poniedziałek, 28 listopada 2016

Odcinek dwudziesty trzeci: Żyj, po prostu żyj

6 miesięcy później

  Hermiona Granger 
Draco Malfoy 
mają zaszczyt i przyjemność zaprosić
Sz.P. Ginerwę Weasley 
na ślub, który odbędzie się w Hogwarcie, 
Szkole Magii i Czarodziejstwa dnia,15 sierpnia 1998 roku 
o godzinie 18:00. 

Prosimy o potwierdzenie przybycia poprzez wysłanie sowy


  Spodziewała się, że w końcu to nastąpi. Z gazet dowiedziała się o ich niespodziewanych zaręczynach i ślubie. Ginny co jaki czas pisała do przyjaciół. Niestety dobrze wiedziała, że na ślubie swojej najlepszej przyjaciółki nie będzie mogła się zjawić. To było wbrew regułom. Sięgnęła po papier i atrament. Długo zastanawiała się co ma tam napisać ale było tylko jedno rozsądne rozwiązanie. 

Kochana Hermiona, 
jest mi ogromnie przykro ale nie mogę zjawić się na twoim ślubie. Nie mniej jednak życzę Ci dużo szczęścia i miłości. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. Pisz jak najczęściej. Wiem, że nasz kontakt jest utrudniony poprzez moją pracę ale nie mogę niestety złamać reguł jakie tu panują. 
Kocham Cię!

Twoja Ginny

***
   Hermiona czytała już po raz dziesiąty to co napisała Ginny. Było jej strasznie przykro, że jej najlepsza przyjaciółka nie zjawi się na jej ślubie. Parę miesięcy temu ona wraz ze swoim narzeczonym zamieszkali w Malfoy Manor. Dzisiejszy wieczór spędzała samotnie ponieważ Draco poszedł spotkać się z Blaisem. To miał być męski wieczór. Nie przeszkadzało jej to. Miał prawo po spędzonym dniu w pracy wyjść na piwo z przyjacielem. Granger często odwiedzała Lunę, która kilka miesięcy temu urodziła zdrową córeczkę i nazwała ją, Laura. Mała była bardzo podobno do Harry'ego. Po ukończeniu szkoły Harry został aurorem, a Hermiona objęła stanowisko Ministra Magii. Spotykali się tak często jak to było możliwe. O Ronie ślad zaginął. Obserwował z dala ale miał plan aby zemścić się na tych, którzy go zawiedli najbardziej. Kochał, myślał, że że to było na zawsze ale było tylko na chwilę. Popełnił wiele błędów. Nie chciał nikogo skrzywdzić. Stało się zbyt wiele aby tak nagle miał odpuścić. Nie miał zamiaru tak po prostu odpuścić.


    Po ukończeniu Hogwartu Blaise kupił dom w Londynie oraz otworzył swoją własną mugolską  firmę transportową. Dla niego ta firma była przyjemnym hobby. Czasami pracował jako auror ale rzadko się tego podejmował. Spotykał się z różnymi kobietami. Żadnej jednak nie kochał. Miesiąc temu poznał piękną Rachel. Miał w planach ją zaprosić na ślub Draco i Hermiony. Miała idealna figurą i ładną buzię. Niestety w żaden sposób nie była podobna do Ginny. Sześć miesięcy minęły odkąd ostatnio ją widział. Po tym jak go zobaczyła całującego się z Pansy przestał miał jakąkolwiek nadzieję na to, że kiedyś będą razem. W barze umówił się z Malfoy'em. Ostatnie kilka tygodni wolności musiał jak najlepiej wykorzystać.
- Za co pijemy? - zapytał Draco.
- Za wolność. - odpowiedział Blaise.
- Co ty pierdzielisz? Ja niedługo się hajtam. - parsknął Malfoy. - Za miłość!
- W dupie tam z tą miłością. - warknął.
- Ej, ej proszę bez wulgaryzmów, Zabini. Nie moja wina, że zawaliłeś sprawę. Ja ją urabiałem a ty wybrałeś łóżko innej.
- Do niczego nie doszło.
- Buzi, buzi, bara, bara...
- Żałuję tego jak cholera ale byłem strasznie pijany. Teraz to i tak bez znaczenia. Co się stało to się nie odstanie.
- Hermiona zaprosiła ją na nasz ślub. - odparł Draco. - Ciekawe czy się pojawi. To w końcu jej najlepsza przyjaciółka.
- Może w końcu ją zobaczę. Stęskniłem się, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że przyjdę z Rachel. - przypomniał sobie Blaise.
- Kolejna modelka?
- Nie wiem ale ma fajne cycki i nogi. - zaśmiał się Zabini.
- Nie nastawiaj się, że Weasley na pewno się zjawi. Oni mają tam twarde zasady, które muszę przestrzegać. Moja Hermiona korespondowała z nią i mi co nieco o tym opowiedziała. To jest chore. - wyjaśnił blondyn.
- Jest szansa, że się zjawi więc nie tracę nadziei. Chcę być jej przyjacielem. Jeśli nie mogę być mężem ani kochankiem to przyjaźń musi mi wystarczyć.
- Nie pierdziel, pij przyjacielu. Pijmy za kobiety nieuchwytne, piękne i niebezpieczne!

***
   Louis dostrzegł, że Ginny najzwyczajniej w świecie nie była szczęśliwa w Akademii. Wykonywała swoje obowiązki tak dobrze jak tylko potrafiła. W jej oczach nie było tego blasku, który kiedyś dostrzegł. Całe dnie spędzała w swoim pokoju. Czasami pomagała uczniom w nauce i spacerowała. Dużo radości przynosiły jej listy od przyjaciół. Rodzina całkowicie się od niej odwróciła. Wybrała swoja drogą, a oni nie potrafili tego zaakceptować. Ona mu przypominała jaki był kiedyś. Był taki sam. Miał  podobne dylematy, a praca strażnika nie dawała mu tyle szczęścia ile myślał, że mu przyniesie. 
- Powiedz co cię trapi, Ginny. - odparł Louis. - I nie kłam bo wiesz, że czuję twoje emocje. 
- Eh. - westchnęła Weasley. - Nic takiego się nie dzieje.
- Czyżby? 
- Moja najlepsza przyjaciółka za kilka tygodni bierze ślub, a ja nie mogę się tam zjawić przez te nasze pieprzone zasady. - westchnęła.
- A więc o to chodzi. Rozumiem. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć chyba, że...
- Chyba, że co?
- Złamiesz zasady. - podsunął jej myśl Louis.
- Przecież wtedy mnie stąd wywalą. - wytknęła mu - Ja nie mam gdzie się podziać.
- Ja mam mieszkanie w Londynie. Nikt tak nie mieszka. Możesz się tam zatrzymać.
- Nie rozumiem, dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz mi pomóc?
- Ja ci nie pomagam. - powiedział i lekko się do niej uśmiechnął. - Po prostu podsuwam ci celne rozwiązania.
   Powrót do tego co było mógł być dla niej ciężki. Jej przyjaciele się zmienili. Ona także. Nie wiedziała jak funkcjonować z ludźmi ponieważ większość czasu spędzała sama. Zazwyczaj była duszą towarzystwa ale życie w samotni nauczyło jej pokory i samokontroli. Nauczyła się kontrolować swoją moc. Niestety nie miała bliskich obok siebie i to ją męczyło. Jedyną osobą, która próbowała się z nią skontaktować był Ron. Obawiała się jednak, że miał do niej jakiś interes. Od Blaise'a otrzymała jeden list. To on nie dawał jej spać co noc. Nikomu o tym nie mówiła ale gdyby zjawił się tu i teraz to rzuciła by wszystko aby z nim być.

Przepraszam, 
za wszystko. Wybacz mi za moje słowa w których zraniłem cię i nie pozwoliłem ci wytłumaczyć. Za pocałunek, to był tylko głupi pijacki pocałunek. Nic więcej. Kochałem cię, kocham, może kiedyś przestanę. 
Twój, Blaise

Nigdy mu nie odpisała. Teraz żałowała. Mogła to naprawić. Nie wiedziała tylko czy on przestał czy nadal kochał?

***
 15 sierpnia 2016 roku 

 Od samego rana trwały przygotowania do wielkiego dnia jakim był długo oczekiwany ślub Hermiony Granger mugolki i panicza Draco Malfoy'a czarodzieja czystej krwi. Od lat się nienawidzili, a teraz spotykają się na ślubnym kobiercu aby stać się jednością. Wśród zaproszonych byli tylko najbliżsi pary młodej. Zjawiła się także Narcyza, matka Malfoy'a, która pomagała w organizacji i wyborze sukni ślubnej. Draco zabrał ją ze szpitala aby mogła zamieszkać kilka przecznic dalej od Malfoy Manor. Była szczęśliwa bo w końcu miała swoje miejsce, swój kąt. Była wolna. Świadkową Hermiony była Luna. Granger od zawsze myślała, że to Ginny była przy niej podczas tego wyjątkowego dnia. Przeliczyła się. Wyczarowała dla siebie delikatny makijaż i upięła włosy w kok. Sukienka była dla niej wyzwaniem. Zdecydowała się na biel. Była skromna i elegancja. Pasowała do niej. 

Makijaż 

Fryzura

Sukienka 

- Pięknie wyglądasz. - powiedziała cicho Luna. 
- Dziękuję. - odparła Hermiona. - Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę... 

- To uwierz, Herm. Wyglądasz olśniewająco. - usłyszała znajomy głos. Odwróciła się. 
- Ginny! - zawołała. - Co ty tutaj robisz?! 
- Długa historia. Najważniejsze, że zdążyłam. - powiedziała cicho. 
- Tak się cieszę! - zawołała jeszcze panna Granger. - Ślicznie wyglądasz. Dziękuję, że jednak jesteś. 

  Ginny zdecydowała się na krótką pudrową sukienkę i beżowe szpilki. Włosy miała rozpuszczone. Pomalowała się bardzo delikatnie. Nie miała zbyt wiele czas na makijaż ani na dobranie odpowiedniej kreacji. Chciała jak najlepiej wyglądać ponieważ miała nadzieję, że zwróci uwagę Zabiniego. 

- Gotowa? - zapytała Ginny. 
- Nie, ale chodźmy... - wyszeptała Hermiona. 
   Ślub miał odbyć się w Wielkiej Sali. Chciała nawiązać do najpiękniejszych wspomnień. To miejsce było dla niej wyjątkowe i chciała przeżyć tu najważniejsze wydarzenie w swoim życie. Teraz wszyscy najważniejsi dla niej ludzie byli tam gdzie powinni być. Przy niej, Szła w towarzystwie Luny i Ginny. Rozglądała się wokół i przyglądała się ludziom, którzy przybyli aby wspierać ją i Draco w tym ważnym dniu. Była im bardzo wdzięczna. Mina Blaise'a była bezcenna gdy zobaczył Ginny. Draco mu wyraźnie dał mu do zrozumienia, że jej nie będzie. Zrobiła wszystkim ogromną niespodziankę. Nie dała się ponieść emocjom gdy zobaczyła Blaise'a z piękną blondynką. Po prostu usiadła obok Harry'ego i jego córeczki Laury. Nie zwróciła na niego większej uwagi. W myślach zastanawiała się jednak czy to ktoś dla niego wyjątkowy? Co jeśli on ją kocha? Co jeśli już za późno?
Jej rozmyślania przerwał pastor, który miał udzielać ślubu Hermionie i Draco. Nauczyła się rozpoznawać aury innych ludzi, a także ich emocje. Zachowanie tego mężczyzny było dla niej co najmniej dziwne. "Hermiona, nie dotykaj go!'' - przeszło jej przez myśl. Jego aura była szara. Coś było nie tak. Tylko co?
- Kochani, zebraliśmy się tutaj aby połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim... 
   Szybko się rozejrzała, ściągnęła szpilki i szybko podbiegła do pary młodej. 
- Nie dotykajcie go! - zawołała Ginny - Odsuńcie się!
- Co jest Weasley? - zapytał Draco. 
- Ktoś się podszył pod pastora. To jest ktoś zupełnie inny, ktoś kto pragnie zemsty. - wyjaśniła. 
- Skąd wiesz? - zapytała zaintrygowana Hermiona. 
- Po prostu wiem. Zaraz się dowiem kto to...
  Mężczyzna spojrzał na Ginny i próbował uciec ale zanim się zorientował to Draco z pomocą Blaise'a zatrzymali go i nie miał jak się stamtąd wydostać. Ginny delikatnie dotknęła jego ręki i zobaczyła jego wspomnienia. Jego wygląd się zmieniał. Pojawiły się rude włosy i oczy, które znała od urodzenia. 
- Ron... - szepnęła. 
- Ron? - zapytała Hermiona. - Co ty tu robisz? 
  Goście zaczęli szeptać między sobą. Ron walczył z myślami ale w końcu uznał, że i tak nie miał żadnych szans z Malfoy'em. 
- Chciałem wam przeszkodzić i nie dopuścić do tego ślubu ale Ginny mnie niestety przejrzała. - wyznał Ron. 
- Nic nie zmądrzałeś? - zapytała Hermiona. 
  Pamiętała to co między nimi się wydarzyło kilka miesięcy temu i nie chciała przeżywać tego znowu. 
- Przepraszam. - odparł cicho. - Kochałem cię i mi najzwyczajniej w świecie odbiło. 
  Chciał się do niej zbliżyć ale odsunęła się od niego. 
 - Nie zbliżaj się do mnie. - warknęła. 
  Chłopaki przytrzymali go mocniej aby nie mógł uciec. 
- Zostawcie go chłopaki. - rozkazała. - A teraz zamknę oczy i gdy je otworzę to ciebie już tu nie będzie. Znikniesz z naszego życia raz na zawsze. Rozumiesz?
  W milczeniu odsunął się od nich i skierował się do wyjścia. 
- Pisz czasem. - odezwała się Ginny gdy już wychodził. - Nie zapominaj, że masz rodzinę. Masz mnie. 
  Nie odezwał się do niej  ani słowem. 
- Co on chciał tak naprawdę zrobić, Gin? - zapytał Blaise. 
- Nie wiem ale na pewno coś złego. - wyjaśniła. 
- Coś mu zrobiłaś. Coś co go zmieniło. - wtrąciła Hermiona. - Jesteś niesamowita. 
- To nic takiego. Mam w zanadrzu kilka sztuczek, których nauczyłam się we Francji. 
  Hermiona spojrzała na gości, którzy zaczęli wychodzić zniesmaczeni całą sytuacją. Sama nie wiedziała tak naprawdę dlaczego. Przecież nic takiego się nie wydarzyło. 
- Niestety udało mu się zepsuć nasz wielki dzień. - podsumowała Hermiona. 
  W Wielkiej Sali pozostali najwierniejsi czyli Narcyza, Harry z Luną i mała Laurą, Rachel, która właśnie poprawiała sobie makijaż i czekała na kolejny zwrot akcji. W Blaise'a wpatrywała się jak w obrazek, a on przez ten cały czas nie spuszczał wzroku z Ginny. Był nią oczarowany.
- To było zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. - powiedziała gorzko szatynka. 
- To będzie w końcu ten ślub czy nie? - zawołała Rachel. - Bo my i Blaisik mamy plany na wieczorek prawda, kochanie? 
  Z wielką gracją objęła Zabiniego. Złapała go za rękę i delikatnie pogłaskała po włosach. 
- Wróżę nam świetlaną przyszłość. - szczebiotała. 
  Weasley spojrzała na nią z politowaniem. Blaise nic nie mówił. Czekał na jej reakcję ale się jej nie doczekał. 
- Ja mogę wam udzielić ślubu. - usłyszeli. 
   To był Neville.
- Musiałem wyjść na chwilę aby przypomnieć sobie regułki, których uczył mnie profesor Dumbledore. On mi nadał uprawnienia pastora. Myślę, że dam radę. - wyjaśnił Longhbottom. 
- W sumie czemu nie. - powiedział Draco. - W końcu na coś się przydasz Longhbottom. 
  Neville miał minę jakby miał zamiar zaraz zwymiotować ale wziął się w garść i zaczął działać. 
- Jaki słodki! - pisnęła zachwycona Rachel. 


   Ślub odbył się bez większych zakłóceń. Na weselu było łącznie dziesięć osób. Mieli cały parkiet dla siebie. Panna Hermiona Malfoy była prze szczęśliwa. Rachel była zauroczona Neville'em i przez cały wieczór tylko z nim tańczyła. Z kolei między Ginny i Blaise'em panował chłód i brak komunikacji. Zachowywali się tak jakby nigdy wcześniej nic między nimi nie było. No, a przecież było i to sporo. Wesele odbywało się w Malfoy Manor. Hermiona tańczyła z Draco i poza nim świata nie widziała. 
- Kocham cię. - wyznała cicho Hermiona. 
- Ja ciebie też. - powiedział cicho Draco. - A jak myślisz co będzie z tym dwojgiem, dogadają się? 
- Oby, bo to ich mijanie trwa zdecydowanie zbyt długo. 

  Pierwszy krok wykonał Blaise. Poprosił Ginny o rozmowę i o wyjście na zewnątrz. Szedł za nią w ciemności i zastanawiał się o czym ma jej dokładnie powiedzieć, 
- O czym chciałeś rozmawiać? - zapytała sucho. 
- O nas. - powiedział cicho. 
- Nie ma żadnych nas. 
- Nie skończyłem. - warknął. - Daj nam tą jedną, jedyną szansę. Po coś wróciłaś, prawda? 
-  To się nie uda. Tyle razy się mijaliśmy i jednocześnie krzywdziliśmy. To bezsensu. 
- To co mówisz jest bezsensu. Dlaczego zaprzeczasz sama sobie? 
- Bo się boję. Tak bardzo się boję, że ktoś mnie skrzywdzi. - wyszeptała i głęboko spojrzała mu w oczy. - Nie wiem czy jestem na to gotowa. 
- Na miłość nikt nie jest z nas gotowy, mała. Chcę ciebie i tylko ciebie. - wyznał i delikatnie pogłaskał ją po włosach. 
  Przybliżył się do niej ale uważnie jej się przyjrzeć. Chciał ją pocałować. Czekał jednak na jakikolwiek gest z jej strony. 
- Gorzko, gorzko! - wołała Hermiona, i Draco, którzy cały czas obserwowali ich przez okno. 
- To jak, wchodzisz w to, Ginny?


Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać. ~ Andrzej Sapkowski 
***
Dobry wieczór, kochani :D
Ostatni rozdział powstawał w męczarniach. Pisałam, pisałam i tak naprawdę do końca nie wiedziałam jak to skończę. Jeszcze został Epilog i koniec.  Napiszę więcej słów od siebie pod ostatnim postem. Zdecydowałam się na Happy End bo tak mało Happy Endów w życiu, więc niech będzie chociaż tutaj. Czas się uśmiechnąć, tak po prostu. 
Jeszcze nie żegnam, tylko Pozdrawiam. 
Miłego czytania. 
Dobranoc :D 

Mia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz