środa, 12 października 2016

Odcinek dwudziesty: Odkryte karty

   "Szczęście przez całe życie! Nikt by te­go nie mógł znieść, to byłoby piekło na ziemi. " ~ 

W pierwszej chwili gdy go zobaczyła to myślała, że to tylko kolejny głupi sen. Była pewna, że ona i Blaise to historia skończona. Wszystkie uczucia wróciły jednak ze zdwojoną siłą gdy go tylko zobaczyła. Żadne konkretne słowa nie zostały wypowiedziane na głos. Wtuliła się w jego silne ramiona i przez chwilę zapomniała o rewelacjach, które usłyszała niedawno od Louisa. Chciała podjąć mądrą decyzję aby nigdy tego nie żałować. Nie mogła jednak wybaczyć Blaisowi, że wyjechał bez pożegnania, bez słowa. Spojrzała mu głęboko w oczy i miała tyle pytań.
- Przepraszam, Ginny. Przepraszam, że cię zostawiłem samą. - powiedział cicho.
- I słusznie, bo masz za co. - odparła cicho Weasley i zamachnęła się z całej siły uderzając Blaise'a prosto w twarz.
  Należało mu się za to, że zniknął bez słowa i zranił jej uczucia. Całymi dniami zastanawiała się dlaczego tak nagle wyjechał. Obiecała sobie, że we  Francji zapomni, a on nagle zjawił i po prostu znów odżyły uczucia, które do niego żywiła.
- Niezły strzał, Weasley. - skwitował Malfoy i lekko się do niej uśmiechnął.
- Ciebie to już w ogóle się tutaj nie spodziewałam. - warknęła. - Co wy dwoje do jasnej cholery tu robicie? Hm, ale tak naprawdę?
- Co się tu wyrabia?! - usłyszeli w oddali.
  To był Louis. Nie wyglądał na szczęśliwego. Nie lubił obcych. Nie lubił gdy ktoś nieproszony nawiedzał ich szkołę. Dla niego Akademia była drugim domem. Nie wyobrażał sobie, że ktoś mógłby to zniszczyć.
- Co to za staruszek? - zapytał Draco.
- To dyrektor Akademii Leindre, pan Louis. - wyjaśniła. - Co ja mam niby mu o was powiedzieć?
- Prawdę. - odezwał się Zabini. - Przyjechał twój chłopak, bardzo się stęsknił i czy mógłby zostać z tobą do końca twojego pobytu tutaj.
- A co z przyjacielem?
- Taki widać z nas trójkącik. - odparł Zabini i się zaśmiał
 Louis szedł w stronę Ginny i nie miał zbyt wesołej miny. Czekał na jakiekolwiek wyjaśnienia z obu stron. Pierwsza odezwała się Gin.
- Dyrektorze, to moi przyjaciele z Hogwartu. Przyjechali do mnie w odwiedziny. Dla mnie też to jest nieoczekiwana wizyta. - wyjaśniła Gin.
 Mężczyzna z z uwagą przyjrzał się zarówno Blaise'owi jak i Malfoy'owi. Wyglądali na przyjaznych choć ich obecność tutaj była ciągle zagadką.
- Dzień dobry. - powiedział niepewnie Zabini.
- Witajcie. Twoi przyjaciele to także moi przyjaciele, Ginny. - przywitał się Louis. - Przygotujemy dla was dodatkowy pokój na czas waszego pobytu tutaj.
- Dziękujemy. - odparł Zabini.
- Cóż, czujcie się jak u siebie w domu. - powiedział. - Ginny, przemyśl naszą rozmowę i podejmij właściwą decyzję.
  Spojrzał znacząco na dziewczynę i odszedł zostawiając ją sam na sam z Zabinim i Malfoy'em.
- Jaką decyzję? - dopytywali się.
- Nie czas na takie rozmowy teraz. - powiedziała cicho. - Chodźcie, oprowadzę was po Akademii.
 Szli za nią w milczeniu i słuchali jej wywodów. Obydwaj mieli mieszane uczucia. Nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo, Czuli się jak idioci. Czekali aż zjawi się Adam. Mieli z nim do pogadania.

