poniedziałek, 9 maja 2016

Ostatni raz: Neville Longhbottom - miniaturka XVII

 (muzyka)
Mając czterdzieści jeden lat ciężko opisać  historię wdowca, stratę dziecka i utratę całego dobytku całego życia. Wierzycie, że zmężniałem? Ja, Neville Longhbottom przeżyłem swoje życie najlepiej jak umiałem, a i tak nie mam po co żyć. Jako dziennikarz często zastanawiałem się czy ludzie rzeczywiście wierzą w te niestworzone historię, które wymyślałem przez wiele lat dla Prokoka Codziennego. Tworzyłem opowiadania, które miały na celu przeniesienie w inny świat. Byłem przez wiele lat całkiem niezłym pisarzem, a teraz? Jestem przegrany.
  Chcecie poznać moją historię?
  Zostańcie, jeśli uznacie, że warto.
   Od zawsze wychowywała mnie babcia. Dobrze wiedziałem dlaczego i w głębi serca byłem dumny z rodziców, że odważyli się sprzeciwić Voldemortowi i jego sługusom. Jako dziecko miałem nadwagę i często się ze mnie z tego powodu śmiano. Z początki nie zwracałem na to większej uwagi. Babcia zawsze mi powtarzało, że to nie opakowanie zdobi człowieka, tylko jego wnętrze. Bolało mnie jednak to, że oceniali mnie przez pryzmat wyglądu i mojej niezwykłej ciapowatości. Nigdy zbytnio nie wierzyłem w siebie. To inni wierzyli we mnie. Miałem jedną przyjaciółkę. Miała na imię Emily. Blondynka, niebieska oczy i przepięknie się do mnie uśmiechnęła. Była stuprocentową mugolką. Nic nie wiedziała o moim świecie, a ja nie chciałem jej o tym mówić. Byłem nią zafascynowany. To przy niej uwierzyłem w siebie i nawet zacząłem dbać o swój wygląd. Niestety spędzałem z nią tylko wakacje Ona za każdym razem czekała choć przecież wcale nie musiała. Była przy mnie. Podejrzewała, że gdzieś indziej miałem swoje drugie życie. Okłamywałem ją. I w końcu straciłem ją na zawsze. Przynajmniej tak wtedy myślałem. Ta moja spowiedź ma na celu oczyszczenie mnie przynajmniej z części moich win. W Hogwarcie czułem  się w końcu jak w domu. Miałem w końcu prawdziwych przyjaciół. Babcia była mi bardzo bliska ale nigdy do końca nie potrafiła mnie zrozumieć. Wśród wszystkich moich rówieśników najbardziej polubiłem Lunę Lovegood i Hermionę Granger. Jedna był wystarczająco dziwna, a druga wystarczająco mądra aby mnie polubić. Ku mojemu zdziwieniu obydwie wierzyły we mnie. Byłem zdumiony, że ktoś w końcu we mnie uwierzył. Nie mogłem ich zawieść. W swoim życiu kilkukrotnie nie dotrzymałem tej obietnicy. Ludzie potrafią zaszufladkować nas i nie pozwalają nam mieć innego zdania niż oni. Ja miewałem inne ale bałem je wypowiadać na głos. W świecie magii najbardziej zawsze podziwiałem Albusa Dumbledore'a i Harry'ego Pottera. Ten drugi to mój kumpel więc pewnie nigdy mu tego nie powiem ale podziwiam go za to, że ani przez moment nie przestał wierzyć, ze wygramy. Nigdy. Ja powątpiewałem, a on nigdy. Pisząc ten artykuł i żegnając się z Wami chciałbym odpowiedzieć na wiele pytań ale nie potrafię. Nie jestem Bogiem.
  Myślałem, że straciłem Emily ponieważ usłyszałem od mojej babci, że się zaręczyła i najzwyczajniej w świecie się załamałem. Nie chciałem wrócić do domu rodzinnego. Mojej babci nie można było odmówić uporu. Namówiła mnie żebym poszedł do niej i jej pogratulował. Nie chciałem. No ale to zrobiłem. Otworzyła mi. Miała na sobie różową sukienkę i jak zwykle pięknie się uśmiechała. Pewnie już pisałem o jej uśmiechu ale to nic. Przecież cały świat niech wie jaka ona była.
- Neville! - ucieszyła się, uściskała mnie.
- Witaj Emily. - powiedziałem dosyć oficjalnie.
- Tak się cieszę, że wróciłeś. - odparł cicho.
  Zarumieniła się. Wtedy coś zrozumiałem. Muszę zawalczyć. Przecież jeszcze nie wyszła za mąż prawda? Codziennie zabierałem ją na spacery jak dawniej. Często oponowała, zasłaniała się, że nie powinna ale szczerze? Nie obchodziło mnie to. Pisałem listy to swoich przyjaciółek z radami jak zdobyć kobietę swojego życia. Bo w życiu trzeba po prostu żyć, a nie ciągle się bać i zastanawiać.
- Kocham cię. - wyznałem pewnego wieczoru.
 Przestraszyła się.
- Nie... - westchnęła cichutko. - Nie mogę.
  No a właśnie, ze mogła. Odwołała ślub i uciekła ze mną.
  Na serio tak zrobiła. Pierwszy raz ktoś dla mnie tak zaryzykował. Nie chciałem zniszczyć tego co było między nami. W tym samym momencie odkryłem w sobie talent do pisania różnego rodzaju opowiadań, które zdobywały coraz większą rzeszę czytelników. Tworzyłem najpiękniejsze historie miłosne, czerpałem z życia garściami, a teraz szkoda gadać co się ze mną stało. Wszystko przez to, że człowiek nie może być zanadto szczęśliwy. Musi coś się wydarzyć złego aby z kolei inny mogli być szczęśliwi.  
 Moja Emily była w ciąży. Byliśmy tacy szczęśliwi. Możecie sobie to wyobrazić jakie to było dla nas wydarzenie? Zdążyłem się nacieszyć tą wieścią jakieś dwa miesiące. Było wtedy zimno. Padało. Pojechała rowerem po zakupy. Mówiłem jej, że ją zawiozę a ona jak zawsze nie chciała mnie posłuchać. Przecież to było tak niedaleko...
-  Bardzo nam przykro pańska żona nie żyje. Nic nie mogliśmy zrobić.
- Ona była w ciąży!
- Spokojnie, proszę się uspokoić.
- Ten sukinsyn zabił moją rodzinę, a pan każe mi się uspokoić?!

  Nawet magia nie potrafiła uzdrawiać. Moja wiara w Boga została zachwiana. I wciąż jest. Nie wierzę, że jest tam u góry ktoś mądry skoro odebrał mi dwie najważniejsze osoby w życiu. Jako pisarz sprawdzam się świetnie. Piszę najlepsze powieści na świecie ale jako człowiek nie potrafię spojrzeć sobie w oczy. Minął rok, a ja wciąż sobie nie radzę. Hermiona pozwoliła mi napisać to krótkie wyjaśnienie dlaczego już nigdy żadne opowiadanie nie pojawi się w tej gazecie i dlaczego chcę z tym skończyć. Straciłem serce do pisania. Przepraszam jeżeli liczyliście na mój powrót. To się nigdy nie wydarzy. Wiecie czemu? Bo mnie już nie będzie. Na tym świecie nie ma dla mnie miejsca. Muszę odejść.

 Zawsze bądźcie sobą. Ja nigdy nie żałowałem, że urodziłem się jako Neville Longhbottom. Walczyłem dla sprawy, miałem prawdziwych przyjaciół, wspaniałych rodziców, niekompromisową babcię i wielką miłość. Jedynie czego nigdy nie potrafiłem zdobyć to pewność siebie. Mam dla Was radę. Każdy ma swoją drogą. Nieważne ile czasu wam to zajmie to w końcu ją odnajdziecie. Nie martwcie się, że popełniacie błędy i zdarza wam się powątpiewać. No a jeśli naprawdę czujecie, że nie dajecie rady to po prostu przez chwilę pomyślcie. Warto się poddać? Nie, należy żyć, a nie umierać.

Neville Longhbottom

Żegnajcie, 18 października 2021r, 


***
Dzisiaj nie odcinek ale ktoś o kim zawsze chciałam napisać ale brakowała mi czasu i motywacji. Neville to postać bardzo interesująca i szczera. Z miejsca go polubiłam bo jest taki swojski i dobry. Tutaj pokazałam jego walkę z samym sobą. Tutaj jest pisarzem, pisze artykuły i pisze ten ostatni najważniejszy. Oddałam mnóstwo emocji do tej miniaturki i mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie w tym opowiadaniu coś dobrego. 
Życzę miłego czytania :)
Chciałabym, żebyście napisami co czujecie, tylko to. 

Pozdrawiam, Mia.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobra miniaturka. Podoba mi się w jaki sposób przedstawiłaś Nevilla. Historia z Emily zarazem piękna jak i smutna.
    Z chęcią przeczytam więcej takich Twoich tekstów. :)

    Pozdrawiam,
    Ariela
    https://breathe-you-in-dh.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Ariela
    https://breathe-you-in-dh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń