy się uda bo z tym wolnym czasem to różnie. Dziękuję za wyświetlenia i za to że jesteście!
Zapraszam do czytania.
Pozdrawiam, Mia