niedziela, 4 sierpnia 2013

17. Wątpliwości

Blaise zaprowadził Ginny do pokoju. Sam udał się do Hermiony, która spała w salonie. Usnęła w ubraniach. Jej wargi co chwila układały się w lekki uśmiech. Zabini lekko ją szturchnął.
- Hermiono… - szepnął Blaise.
  Dziewczyna nie odpowiadała. Mamrotała coś przez sen.
- Hermiono… - odparł mężczyzna.
- Draco, jeszcze, jeszcze… - mamrotała szatynka.
   Zabini wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Panna Granger gwałtownie się obudziła. Była zdezorientowana. Nie wiedziała gdzie obecnie się znajduje.
- Z-Zabini? - zapytała szatynka nie wiedząc co się dzieje. - Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem porozmawiać. - wyjaśnił Blaise.
  Wciąż się uśmiechał.
- Czemu się tak szczerzysz? - zapytała Granger.
- Przez sen wypowiadałaś imię mojego najlepszego przyjaciela. Bardzo mnie to ucieszyło.
   Hermiona obrzuciła Zabiniego wrogim spojrzeniem. Nie chciała wyjawiać co jej się śniło. Wolała zostawić to wyłącznie dla siebie.
- Co ty tu robisz? - warknęła Hermiona.
- Chodzi o Ginny. - odparł Zabini. - Dziwnie się ostatnio zachowuje, non stop płacze, mam wrażenie, że nie radzi sobie ze swoim życiem.
- Ona jest silna, twarda, wątpię żeby…
- Porozmawiaj z nią. To ma jakiś związek z tym całym Stevem.
- Ostatnio miałam bardzo dużo własnych zmartwień. Nic nie zauważyłam. Może rzeczywiście Ginny potrzebuje mojej pomocy. Porozmawiam z nią. - oznajmiła szatynka.
- Dziękuję ci Hermiono. - powiedział z wdzięcznością Blaise. - Dobranoc, pani Malfoy!
  Mężczyzna wyszedł, a Granger poszła do łazienki. Zamierzała wziąć bardzo długą odprężającą kąpiel. W każdym jej śnie główną rolę grał Draco Malfoy. Tłumaczyła to sobie przemęczeniem. Ostatnio spędzała z nim mnóstwo czasu. Wciąż o nim myślała. Zastanawiała się co to może oznaczać? “Coś do niego czuje?” - pytała samą siebie. “Mam męża, nie mogę…. “ - podpowiadała jej podświadomość. Nie myślała o rozwodzie. Chciała ratować swoje małżeństwo. Nie wiedziała jak w świecie czarodziei można się rozwieść. Wiedziała, że na ulicy Pokątnej są różne dostępne kancelarię adwokackie. Z czystej ciekawości postanowiła odwiedzić jedną z nich. Nie zamierzała się rozstawać z mężem ale tak na wszelki wypadek następnego dnia postanowiła się tam udać.

***
Draco bardzo się starał dbać o swoją sylwetkę. Ćwiczył kilka razy dziennie, biegał, nawet nauczył się jeździć na rowerze. Wiedział, że gdyby przestał o siebie dbać żadna kobieta nie zwróciła by na niego najmniejszej uwagi. Na ślub swojej matki postanowił zaprosić Leah. Miał nadzieję, że dziewczyna będzie potrafiła się zachować.
- Słucham? - odparła do słuchawki.
- Cześć piękna, tu Draco. - odparł blondyn do słuchawki.
- Draco, dawno się nie odzywałeś. W jakiej sprawie dzwonisz?
  Nie była głupia. Ostatni raz widzieli się dwa tygodnie temu. Od tego czasu panna Edynburg zdążyła znaleźć sobie nowego kochanka.
- Chciałbym zaprosić cię na  ślub mojej matki w tą sobotę. - oznajmił Malfoy.
  Leah bardzo lubiła wystawne przyjęcia.
- Ona mnie nie lubi. - oznajmiła niepewnie Leah.
- Będziesz moją osobą towarzyszącą. - powiedział mężczyzna. - Moja matka nie ma nic do gadania.
- No dobrze, pójdę.
- Bardzo się cieszę. Jeszcze się do ciebie odezwę. - odparł Draco i odłożył słuchawkę.
  Leah zdążyła sobie znaleźć nowego kochanka. Był wysoki, blady i rudy. Spędzał z nią każdą noc. Ron Weasley przygotowywał dla panny Edynburg spóźnione śniadanie. Weasley tłumaczył sobie, że ma potrzeby. Potrzebuje kobiety. Leah był piękna, miała idealne kształty i nie przeszkadzało jej to, że Ron miał żonę.
- Kto dzwonił? - zapytał Ron pojawiając się drzwiach.
- Z pracy. - wyjaśniła krótko kobieta.
 - Nawet teraz nie potrafią dać ci spokoju. - odparł mężczyznę i pocałował blondynkę w usta.
***
   Hermiona obiecała sobie, że się wybierze na ulicę Pokątną. Pierwsza kancelaria nie prezentowała się najlepiej. Nie chciała tam wchodzić. Bała się wejść do którejkolwiek. Wybrała pierwszą z brzegu “Greengrass &Partners”. Weszła do środka. Kancelaria należała do jednych z najbardziej eleganckich miejsc w których Hermiona miała przyjemność przebywać. Była pod wielkim wrażeniem. Nagle głową uderzyła w wysokiego, muskularnego bruneta. Okazało się, że to był Neville Longhbottom.
- Neville?! - zawołała ucieszona szatynka.
- Hermiona, co ty tutaj robisz? - zapytał zaskoczony mężczyzna.
- Chciałam zasięgnąć porady prawnej. - wyjaśniła szatynka.
- Może ja jestem w stanie ci pomóc?
- Jesteś prawnikiem?
- Między innymi. - odparł Neville. - Chodźmy do mojego gabinetu.
  Gabinet Neville’a był naprawdę bardzo duży. Na ścianach wisiały zdjęcia Neville‘a z czasów szkolnych. Ani jednego zdjęcia Astorii
- Myślałam, że zostaniesz magomedykiem. - westchnęła Granger. - Nie sądziłam, że ożenisz się z Astorią Grengrass
- Astoria to wspaniała kobieta.  Pracujemy w jednej kancelarii. - oznajmił Longhbottom.
Mówił o niej bez żadnych emocji. To bardzo zdziwiło szatynkę
- Hermiono, masz jakiś problem? - zapytał Neville.
- Przyszłam w sprawie rozwodu. - wyjaśniła Granger.
  Mężczyzna z zaskoczeniem spojrzał na kobietę. W odwecie Granger się roześmiała.
- Nie rozwodzę się, po prostu chciałabym się dowiedzieć na czym polega taki rozwód w świecie magii i czarodziejów. - odparła Hermiona.
- Tak samo jak w świecie mugolskim. - powiedział mężczyzna. - Z tym, że na końcu procesu sędzia wypowiada zaklęcie ruptis vinculis matrimonii *. To jest definitywne rozerwanie więzów małżeńskich.
  Szatynka chwilę się nad tym zastanowiła.
 - Czy ty i Ron..?
- Nie, nie rozwodzimy się. - powiedziała dobitnie Hermiona. - Chciałam po prostu wiedzieć. Czysta ciekawość. Znasz mnie.
  Szatynka podziękowała za informacje i wyszła z kancelarii. Odniosła wrażenie, że Neville jest nieszczęśliwy. Zawsze zastanawiało ją to dlaczego ożenił się z Astorią. Nie znała jej zbyt dobrze. Zazwyczaj dla Hermiony była niemiła i opryskliwa. Nie rozumiała postępowania Neville’a.
   Po wyjściu Granger, Neville siedział w swoim ogromnym gabinecie i uzupełniał papiery swoich klientów. Myślami wracał do wydarzeń sprzed kilku lat. Był taki szczęśliwy. Miał dziewczynę, przyjaciół, odpowiednią pracę i nagle wszystko się skończyło. Z Astorią prawie nie rozmawiał. Gdy Neville wracał do domu jej nie było, a gdy wychodził do pracy ona jeszcze spała. Nie sypiali ze sobą, nie całowali się ani nie przytulali. Wieczorem sięgał po zdjęcie Luny schowane głęboko w szufladzie. Wpatrywał się w je i żałował swoich czynów. Nie mógł zrobić inaczej. Lecz nikt nie potrafił tego zrozumieć…
***
  Mój plan zawodzi. Ginny mi nie ulega, a w dodatku staję się głównym podejrzanym. Muszę się na kilka dni usunąć. Może panna Weasley sama do mnie przybiegnie kto wie… Lecz teraz potrzebuję kobiety. Czas iść na łowy. Wybieram się do miasta. W klubach są najbardziej naiwne panienki. No i wtedy dostrzegam kobietę, która zniszczyła szczęście Luny. Niejaka Astoria Greengrass. Piękna, młoda, gibka, wręcz idealna. No i moja. 
  Zaczynamy tańczyć. Kobieta nie ma oporów. Całujemy się. Robi się coraz ciekawiej. Z nią nie spędzę nocy. Zaciągnę ja w głąb uliczek, a następnie zabije. 
- Gdzie idziemy? - zapytała niepewnie Astoria. 
- To niespodzianka, zobaczysz. - odparłem tajemniczo. 
  Stanąłem. To był ten czas. Mocno popchnąłem ją na ścianę. Kobieta upadła.
- Co ty robisz?! - zawołała Greengrass. - Zostaw mnie. 
  Próbowała wyciągnąć różdżkę. Była zbyt wolna. Zdążyłem wypowiedzieć zaklęcie. 
- Mortem Cicatricem. - wyszeptałem. 
  Jej ciało zaczęły pokrywać trwałe, bolesne blizny, które już nigdy nie znikną. Zacząłem ją kopać, a następnie okładać jej twarz pięściami. Próbowała się opierać. Na próżno. Nie była w stanie nic wskórać. Jestem zbyt silny. 
- Nigrum angelus mortis. - odparłem. 
  Umarła. Byłem z siebie bardzo zadowolony. Wygrawerowałem literkę L i teleportowałem się do domu. Chciałem zrelaksować się i odpocząć. Te zaklęcia kosztują mnie bardzo dużo siły. Jak na razie oddalę się cień…
   No, a później oczywiście się zemszczę i zabiję każdego kto mi stanie na drodze. 

***
  Hermiona chciała porozmawiać z Ginny sam na sam. Bardzo jej zależało aby przyjaciółka była szczera.
- Gin, musimy porozmawiać. - odparła Hermiona.
- A o czym? - zapytała ruda jakby od niechcenia.
- Jak tam randka? - zapytała szatynka.
- Udana. - westchnęła Ginny.
  Ginny uznała, że jej dziwne zachowanie związane jest z jej uczuciami do Blaise’a i Steve’a. Były zupełnie inne. Nie umiała sobie z tym poradzić. Gdy była z Blaisem czuła się szczęśliwa. Nikt inny się nie liczył tylko on. Dla niej to było zupełnie nowe przeżycie. Steve był jak magnes. Tutaj chodziło wyłącznie o seks. Nie panowała nad sobą, nie wiedziała co się z nią dzieje.
- A dokładniej? - zapytała Granger.
- Prawie poszliśmy do łóżka. - wyznała zarumieniona panna Weasley.
  Hermiona spojrzała na nią bardzo uważnie.
- Kochasz go? - zapytała szatynka.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - wyznała ruda. - Myślisz, że jednocześnie można kochać dwie osoby?
- Kiedyś powiedziałabym ci, że nie ale teraz nie jestem tego taka pewna. Rozumiem cię jak nikt.
  Ginny spojrzała na przyjaciółkę z współczuciem. Po części ją rozumiała. Ron ją zawiódł, ciężko jest wybaczyć poniżanie, pobicie i gwałt. Malfoy jej pomógł, otoczył opieką ale to wciąż był ten sam Malfoy…


* - definitywne zerwanie więzów małżeńskich
&&&
Witam, wracam z nowym rozdziałem, który jest krótszy niż zwykle. Przepraszam za zwłokę ale miałam brak weny. Jest mało Draco i Hermiony, w następnym rozdziale będzie więcej ;)
Pojawia się Neville, nowa postać, nie planowałam rozbudowywać jego postaci ale myślę, że nawet dobrze że tak się stało. Zawsze go lubiłam. Opinię pozostawiam wam. 
Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy mimo  tego słabego według mnie rozdziału, będą czekać na następne. Przepraszam za błędy. 

Mia

10 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny a nie słaby! ;)
    Mega wciągający.
    Mam nadzieje, że Ginny nie poleci do Steva, i zostanie z Blaisem. :D
    Kurde, głupi Ron! Głupi, głupi, głupi! Jak on mógł przepraszać Hermionę, a teraz ją zdradzać? Ugh.
    Niech Hermiona weźmie rozwód (czekam na niego od początku xd) i będzie wreszcie z Draco :3
    Leo mnie coraz bardziej przeraża.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam rozwód ! Niech zginie w wypadku xd

      Usuń
    2. Zgadzam się z Madeleine ;3 Ale najpierw niech Hermi dowie się o zdradzie!

      Usuń
  2. No zajebisty rozdział, a nie słaby. Kocham twoje opowiadanie, a Rona, to ja w nim nienawidzę ! Na ogół, to Rona nigdy zbytnio nie lubiłam i zawsze uważałam, że jak Hermiona nie będzie z Draco, to niech będzie z Harrym, tylko byleby nie z Rudzielce. Ugh... Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D

    dramione-innahistoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie, pisz, pisz, czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam,
    ichhassedich ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, Ron jest okropny! Zdrajca i kłamca!!
    czekam na więcej :)

    --------------
    clover
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi tam rozdział się podoba :) Ale co poniektórych to bym gołymi rekami udusiła np taki Ron :D I oczywiście niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Rona jest totalny, pochrzaniony drań.. a Hermiona jest strasznie naiwna.
    Dobrze, że Steve odczepił sie na moment od Ginny, ale mam miesane uczucia co do zabicia Astorii.. Koniec konców, Neville będzie mogł znów walczyć o szczęcie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ron to dupek! I zgadzam się z Dia Ment :) Jestem ciekawa tego całego Leo.
    Idę dalej :)
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  8. chciałabym, żeby Neville wrócił do Luny,a ona przestała być "podłą suką" Skoro Astoria już umarła to w sumie było by możliwe!

    OdpowiedzUsuń