- Ginny! - zawołał.
Zaskoczona i zdezorientowana spojrzała na niego nie wiedząc o co mu chodzi. Obok niej leżał Blaise więc i mina Rona była także przekomiczna.
- Co on tu robi?! - wykrzyknął.
- Śpimy sobie, nie widzisz? - zapytała słodko. - Jestem dorosła i mogę spać z kim chcę.
- Myślałem, że masz lepszy gust. - skwitował. - Najpierw ten zasraniec Potter, a teraz ten wąż.
- Z tego co wiem Harry to twój przyjaciel. - przypomniała mu Gin.
- No właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Zdradzał cię na prawo i lewo, ma dziecko z inną, a ja dopiero się o tym dowiaduje. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Obronię cię przed każdym, Gin ale musisz mi mówić takie rzeczy.
Blaise mocniej objął Weasley i choć mordercze spojrzenie Rona mówiło ZOSTAW JĄ to nie miał zamiaru sobie odpuścić. Została bardzo skrzywdzona przez innego mężczyznę dlatego tak trudno było jej komukolwiek zaufać. Nic mu o tym nie wspominała. Przez chwilę milczała.
- Wiem ale bałam się, że się wściekniesz. I miałam rację. On i Luna to dla mnie przeszłość. Oni mają swoje życie, a ja mam swoje. - wyjaśniła. - Doceniam to, że chcesz mnie chronić ale przypominam ci nie jestem już małą dziewczynką i nie potrzebuję niańki tylko czasami wsparcia. Radzę sobie całkiem dobrze.
- Właśnie widzę, bratasz się z wrogami. - wytknął jej Ron. - Kolejny facet, który nie będzie potrafił cię uszanować.
- Być może ale to jest moje życie i mam prawo popełniać błędy.
Zabini nie zamierzał się wtrącać do tej rozmowy. Po prostu był przy niej i ją wspierał. To jej pomogło aby w końcu przeciwstawić się braciom. Zawsze była pod pantoflem i miała określone co mogła, a czego nie mogła. Jej związek z Harrym był dla całej rodziny Weasleyów pewnego rodzaju błogosławieństwem. Teraz dopiero Ron zdawał sobie sprawę jakie błędy popełniał względem młodszej siostry. Nie chciał jej stracić, a z Potterem zamierzał się policzyć po swojemu.
- Za późno na takie rozmowy Ron. Idź spać.- poradziła mu Weasley.
- Jeszcze jutro porozmawiamy. - powiedział na odchodne i pocałował ją w czoło tym samym zostawiając Ginny i Blaise'a samych.
- Proszę, nie mów nikomu. - powiedziała starając się nie patrząc mu w oczy.
- Mogę obić chociaż tę zakłamaną buźkę wybrańca? - zapytał nie kryjąc swojej urazy w głowie.
- Blaise, ja mówię poważnie. Pewnie już cała szkoła się o tym dowiedziała, skoro Ron już wie a on zawsze dowiaduje się na końcu. - westchnęła.
- Kochasz go nadal? - zapytał ni stąd ni zowąd.
- Skąd takie pytanie?
- Po prostu odpowiedz.
- Nie, już dawno nie. - odparła cicho. - Byłam nim zafascynowana i wydawało mi się, że go kocham ale później zrozumiałam, że jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nie myliłam.
- Ufasz mi?
- Nie wiem... - urwała. - Musimy o tym teraz rozmawiać? Jest już bardzo późno. Na takie poważne rozmowy przyjdzie jeszcze czas.
- Weasley, jest w tobie coś takiego co nie pozwala mi o tobie zapomnieć. Zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa ale tylko ze mną mała, rozumiesz?. - odparł cicho. - Już cię nie oddam nikomu, za bardzo mi na tobie zależy.
Zabini nie wiedział czym przypieczętować swoją przemowę dlatego delikatnie pocałował ją w usta. Nadał była rozpalona dlatego mocniej ja do siebie przytulił i utulił do snu.
- No a teraz śpimy. - oznajmił. - Dobranoc.
- Dobranoc, Blaise. I dziękuję.
W tym samym czasie zdenerwowana Hermiona przemierzała korytarze Hogwartu i szukała swojego narzeczonego. Dzisiejszej nocy miała spać w jego pokoju. Czekała na niego kilka godzin, a jego nadal nie było. Bardzo się o niego niepokoiła. Gdy natknęła się na Lunę i spojrzała w jej oczy to wiedziała, że zdarzyło się coś złego. Ron o wszystkim się dowiedział, a ona zupełnie nie wiedziała gdzie miała go szukać. Harry też zniknął więc tym bardziej cała sytuacja wymykała się z pod kontroli.
- Czego tak namiętnie szukasz, Granger? - usłyszała.
"O nie" - westchnęła w duchu.
- Och, zamknij się! - zawołała.
- Kotek pokazuje pazurki. Wyglądasz na mocno wzburzoną emocjonalnie. - podsumował Malfoy. - Pierwszy raz chcesz komuś dokopać i to nie mi.
- Tobie też bym z chęcią dokopała ale nie mam obecnie na to czasu. - wyminęła go i ruszyła dalej. - Muszę zapobiec katastrofie.
- Może ci pomóc?
- Ty mi? Ty nigdy nie pomagasz bezinteresownie.
- Kto powiedział, że bezinteresownie. Jakiś buziak, coś?
- Przestań pajacować. !
- No, a ty przestań udawać, że nic do mnie czujesz. - szepnął. - Przecież czujesz, a wymyśliłaś sobie ślub z innym facetem.
- Malfoy, zupełnie nie wiem o co ci chodzi.
- Wiem, że w końcu sobie przypomnisz. Oby tylko nie było na to za późno.
