środa, 16 listopada 2016

Odcinek dwudziesty drugi: Kochałam Ciebie.

 (muzyka)
 "Jak się umiera?
Tak jak się żyje..." ~  Musiał dokonać wyboru, a dla niego wybór był tylko jeden. Musiał o niej zapomnieć. Bolało go jak cholera, że wybrała to miejsce zamiast jego. Myślał że ich uczucia względem siebie są podobne. Pomylił się. Draco spoglądał na niego cały czas w milczeniu.
- Co się gapisz? - zapytał Blaise.
- Nic. - odparł cicho Draco. - Powiesz mi w końcu co się stało?
- Niepotrzebnie tu przyjeżdżałem wmówiłem sobie, że mnie potrzebuje. Idiota, nic więcej. Ona nie wraca do Hogwartu. Ma wyjebane.
- A co z Granger, rodziną, przyjaciółmi i co najważniejsze z tobą?
- Przyjedzie się pożegnać, a później zniknie jak gdyby nigdy nic. - wyjaśnił Zabini. - Jutro wracamy do domu. Muszę się napić bo nie wyrobię. Jest tu jakaś wódka?
- To nic nie da. Prześpij się i przemyśl sprawę. Może warto jeszcze zawalczyć?
- Stary, tu nie ma nad czym myśleć. Trzeba po prostu zapomnieć. - oznajmił Blaise. - Ogarnę się za kilka dni i będę jak nowo narodzony.
- No nie wiem...
- Ale najpierw wódka bo póki co nie jestem w stanie znieść tego na trzeźwo.
    Pierwszy raz w życiu miał złamane serce i w żaden sposób nie potrafił sobie z tym poradzić. Chciał uciec jak najdalej stąd ale co chwilę przypominał sobie jak bardzo ją kochał, a ból był nie do zniesienia. Nie mógł spać ani jeść. Nie myślał trzeźwo choć nie wypił ani kropli alkoholu. Nie pożegnał się z nią ponieważ najzwyczajniej w świecie nie chciał jej oglądać. Powrót do Hogwartu pozwolił mu na przemyślenie kilku spraw. Po pierwsze musi znaleźć następczynię Ginny Weasley i jak najszybciej zapomnieć o jej istnieniu.
  Z kolei Draco w pierwszej kolejności chciał zobaczyć się z Hermioną. Czekał na jej ostateczną decyzję. Zapukał do jej dormitorium.
- Kto tam ? - usłyszał jej drżący głos. Coś było nie tak.
  Chciał otworzył drzwi ale były zamknięte. Nici z niespodzianki.
- Malfoy. Draco Malfoy. - odparł blondyn.
  Drzwi od razu się otworzyła, a dziewczyna złapała go za ręce i go mocno do siebie przytuliła. Cała drżała w jego ramionach.
- Takie powitanie to ja rozumiem. - wyszeptał Draco.
  Spojrzał jej głęboko w oczy i zauważył w nich smutek. Na nadgarstkach dostrzegł siniaki, a jej wyraz twarzy zdradzał, że coś było nie tak.
- Ja już wszystko wiem, Draco. - powiedziała cicho.
- Skąd...?
  Uważnie jej się przyjrzał. Dopiero teraz zaczął rozumieć co mogło się wydarzyć kiedy go nie było. Hermiona zaczęła węszyć, a to nigdy nie kończyło się dobrze.
- Rozmawiałam z twoją mamą. - odparła cicho Granger.
  Zbolała mina Malfoy'a mówiła jej wszystko. Odwiedzał mamę tak często jak tylko mógł ale sama jej obecność w Mungu była dla niego wystarczająco przygnębiająca. Wiedział, że było innego wyjścia. Weasley mógł znowu ją porwać, a nie mógł tego ryzykować.
- Ron uciekł. Był wściekły, że dowiedziałam się prawdy. Boję się, że znowu... - urwała.
- Co on ci zrobił? Granger, czego mi nie mówisz? - zażądał odpowiedzi. - Pobił cię?
- To już nieważne. - powiedziała szatynka, tym samym uciekając od odpowiedzi. - Czekałam na ciebie.
- On już cię nie skrzywdzi. Nikt cię nie skrzywdzi. - wyszeptał i delikatnie ją pocałował w usta. - Nigdy.
  Pogłaskał ją po policzku i mocno przytulił do siebie.
- Teraz już nie ma innych dziewczyn. Jestem tylko ja, zrozumiano?
- Kobieta, co ja powiem moim największym fankom?
- No, że masz dziewczynę. - powiedziała twardo i głośno się roześmiała. - Kiedyś może zostanę panią Malfoy. Co myślisz?
 - Myślę, że cię kocham. - powiedział Draco i  głęboko spojrzał jej w oczy. - A Draco Malfoy nigdy nie rzuca słów na wiatr. Nie zdziwię się jak zostaniesz panią Malfoy.
  Hermiona delikatnie popchnęła Draco na łóżko dając mu do zrozumienia, że chce z nim spędzać czasu sam na sam.
- Żadnego seksu nie będzie. - zastrzegła. - Tylko przytulanie.
- To spadam, narka Granger!
- Ej!
- Kobiety to naprawdę nie znają się na żartach.
  Uśmiech nie schodził im w twarzy. Byli w końcu szczęśliwi. Przytulali się, na przemian całowali i rozmawiali. Ich nagły związek mógłby być dla innych szokiem. Jeszcze niedawno Hermiona była zaręczona z Ronem. Nikt do końca nie wiedział dlaczego się rozstali. Jedno było pewne Hermiona jeszcze nigdy nie była taka szczęśliwa i nie musiała się z tym ukrywać. Nie sądziła, że ktoś obserwował jej każdy krok i tylko czekał aby ją skrzywdzić.

  Ginny długo myślała nad tym jak ma się pożegnać z rodziną i przyjaciółmi. Obiecała Louisowi, ze wróci. To co wydarzyło się w Akademii nigdy nie ujrzy światła dziennego. Nie chciała aby ktoś dowiedział się o jej mocy i wykorzystał to przeciwko niej. Hogwart był od zawsze jej drugim domem. Powrót bez Adama będzie dla co niektórych zagadką, a na to tez miała odpowiedź. Gdy tylko weszła do zamku zobaczyła swoją najlepszą przyjaciółkę w objęciach Draco Malfoy'a. To był dla niej szok. A co z Ronem? Zdradza go? Dlaczego?
- Herm, co ty wyprawiasz?! - zawołała Ginny.
    Zaskoczona Granger odsunęła się od Malfoy'a na chwilę aby zasłonić go swoim ciałem.
- Uspokój się. - powiedziała Hermiona. - Pisałam do ciebie. Nie odczytałaś moich listów?
- Jakich listów?
  Szatynka głośno westchnęła.
- Chodź do dormitorium. Wszystko ci wytłumaczę. - wyjaśniła Granger. - Kochanie, później do ciebie przyjdę, dobrze?
- Będę czekać. - zapewnił ją i pocałował ją delikatnie w policzek.
  Przyjaciółki szły w milczeniu.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś...
  Kiedy weszły do środka Hermiona w milczeniu kazała swojej przyjaciółce usiąść na łóżku.
- Jak mogłaś?!
- Zamknij się przez chwilę, Gin dobra? Po pierwsze twój brat okazała się skończonym skurwysynem. Manipulował, okłamywał i porwał matkę Malfoy'a. Próbował mnie zgwałcić i pobił mnie. Uważasz, że tak zachowuje się zakochany mężczyzna? No chyba nie. Poza tym gdybyś odczytywała moje listy to byś o tym wszystkim wiedziała. Ślub został odwołany. - mówiła Hermiona i z każdym słowem coraz bardziej robiło jej się nie niedobrze.
  Wydarzenia z ostatnich kilku dni były dla niej cały czas bolesne.
- Ron nie mógłby tego zrobić. - odparła cicho Ginny.
  Przez myśl przeszło jej, że Ron w stosunku do niej był także czasami agresywny. To mogła być prawda ale póki co nie dopuszczała sobie tej myśli do głowy. Zbyt wiele bolesnych informacji naraz.
- Zniknął. - powiedziała sucho Granger. - Nie wiem gdzie jest, co robi. Nie chcę go więcej widzieć. No a Draco to moja przyszłość. Kocham go. Od zawsze coś do niego czułam. Popełniłam wiele błędów. Zdradziłam Rona ale to co on zrobił było okrutne i zniszczył wszystko to co między nami było.
- Przykro mi. - westchnęła cicho Weasley. - Naprawdę Herm, nie wiem co powiedzieć. To w końcu mój brat.
- To nie twoja wina. - odparła Hermiona i mocno objęła przytuliła. - A jak tam ci się żyło w pięknej Francji, co?
- Właściwie to chcę zostać tam na stałe. Przyjechałam się pożegnać. - wyznała Ginny.
- Chyba żartujesz...
- Zostanę strażnikiem świata magii i mugoli. Będę mieszkać w Akademii Leindre. Niestety mój kontakt z rodziną i przyjaciółmi będzie nieograniczony. - wyjaśniła Weasley.
- Czytałam o tym! - wykrzyknęła Granger. - To wielki zaszczyt i honor ale jesteś pewna? Nigdy nie będziesz miała męża i dzieci. To jest inny świat ale czy lepszy, który mamy teraz? Dla mnie nie ponieważ mam kogoś kogo kocham. Może dla ciebie to właśnie najlepsze wyjście.
  Ginny na chwilę zastanowiła się nad jej słowami. Był ktoś kto był dla niej ważny ale wszystko spieprzyła. Już tego nie zmieni. Jego życie toczyło się dalej. Ona także nie mogła stanąć w miejscu. Musiała działać. Dużo czasu spędziły razem w dormitorium wspólnie się śmiejąc i rozmawiając. Po kilku godzinach Hermiona poszła spotkać się z Draco. Weasley zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy. Louis obiecał, ze porozmawia z profesor McGonnagall i wyjaśni jej całą sytuację. Dziewczyna nie chciała tłumaczyć się ze swoich wyborów. Przez chwilę przyglądała się jej wspólnym zdjęciom z rodzicami, Hermioną, braćmi i Harrym.




  Najcenniejsze wspomnienia są  w zdjęciach ukryte. Musiała jeszcze porozmawiać z jedną osobą i sobie wybaczyć. Zapukała do drzwi Luny Lovegood. Dziewczyna leżała na swoim łóżku. Miała już okazały brzuch. Trudno jej było wstać.Gdy zobaczyła Ginny szybko się wyprostowała. 
- Hej. - powiedziała cicho Ginny. 
- Cześć. - odparła Luna. - Chodź. Siadaj. 
- Ja tylko na chwilę. Chciałam z tobą pogadać. 
- Ginny, ja...
- Wiem. - odparła szybko Weasley. - Wiele złych rzeczy między nami się wydarzyło. Przepraszam za wyzwiska ale zasłużyłaś sobie. Cóż, życzę wam szczęścia. Nie kochałam Harry'ego. Pragnęłam jego miłości i uwagi ale to nie był facet dla mnie. Chcę żebyś wiedziała, że ci wybaczyłam. 
- Herma, dla mnie to wiele znaczy. Dziękuję, naprawdę dziękuję. 
  Po policzkach Luny popłynęły łzy. Nagle na jej twarzy pojawił się grymas bólu. 
- Co jest? - zapytała zaniepokojona Ginny. 
- Nie wiem. Bardzo mnie zabolał brzuch. - jęknęła. - To stanowczo za wcześnie na poród. Coś jest nie tak. Zaprowadzisz mnie do pani Pomfrey?
- Może zawołam Harry'ego?
 - Niee, Nie chcę go martwić na zapas. 
  Z wielkim trudem Luna wstała i przytrzymała się Ginny, która była dla niej wielkim oparciem. Szły powoli i rozmawiały ale ciężarna nie wyglądała zbyt dobrze. Była blada i osłabiona. Po drodze spotkały Blaise'a. Chłopak tylko raz się na nią spojrzał. Nawet nie odezwał się słowem. To było dla niej bardzo bolesne. Gdyby jeszcze raz odbyła z nim tą ważną rozmowę to jej decyzja być może byłaby inna. Z kolei Zabini starał się nie okazywać uczuć ale z coraz większym trudem mu to przychodziło. Gdy tylko ją zobaczył chciał jej wykrzyczeć, że złamała mu serce i jest okropnym człowiekiem. Nic nie powiedział. Szedł dumnie wyprostowany jak paw. Prowadziła ciężarną Lunę, która wyglądała dosyć kiepsko. Pani Pomfrey od razu gdy zobaczyła Lunę wiedziała co się święci.
- Czym się tak denerwujesz kochaniutka? - zapytała pani Pomfrey. 
- Właśnie teraz już niczym. Jestem w końcu szczęśliwa. Nie wiem skąd te bóle. - odpowiedziała zgodnie z prawdą Luną. 
  Ginny uścisnęła Lunę za rękę i zostawiła ją samą w towarzystwie pielęgniarki aby się nią dobrze zaopiekowała. Dobrze było wrócić do przyjaciół. Uważnie przyglądała się obrazom i ludziom. Tyle lat spędziła w tym miejscu. Ciężko jej było zostawić to wszystko. Czuła powołanie i miała poczucie, że musi uciekać. 


- Nie żal zostawiać ci tego wszystkiego, Weasley? - usłyszała. 
 Malfoy. Ten głos poznałaby wszędzie. 
- Nie twoja sprawa Malfoy. - warknęła. 
- Spokojnie, jestem pokojowo nastawiony. Po prostu jestem ciekawy skąd taka decyzja. - powiedział cicho Draco. - Hermiona będzie tęskniła za tobą. Już tęskni. 
- Nie mieszaj w to Hermiony. Przeżyłam to najważniejsze chwile w swoim życiu ale czas na zmiany. Teraz będzie tylko lepiej. 
- Czyżby? Odrzucasz miłość tak jak niegdyś ja to zrobiłem. Na szczęście w moim przypadku zainterweniowała Hermiona. Blaise jest bardzo uparty, a ty go bardzo zraniłaś. Jak teraz tego nie naprawisz to już nigdy nie będziecie razem. Zastanów się. 
  Słowa Draco dały jej do myślenia. Nie miała zamiaru zmienić swojej decyzji ale chciała jeszcze raz z nim porozmawiać. Ten ostatni raz. Tylko, że alkohol, złamane serce i piękna dziewczyna to nie była  dla niego najlepsza mieszanka. Nie wiele pamiętał ale wiedział, że popełnił błąd życia, a ona to wszystko widziała. Pamiętał  przez mglę jak całował się z Pansy Parkinson. Myślał, że całuje Ginny ale ona patrzyła na nich i nie mogła uwierzyć w to co widziała. Chciał za nią pobiec ale nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Nie pamiętał co zdarzyło się później. Obudził się z ostrym bólem głowy. Na łóżku leżała mała karteczka. 

Blaise, 
życzę ci szczęścia. Każdy powinien podążać swoją własną ścieżką. Ja wybrałam swoją. Ty swoją. Nigdy cię nie zapomnę i naszych wspólnych chwil, które tak naprawdę nic nie znaczyły. 
Ginny

- Cholera jasna!

"Uczuć się nie wymazuje.
Wy­mazu­je się człowieka." ~

***
Hej, długo mnie nie było za co przepraszam. Znowu zdecydowałam się zostać wolontariuszką Szlachetnej Paczki co opóźniło wstawienie nowego rozdziału. Nic mnie nie usprawiedliwia. Ten rozdział to taki wstęp do końca. Prawdopodobnie będzie jeszcze jeden rozdział i epilog. Dziękuję że jesteście i że komentujecie! To takie pożegnanie z Hogwartem po części. Moje osobiste ale to już po epilogu Wam powiem do jakich wniosków doszłam. Zapraszam do czytania ;)
 Pozdrawiam, Mia


3 komentarze:

  1. Hej
    Nie wiem czemu po przeczytaniu tego rozdziału zrobiło mi się smutno...
    Wklejam wiersz


    Jak się umiera?
    Usypiając.
    Ty śpisz
    A życie ucieka jak zając

    Śmierci, tyś niczyja!
    Tyś odstępca
    Twe oblicze Obcego -
    Tyś przestępca

    Miłości, tyś jedyna!
    Tyś tylko wspaniała
    Lecz jeśli odejdziesz -
    Okażesz się zbyt mała...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, Poprawka

    Śmierci, tyś niczyja!
    Tyś odstępca
    Twe oblicze - Obcego
    Tyś przestępca

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Naprawdę super. Szkoda, ze jednak nie udało się im porozmawiać :/ Ale chociaż dobrze ze Hermiona jest z Draconem. Życzę Ci weny a ja nadrabiam dalej zaległości. Przepraszam, ze dopiero teraz.
    Pozdrawiam serdecznie ☺

    OdpowiedzUsuń