niedziela, 18 września 2016

Odcinek dziewiętnasty: Carpe diem, chwilo trwaj

 (muzyka)
 "Aby zna­leźć miłość, nie pu­kaj do każdych drzwi. Gdy przyj­dzie two­ja godzi­na, sa­ma wej­dzie do twe­go do­mu, w twe życie, do twe­go serca. "

 Po wyjeździe Ginny, Hermiona czuła się dosyć dziwnie siedząc cały wieczór sama w pokoju. Dzieliła go z przyjaciółką przez  kilka lat i tęskniła za nią. Ron spędzał z nią mało czasu. Tak jakby od niechcenia wpadał, całował w policzek i tłumaczył się, że był wielce zajęty. Granger coraz bardziej korciło aby zapytać o zdjęcia Narcyzy Malfoy, które znalazła w jego pokoju. Powstrzymywała się tylko ze względu na to, że bała się co mogłaby ode niego usłyszeć. Kolejny wieczór spędzała samotnie w swoim pokoju. Usłyszała nagłe pukanie do drzwi. Z niechęcią otworzyła i w drzwiach ujrzała swojego przyjaciela Harry'ego Pottera. Tak dawno z nim nie rozmawiała. On miał swoje sprawy, a ona swoje. Zapomnieli o przyjaźni, która ich łączyła przez wiele lat.
- Cześć, Herm. - przywitał się Harry i wszedł do środka.
- Hej. - powiedziała cicho Granger.
- Słyszałaś najnowsze wieści?
- Jakie? Nic nie wiem...
- Bellatrix Lestrange nie żyje. - oznajmił. - Popełniła samobójstwo.
-  Ona i samobójstwo? - odparła zszokowana szatynka. - Niemożliwe i dość zaskakujące nie powiem.
- Zasługiwała na śmierć od dawna. Poza tym skrzywdziła wiele osób i być może w końcu zaczęła czuć wyrzuty sumienia. - podsumował
- Każdy w końcu żałuje tego co zrobił. Tak przynajmniej mi się wydaję.
- A jak przygotowania do ślubu wam idą?
- Właściwie to sama nie wiem. - powiedziała wymijająco.
- Herm, co się dzieje?
- Nie wiem czy ten ślub w ogóle dojdzie do skutku. On ma tyle tajemnic przede mną. Myślę, że to nic dobrego, Harry. Zwłaszcza tuż przed ślubem.
- Szczerze mówiąc chciałem cię o to zapytać. Już od kilku miesięcy jest cieniem samego siebie. To nie ten sam Ron co kiedyś. Coś niedobrego się z nim dzieje.
- Zanim zaczniemy rozwiązywał kolejną tajemnicę, mam do ciebie dosyć dziwne pytanie.
- No pytaj. Może wspólnie coś wymyślimy.
- Wiesz, gdzie teraz obecnie przebywa Narcyza Malfoy?
  Zaskoczony Harry nie spodziewał się takiego pytana ze strony swojej przyjaciółki.
- Chyba jest w Mungu. Podobno trafiła tam jakoś niedawno. Wygadywała podobno jakieś głupoty i nie rozpoznawała samej siebie w lustrze. - wyjaśnił Harry. - Neville ją czasami odwiedza.
- To smutne, tym bardziej, że po części jej własny mąż ją zniszczył. - podsumowała. - Muszę się z nią zobaczyć.
- Ale po co?
-  Chcę z nią porozmawiać. Mam do niej kilka pytań.
- Hermiona...
- Wiem ale muszę chociaż spróbować.
 Ona nie uznawała żadnych ale. Czuła, że prawda była blisko. Chciała rozwiązać tajemnice i w końcu zaznać szczęścia i prawdziwej miłości. Przede wszystkim pragnęła w końcu być lojalna wobec bliskich ale również chciała żyć w zgodzie z samą sobą.
- Pomogę ci. - zaoferował Harry.
- Nie, Harry. Dla ciebie priorytetem jest teraz Luna i dziecko. - powiedziała łagodnie. - Już nigdy nie będzie tak jak wtedy gdy byliśmy dziećmi i pakowaliśmy się w kłopoty aby potajemnie ratować świat. Zawsze będziemy przyjaciółmi ale każde z nas dorosło i musi ponosić konsekwencje swoich czynów.
  Potter skinął głową i mocno przytulił swoją przyjaciółkę. Była dla niego największym wsparciem gdy ciąża Luny wyszła na jaw. Miała rację. Każdy z nich miało już swoje życie i każdy podążał już swoją drogą. Ich przyjaźń nigdy nie będzie miała końca bo więzy z Hogwartu pozostawały na zawsze.

***
  Nie musiała czytać gazet aby wiedzieć, że Bellatrix zniknęła z jej życia. Czuła to. Czuła się  tutaj lepiej niż kiedykolwiek. W Akademii Leindre wyczuwała talenty, których wcześniej u siebie nie znała. Pod czujnym okiem Louisa robiła duże postępy i mogła pojedynkować się z najlepszym. W ciągu kilku dni stawała się jedną z najlepszych. Zawsze była w cieniu Harry'ego i Hermiony. Teraz w końcu doceniano jej pracę i wysiłek. Adam również rozwijał się tutaj jako czarodziej. Niestety to nie wróżyło nic dobrego. Był zły na to, że nie mógł pobyć z Weasley trochę czasu sam na sam. Widział jaka była radosna i jak jej się tu podobało. Powoli zapominała o Hogwarcie i o tym co ją łączyło z Zabinim. Odnalazła w końcu swoje miejsce na ziemi. 
- Nie chcę wracać. - wyznała Ginny. - Francja jest taka piękna i idealna dla takiej dziwaczki jak ja, 
- To nie wracajmy. - odezwał się Adam. 
- W Hogwarcie czeka na nas milion spraw. Jednak jedno wiem na pewno. Ja tu jeszcze wrócę i tym razem zostanę na zawsze. 
  Louis przyglądał się jej przez dłuższy czas. Z początku nie był pewny czy to ona byłą kolejną praesidio. Jednak gdy rozmawiał z nią na osobności to dowiedział się o niej bardzo ciekawych rzeczy. Wyczuwała emocje tych, którzy zarówno ją ranili jak i tych którzy ją kochali. Czuła ból i cierpienie. Jej aura była tak samo jasna jak na początku ich znajomości. Nie miała żadnych negatywnych myśli mimo iż wielu ją skrzywdziło. To ona była strażniczką, która miała być łącznikiem między światem magii i mugoli. Jedyną przeszkodą byli jej rodzina i przyjaciele z którymi nie mogłaby się kontaktować. Oczywiście mogłaby się także nie zgodzić ale wyczuwała, że tutaj było jej miejsce i droga, którą chciałaby podążać. W Leindre cały czas ona oraz jej moc mogłaby się rozwijać. Chciał z nią porozmawiać póki tu była i mogła by podjąć dla niej jakże ważną decyzję. 
- Ginny, mogę cię na chwilę prosić? - zawołał Louise. 
- Tak, o co chodzi dyrektorze?
- Chciałbym ci coś pokazać. Chodź ze mną. 
  Szli w milczeniu, a dziewczyna nie za bardzo wiedziała o co mogło chodzić. Zatrzymali się przed drzwiami do biblioteki. W środku znajdowało się królestwo Hermiony Granger, która zapewne spędzałaby tu całe dnie.
- Pewnie się zastanawiasz co my właściwie tu robimy. Biblioteka jak biblioteka niczym się nie różni od tej którą macie w Hogwarcie. Nic nadzwyczajnego.
- Różni się na pewno wielkością. - odparła rudowłosa. - No ale racja. Nadal nie rozumiem co chciał pan mi pokazać.
  Mężczyzna lekko się do niej uśmiechnął. Podszedł do jednego z regałów i złapał za pierwszą lepszą książkę. Okazało się, że to nie była taka zwykła biblioteka tylko przejście do zupełnie tajemniczego pomieszczenia. Ku jej zdumieniu ukazały się schody, które prowadziły w dół. Przez chwilę dziewczyna się zawahała ale bez słowa zeszła z Louisem w dół. To co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. W środku znajdowała się mała biblioteczka, teleskop, ogromne łóżko, biurko, a na ścianach widniały obrazy ludzi, których pierwszych raz w życiu widziała.
- To praesidia. - wyjaśnił. - Są tacy jak ty. Jesteś jedną z nich.
- Pra.. co? - zapytała zupełnie nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodziło.
- Kilkaset lat temu co dekadę wybierano osobę, która miałaby kontrolować świat magii i świat mugolów. Dzięki interwencjom tych, że osób na całym świecie panował spokój i zgoda. Cechami charakterystycznymi strażników jest czysta dusza, wyjątkowa empatia, upartość oraz wola walki. Bierze się także pod uwagę umiejętności psychiczne i fizyczne oraz dobra umiejętność pojedynkowania się. Ostatni Strażnik Tomas zginął z rąk samego Voldermota. Teraz przyszła kolej na ciebie. Ukryta jest w tobie bardzo szlachetna moc. Widzisz to czego inni nie widzą, a słyszysz wszystko to, co jest ważne.
- Coś się panu pomyliło... - odezwała się. - To pomyłka. Pierwszy raz o tym wszystkim słyszę
- Nasza organizacja jest bardzo tajna. Nie chcemy aby ktokolwiek o nas wiedział. Przyprowadziłem cie do miejsca w którym zamieszkałabyś gdybyś zgodziła się z nami zostać na zawsze.
- Mogę się nie zgodzić?
- Oczywiście zrozumiemy jeśli podejmiesz taką decyzję. Praesidia nie utrzymują kontaktów z rodziną ani przyjaciółmi. Są całkowicie oddani Akademii. - wyjaśnił Louis.
- O Boże, to wszystko jest takie nierealne. - odparła cicho. W końcu byłabym kimś...
- Przemyśl wszystkie za i przeciw. - poradził jej.
- Skąd ty tyle wiesz o tej całej szopce skoro nie jesteś jednym z nich?
- Bo kiedyś byłem strażnikiem. - wyszeptał. - Tak jak i ty czułem się bezużyteczny, a dzięki tej funkcji mogłem być kimś więcej.
- Co się stało że, zrezygnowałeś?
- Zakochałem się. - wyznał.
  Nagle przed oczami Ginny stanął Blaise. Gdyby zdecydowała się zostać tu na zawsze to już nigdy miałaby go nie zobaczyć. Pomyślała o swojej matce, która wiecznie się o nią martwiła oraz o Hermionie za którą bardzo by tęskniła.
- Żałujesz? - zapytała
- Nigdy nie powinno się żałować, że się kochało. - powiedział twardo. - To o wiele ważniejsze niż ta cała szopka tutaj. Dwa lata temu zmarła ale wciąż mam ją w sercu i dziękuję jej za to, że pojawiła się w moim życiu.
- Chciałabym przeżyć taką miłość jak tak. - westchnęła.
- A nie przeżywasz?
- Chyba jest już za późno.

