"Rób coś, kochaj coś, nie bądź gałganem." ~
Blaise czuł się zawsze obco w swoim domu rodzinnym. Babcia starała się obdarzyć go swoją mądrością i miłością ale nie potrafiła zastąpić mu rodziców. Nienawidził ich za tą obojętność i ciągłe oczekiwania. Musisz być najlepszy Blaise, musisz. Znowu nas rozczarowałeś. Jesteś nieudacznikiem. Teraz został sam w towarzystwie ludzi, którzy byli pozbawieni jakichkolwiek ciepłych uczuć. Najważniejsza była dla nich opinia innych, a zwłaszcza tych z wyższych sfer. Przez te parę dni chciał pomieszkać w swoim dawnym pokoju. Teraz był to już pokój gościnny. Dla niego nie było tutaj miejsca. Nie rozpakował się tylko wyciągnął kilka potrzebnych rzeczy z torby. Nie zamierzał tu zostać na dłużej. Wybrała jego. Babcia chciała pożegnać się właśnie z nim. Był dla niej ważny. Pogrzeb miał odbyć się za dwa dni. Miał wyrzuty sumienia, że nie pożegnał się z Ginny. Tęsknił za nią i coraz bardziej zaczynał czuć potrzebę bycia tylko z nią. Spędzał z nią ostatnio dużo czasu i z każdym dniem przywiązywał się do niej coraz bardziej. Zaczynał rozmyślać o ich wspólnej przyszłości która miała nigdy nie nadejść. Nie chciał na razie się przyznawać co do niej czuł ale był na najlepszej drodze aby stracić dla niej głowę. Obawiał się jednak, że już było dla niego za późno. Od dawna już nie miał wyboru. Usłyszał ciche pukanie do drzwi. Nie chciał z nikim rozmawiać.
- Wejść. - warknął.
W drzwiach pojawiła się jego matka. Niepewnie weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła obok niego na łóżku.
- Jak się czujesz? - zapytała siląc się na obojętny ton.
- Nie udawaj, że cię to obchodzi, mamo. - odpowiedział opryskliwie.
- Nie bądź taki. Wiem, że babcia była dla ciebie bardzo ważna i jej odejście na pewno tobą wstrząsnęło. Chciałam wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku.
- Nic mi nie jest. Nie mam w zwyczaju się mazać.
- Wiem ale gdybyś chciał porozmawiać...
- Mamo, o co chodzi?
- Nie rozumiem...
- Zachowujesz się jak nie ty. Nie do tego mnie przyzwyczaiłaś ty i ojciec. - wyjaśnił.
- Obydwoje się zmieniliśmy. - powiedziała cicho.
- Nie wierzę w aż takie drastyczne zmiany - odparł cicho. - Pamiętam swoje dzieciństwo zbyt dobrze aby wyczuć w twoim słowach jakiś podstęp.
- Każdy zasługuje na drugą szansę.
- Może i tak ale ja za każdym razem gdy ojciec mnie uderzył lub gdy nie spełniałem waszych oczekiwań oraz gdy zmusiliście mnie do bycia śmierciożercą to dawałem wam kolejne szanse. Niestety żadnej z nich nie wykorzystaliście.
- Tak nas wychowano. Twoja babcia, a moja matka była inna ale z czasem przestałam jej słuchać. Przestałam czuć, kochać i być. To był błąd. Popełniłam ich mnóstwo ale synku, chciałabym uczestniczyć w twoim życiu.
Blaise przez chwilę się zastanowił nad jej słowami. Dlaczego teraz, dlaczego tak późno? Już jej nie potrzebował. Kiedyś tak ale to było dawno temu. Mógł wybaczyć ale nigdy nie zdoła zapomnieć.
- Nic nie mogę wam obiecać. - powiedział. - Mogłabyś mnie teraz zostawić samego?
- Dobrze, odpoczywaj. - odparła i cicho wyszła zostawiając go samego.
Ciężko mu było samemu się zmierzyć z rzeczywistością, która go po prostu w tym momencie przerastała. Chciał wracać do domu. Do Hogwartu bo to był jego prawdziwy dom.
***
Obudziła się wcześnie rano w nadziei, że spotka się z Blaisem. Nigdzie go nie było. Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Hermiona i Ron gorąco dyskutowali o weselu, a właściwie to Weasley zarządzał, a Granger słuchała. Nawet przy stole Ślizgonów Draco siedział obok Pansy, a nie jak zwykle obok swojego najlepszego przyjaciela. Po śniadaniu profesor McGonnagall poprosiła Adama i pannę Weasley do swojego gabinetu.
- Zapewne wiecie dlaczego was do siebie wezwałam. Pewnie zastanawiacie się jaka nagroda was czeka. Przygotowaliśmy dla was tygodniowy pobyt w Akademii Leinrde. Czeka tam na was wiele atrakcji, a w dodatku nauczycie się tam wielu sztuczek, których nie wykorzystywać w Hogwarcie rzecz jasna.
- O mój Boże! - zawołała Ginny. - Jedziemy do Francji! Czytałam o tej Akademii Pani Profesor, jest zarąbista!
Adam delikatnie się do niej uśmiechnął.
- Francja jest miastem miłości. - westchnął. - Oby...
Ginny po usłyszeniu jakże znakomitych wieści w pierwszej chwili miała ochotę pobiec do Blaise'a i mu wszystko opowiedzieć. Niestety przypomniało jej się, że zniknął w tajemniczych okolicznościach. Głośno westchnęła i postanowiła za wszelką cenę dowiedzieć się gdzie on był. Przecież nie mógł się tak po prostu rozpłynąć, prawda? Nie zamierzała pukać. Po prostu weszła do dormitorium i zastała pólnagiego Draco Malfoy'a.
- Jasna cholera! - krzyknęła.
- Co kurwa?! - zawołał. - Weasley?!
- Cześć. - odparła. - Przepraszam, ja...
- Matka nie nauczyła cię, że się puka, Weasley?
- Szukam Blaise'a. Nigdzie go nie ma. Martwię się. - odparła.
Jego spojrzenie nagle złagodniało. Westchnął cicho.
- Blaise musiał wyjechać. Sprawy rodzinne. - wyjaśnił krótko. - Nie wiem kiedy wróci.
- Coś poważnego? Nawet się nie pożegnał...
- Jego rodzina to bardzo ciężki temat. Jak wróci to ci o wszystkim opowie.
- Wtedy mnie może tu nie być. Ja i Adam wygraliśmy konkurs i za kilka dni jedziemy do Francji na tydzień. Nie wiem co się tam wydarzy.
- Z tym psycholem? Weasley, on jest niebezpieczny.
- Pieprzysz Malfoy.
- Nie lekceważ go. - ostrzegł. - Jest nieobliczalny, a w dodatku ma na ciebie ochotę. Nie ufaj mu.
Ginny prychnęła ale głęboko zastanowiła się nad jego słowami. Czuła, że nie kłamał i doskonale wiedział o czym mówi. Ona też nie ufała Adamowi ale Gin zazwyczaj rzadko komu potrafiła zaufać na dłużej. Wymknęła się z dormitorium ślizgonów niezauważenie i wróciła do swojego pokoju. W środku na łóżku spała Hermiona. Spała ale rzucała się na łóżku jak opętana. Ostatnio zbyt często nawiedzały ją koszmary, zasypiała od tak. Nie podobało jej się to.
- Draco, nie...
"Draco?" - zastanowiła się Ginny.
- On nigdy nie zastanawia się gdzie znikasz na tak długo? - zapytał.
- Czasem pyta ale go zbywam. Przecież nie robimy nic złego. Po prostu siedzimy i rozmawiamy. To taka forma terapii. - odparła cicho.
- Hm, czyli pewnego dnia uznasz, że już mnie nie potrzebujesz i po prostu nie przyjdziesz, tak?
- Draco, to nie takie proste. Jestem zaręczona.
- A ja zakochany. W tobie.
- Herm, Herm...
Obudź się.
Wracała z dalekiej podróży. Już nie wiedziała kim była ale była pewna jednego. Wariowała. Gdy obudziła się to nad jej łóżkiem stała jej najlepsza przyjaciółka. Z niepokojem jej się przyglądała.
- Wszystko dobrze?
- Taak. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje.
- Śnił ci się ktoś konkretny?
- Nie pamiętam. - skłamała.
Dokładnie pamiętała kto nawiedzał ją w snach od jakiegoś czasu i nie dawał jej spokoju.
- Za dwa dni wyjeżdżam do Francji. - odparła Ginny zmieniając nagle temat. - Na tydzień. Z Adamem. Taka nasza nagroda.
- Zazdroszczę Gin. Może coś zaiskrzy?
- Nie sądzę. - odparła sucho. - Jadę tam z nieodpowiednią osobą. Nie wiem czy się cieszyć czy płakać.
Zawsze byłem uważany za dziwaka. Nigdy z nikim nie trzymałem. Az dziwne, że Geraldyn zwróciła na mnie uwagę. Teraz wiem, że Ginny to ona. Po prostu wiem. Muszę ją gdzieś ukryć aby nikt mi jej znowu nie zabrał. Bo to nie ja zabiłem moją małą. To była jej wina. Teraz muszę postępować bardzo uważnie. Będę czekał. Na moją matulę także przyjdzie pora. Obydwie są mi bardzo potrzebne. No, a zwłaszcza ich krew. Hm, a później co? Może jakieś wakacje. Dobra myśl. Oczywiście wakacje z moją ukochaną.
Hermiona miała tyle pytań do Draco. Nie wiedziała jak zabrać się do ich zadawania. Czuła zdenerwowanie, a jednocześnie przemożną ekscytację. Siedział na jednej z ławeczce przy zamku i czytał książkę. Przysiadła się obok i czekała aż w końcu na nią spojrzy. Powoli odłożył powieść na bok i drwiąco się do niej uśmiechnął.
- Wiedziałem, że końcu do mnie przyjdziesz Granger. - odparł cicho.
- Nie wiem od czego mam zacząć. Mam dziwne sny, które powoli układają się w jedną całość. W każdym grasz główną rolę. Wiem jednak, że byliśmy blisko ale wciąż nie potrafię określić jak blisko. Dlaczego nie pamiętam? Powiedz prawdę.
- To ja zabrałem ci nasze wspomnienia. - wyznał.
- Dlaczego? Nie rozumiem...
- Zapytaj Weasley'a. - odparł beznamiętnie.
Delikatnie musnął wierzchem dłoni jej policzek i spojrzał jej w oczy. Czuła wszystkie emocje, które nim targały. W jego oczach dostrzegła tyle uczucia jak nigdy przedtem. Chyba zupełnie traciła dla niego głowę No a Ron?
- A co on ma do tego?
- On jest kluczem do wszystkiego, Granger.
Drogi Draco,
zapewne nie spodziewałeś listu ode mnie. Od dawien dawna przestałeś mieć ciotkę. Nie dziwię się. Mieć taką rodzinę jak ty masz może trochę zniechęcić. Nie stałam się lepsza przez pobyt w Azkabanie ale przez pewien czas miałam wrażenie, że staję się coraz lepsza. Nigdy nie będę dobra.Jestem chora. Zawsze będę miała chęć aby kogoś zamordować. Taka już jestem po prostu. Chcę cię jednak ostrzec. ale nie tylko ciebie. Cóż, muszę się przyznać, że kiedyś kogoś pokochałem i ten ktoś mnie bardzo zranił. Z tego powodu pojawił się pewien chłopiec, którego oddałam w dobre ręce. Tak przynajmniej myślałam. Po latach pojawił się znowu w moim życiu. Tym razem dorosły i tak samo chory jak ja. Znasz go. To Adam Willington. Mój syn. Odziedziczył po mnie psychopatyczne myśli i złe maniery. Jestem pewna, że już wcześniej zabijał. Nie do końca wiem czy nie jest za późno. Być może już coś planuje.
Bellatrix
Oj matulu. Nie pozwolę ci abyś zniszczyła moje plany. O mały włos. Już więcej nie popełnisz takiego błędu.
"Człowiek, który nigdy nie doświadczył miłości do drugiego człowieka,
może być szczęśliwy albo nieszczęśliwy, zadowolony albo niezadowolony,
ale otrzymał on tylko niewielką część życia. " - Ogród Śmierci
***
Heloł :D
Już myślałam, że nie dodam. Miałam trzy koncepcje. Nie wiem czy ta opcja wam się spodoba. Ogólnie jestem z niego zadowolona choć mniej się dzieje. Powoli dobiegamy do końca tego opowiadania. Ale jeszcze nie :D Dziękuję za komentarze i oczywiście wyświetlenia!!! Jesteście nieocenieni. <3 Pamiętam jak zaczęłam prowadzić tego bloga i jaka byłam przejęta. Teraz teraz piszę z zamiłowania ale to coś innego już. Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że wam się spodoba. :D
Pozdrawiam, Mia
Komentarz będzie długi, ostrzegam :)
OdpowiedzUsuńNa początku powiem Ci, że czytam od początku, ale dopiero teraz, gdy wróciłam na blogosferę mam śmiałość komentować. Wcześniej miałam wrażenie, że w pewien sposób tym moim komentarzom by brakowało sensu.
Co do tej historii, to podoba mi się. Jest ciekawa, lekka, przyjemna i aż chce się ją czytać. Niekiedy się gubię, bo albo czytam niedokładnie, albo tracę wątek, ale zawsze na koniec odnajduję przesłanie. Teraz będę już komentowała na bieżąco, bo czytam nieustannie :*
Endory
O nie nie nie ! Nie zgadza się ! :P Ja chcę więcej, zdecydowanie za krótko, już się wkręciłam i musiałaś urwać :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że historia Draco i Hermiony nabiera rumieńców, jestem strasznie ciekawa finału :) No i mam nadzieje, że do tego durnego ślubu z Ronem nie dojdzie :P
Co do Francji i wyjazdu Adama z Ginny to mam tylko nadzieję, że Blaise zdąży, jak coś w porę ją ochronić :) Bo bardzo lubię ich w parze ;) I nie lubię uśmiercania moich ulubionych bohaterów :D
Życzę weny, Asia :)
Powinno być: "Kluczem do wszystkiego jest Twoje serce, Draco..." :)
OdpowiedzUsuń