***
   Nienawidziła szpitali ale tym razem zrobiła wyjątek od reguły. Była zmuszona aby się tam zjawić i odkryć wszystkie tajemnice. Czuła, że tutaj odnajdzie odpowiedź na dręczące ją pytania. W Mungu każdy miał swoją odrębną historię. Przebywali tutaj ludzie, którzy przeżyli coś wielkiego i smutnego w swoim życiu, a niestety w żaden sposób nie dało się tego odwrócić. Przedstawiła się jako siostrzenica Narcyzy Malfoy. Trochę zmieniła swój wygląd dla wiarygodności swoich słów. Miała blond włosy i piegi. Zupełnie nie przypominała Hermiony Granger. 
- Narcyzo, ma pani gościa. Przyszła do pani siostrzenica. Rose Winfred. - przedstawiła ją pielęgniarka i zostawiła je same. 
- Nie znam cię. - usłyszała Granger. 
  Narcyza Malfoy była blada, chuda, miała podkrążone oczy ale nie wyglądała na szaloną. Raczej po prostu przypominała zmęczoną kobietę po przejściach, a jej wyniosłe zachowanie pamiętała do dziś.  Nawet na nią nie spojrzała. Patrzyła cały w okno jakby oczekiwała czyjejś wizyty. 
- Wiem, że mnie pani nie zna. - powiedziała Hermiona. - Proszę spojrzeć na mnie, a przekona się pani, że jednak skądś mnie pani zna.
  Kobieta ani drgnęła.
- Znam twój głos. - powiedziała cicho Narcyza. - Granger co tu robisz?
- Mam kilka pytań do pani. - odparła Hermiona. - Chcę poznać odpowiedzi na temat tego co się wydarzyło między mną, Ronem, Draco i panią i dlaczego nic z tego nie pamiętam.
- Cóż, nie jestem odpowiednią osobą, żeby o tym mówić. To Weasley powinien opowiedzieć ci jakim skończonym skurwysynem jest. On cię wcale nie kocha. On po prostu nie chce żebyś była z moim synem. Ja też tego nie chcę ale widzę, że to i tak nieuniknione skoro się dopytujesz i doszłaś aż tutaj. Dużo już wiesz i wystarczy to wszystko poskładać w jedną całość.
- Nie, nie wystarczy. Chcę pani szczęścia swojego syna czy nie?
- Niekoniecznie z tobą Granger ale skoro chcesz wiedzieć...
 Odwróciła się. W końcu na nią spojrzała. Usiadła obok niej.
- Na pewno masz jakieś przebłyski, Granger. Z tego co wiem Draco cię uratował podczas wojny i od tego czasu wasze uczucie się jakby pogłębiło, a związek z tym fiutem coraz bardziej przechodził do historii. Przyznam się, że gdy widziałam szczęście mojego syna to ja także byłam szczęśliwa. Niekoniecznie z tobą bo o takiej synowej nie marzyłam, ale miłość nie sługa. Tylko ty nie wiedziałaś o jednym. Byłaś za każdym razem śledzona przez swojego ówczesnego chłopaka. Chciał się zemścić dlatego wykorzystał przy tym mnie. Mnie też śledził. Rzadko wychodziłam ale tym razem chciałam wybrać się na jakieś zakupy. Nawet nie zdążyłam zareagować bo uderzył mnie w tył głowy i zamknął w ciemnej piwnicy. Myślałam, że to jakiś sen. Strasznie schudłam, a on przynosił mi tylko wodę i jakieś stare bułki. Zagroził Draco, że jeśli nie rozstanie się z tobą to on mnie zabije. Torturował mnie. To było straszne. Sukinsyn z niego, Jego zachowanie było porównywalne do zachowania Lucjusza. Draco usunął z twojej pamięci wasze wspólne chwile i przysiągł na wieczystą przysięgę, że nigdy nie wyjawi ci prawdy o tym co się wydarzyło ale ja nic nie przysięgałam. Myślałam, że mnie wypuści ale go chyba bawiło to, że byłam taka bezbronna. Na szczęście zjawił się Draco i mnie uratował. Razem uznaliśmy, że najbezpieczniejsza będę w Mungu. Tu mam ciszę i spokój. Nadal się boję ale już mniej.
- Nie wiem co powiedzieć. - powiedziała zszokowana Hermiona.
   Dziewczyna delikatnie pogłaskała Narcyzę po ręce. Nie spodziewała się po Ronie tak nieludzkiego zachowania. Ta historia ją przerosła. W jej oczach pojawiły się łzy. Jak mogła spojrzeć w oczy Rona i wziąć z nim ślubu? Nie mogła.
- Żadnego ślubu nie będzie. - odparła cicho Granger,
- Mam nadzieję jednak, że jakiś będzie i będę na niego zaproszona. - odezwała się Narcyza. - Mój syn był naprawdę z tobą szczęśliwy, a ja nie muszę cię lubić, Granger, Teściowe i synowe nigdy nie będą pałały do siebie sympatią. Będziemy się tolerować i to wystarczy.
  Hermiona lekko się uśmiechnęła do niej.
- Na mnie już czas. Dziękuję za opowieść. Dużo mi pani pomogła.
- Zrównaj go z ziemią i pozdrów ode mnie.
- Na pewno to zrobię.
  Wyszła stamtąd jak najszybciej i nagle ją oświeciło. Kochała i nienawidziła ale tylko i zawsze Draco. Ron chciał jej wmówić, że było inaczej, chciał zniszczyć ich uczucie ale to się nie udało bo miłość za każdy razem okazywała się silniejsza.

Będę czekać, Draco. 
Bo na ciebie warto czekać. Masz to coś co czyni mnie szczęśliwą, a to największy dar w życiu. Kochać i być kochanym. 

  Wspomnienia wracały i nie pozwalały odejść.

Powrót do Hogwartu był bardzo trudny dla Hermiony. Umówiła się z Ronem w jego dormitorium. Chciała mu wykrzyczeć, że jest popieprzony i powinien się leczyć. Gdy go tylko zobaczyła pojawiły się wspomnienia z młodzieńczych lat. Co się z nim stało? Może się pogubił? Nie mógł być zły. To nie mogła być prawda. Prawda jednak bolała. Wiedziała, że ona także nie była fair. Zdradziła go ale ich uczucie już wtedy się wypaliło. To już nie była miłość tylko zwykłe przyzwyczajenie.
- Kochanie, coś się stało? - zapytał Ron.
  Wyglądał na zatroskanego. Co za ściema!
- Tak, zdradziłam się. - wypaliła.
- Słucham?
- Tak i wiesz co? Żadnego ślubu nie będzie ty pieprzony gnojku! Wiem o tobie już wszystko i ciągle nie mogę uwierzyć...
- Uspokój się skarbie i powiedz mi o co naprawdę tutaj chodzi.
- Nie wiesz? Naprawdę nie wiesz? To pozwól, że cię oświecę. Jak mogłeś zamknąć matkę Malfoy'a w piwnicy, torturować ją, grozić i zmusić Draco aby mi siebie wymazał z pamięci. Wyobraź sobie, że wszystko wiem i to nie od niego.
  Spojrzał jej w oczy. Jego oczy były zimne i pełne odrazy. To już nie był ten Ron w którym się kiedyś zakochała.
- Ty wstrętna dziwko, miałaś się nigdy nie dowiedzieć! Zostaniesz moją żoną czy chcesz tego czy nie! - zawołał.
  Mężczyzna złapał ją za ręce i przycisnął mocno do ściany. Próbowała się mu wyrwać ale był na to zbyt silny.
- Najpierw się z tobą bzyknę, a później uduszę co ty na to? - zapytał i zaczął się histerycznie śmiać.
- Podobno mnie kiedyś kochałeś, Ron. - westchnęła cicho. - Co się z tobą stało?
- Przejrzałem na oczy. Zdradzałaś mnie i myślisz, że się nie dowiem?!
  Weasley szybko zabrał się do rzeczy. Siłą zdarł z Hermiony ubranie i zaczął całować ją po cały ciele wbrew jej woli. Dziewczyna krzyczała ale nikt jej nie słyszał. Uderzył ją z całej aby w końcu zamilkła. Była przerażona. Nie chciała z nim uprawiać seksu. Tym bardziej, że czuła do niego obrzydzenie. Płakała, a on nawet nie zwracał na to uwagi. Nagle do pokoju wparował Harry, który rzadko tu bywał ze względu na Lunę. Chciał pożyczyć od Rona notatki z transmutacji. Nie spodziewał się takiego widoku tym bardziej iż Hermiona płakała i wyrywała się, a jego przyjaciel był na to wszystko nieczuły.
-   Harry! - zawołała.
  Wykorzystała nieuwagę Weasley'a i kopnęła go mocno pomiędzy nogi. Mężczyzna zawył z bólu, a dziewczyna uwolniła się z jego objęć.
- Herm, co tu się wyrabia?! - zapytała zszokowany Potter.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś. On chciał mnie zgwałcić.
- Czegoś tu nie rozumiem, to twój narzeczony...
- Już były. To podstępny gnojek, Harry. To nie Ron, którego kochałam i to nie jest mój przyjaciel. Niech on ci powie całą prawdę bo ja mam dość. W każdym razie oficjalnie odwołuje ślub i całe to kłamliwe przedsięwzięcie.
  Dziewczyna szybko pobiegła do swojego dormitorium i rzuciła się na łóżko. Rozpaczliwie pragnęła kogoś przytulić. On naprawdę chciał ją zabić. Wystarczyła może godzina, dwie aby ją zabić. To był jej przyjaciel.  Teraz nienawidziła go z całego serca. Ranił niewinnych, chciał ją skrzywdzić jeszcze bardziej, jak mogła być z kimś takim i o nim nic nie wiedzieć? Nie rozumiała.