***
 - Myślisz, że tam trafimy? - pytał po raz setny raz Malfoy. - Tej Akademii nie widać na pierwszy rzut oka. Może jesteśmy za głupi aby ją zobaczyć, jak myślisz? 
- Och, zamknij się Malfoy. - odezwał się znużony Blaise. 
- Mówisz dosłownie jak Granger. 
- Dziewczyna ma świętą rację co do ciebie. - warknął. 
- Ej to nie czasem tu? 
 Blaise spojrzał na swojego przyjaciela jak na idiotę ale gdy spojrzał w górę to budynek przed nimi przypominał ten, który szukali od dwóch godzin. W książce, którą "pożyczyli" z biblioteki widniała fotografia Akademii Leindre i przypominała miejsce do którego trafiła Ginny wraz z Adamem. 
- Wchodzimy? - zapytał Draco. 
- Tak. - odparł Zabini. - Mam nadzieję, że wszystko z nią dobrze. 
  Do środka można było wejść bez żadnych problemów. Dopiero wewnątrz nauczyciele oraz uczniowie mogli nabrać większych podejrzeń. Każdy miał specjalne przepustki, które mogły sprawdzić tożsamość każdego z osobna. 
- Co robimy, stary? 
- Wtapiamy się w tłum. Pytamy i co najważniejsze szukamy jej . Ona gdzieś tu musi być. Mam nadzieję, że ten idiota nic jej nie zrobił. - wyjaśnił Blaise. 
- Zobacz, idzie dumny jak paw. Widać, że się dobrze tutaj bawi. - skwitował Draco i wskazał na Adama , który roześmiany przemierzał korytarz wraz z grupką jego nowych znajomych. 
- A Gin? Mała, gdzie jesteś? 
- Na zewnątrz. Stoi tam wraz z jakimś starym dziadem. Obejmuje ją. Patrz jaki szybki. 
- Idziemy tam. - zarządził Blaise. 
  Ginny miała mętlik ale gdy go tylko zobaczyła to w pierwszej chwili miała ochotę rzucić mu się na szyję. Później jednak przypomniała sobie wszystko to co się między nimi wydarzyło wcześniej. Kilka pocałunków, kilka niedopowiedzeń oraz zawiedzione marzenie, które już nigdy miało się nie spełnić.
- Blaise? Co ty tu robisz? 
- Ratuję cię i co najważniejsze... Tęskniłem bardzo, mała. - powiedział cicho i mocno się do niej przytulił. 
  Nie odepchnęła go tylko również go przytuliła. Tęskniła. Nie chciała myśleć o tym co będzie później i o tym co będzie musiała jeszcze dzisiaj powiedzieć. Tak bardzo nie chciała nic mówić tylko kochać. Chwilo ulotna, trwaj. Tylko czasem sama miłość nie wystarczy i pozostają słodko gorzkie wspomnienia. 


"Pa­miętaj także o tym, że kochałam, i że to miłość ska­zała mnie na śmierć. "

***
Dobry wieczór, 
po długiej nieobecności wracam do Was z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że nie zawiodłam. Nie wszystko się wyjaśniło co z Adamem, Ronem, i co najważniejsze z Ginny ale małymi kroczkami podążamy do finału. Nowy rozdział na pewno do końca września się pojawi. Wiem, że dodaje rzadziej niż kiedyś ale to też zmęczenie daje swe znaki. Czasami na chwilę kładę się i już śpię, i wieczór przeznaczony do pisania zamienia się w bardzo głęboki sen. ;) Wolę pisać wieczorami i tylko wtedy mam na to czas ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca tej opowieści. Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. ! I za wyświetlania, dajecie znak, że nie zapomniałyście/zapomnieliście <3
Rozdział dedykuję Jowicie, która ma dzisiaj urodziny i czekała na nowy odcinek. 
Wszystkiego najlepszego i mam nadzieję, że odcinek spełnił oczekiwania! ;D

Pozdrawiam, Mia

1 komentarz:

  1. Tak szybko i lekko mi się czytało, że ino myk i skończyłam rozdział :) Dzieje się i czekam na rozwiązanie wreszcie wszystkich zagadek, bo ciągle trzymasz mnie w niepewności :D
    Życzę weny i pozdrawiam, Asia :)

    OdpowiedzUsuń