(muzyka)
Ron zawsze czuł, że on i Hermiona byli sobie przeznaczeni. Małżeństwo miało być początkiem ich nowego życia. Od kilku dni miał poczucie, że jego ukochana miała przed nim kilka tajemnic. Co prawda i on zataił przed nią kilka sekretów o których ona nigdy nie mogła się dowiedzieć. Malfoy obiecał, że nie wyjawi nikomu jego brudnego sekretu. Gdyby ona przypomniała sobie co wydarzyło się trzy albo nawet cztery miesiące temu to mogłoby do żadnego małżeństwa nie dojść. Przyglądał jej się z uwaga. Spała dosyć niespokojnie. Ciekawe o czym śniła?
Czułam do siebie odrazę i wstręt. To było niemiłe uczucie. Byłam między młotem, a kowadłem. Z jednym chciałam spędzać całe dnie a drugi był dla mnie opoką i tą bezpieczną przystanią której niezmiernie potrzebowałam. Wiedziałam jednak, że potrzebowałam czegoś więcej. Podjęłam decyzję, ale jeszcze wtedy nie sądziłam jakie będą jej konsekwencje.
- Rozstanę się z Ronem. - oznajmiłam stanowczo.
Nic nie mówił. Draco milczał.
- Granger, nie powinnaś tego robić. - odparł cicho.
- Chcę być z tobą. - powiedziałam. - Dlaczego się nie cieszysz?
- Bo uroiłaś sobie coś w swojej główce i wierzysz w to, że możemy być razem. Nic z tego, Granger. Wracaj do swojego ukochanego Wieprzleja.
Dlaczego to robił, dlaczego taki był? Był taki jak przed laty. Zimny i podły. Jednak nie końca wierzyłam w słowa, które mówił. Coś było nie tak.
- Spójrz na mnie! - zawołałam. - Powiedz, że to koniec naszego romansu bo inaczej tego można nazwać i odejdę na zawsze!
Spojrzał ale wtedy ja do niego podbiegłam i mocno go pocałowałam w usta. Całowaliśmy się przez chwilę, a później nasze ciała złączyły się w jedność. Z początku moje sny przypominały zamazane obrazy teraz układały się w całość. Nie chciałam się obudzić. To był taki miły sen. Byłam pewna, że to zdarzyło się naprawdę. Skoro przeżywałam takie głębokie namiętne uniesienia dlaczego zaręczyłam się z kimś innym? Dlaczego on mi na to pozwolił?
Ginny pakowała się do wyjazdu niemałym przejęciem. Może trochę zbyt była do tego wszystkiego entuzjastycznie nastawiona ale chciała zapomnieć o wszystkich okropnościach, których ostatnio doświadczyła. Co jakiś czas słyszała w głowie słowa Malfoy'a który ją przestrzegał przed Adamem. Co prawda ona też mu zbytnio nie ufała ale nie mogła nie skorzystać z takiej okazji jaką była wycieczka do Francji i przeżycie nowej przygody. Blaise nie wracał, a ona z każdym dniem tłumaczyła sobie, że i tak nie było dla nich żadnej przyszłości. Tak bardzo nie chciała o nim myśleć ale serca niestety nie dało się oszukać. Tęskniła. Tak bardzo za nim tęskniła. Francja miała być ucieczką przed miłością, ale czasem przed nią nie da się uciec.
- Uważaj tam na siebie. - przestrzegła ją Hermiona.
- Oczywiście. - zapewniła ją ruda. - No, a ty powoli przygotowuj się do roli pani Weasley.
- Ta, jasne. - odparła niepewnie.
Mocno się uściskały.
- Wrócę - odparła cicho ruda.
Ona i Adam mieli zjawić się punktualnie o północy na błoniach. On już tam na nią czekał.
- Gotowa? - zapytała szeroko się do niej uśmiechając.
- Nie, ale jestem gotowa aby przeżyć nową przygodę, która będzie początkiem czegoś nowego w moim życiu.
Czekasz na tą jedną chwilę aby zdobyć zaufanie i czuć, że jesteś dla kogoś ważny. Geraldyn była czuła i kochana. Miała w sobie tyle empatii i masę cierpliwości względem mnie. Później zrobiło się niemiło. Czasem miewam chwilę zwątpienia. Popełniła samobójstwo z odrobiną moją pomocą. Zdarza się. Teraz patrząc na piękną Ginny Weasley wiesz, że nigdy nie będziesz miał lepszej okazji aby do niej zbliżyć. Ona jest do niej taka podobna. Taka jak ona. W powozie jest nas trójka. Ona śpi, a ja myślę, że to moja Gerdie. Wraz z nią zemścimy się na wszystkich, którzy nas skrzywdzili. Zmierzamy w nieznane ale ona tego nie dowie. No a gdy się dowie będzie za późno aby coś zmienić. W końcu będę z kimś kto mnie nie porzuci, kto będzie już zawsze.
***
Harry siedział w bibliotece do późna i tym samym bardzo zaniedbał Lunę, która coraz bardziej narzekała na brak jego obecności. Chciała spędzać z nim więcej czasu. Po tym jak zobaczyła go z Gin to poczuła się zagrożona.. Była ciekawa dlaczego wciąż czegoś szukał, jakby wciąż szukał odpowiedzi na pytania.
- Mógłbyś choć przez pół godziny oderwać się od tych książek? Ja tu jestem i potrzebuję odrobiny czułości.
- Kochanie, przepraszam. - odparła skruszony. - Ostatnio staram się rozwikłać pewną zagadkę, która nie daje mi spokoju. To wszystko jest takie nieprawdopodobnie dziwne.
- Ma to związek z Ginny?
- Między innymi. Nie bądź zła. Sama poprosiła mnie o pomoc. Chodzi o pewien rodzaj więzi, której nie potrafię rozwikłać. Ona i Bellatrix...
- Bellatrix? Czekaj, czekaj to znaczy, że jeśli Bellatrix umrze to Gin także?
- Nie wiem. Ja byłem horkruksem więc musiałem po części umrzeć aby Voldemort mógł stracić na sile. W tym przypadku nie znamy nawet jasne przyczyny ich więzi.
- Wiem jednak, że podczas wojny Ginny i Bellatrix dosyć ostro się pojedynkowały i do akcji wkroczyła pani Weasley. Być może część tej jej czarnej magii utkwiła w Ginny. Taka moja mała teoria.
Nagle oczy Harry'ego zaświeciły i z miłością spojrzał na swoją narzeczoną.
- To jest możliwe i to nawet bardzo. Tylko jeśli to prawda to nie mam pojęcia jak ją od tego uwolnić. - odezwał się cicho Potter. - Jeśli mamy rację to Bellatrix musi umrzeć, a niezmiernie ważne jest to aby zabiła ją Ginny.
- Bo jeśli nie...
- Bo jeśli nie to ją to zniszczy. Nieodwracalnie.
***
Blaise czuł, że rodzice żałowali swoich decyzji z przeszłości. Chciał wierzyć, że mogło miedzy nimi być jeszcze dobrze. Póki co wracał do swojego prawdziwego domu, do Hogwartu. Babcia znowu mu dała kilka wskazówek jaką miał drogę w swoim życiu wybrać. Draco już prawie spał gdy jego przyjaciel wparował z impetem do ich dormitorium.
- Siema, grubasie! - zawołał uśmiechnięty Blaise.
- Kurwa, stary wybrałeś sobie porę, nie ma co. - wymamrotał Draco.
- Wstawać, nie spać, wypić ognistą! W takiej kolejności proponuje ci dzisiejszy dzień co ty na to?
- Myślałem, że wrócisz przybity i smutny jak zwykle, gdy wracasz od starych, a ty tryskasz energią.
- Babcia umarła. Przed śmiercią przekazała mi kilka ważnych wskazówek na przyszłość. To mi dało trochę siły i wiary, że jednak można w życiu kierować się sercem. Gadam jak pomyleniec, wiem ale to prawda. Każde słowo.
- Ruda tu była. - odparł cicho Draco. - Martwiła się i jest coś o czym powinieneś wiedzieć.
- Coś się stało?
- Wygrała konkurs na najlepszą przebierankę, wtedy kiedy zniknąłeś, a wygraną był pobyt w Akademii Leindre we Francji. Wyjechała kilka godzin temu wraz z...Adamem.
Zaniemówił. Tego się nie spodziewał. No a czego mógł się spodziewać? Ile mogła za nim czekać? Przecież ją zostawił.
- Cholera, minąłem się z nią. - warknął Blaise. - Zostawiłem ją, a ona znowu mi się wymknęła.
- Nie wiesz jednak, że ten cały Adam to syn mojej ciotki Bellatrix.
- Ja pierdolę. Żartujesz?!
- Nie, coś ci pokażę.
Draco pokazał Blaisowi list w którym jego ciotka wyznała mu swoje tajemnice. Wrócił i od raz takie rewelacje, których się nawet nie spodziewał.
- Ostrzegałem ją przed nim ale i tak zdecydowała się z nim jechać.
- Ruda nikogo nie słucha nie wiesz? To moja wina. Teraz nawet nie wiadomo gdzie mam jej szukać.
- Poczekaj co ty chcesz zrobić?
- Chcę ją odnaleźć i powiedzieć jej co do niej czuję. No a na pewno chcę dać w pysk temu całemu Adamowi. Sukinsyn sobie na to zasłużył, a poza tym chce poderwać moją dziewczynę. Nic z tego.
- Ja myślę, że on chce mieć swoją własną osobistą zabawkę w postaci Weasley i później jak gdyby nic dziewczyna popełni samobójstwo tak samo jak jego poprzednia ofiara. - odparł Draco. - Nikt mu znowu nic nie udowodni.
Blaise długo się zastanawiał na słowami przyjaciela i uznał, że Malfoy mógł mieć rację. To wszystko mogło być zaplanowane i być może wcale nie dotrą do Francji. Z drugiej strony mogło być tak, że się mylili i tak naprawdę Ginny wróci do Hogwartu cała i zdrowa. Był troch zrezygnowany i zmęczony. Nie myślał jasno.
- Muszę chwilę odpocząć, przespać się i pomyśleć.
- To nie twoja wina, stary. Pamiętaj, to tylko niefortunny zwrot wydarzeń.
Milczał. Wiedziała, że czasu nie cofnie i nie wymaże przeszłości. Życie było dla niego ciężką przeprawą ale wierzył, że uśmiechnie się do niego słońce. Zasnął z myślami, ze zaraz się obudzi, a tak naprawdę spał przez dobre dziesięć godzin.
- Muszę chwilę odpocząć, przespać się i pomyśleć.
- To nie twoja wina, stary. Pamiętaj, to tylko niefortunny zwrot wydarzeń.
Milczał. Wiedziała, że czasu nie cofnie i nie wymaże przeszłości. Życie było dla niego ciężką przeprawą ale wierzył, że uśmiechnie się do niego słońce. Zasnął z myślami, ze zaraz się obudzi, a tak naprawdę spał przez dobre dziesięć godzin.
Byłem w miejscu w, którym tak naprawdę nie chciałem być. Nawet nie wiedziałem gdzie jestem. To przypominało tunel, który nie miał końca. Na końcu czekała nagroda tylko nigdzie nie widziałem końca. Wołałem, błagałem ale było cicho, głucho tak jakby ktoś zaczarował miejsce w którym się znajdowałem. Jakby we mgle widziałem rude włosy i śmiech, który dobrze znałem. Nagle śmiech ucichł i usłyszałem płacz kobiety. Byłem bezradny. Nie wiedziałem jak pomóc. Czułem,że tonę. Nie mogłem nic zrobić. Byłem sam. Nigdy się tak nie czułem. Musiałem się obudzić. To był tylko sen. Tylko nadal tam tkwiłem. Może musiałem uratować tą kobietę aby stąd się wydostać? Nie wiedziałem. Szedłem cały czas prosto przed siebie. Ten tunel był wskazówką.
Spójrz w głąb siebie.
Nie bój się.
Posłuchaj naszego głosu.
Zaufaj instynktowi.
Kochaj i ryzykuj.
Może i byłem idiotą ale wróciłem aby uratować tę kobietę. Jej rude włosy opadały na twarz i ramiona. Właściwie to wyglądała dosyć znajomo. Skądś ją kojarzyłem. Tylko skąd?
- Geraldyn? - zapytałem niepewnie.
- Ratuj ją. - usłyszałem jej piękny aksamitny głos.
Spojrzała mi głęboko w oczy.
- Co ty tu robisz, w moim śnie?
- Jesteś pewny, że to sen czy to aby nie dzieje się naprawdę?
- Nie rozumiem co tu się u diabła dzieje. - westchnąłem.
- Jestem tu po to aby cię ostrzec. Nie wahaj się i jedź do Francji. Ona tam będzie. Zaufaj mi.
- Dlaczego niby mam ci ufać?
- Bo nie masz nic do stracenia.
"Mogę być bardzo wściekły na to, czego nie mam, albo bardzo wdzięczny za to, co mam." ~
***
Dzień dobry,
na początku bardzo chciałam Was przeprosić za swoją długą nieobecność. Przez trzy tygodnie nie miałąm dostępu do laptopa (remont) i stąd brak nowych rozdziałów. Wracam do Was i choć wiem, że rozdział nie jest może pełen akcji ale jest dosyć solidny. Lubię pisać w pierwszej osobie więc kilka wspomnień wstawek. Mam nadzieję, że ktoś jest tutaj i przeczyta nowy rozdział ;)
Dziekuję że jesteście. ;)
Zapraszam do czytania.
Pozdrawiam, Mia.
PS Życzę udanego urlopu dla wszystkich co zaczynają, tak jak i ja :D
Podoba mi się. Błaga niech Hermiona sobie wszystko przypomni. I co ukrywa Ron. Czekam niecierpliwie na kontynuacje.
OdpowiedzUsuńLa Catrina