***
      Spała ale czuła gdy ktoś pojawiał się obok. Poczuła wzrok na sobie. Stał. Patrzył. Kto to był? Miał coś w ręce. Kim był? 

"Oto jest mi­łość. Dwo­je ludzi spo­tyka się przy­pad­kiem, a oka­zuje się, że cze­kali na siebie całe życie." ~ 


Dobry wieczór, 
cóż ja będę pisać więcej. Mam nadzieję, że ktoś tam jeszcze jest. Rozdział poświęcony Dramione. Od tego wszystko się zaczęło od tej pary moja historia z blogosferą się zaczęła i pewnie niedługo się skończy. Dziękuję, że tu jesteście. Bo mam nadzieję, że jesteście. ;)
Życzę miłego czytania. 

Pozdrawiam, Mia

4 komentarze:

  1. Witam. Zgaduję, że to chłopak Hermiony stoi nad nią i trzyma w ręku narzędzie zbrodni - chce zabić Hermionę. Czy tak? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu nadrobiłam zaległości. Wybacz, że nie komentowałam wszystkich rozdziałów, ale skupiłam się na lekturze. Historie bardzo mnie wciągnęła. Wątek Dramione jest perfekcyjny. Utracone wspomnienia, Ron psychol, czego chcieć więcej. Ale najważniejsze, że Hermiona już wie. Teraz musi być lepiej. Obawiam się jednak, że Ron tak łatwo nie odpuści. Draco musi jak najszybciej wracać i się zająć Hermioną.
    Teraz może co nieco o Ginny. Generalnie różnie u mnie bywa z sympatią do Blinny, ale w tym wydaniu jak najbardziej skradli moje serce. Charakteru nadaje temu wszystkiemu dziwna więź Ginny z Bellą i Adam, dziedzictwo tej szalonej kobiety. Jestem bardzo ciekawa, do czego jest zdolny, choć mam nadzieję, że Ginny tym razem nie stanie się krzywda.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowieść jest świetna, każdy rozdział mnie zaskakuje mimo że wiedziałam co się będzie dziać, zaskakujące zwroty akcji, czyta się lekko i przyjemnie, jestem zapaloną czytelniczką i na swoim koncie mam już mnóstwo książek. Z niecierpliwością będę czekać na następny rozdział. Zgadzam się tylko z Jowitą że są stanowczo za krótkie, pisz dalej świetnie ci to idzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń