środa, 15 czerwca 2016

Odcinek czternasty: Poznaj moją historię

  (muzyka)
Co by było gdyby każdy choć przez jeden dzień miał możliwość zostać kimś innym? Na to pytanie odpowiedzą sobie mieszkańcy Hogwartu, którzy staną się swoimi przyjaciółmi, wrogami i poznają ich z tej lepszej bądź z gorszej strony. Hermiona po ostatnich wydarzeniach często nie mogła zasnąć. Tym bardziej, że kilka dni temu niemal została przyłapana przez swojego chłopaka z innym. Na szczęście Draco w porę zniknął, a ona cóż mogła odetchnąć. Nienawidziła kłamać i oszukiwać ale tym razem po prostu musiała wpierw uporać się sama ze swoimi uczuciami. Zresztą tego wieczora Harry i Ron mocno się pokłócili, a później napili się ognistej whiskey na zgodę. Weasley, na szczęście Granger niewiele pamiętał z tego wieczora. Miała jednak wyrzuty sumienia. Pocałunki z Draco nie były obojętne. Za każdym razem coś oznaczały i gdy go widziała wszystkie uczucia wracały do niej ze zdwojoną siłą. Zastanawiała się dlaczego tak nagle, dlaczego teraz? W jej wspomnieniach czegoś jej brakowało, ale czego? Była pewna luka w jej pamięci, która stanowiła całość. No, a ona nie potrafiła sobie tego w żaden sposób przypomnieć.
  Z kolei Ginny, która po paru dniach w końcu zwlokła się z łóżka. Postanowiła, że nie powinna się poddawać i w końcu musiała zasięgnąć od kogoś fachowej porady. Bardzo chciała aby Harry był sam. Na szczęście nikogo oprócz niego nie było w dormitorium.
- Cześć Harry. - przywitała się.
- Ginny... - urwał.
  Zaskoczony nie wiedział co ze sobą począć.
- Chciałam z tobą o czymś porozmawiać i wierzę, że to zostanie między nami, dobrze?
  Twierdząco pokiwał głowa, że rozumie.
- Żeby była jasność nic między nami się nie zmieniło ale potrzebuję twojej pomocy, Harry.
- Co się dzieję Gin?
-  To zaczęło się kilka tygodni po śmierci Freda. Zaczęłam miewać dziwne myśli, słyszałam głosy w głowie i w końcu zaczynałam odcinać się od świata realnego. Zdarzało mi się zazwyczaj podczas takich traumatycznych wydarzeń w życiu. To był głos Bellatrix Lestrange. Z kolei ona słyszy moje  myśli. Ona się zmienia pod ich wpływem, a ja boję się, że stanę się nią. Powiedz mi Harry jak z tym walczyć? No jak?
  Uważnie jej się przyjrzał. Bardzo to wszystko przeżywała. Tylko on jeden potrafił zawsze być ponad i umiał walczył z ciemnymi mocami.
- Mówiłaś o tym Hermionie?
- Tak ale nie chcę by się o mnie martwiła, tym bardziej przed ślubem. - wyjaśniła. - Byłam u Bellatrix w Azkabanie. Rozmawiałam z nią. Ona kompletnie postradała zmysły.
  Harry zaniemówił.
- Byłaś w Azkabanie?! Sama?!
- Nie do końca. Ktoś mnie uratował. - dopowiedziała cicho.
-  Mam pewne przypuszczenia ale muszę się o niej dowiedzieć więcej bo być w może cała zagadka tkwi w waszej przeszłości. - odparł cicho.
- Dzięki, Harry. - powiedziała cicho.
  Do dormitorium wpadła zdyszana Luna. W jednej ręce miała książkę, a w drugiej butelkę z wodą. Ostatnio bardzo się męczyła.
- Harry, jesteś? - urwała nagle. - Cześć Ginny.
- Cześć. - odparła Gin. - To ja już muszę lecieć, pa.

***
   Noc Duchów była dla niektórych nie lada wyzwaniem, a dla co niektórych świetną zabawą. Zmiana w kogoś kim nigdy nie chciało by się być była dla Gin chwilą relaksu i zapomnienia przed codziennymi problemami. Założyła czarną perukę, którą przygotowała specjalnie na tą okazję. Mocno się umalowała aby podkreślić wygląd i zachowanie Pansy. Ubrała się dosyć wyzywająco i czekała na Hermionę, która przebierała się właśnie w łazience. Z kolei Hermiona nie chciała wyśmiać Neville'a i postanowiła bardzo się postarać aby jego postać wyglądała wiarygodnie. Lubiła go i tym bardziej chciała aby w końcu został przez kogoś doceniony. Dzisiejszego dnia nie było zajęć. To było święto i każdy przez jeden dzień miał poczuć się jak ktoś zupełnie inny. Gdy Hermiona wyszła z łazienki Ginny lekko się do niej uśmiechnęła.
- Świetnie wyglądasz, - odparła ruda. - Idziemy?
- Ty też. Blaise będzie zazdrosny o ten tyłeczek. - powiedziała Hermiona i głośno się roześmiała.
- Nie jesteśmy parą. - warknęła.
- No ale się miziacie prawie codziennie w naszym dormitorium więc co musi być na rzeczy, kochana.
- Oj przestań. Obydwie wiemy, że ja i on to nic poważnego.
- Przecież już dawno się w niego wkręciłaś. - podsumowała. - Nie oszukuj mnie bo ja i tak cię już dawno przejrzałam.
- Chodźmy. Jestem ciekawa niektórych stylizacji. - przerwała jej Ginny.
  Wspólnie wyszły z dormitorium i poszły w kierunku Wielkiej Sali. Tam miało odbywać się wielkie świętowanie. Gdy tylko otworzyły drzwi to ujrzały mnóstwo kolorów i ludzi, których nigdy wcześniej nie widziały na oczy. Nikt nie przypominał samego siebie. Rozglądały się wokół i były ciekawe kto był nimi. Wśród tego tłumu siedział zniechęcony Draco Malfoy. Nie zamierzał w tym uczestniczyć. Nie chciał udawać kogoś kim nie był. Już dawno z tego wyrósł. Obok niego siedział Blaise, który co prawda przebrał się za Adama ale to nie była zbyt oryginalna postać aby przyciągała jakąkolwiek uwagę. W tłumie dostrzegł Ginny, która w czarnych włosach jego zdaniem wyglądała bardzo apetycznie. Z chęcią by ją schrupał.
- Och proszę, ogarnij dupę Blaise i chociaż tak się nie śliń. - warknął Draco.
- Mój tyłek jest niczego sobie i okazuje się, że jej także. Mamy wiele cech wspólnych. - westchnął z rozmarzeniem.
  Malfoy już dłużej nie słuchał przyjaciela tylko kątem oka obserwował Adama, który znowu się gdzieś wymykał. Wysyłał zawsze jeden list i znikał. Pojawiał się za jakieś trzy, cztery godziny. Nikt go nie podejrzewał o coś nikczemnego, ale Draco mu po prostu nie ufał. Blaise od samego początku wyczuwał, że coś było z nim nie tak ale teraz o wiele bardziej interesował się Weasley i wszystko było mu obojętne. Tylko ona stała się centrum jego wszechświata. Tym razem jednak Adam bardzo szybko wrócił. Był uśmiechnięty i zrelaksowany. Podszedł pewnie do Ginny, która właśnie jako Pansy chwaliła się swoim pięknym wyglądem.
- Hej, piękna. - powiedział cicho jej do ucha.
- Hej. - odpowiedziała Ginny i się od niego lekko odsunęła.
 Uważnie mu się przyjrzała. Wyglądał świeżo i przystojnie. Nie potrafiła zgadnąć kim był.
-Kim jesteś? - zapytała.
- Kimś kto chciałby spędzać z tobą więcej czasu. - powiedział cicho. - Wiem, że ostatnio byłem gdzieś daleko ale musiałem załatwić kilka spraw z przeszłości.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. - zapewniła go.
  Smutek w jego oczach mówił więcej niż powinien.Coś nie dawało mu spokoju, coś co niestety cały czas daje mu o sobie znać. To był mimo wszystko bardzo nieszczęśliwy człowiek.
- Teraz jest czas na zabawę, Ginny - oznajmił. - To nie czas na takie rozmowy.
  W Wielkiej Sali rozbrzmiewała muzyka i wielu wrogów zapomniało o swoich niesnaskach i przez jeden wieczór stali się przyjaciółmi. Profesor McGonnagal z uwagą obserwowała swoich uczniów w celu wyłonienia dwójki zwycięzców. Granger starała się jak najlepiej wykonywać swoją pracę ale znowu była sama. Jej narzeczony znowu gdzieś zniknął, Ginny wiodła prym jako dusza towarzystwa, a ona znowu siedziała i tylko obserwowała. Nie przeszkadzało jej to choć wolałaby spędzić więcej czasu z Ronem. Za kilka tygodni zostanie jego żoną, która będzie sprzątała, gotowała i po prostu na niego czekała. Nie podobało jej się to tym bardziej, że ona chciała się kształcić i poznawać świat. Coraz bardziej przeszkadzało jej to, że Weasley nie miał zamiaru zmieniać swojego życia na lepsze. Po prostu nic nie robił i sądził, że tak już musiało być. Chciała studiować na mugolskiej uczelni prawo. Nic o tym nie mówić wysłała swoje papiery do Harvardu z myślą, że być może jej się uda. Nikomu o tym nie wspominała aby nie zapeszyć. Nie dostała żadnej odpowiedzi więc być może nie zamierzali jej tam przyjąć. Czuła, że marnuje swoje życie dlatego za wszelką cenę chciała je zmienić. Przyglądała się Draco, który także siedział w samotności i nie zamierzał brać udziału w tej całej zabawie.
- Cześć kochanie. - przywitał się Ron i cmoknął ją w policzek. - Mam dobre wieści.
- Jakie? - zapytała nie widząc o co mu chodzi.
- Nasz ślub odbędzie się miesiąc wcześniej! - zawołał zachwycony. - Udało mi się w ostatniej chwili przełożyć termin i...
- Słucham?! Dlaczego podejmujesz takie decyzje beze mnie?!
- Myślałem, że się ucieszysz. To miała być niespodzianka.
- Jestem po prostu zaskoczona. Mamy tak wiele przygotowań do ślubu, a tak mało czasu.
- Damy sobie radę. Najważniejsze, że się kochamy. - powiedział cicho i pocałował ją w usta.
- Taak. - zająknęła się i nic więcej nie powiedziała.
  Znów spojrzała na Draco. Przyglądał im się uważnie. "Co ja wyprawiam?" - zapytała samą siebie w myślach. "Czemu nie potrafię przestać o tobie myśleć, co jest nie tak?". Jej narzeczony nie była dla niej priorytetem, teraz najważniejszy było to aby sobie przypomnieć co utraciła i dlaczego?

***
  Nie zawsze byłam zła. Kiedyś kochałam i pragnęłam innego życia. Poznałam go krótko go ukończeniu Hogwartu. Miałam zaplanowany ślub z moim ówczesnym narzeczonym Rudolfem. Oczekiwano ode mnie abym jak najszybciej została jego żoną. Zgodziłam się bez chwili zawahania. Nie kochałam go. Kochałam kogoś innego ale to zupełnie inna historia. I chyba kocham nadal choć boję się do tego przyznać. Miałam dziewiętnaście lat gdy poznałam Johna. Był mugolem. Nie znał naszego świata. Spotykałam go dosyć często na swojej drodze. Wyczuwałam od niego pozytywną energię. Miał dwadzieścia pięć lat i pracował w banku. Mieszkałam niedaleko banku w którym pracował dlatego mijaliśmy się ale nigdy nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Zmieniło się to dopiero po kilku miesiącach. Starał się być miły, a ja byłam po prostu zimna, niedostępna. W pewien letni wieczór wybrałam się na krótki spacer. Siedział akurat na ławce i przyglądał się przechodniom w tym mi. 
- Dzień dobry, piękna. - odparł. 
  Zignorowałam jego zaczepkę. Szłam dalej.Dogonił mnie. 
- Jak ci mija dzień?
- Niech to pana nie interesuje jak mi mija dzień.. - powiedziałam chłodno. - To nie pańska sprawa. 
  Wystarczyło użyć zaklęcia Avada Kedavra i go zabić. No ale tego nie zrobiłam wtedy i wiem, że to był wielki błąd. 
- Mów mi John. Nie jestem taki stary aby mówić do mnie pan. - odparł - Poza tym wyglądasz niezwykle uroczo jak się złościsz. 
- Czego chcesz? 
- Nic nie chcę. Przyglądam ci się od kilku dni i poczułem, że muszę cię poznać.Przypominasz mi postać z bajek.
  Przyjrzałam mu się uważnie. Miał blond włosy, niebieskie oczy i seksowny uśmiech, który stopił by serce każdej kobiety. Był od mnie o wiele wyższy. Nie zamierzałam jednak mu patrzeć w oczy. 
-  Nie wierzę w bajki. One się nigdy nie spełniają. To dyrdymały dla naiwnych. - odparłam sucho. 
  Byłam zmęczona tą rozmową i jednocześnie zaintrygowana.  Delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-  Dziewczyna z charakterem. Na pewno tą rozmowę zapamiętam i uwierz mi, że to nie będzie nasza jedyna aka rozmowa.
  I nie była jedyna. Nie wiedziałam dlaczego pozwalałam mu wspólne rozmowy, przekomarzanki. Zawsze myślałam, że mugoli byli nic niewartymi  głupkami. Zauroczenie nim było błędem ale i wielką łaską dla mnie. Miłość do niego oznaczała na zrezygnowanie ze wszystkie co znałam od lat. Nawet przez chwilę miałam taką myśl aby mu powiedzieć o sobie całą prawdę. Byliśmy ze sobą bardzo blisko, naprawdę blisko. Zaszłam w ciążę. Chciałam mu o tym powiedzieć ale nie zdążyłam. Zostawił mnie zanim się o tym dowiedziałam. Dla niego to był kilku miesięczny romans, a dla mnie? Kochałam po pierwszy i ostatni. Rudolf milczał gdy mu o tym wszystkim opowiedziałam. Postanowił, że urodzę to dziecko i później je wspólnie uśmiercimy. Przystałam na tę propozycję ale w sercu poczułam żal. Nie chciałam zabijać swojego dziecka. Chciałam aby żyło i było razem ze mną. Po kilku tygodniach dowiedziałam się o śmierci Johna. To był dla cios w samo serce ale przynajmniej sprawiedliwości stało się zadość. To dzięki niemu taka się stałam. Taka zimna i okrutna. On mnie wykorzystał a ja mu przecież tak ufałam. 
   Nie zabiłam Adama. Tak dałam mu na imię. Podrzuciłam go pierwszej lepszej rodzinie i napisałam krótki liścik w którym przekazałam jak chłopiec ma na imię , kiedy się urodził i czego od nich oczekiwałam. Ja nie powinnam mieć dzieci. Kompletnie się do tego nie nadawałam. Podjęłam dobrą decyzje. Zabijałam, torturowałam ale nigdy nie podjęłam lepszej decyzji niż wtedy. 

John, pieprz się! 

***
- Ginny,  ziemia do Ginny! - zawołał Blaise. 
- Widziałam coś, urywki jakby z jej wspomnień. Wyglądała tak inaczej. Tak normalnie. - odparła Weasley. 
- Jesteś pewna? - zapytał Zabini.  
- Nie wiem co się ze mną dzieje. - powiedziała cicho. - Niedługo naprawdę zwariuje. 
- Nie mów tak. - odparł cicho Blaise i ją objął aby dodać jej otuchy. - Nic nie dzieje się bez przyczyny. To niewątpliwa tajemnica, którą musimy rozwiązać. 
- My? 
- No ja i ty. Tkwimy w tym razem. Co by się nie działo nie jesteś sama. - oznajmił dumnie Blaise. 
  Ich rozmowę przerwała profesor McGonnall, która miała właśnie ogłosić wyniki konkursu. 
- Decyzja nie była łatwa ale mamy dwójkę która zrobiła na nas piorunujące wrażenie. Zwycięzcami zostali...

"Każdy, komu ufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś nas rozczaruje. Pozostawieni sami sobie ludzie kłamią, mają tajemnice, zmieniają się i znikają, niektórzy za inną maską lub osobowością, inni w gęstej porannej mgle nad klifem." ~ Lauren Oliver

***
Dobry wieczór, 
przybywam do was z rozdziałem który może nie jest zbytnio romantyczny ale mi się go dobrze pisało. Trochę się wyjaśnia. Jest więcej opisów, miałam wenę. Mam nadzieję, że widać. Chcę się z Wami podzielić wrażeniami po przeczytaniu książki "Zanim się Pojawiłeś" - świetna, wzruszająca i polecam, mój najnowszy zakup. Książkoholiczka do kwadratu :D Dziękuję za komentarze, że mimo wszystko jesteście na tym blogu. Bez Was ja bym wgl nie miała po co pisać. Zapraszam do czytała :)
 Pozdrawiam, Mia.

3 komentarze:

  1. O jej ! wchodzę i kompletnie się nie spodziewałam, a tu jest rozdział ! No i bardzo się ucieszyłam :) Szybko i lekko mi się ten odcinek przeczytało i stanowczo stwierdzam że jest za krótki! :P Czekam na zdemaskowanie Adama i zwycięzców konkursu :) Pozdrawiam Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fanie Ci wyszedł ten rozdział. Liczyłam, że Hermioa coś sobie przypomni. Swoją drogą dziwie się, że pomimo tego, iż ie czuje się dobrze w związku z Ronem a dalej to ciągnie. Mam nadzieją, że albo wszystko sobie przypomni, albo zmądrzeje i rzuci rudego bez tego. Pozdrawiam
    La Catrina

    OdpowiedzUsuń
  3. Liczę na ciąg dalszy bardzo interesujące opowiadanie

    OdpowiedzUsuń