- No wyduś to z siebie. - ponaglił go Blaise.
- No więc tak. Adam urodził się w Niemczech i przedtem uczęszczał do Bachmann Niemieckiej Szkoły Magii. Był wzorowym uczniem. Z tego co się dowiedziałem to nie miał zbyt wielu przyjaciół. Typowy samotnik. Co ciekawe miał dziewczynę. Geraldyn Bieler. Ruda szkolna piękność. Wierz mi sztuka pierwsza klasa. Widziałem na zdjęciu. Niestety dziewczyna popełniła samobójstwo. Podobno napisała list w którym pożegnała wszystkich swoich znajomych i przyjaciół. Po tym podobno się załamał i dlatego postanowił uciec do Hogwartu. Co ciekawe po jego odejściu jego rodzice także zginęli w tajemniczych okolicznościach. Szczerze, nie kupuję tego jej samobójstwa. Coś się musiało wydarzyć między nimi. - wyjaśnił Draco.
- A ja myślę, że to on ją zabił. - szepnął Zabini. - To jakiś psychol. Muszę chronić Weasley przed nim i znaleźć jakieś dowody przeciwko niemu
- Ty już sobie jej nie odpuścisz , prawda?
- Stary, wiesz jak ona całuje? Bosko. - westchnął. - Głupi byłem, że wcześniej jej nie spróbowałem.
- Oszczędź mi szczegółów ja mam swoje problemy.
- Cóż panie Potter musi się pan bardziej dostosowywać do obowiązujących zasad w szkole dlatego minus pięćdziesiąt punktów dla Gryfindoru. Może tego czegoś pana nauczy Panie Potter...
- Nawet nie zaczynaj mi z tym. - warknął Malfoy. -Nie zamierzam uczestniczyć w tej maskaradzie
-Wykapany Potter. - podsumował Blaise.
Rozmawiali głównie o głupotach aby jakoś rozluźnić atmosferę. Mimo wszystko wciąż można było wyczuć, że Blaise nie był do końca sobą. Pobyt w Azkabanie nigdy nie był miłym przeżyciem. Zawsze uważał się za silnego ale wiedział, że gdyby coś stało się Ginny to by to go złamało. Teraz to zrozumiał i zdawał sobie sprawę, że przez większość czasu był dla niej taki okropny. Coraz częściej zastanawiał się jakby to było gdyby miał ją tylko dla siebie. Wiedział, że to było niemożliwe ponieważ miał zszarganą opinię, a poza tym już jako trzynastolatek wiedział, że poślubi którąś z sióstr Greengrass. Tak przynajmniej przypuszczał ponieważ ich rodzice przyjaźnili się lat. Co prawda sam Blaise nie pałał do nich sympatię, a one interesowały się jedynie jego skarbcem. Koniec końców i tak będzie musiał jedną z nich poślubić. No i to go przerażało. Tym bardziej, że nigdy nie był zakochany, a bardzo chciał poznać smak tego uczucia i zatracić się w nim bez reszty.
Weasley zmagała się w nocy z gorączką co było bardzo niepokojące. Po pobycie w Azkabanie była bardzo roztrzęsiona i nie mogła spać przez koszmary, które ją nawiedzały. Hermiona po usłyszeniu jej historii coraz bardziej się o nią martwiła. Kluczem do całej zagadki była Bellatrix, która kompletnie oszalała, a wraz z jej psychozą Ginny coraz gorzej się czuła. Gdy jej przyjaciółka spała to Granger postanowiła pójść do biblioteki i trochę poszperać w książkach. Jak zresztą zwykle gdy coś nie dawało jej spokoju. Siedziała w swoim ulubionym miejscu, popijała herbatę i szukała informacji, które mogą się na coś przydać. Do biblioteki także przyszedł Ron. Miał w jednej ręce czerwoną różę, a w drugiej wino.
- Kochanie, na dzisiaj koniec nauki. - odparł Ron. - Czas się zrelaksować.
Hermiona była trochę zaskoczona jego zachowaniem. Taki miły i słodki był tylko wtedy gdy coś przeskrobał.
- Dobrze się czujesz? - zapytała.
- Ja? Znakomicie. Nie mogę doczekać się kiedy w końcu zostaniesz moją żoną. - westchnął. - Przypominam, że musisz wybrać sukienkę. Pamiętaj, że ni mogę cię w niej zobaczyć.
W innych okolicznościach pewnie by się z ucieszyła, że Weasley był tak zaangażowany w ich wesele i ślub ale teraz po pocałunkach z Draco czuła pewien na niedosyt. Miała pewną luką w pamięci. Nie pamiętała pewnych wydarzeń, które były dla niej ważne i odżywały właśnie przy nim. Tak bardzo chciała je sobie przypomnieć ale nie potrafiła. Wzięła swoje rzeczy ze stolika i poszła do Rona dormitorium. Przygotował dla nich kolację i romantyczny nastrój. Byli sami. Czuła, że chodziło o seks no bo o co innego? Jednak nie była w stanie całkowicie mu się oddać. Całowali się, pozwalała mu się dotykać, rozebrać do pewnego momentu ale do zbliżenia nie doszło ponieważ myślała o kimś zupełnie innym. Zdradzała w myślach.
- O czym tak myślisz? - zapytał Weasley.
- O przyszłości. - odpowiedziała wymijająco. - O nas , o tym jacy będziemy za dziesięć, dwadzieścia lat.
- Zrzędliwi i pewni mający się kompletnie dość. - zaśmiał się głośno.
- Ron, dlaczego mnie kochasz?
- To co za pytanie?! Bo jesteś najmądrzejszą czarownicą na świecie, a poza tym masz świetne nogi.
Granger o nic więcej go nie pytała. Tę noc spędziła w jego dotmotorium. Do niczego miedzy nimi nie doszło ponieważ bardzo się przed tym wzbraniała. Dzisiejszego dnia Ron przypominał chłopaka w którym zakochała się kilka lat temu. To był jej Ron. Ten , którego znała i kochała. Tylko po co ten Draco?
***
Ginny w zaciszy swojego pokoju przeżywała katusze. Gorączka nie ustępowała i zaczynała naprawdę się martwić, że jej życiu zagraża jakieś niebezpieczeństwo. Dopiero w niedzielę popołudniu choroba zaczęła ustępowała. Leżała w swojej piżamie w pokoju i czytała książkę z serii romansów jakie pożyczyła jej Hermiona. Obmyślała także strategię przebrania za Pansy Parkinson. Noc Duchów zbliżała wielkimi krokami. Usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Owinęła się kocem i otworzyła drzwi. W drzwiach stała Luna Lovegood. Ruda chciała jej zamknąć drzwi przed nosem ale to była jednak ciężarna kobieta. Mimowolnie wpuściła ją do środka.
- Czego chcesz? - warknęła Ginny.
- Wyglądasz na bardzo chorą. - zmartwiła się - Gin, co się dzieje?
- Nie udawaj, że cię to teraz obchodzi. Po co tu przyszłaś?
- Chciałam porozmawiać i powiedzieć po raz kolejny, przepraszam. Zawaliłam, popełniłam błąd ale brakuję mi naszej przyjaźni. Brakuję mi ciebie.
- Wyjdź. Nie mamy o czym rozmawiać.
- Proszę...
- Wynoś się! - wykrzyknęła. - Zniszczyłaś wszystko, nie potrafię ci wybaczyć tej zdrady!
W oczach Luny pojawiły się łzy. Odwróciła wzrok i zanim wyszła zawahała się.
- Wybacz mi, ten jeden jedyny raz, wybacz.
I wyszła zostawiając Weasley w parszywym nastroju. Najtrudniejsze jest wybaczenie i zapomnienie czego Gin nie potrafiła na dzień dzisiejszy zrobić. Bardzo chciała jej zaufać ponownie ale taka rana leczy się bardzo długo i potrzebuje dużo czas aby kompletnie się zagoić. W życiu nie chodziło jednak o nienawiść ale o zrozumienie postępowania drugiego człowieka. Ginny jeszcze tego rozumiała ale z czasem będzie wiedziała gdy będzie miała dokonać właściwego wyboru. Siedziała i rozmyślała o tym jak bardzo potrafiła kochać i nienawidzić. Zdała sobie sprawę jednak, że tak naprawdę nigdy nie była prawdziwie zakochana. Harry Potter był dziecięcą obsesją ale nie wielką miłość, która miała doprowadzić ją przed ołtarz. Adam miał zbyt wiele tajemnic, a poza tym nic do niego nie czuła. Z kolei Blaise pociągał ją zarówno psychicznie jak i fizycznie ale zakochanie się w nim było bardzo niebezpieczne. Mógł ją rozkochać w sobie i zostawić, a później śmiać się z niej za jej plecami. Jedno wiedziała na pewno. W dzień ślubu Hermiony i Rona będzie miała chłopaka, z którym będzie najszczęśliwsza na świecie i będzie go kochała aż po grób. Nie chciała być singielką do końca życia. Jej największym problemem był brak kontroli nad swoimi uczuciami i jej własne demony. Cały dzień przeleżała w łóżku . Piła tylko wodę. Nie chciała się odwodnić ale chciała uwolnić się od tych demonów. Zamknęła oczy i oddała się swoim wspomnieniom. Miała nadzieję, że tam odnajdzie odpowiedź.
Nigdy nie sądziłam, że mogę trafić gdzieś gdzie już byłam. Zawsze umiałam cofnąć się w czasie o kilka dni, miesięcy czy lat w swoich wspomnieniach. Potrafiłam dostrzec to czego inni nie potrafili wokół siebie dojrzeć. Podczas wojny starałam się być twarda ale oberwałam nie jeden czy dwa razy. Zawsze ktoś mnie bronił. Czułam się z tym paskudnie. Zawsze mogłam polegać na innych. Sama nie potrafiłam sobie poradzić z przeciwnościami losu. Przeglądanie przeszłości było momentami bardzo przykre. Śmierć mojego brata była dla całej rodziny wielką tragedią. Uroniłam łzę i wróciłam dalej do przeglądania swojego życia od nowa. Podczas wojny moja mama obroniła mnie przed Bellatrix tym samym trafiając nią zaklęciem, które lekko odbiło się ode mnie. Już wcześniej się nad tym zastanawiałam ale uznałam, że to głupie. Teraz uważam, że to może być całkiem logiczne. Nie wiedziałam jednak czy to nie była tylko moja wyobraźnia czy to rzeczywiście prawda. Żałowałam tylko, że nie mogłam się z nikomu z tych przemyśleń zwierzyć...
Przebudziła się nagle i bezwiednie. Została dotknięta i zostało przerwane połączenie ze swoimi wspomnieniami. Przede mną siedział Blaise.
- Pukałem. - odparł lekko się uśmiechał. - Medytowałaś?
- Zabini, przerwałeś mi coś ważnego! - wykrzyknęła.
- Zapraszam cię na randkę. Bądź gotowa o ósmej.
- Nigdzie z tobą nie idę. Mam gorączkę. - westchnęła. - I jaka randka? Jeden buziak randki nie czyni.
- To randka przyjdzie o ósmej do ciebie. Poproszę Granger aby nie wracała na noc. Ucieszy się, No i ktoś jeszcze na pewno się ucieszy.
- Odczep się, Zabini. Żadnych randek.
- Kochanie, tak dobrze nam razem będzie. Nie chcesz?
Ginny wzięła do ręki poduszkę i nią go rzuciła z całej siły.
- Ale z ciebie małpa ale jaka kochana. - powiedział Blaise. - Przyjdę o ósmej. Ślicznie wyglądasz w tej piżamie w żaby. Seksownie.
Lekko się zarumieniła i chciała go uderzyć ale ją powstrzymał.
- Tym zajmiemy się wieczorem, mała. - odparł. - Do zobaczenia!
- Co za buc...
- Słyszałem!
Nie odbierzecie mi znowu Geraldyn. Ona jest moja. Tylko moja.
Draco wiedział, że swoich błędów nigdy nie można naprawić w stu procentach. Gdy widział ich razem czuł że źle zrobił rezygnując z niej. Teraz musiał o nią walczyć i mógł przegrać. Napisał list w którym postanowił ostatecznie wyznać jej całą prawdę.
Granger,
nienawidzę pisać listów ale dla ciebie zrobiłem wyjątek. Jesteś pierwszą osobą o jakiej myślę każdego dnia rano. Popełniłem wiele błędów za które nie zamierzam przepraszać ponieważ już to kiedyś zrobiłem ale ty tego oczywiście nie pamiętasz. Przeze mnie. To ja częściowo wymazałem ci pamięć abyś zapomniała o mnie i naszych wspólnych wspomnieniach. Dokładnie jeden dzień zmienił nasze życie na zawsze. Wiem, że pewnego dnia sobie przypomnisz. Nie chcę abyś myślała, że oczekuję tego od ciebie ale wiem, że nasze uczucia są zbyt silne aby mogło coś je zniszczyć. Masz wybór. Nie chcę ci niczego narzucać i mówić co masz robić. Jeśli będziesz chciała ułożyć sobie życie z kimś innym to cię nie zatrzymam. Ja to spieprzyłem i to ja będę musiał o tobie zapomnieć. Raz na zawsze. Ten list będzie na ciebie czekał, a ja przez resztę czasu, który mi pozostał będę starał się cię przekonać do siebie. Myślę jednak, że czytając ten list będziesz już mężatką. Mam nadzieję, ze moją.
Twój, Draco
Dobry wieczór,
miło mi was powitać po trochę dłuższej przerwie. Przyznam się że byłam zmęczona, i trochę kiepsko się czułam, a w dodatku brak weny zrobił swoje. Ale wracam z zastrzykiem wyobraźni o nowych pomysłów. W rozdziale nie dzieje się aż tak dużo ale jestem z niego zadowolona. Jest więcej opisów i przemyśleń. Dziękuję za wyświetlenia, których coraz więcej przebywa. Niestety martwi mnie ilość komentarzy. Chciałabym wiedzieć czy wam się podoba czy jednak nie. Komentarze uskrzydlają nasz piszących :D
Pozdrawiam, Mia
Ojoj, nie miałam czasu zajrzeć na Twojego bloga, a tu dwa rozdziały na mnie czekały! Oba świetne, jak zwykle nie mogę doczekać się następnego. Chociaż uwielbiam Blaise'a w Twoim opowiadaniu, to i tak moje serce skradł Draco. Jestem ciekawa czy rzeczywiście wyśle Hermionie ten list. Pisz szybciutko, mam nadzieję, że następnym razem nie przegapię nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Olix
Super szkoda ze tak późno odkryłam twojego bloga !
OdpowiedzUsuń