Draco podszedł do niej bliżej i złożył na jej ustach szybki pocałunek. Zszokowana Hermiona zupełnie nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Co miała niby sobie przypomnieć? Przez pewien okres czasu miała pewne luki w pamięci i dziwne ale ostanie wszelkie objawy zniknęły i nic nie wskazywały aby miały powrócić. Wstyd było jej się przyznać ale ich pocałunki zawsze ją podniecały. Im bardziej chciała o nim zapomnieć tym częściej o nim rozmyślała. Przyglądał jej się uważnie. Wyglądała na zmęczoną. Miała worki pod oczami i smutny wyraz twarzy. Mimo jej głośnych protestów mocno ją do siebie przytulił.
- Proszę, wróć do mnie. - odparł cicho.
- Malfoy, puszczaj. Jeszcze nas ktoś zobaczy...
- Nie mogę. - wyszeptał jej do ucha.
Była odurzona jego bliskością i pocałunkami, którymi obdarzał ją co chwilę. Musiała się uspokoić i uciec jak najdalej stąd.
- Jestem z Ronem. Przestań wiecznie mieszać w moim życiu. - oznajmiła.
- Hermiona, czy to ty?
- Chowaj się, Granger. - polecił jej Malfoy.
- Malfoy, co ty...?
- Zaufaj mi.
***
...
Śniłaś mi się co noc.
Doskonale czułem, że to ty jesteś moją bratnią duszą, prawdziwą rodziną. Nigdy nie sądziłem, że cię kiedyś odnajdę, mamo. Byłem, jestem i będę całe życie popieprzony tak jak i ty. Na zawsze będę naznaczony. Zostawiłaś mnie innej rodzinie, sprawiłaś tyle krzywdy innym ludziom, a ja i tak chcę być tylko z tobą. Razem możemy wiele zdziałać, a co najważniejsze musimy cię stamtąd wydostać. Jesteś tam sama i potrzebujesz pomocy aby znowu ujrzeć znów ten piękny świat. Mam wiele pytań ale najpierw Azkaban. Wiedz, że cię tam nie zostawię.
Kocham Cię,
Mamo
Nie zasługujesz na tą miłość bo przecież zachowywałaś się zawsze jak bezwzględna suka. Będziesz robiła to co ci każe, mamusiu.
***
Po rozmowie z Ronem, Ginny nie mogła spać. Martwiła się. Blaise spał więc starała się wydostać z dormitorium jak najciszej. Postanowiła wyjść na chwilę i zaczerpnąć świeżego powietrza. Po drodze spotkała Adama. Siedział na podłodze i pisał coś w swoim notatniku.
- Nie śpisz? - zapytała.
Nie usłyszał, nie zareagował.
- Ziemia do Adama. - odparła.
Dopiero po kilku sekundach zorientował się ktoś nad nim stoi.
- Cześć. - odparł. - Wyzdrowiałaś?
- Nie do końca. Czuję się jeszcze trochę osłabiona. - wyjaśniła.
Wstał i zrównał się z nią wzrostem. Był jakiś nieswój. Jego wzrok był zimny, pozbawiony emocji, tak jakby chciał zrobić jej jakąś krzywdę. To ją przeraziło. Odsunęła się od niego.
- Może umówimy się na jakiś spacer w przyszłym tygodniu? - zaproponował. - Dawno nigdzie nie byliśmy.
- Wiesz, być może. Ja muszę już iść. Jestem bardzo śpiąca. - powiedziała pośpiesznie.
- Śpij słodko. - odparł. - Póki możesz.
Dwa ostatnie słowa dodał nieco ciszej aby nikt nie mógł go usłyszeć.
Uciekła, bała się o to, że mógłby jej coś zrobiła. Wróciła do Zabiniego i mocno się wtuliła w niego. W jego ramionach czuła się błogo i bezpiecznie. Z nikim nie było jej lepiej i czuła, że już nie będzie.
***
Dobry wieczór, po dłuższej przerwie niż zwykle ale z nowym odcinkiem. Przyznam się. Nie miałam weny, ale udało mi się coś napisać. Powoli wszystko się wyjaśnia. Dużo i tak jest niejasności. Dziękuje, za komentarze i mam nadzieję, że ktoś czekał na nowy odcinek. No i gdzie Harry i Ron? Sama w sumie jeszcze nie wiem. Wiem jednak że w kolejnym odcinku bedzie się działo bo Noc Duchów.
Pozdrawiam, Mia
Ogólnie to zauważyłam, że nie stawiasz przecinka przed ,,ale''. Sama nie jestem specem, ale to akurat dość popularna zasada. Poza tym trochę się zawiodłam, bo zawsze Twoje opowiadania były na wysokim poziomie. Teraz przeczytałam najnowszy rozdział i mam lekki niesmak. Dialogi są podobne do tych z telenoweli, nie mają głębi. Fabuła też idzie w kierunku zadowolenia młodszych czytelniczek prostymi chwytami. Zazwyczaj się zachwycałam, ale dzisiaj musiałam napisać trochę gorzki komentarz.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Fajny. Taki prosty i nieprzesadzony. Myślałam, że rozwiniesz tę scenę z Ronem i Draco a ty przerywasz. Ale cóż trzeba być cierpliwym. Życzę mnóstwa weny
OdpowiedzUsuńLa Catrina
Hej, a mi się podobało :) Choć rozdział krótki to wciągający. Lubie Blaise, a w Twoim opowiadaniu kocham ! Też chce takiego opiekuńczego i walczącego faceta jak on! :D A Draco i Hermiona ? Niech ona sobie szybko przypomina o miłości do niego bo nie zgadzam się na jej ślub z tym przygłupem Ronem ! ;P Pozdrawiam i życzę dużo weny, Asia :)
OdpowiedzUsuń