wtorek, 6 sierpnia 2013

18. Misja

Hermiona nie spodziewała się gości. Wieczorem wraz z Ginny zorganizowały sobie wieczór typowo babski. Objadały się słodyczami, piły drinki i oglądały telewizję. Czasami lubiły się zrelaksować tylko i wyłącznie w swoim gronie.
- Co zrobisz z Ronem? - zapytała zaciekawiona Ginny popijając czerwone wino.
- Stara się mnie zdobyć. Myślę, że zasługuje na drugą szansę. - oznajmił Hermiona.   Nagle usłyszały głośne pukanie do drzwi.
- Otworzę. - zaoferowała się Hermiona.
  W drzwiach stał Harry Potter. Był bardzo zmęczony. Jego oczy wyrażały smutek. Miał wszystkiego dojść. Nie potrafił sobie poradzić z tajemniczym mordercą, a w dodatku Luna była w stosunku do niego coraz bardziej oschła.
- Harry, co ty tu robisz?! - zawołała zaskoczona Granger.
- Witaj, Hermiono mogę wejść? - zapytał Potter.
- Tak, jasne. Coś się stało?
  Harry wszedł do środka z bardzo poważną miną.
- Herm, on znowu zaatakował. - wyjaśnił mężczyzna.
- Kto tym razem?
- Astoria Greengrass. - wyszeptał Harry.
- Biedny Neville, musi mu być ciężko. - westchnęła Hermiona.
  Do dwójki przyjaciół podeszła uśmiechnięta Ginny.
- O czym tak szepczecie? - zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Astoria Greengrass nie żyje. - odparł Potter.
  Ginny nie znała jej zbyt dobrze. Nie przejęła się jej śmiercią. Wiedziała, że ktoś zabija i to ją najbardziej przerażało.
- To się Luna ucieszy… - westchnęła Ginny.
  Hermiona mimowolnie parsknęła śmiechem. Nie mogła się powstrzymać. Wiedziała, że było to bardzo niegrzeczne w stosunku do Harry’ego ale nie mogła się opanować.
- Ekhm. - chrząknął Harry. - Musimy jeszcze raz porozmawiać z Malfoy’em.
- Ja mam podejrzanego. - oznajmiła szatynka. - Tylko Malfoy jest do tego sceptycznie nastawiony.
- Kto to taki?
- Leonard Snape. Syn Severusa Snape’a. Przyjaciel Draco. Były śmierciożerca. Nie mam dowodów. Podobno wyjechał ale jakoś nie chcę mi się w to wierzyć. - odparła Hermiona.
- Hm, chociaż mamy jakiś trop. Spróbuj dowiedzieć się o tym Leo jak najwięcej. - powiedział Potter.
  Mężczyzna lekko się uśmiechnął. Spojrzał na Ginny. Było jego pierwszą prawdziwą miłością. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Czas pokazał, że mieli inne plany na przyszłość. To Luna okazała się jego bratnia duszą. Tak przynajmniej o niej myślał. Nawet się nie domyślał jaka jest jego ukochana i jakie ma plany w stosunku do niego.

***
  Narcyza była naprawdę wściekła na swojego syna. Na jej ślub zaprosił tę wywłokę Leah Edynburg. Tak przynajmniej mówiła o niej matka Dracona. Myślała, że jeśli Draco pojawi się bez osoby towarzyszącej to spędzi miły wieczór w towarzystwie panny Granger. Widziała jak się całowali. Wątpiła, że to nic nie znaczyło. Postanowiła szczerze porozmawiać z synem. Peter jej to odradzał lecz na próżno.
- Draco, czemu zaprosiłeś ta całą Leah na mój ślub? - zapytała zdenerwowana Narcyza. - Ona nie potrafi się zachować.
- Mamo, spokojnie. - tłumaczył Draco. - Zapewniam cię, że Leah będzie się zachowywała jak należy.
- Synku, naprawdę w to wierzysz?
  Malfoy chwilę się zastanowił nad słowami swojej matki.
- Tak. - dobitnie oznajmił Draco. - To ty mnie zmusiłaś abym znalazł sobie jakąś partnerkę. Mógłbym przyjść sam to nieee.
- Chodziło mi o pewną szatynkę, która niespodziewanie podbiła twoje serce…
- Nikt mi nic nie podbił. - burknął Draco i poszedł do swojego pokoju.
  Narcyza tajemniczo uśmiechnęła się pod nosem. Matka wie…
Dopóki Draco nie potrafił się przyznać do swoich uczuć przed samym sobą, ona nie mogła nic zrobić. Pod tym względem był bardzo podobny do ojca.

***
- Zabiłeś ją?! - zawołała Luna. 
   Czytałem mugolskie gazety gdy do pokoju wpadła zdenerwowana Lovegood. Miała zarumienione policzki, oczy jej błyszczały a usta lekko wykrzywiła. 
- Co? - udałem, że nie wiem o co jej chodzi. 
- Zabiłeś Astorię Greengras?! 
- Ahh, to… - westchnąłem. - No, to ja.
  Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. To było silniejsze ode mnie. Była taka oburzona… Przecież sama lepsza ode mnie nie była. Spiskowała, szpiegowała i planowała zabójstwo najlepszych przyjaciół. 
- Jak mogłeś?!
- Oj nie przesadzaj, Luna. - odparłem. - Neville jest wolny, ty możesz za chwilę być. Powinnaś mi podziękować, kotku. 
- Jesteś potworem. - oznajmiła blondynka. 
- Może i tak ale ty jesteś jeszcze gorsza ode mnie. - powiedziałem chłodno. 
  Po policzku kobiety popłynęły łzy. Może i jestem draniem ale czasem potrafię zachować się jak należy. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie. Chwila słabości. Starłem jej łzy z policzków i lekko pocałowałem w usta. 
- Zrobiłem to dla ciebie. - wyszeptałem. 
  Kobieta spojrzała na mnie niepewnie. 
- Czasem mam wrażenie, że jesteś bardzo podobny do swojego brata. - wyznała Luna. 
- Nie porównuj mnie do niego. - warknąłem. - Odejdź. 
- Leo, proszę… 
- Powiedziałem, odejdź!
  Wzmianka o moim bracie bardzo mnie rozzłościła. On był dobry, a ja byłem zły. Nic nas nie łączyło. Mieć uczucia to znaczy być słabym.

***
   Hermiona miała misję do wykonania. Zwolniła się z pracy kilka minut przed czasem i teleportowała się pod “Prorok codzienny”. Pracowała tam tyle lat. Tęskniła.
  Chciała wyciągnąć z Draco informacje o Leo. Musiała go jakoś podpuścić. Jedynym sposobem było pokazanie swoich wdzięków. “Boże, dzięki ci za magię” - pomyślała Hermiona. Skróciła swoją czarną spódniczkę, powiększyła dekolt przy koszuli i wyczarowała parę czarnych wysokich szpilek. Zawsze uważała, że jest kiepska w podrywaniu mężczyzn. Teraz była zdolna do wszystkiego aby osiągnąć swój cel.
Gdy Draco wyszedł z budynku, Hermiona ruszyła w jego kierunku. Nie umiała chodzić a tak wysokich butach. Dopiero po fakcie zdała sobie sprawę, że przesadziła z rozmiarem szpilek. Szatynka bardzo się starał aby nie upaść ale niestety zahaczyła o krawężnik, zatoczyła koło i wpadła na zaskoczonego blondyna. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Cześć Malfoy. - odparła Hermiona.
  Obydwoje leżeli na ziemi. Draco z zaskoczeniem spojrzał na kobietę. Zauważył jej niecodzienny strój. Wysokie szpilki, dekolt i szeroki uśmiech. Na pewno coś kombinowała.
- Granger, co ty tu do cholery robisz? - zapytał blondyn.
- No bo wiesz… - zaczęła niepewnie. - Przyszłam cię odwiedzić. Dawno się nie widzieliśmy…
- Najdalej wczoraj. - wtrącił Draco.
- Teraz ja mówię. - oznajmiła Granger. - Może pójdziemy do kawiarni, albo coś?
- Nie lubię kawy. Preferuję tylko alkohol.
  Nie zamierzał jej tego ułatwiać.
- Malfoy, bo ja chciałam… No bo wiesz…
  Dziewczyna wypięła do przodu swoje jędrne piersi mając nadzieję, że to jakoś pomoże. Żaden mężczyzna nie mógł przejść obok niej obojętnie. Draco uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Nie umiem kłamać. - wyznała zrezygnowana kobieta. - Chciałabym znać szczegóły na temat tego Leonarda.
- Nie ma mowy. - oznajmił blondyn.
- Kilka nieistotnych szczególików…
- On na pewno nie jest w to zamieszany, Granger. Koniec tematu. - odparł Malfoy.
  Zrezygnowana Granger postanowiła wrócić do domu. Na koniec zaczęła kręcić swoim tyłkiem mając nadzieję na zmianę decyzji. Draco był nieugięty. Nie mógł się powstrzymać przed chociaż jednym pocałunkiem.
- Granger?
- Hm?
Blondyn zdecydowanie podszedł do Hermiony i ją namiętnie pocałował w usta. Nieśmiało błądził po jej ciele. Żałował, że nie mógł sobie pozwolić na więcej.
- Wejdziesz na kawę? - wyszeptała Hermiona.
  Draco tylko pokiwał głową.
Teleportowali się i nie tracąc czasu rzucili się łóżko. To było silniejsze od nich. Każdy pocałunek odznaczał się na ich ciele. Szatynka nigdy czegoś takiego nie czuła.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Hermiona próbowała się jakoś ogarnąć. Draco otworzył drzwi, a w nich stał nie kto inny jak Ron Wesley z bukietem róż.
- Hermiona, to dla ciebie. - oznajmił radośnie Weasley. - Malfoy?!
  Draco wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Ron, jakie piękne kwiaty. - westchnęła Hermiona próbując pocałować swojego męża.
  Próbowała jakoś wyjść cało z tej całej sytuacji.
- Co on tu robi?! - zawołał Ron.
- Pracujemy razem i…
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ty jesteś jakaś nienormalna! Mieliśmy zacząć od nowa, a ty co?! Puszczasz się z tym śmierciożercą!
  Granger poczuła, że Ron zaczyna znowu być niebezpieczny. Na szczęście tym razem na miejscu był Draco.
- Weasley, wynoś się stąd! - zawołał donośnie blondyn.
- Jesteś dziwką, Granger i zapamiętaj sobie, że cie dopadnę! - zawołał Ron i teleportował się.
  Hermiona była w lekkim szoku.
- On tylko tak mówi. - szepnęła Granger. - Tak naprawdę nic mi nie zrobi. Kocha mnie.
  Malfoy uważnie spojrzał na dziewczynę. “Jak ona może być z takim bucem?” - zastanawiał się Draco. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce.
- Granger, mylisz się. On cię nie kocha. - odparł blondyn.
- Kocha mnie, na pewno mnie kocha! - zawołała Hermiona.
  Po jej policzkach popłynęły łzy.
- To na pewnie nie jest miłość. Gdyby cię kochał, nie wypowiadałby w twoją stronę takich obraźliwych komentarzy, nie ma do tego najmniejszego prawa. - wyjaśnił Draco.
- Co ty tam wiesz?! Kochałeś kiedyś kogoś?
  Mężczyzna nie odpowiadał.
- No właśnie… - westchnęła Granger - Nie mów o czymś o czym nie masz pojęcia.
  Mężczyzna nic nie powiedział tylko westchnął i wyszedł. Zniknął jej z pola widzenia…



&&&
Rozdział wcześniej niż zapowiadałam. Mam nadzieję, że się spodoba. Ostatnio zauważyłam, że jest coraz więcej wyświetleń, a coraz mnie komentarzy dlatego zachęcam do komentowania. Każda wasza opinia mnie coraz bardziej motywuje. Rozdział dedykuje każdemu czytelnikowi. 
Im więcej komentarzy tym szybciej nowy rozdział. Od was zależy czy pojawi się w tym tygodniu. 
Przepraszam za błędy. 

Mia

13 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się małą liczbą komentarzy;)
    u mnie jest podobnie, sporo wyświetleń ale mało osób decyduje się coś napisać od siebie.
    szkoda, że Ron im przerwał. zapowiadało się ciekawie. ;)
    pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    -----------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał:-)
    Czekam na następny !!

    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział napawdę cudowny. Tak sobie myślę i myślę, i czyżby bratek Leonarda był Potter? :D Może było już wcześniej podane, a przegapiłam to, bardzo możliwe xd
    Hm, jestem ciekawa czy Hermiona dowie się o romansie Rona. Mam nadzieje, że tak i weźmie wreszcie ten rozwód :3
    Draco i Hermiona. Czekam aż w końcu odkryją drogi do siebie c: I będą razem :)
    Czekam na następny rozdział :P
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ron zawszee działał mi na nerwy, a teraz jeszcze bardziej... może nasza mądra Hermiona w końcu przejrzy na oczy i się rozwiedzie z tym sukinsynem? Rozdział fajny tylko szkoda, że się smutno skończył. Czekam na następny rozdział
    Julie;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świr. Piegowaty, rudy świr.
    Agr.

    Hermiona poszła na całość ! Jihaaa !
    A zapowiadało się tak pięknie...
    Hm. Co rude to jednak wredne. Oprócz Ginny. Ginny jest super, tymbardziej gdy Leosiek się koło niej nie kręci ! :D

    Kurcze blade, mam ten sam problem. Wyświetlenia są, okej. Ale na kij mi wyświetlenia, skoro nie znam opini czytających ? Hmm ?
    Ale przynajmniej mam kilka czytelniczek, które aktywnie komentują. O, taka Mia dla przykładu !
    Pozdrawiam,
    Madeleine ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdział, ale bardzoo krótkii !!! Proszę o dłuższe !

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak się ciekawie zapowiadało ;p
    Ahh ten Ron! -.- Czekam na następny :)
    ~P~

    OdpowiedzUsuń
  8. No, znowu mi to robisz! xD Znów się nie przespali.
    Draco, trzeba było mu w gębę dać, a nie.. Ech, chłopie. Miękniesz na stare lata. :> I chyba też trochę głupiejesz. :P Kochasz Herm, kochasz. Oj, blondyna, blondyna. xD
    Ściskam cię mooocno i weny! :3
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  9. emocjonujący ten rozdział :) bardzo mi się spodobał ;)
    Pozdrawiam,
    ichhassedich ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny ♥ Szczególnie koniec bardzo mi się spodobała, ale całość też jest wspaniała :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wrrr, mam ochotę roznieść tego Rona, a Hermionę palnąć w łeb.
    Ogółem rozdział fajny, bardzo szybko i dobrze mi się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Głupiutka Hermiona! I Malfoy chyba jednak kochał... znaczy kocha... Fajny rozdział :)
    Pozdrawiam magicznie i idę dalej
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń