wtorek, 11 czerwca 2013

5. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość

     Hermiona obudziła się dwa dni później. Była obolała. Miała sińce na prawie całej twarzy, jej ciało było niezdolne do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Ktoś ją uratował… Tylko kto?  Leżała na ogromnym łóżku.
- Gdzie ja… - zaczęła Hermiona lecz nie zdążyła dokończyć.
   Obok niej siedział Malfoy….
- Nie męcz się niepotrzebnie. - wyszeptał blondyn.
- Gdzie jestem? - wykrztusiła szatynka.
- W mojej rezydencji Malfoy Manor. - wyjaśnił Draco.
- Aha. Zaraz, co?!
- Byłaś w bardzo złym stanie Granger, nie mogłem cię tak zostawić.
- To byłeś ty… Ty… Ron… Crucio??
- Tak to byłem ja.
- Skąd ty…?
- Twoje zachowanie było bardzo osobliwe. Zachowywałaś się dziwniej niż zwykle. Śledziłem cię. - wytłumaczył Malfoy
- A co z moim mężem?
- Twoim co…? Wieprzley zeznaje przed Ministerstwem Magii. Nie wiem co z nim zrobią. Mam nadzieję, ze zgnije. Jak mogłaś z nim tak długo wytrzymać?
- Nie rozstałam się z nim. - odparła Hermiona. - Kiedy mogę wrócić do domu, do pracy?
- Masz dwa tygodnie urlopu. Jak na razie tu jest twój dom.
 - Nie zostanę tu, nie ma mowy. - powiedziała szatynka i chciała wstać ale jej stan jej na to nie pozwolił.
- Nie masz wyjścia Granger. - powiedział Malfoy i złośliwie się uśmiechnął - Jesteś na mnie skazana, nie pozwolę ci się stąd ruszyć.
- Tyran!
- Dziękuję za komplement kotku.
- Teraz to dopiero będą plotki….
*** 
   Tymczasem Ginny i Harry przeżywali trudne chwilę w swoim związku.
- Boże, kobieto jak ty jesteś upierdliwa!!! - wrzasnął Potter.
- Nie rozumiem czemu nie możesz sobie odpuścić jednego dnia pracy i poświęcić go dla mnie!!! - zawołała Ginny
- Ktoś z nas musi pracować w tym domu, a nie się lenić!
- Palant!
- Krowa!
- Nie byłeś moim pierwszym! - wyrwało się Ginny.
   To Harry’ego kompletnie zbiło z tropu.
- Co? - zapytał głupawo Harry.
- Nic.
- Kto to był?!
- Nikt.
- Odpowiedz.
- Blaise Zabini. - wyszeptała dziewczyna.
-  Z tym ślizgonem?! Puściłaś się z nim! - wrzasnął Potter
- Wcale nie!
- Nie sądziłem, że jesteś taką dziwką, Ginny.
   Upokorzona dziewczyna wybiegła.  Nie chciała słuchać oskarżeń swojego narzeczonego. Nawet nie wiedziała czy on jeszcze nim był. Teleportowała się do najbliższego baru.
- Martini z lodem dwa razy - odparła Ginny.
- Już się robi…. Weasley?! - zawołał mężczyzna stojący za ladą.
- Zabini! - zawołała Weasley.
- Ruda, widać nieźle sobie poczynasz… - mruknął Blaise. - To co słychać u przyszłych państwa Potterów? -
- Nico. - powiedziała Ginny. - Gdzie to Martini?!
- Już, kobieto jakaś ty nerwowa… - odparł Blaise. - Proszę, oto pani Martini.
- Prosiłam dwa razy Blaise.
- Aż taki kiepski jest Potter w łóżku? - zapytał barman.
- Nie o to chodzi, Blaise. - odparła Ginny. - Chcę się upić do nieprzytomności.
- Jak chcesz i tak się wygadasz po pijaku, ruda.
 

***
    Hermiona nie chciała mieszkać z Malfoy’em jeśli nawet to miały być tylko dwa tygodnie. Nie wyobrażała sobie mieszkać z jednym domu z tym “ogrem”. Tak, Draco Malfoy był ,jest i będzie dla Hermiony “ogrem”
- Nie chcę z Tobą mieszkać! - wykrzykiwała Hermiona.
- I tak cie nie wypuszczę, Granger. - odparł Malfoy.
- Pomocy, pomocy, pomocy!!!! Ogr mnie uwięził.!!!
   W odwecie Malfoy zaczął się histerycznie śmiać. Do pokoju weszła matka Malfoy’a, Narcyza, która usłyszała krzyki dziewczyny i głośny śmiech Dracona.
- A co się tu dzieje? - zapytała zaciekawiona Narcyza.
- Mamo, przetłumacz tej oślicy, ze dla własnego dobra powinna zostać w naszej rezydencji chociaż na parę dni. - powiedział Draco.
- Nie. - powiedziała stanowczo panna Granger.  - Nie chcę zostać w tym domu ani minuty dłużej, mam złe wspomnienia.
- Rozumiem cię Hermiono ale tutaj możemy ci zapewnić odpowiednią opiekę. Przemyśl to. - odparła Narcyza.
- A co z Ronem, czy ty….?
- Nie zabiłem go Granger. - warknął Draco - Rzuciłem na niego parę zaklęć niewybaczalnych i posłałem go do Ministerstwa Magii. Wysłali go na sześciomiesięczną rekonwalescencję.
- Oooo…. - wyszeptała Hermiona. - Ja tu nie zostaję, chcę wracać.
   Granger wyszła z pokoju, a później z Malfoy Manor. Nikt jej nie zatrzymywał, czuła że zraniła Dracona. Nic nie mogła na to poradzić, że w tym miejscu przeżyła najgorsze chwile swojego życia. To tam ją torturowano, od tamtego momentu na ramieniu pojawiła się blizna, która będzie ją szpecić do końca życia.
  Szatynka wróciła do swojego domu. Nie miała zamiaru zostawać u Malfoy’a. Czuła, że go zraniła. Nawet mu nie podziękowała. Napisała krótki list.

Draco,
Dziękuję ci za okazaną pomoc ale tyle lat radziłam sobie bez twojej pomocy więc i tym razem też sobie poradzę. Twoja rodzina bardzo mnie skrzywdziła. Nie ufam ani tobie ani twojej matce. Dla mnie każdy Malfoy to wróg. Lepiej abyśmy obydwoje schodzili sobie z drogi. 
Jeszcze raz dziękuję za pomoc. 
Hermiona

 Draco przeczytał ten list kilkanaście razy. Rozumiał jej postępowanie. Wiedział, że sobie na to zasłużył. Przez siedem szkolnych lat był dla niej podły. Nazywał ja szlamą i szydził z niej na każdym kroku.
- Synku, od kogo ten list? - zapytał Narcyza wskazując na skrawek papieru w rękach Draco.
- Od Granger. - powiedział cicho Malfoy,
- Draco, może rzeczywiście powinieneś trzymać się od tej dziewczyny z daleka…
- Nie. - powiedział blondyn. - Jak mam do niej dotrzeć?
- Okaż jej serce. Wiem co przeżywa kobieta, która jest katowana i bita przez swojego męża. - odparła Narcyza.
- Powinna porozmawiać z kimś takim jak ty. - stwierdził Malfoy - Ta oślica jeszcze tu zamieszka, zobaczysz mamo. - odparł Draco i puścił oczko do kobiety.
- Draco, nie możesz jej zmusić.
- Wiem ale jeśli Hermiona nie rozwiedzie się z tym rudym parszywym Wieprzlejem nie ręczę za siebie. Była najmądrzejszą dziewczyną w Hogwarcie, a nie potrafi mu się postawić? Nie rozumiem.
- Synku, to nie takie łatwe. Wiesz ile ja próbowałam? Tysiące razy… Kochałam Lucjusza, naprawdę go kochałam. Może Hermiona jest w nim wciąż zakochana… Nie wtrącaj się w ich życie Draco.
- Nie mogę, mamo.
 ***
    Kilka godzin później czekała na Hermionę niemiła niespodzianka. Pijana Ginny z torbami i Blaisem Zabinim…
- Ginny?! - zawołała Hermiona. - Blaise?!
- Długa historia. - odparł Blaise. - Możemy wejść?
- Jasne, jak to się stało, że ona jest nieprzytomna? Ginny nie pije!
- Jak na abstynentkę, wypiła dwie butelki czerwonego, dwa kieliszki Martini i dwa czystej wódki. - wyjaśnił mężczyzna. - Potter nieźle przeskrobał.
- Wciąż mnie zastanawia mnie twoja obecność w moim domu.
- Jestem barmanem. - wyjaśnił Zabini. - Wiedziałem gdzie mieszkasz, Malfoy mi powiedział. Więc jesteśmy.
  Hermiona pomogła Zabiniemu wpakować Weasley’ową do pokoju.
- Nie wiesz co się stało? - zapytała zaniepokojona Hermiona.
- Lepiej jeśli ona ci o tym opowie. - odparł Blaise. - Ja mam pewne przypuszczenia.
- Dziękuję, że ją tu przywlokłeś, Blaise. - powiedziała Hermiona.
  Gdy Zabini wyszedł Hermiona zastanawiała się jakim cudem Ginny doprowadziła się do takiego stanu. Czuła, że Potter coś przeskrobał. Granger nie wyobrażała sobie rozstania rudej i wybrańca. To było coś niedorzecznie niemożliwego.
   Rankiem Ginerwa obudziła się z niesamowitym bólem głowy.
- Herm, co ja tu robię? - zapytała Ginny niewyraźnym głosem.
- Zabini cię przyprowadził. No właśnie, co ty do licha robiłaś z tym byłym ślizgonem, co? - zapytał Hermiona.
- Ten Zabini?? A tak! Poszłam do baru. Blaise jest barmanem I właścicielem tego baru. Chciałam się upić do nieprzytomności, no i się upiłam. - odparła Weasley.
- Co się stało?
- Chyba rozstałam się z Harry’m.. - wyznała ruda.
- Jak to się stało, jesteście idealną parą!
- Chyba jednak nie taka idealną. Okłamałam Harrego w sprawie swojej cnoty i…
- Nie straciłaś dziewictwa z Harry’m?!
- Był taki okres, że Harry miał ważniejsze sprawy na głowie ode mnie. Nie zauważał mnie. No i w tym czasie to się stało. Straciłam dziewictwo z kimś innym.
- Z kim?
- Z Blaisem Zabinim. - odparła cicho Ginny. - To było dawno.
- Łączyło was coś poważnego? - zapytała cicho panna Granger
- Nie… Znaczy nie wiem. Zerwałam nasz kontakt od razu po spędzonej nocy. Wiem, że nie powinnam go tak potraktować ale uważałam, że bliższy kontakt ze ślizgonem nie wróży nic dobrego.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież mówimy sobie o wszystkim Gin.
- Ty też masz jakieś tajemnice. Coś ukrywasz. Zdradzasz mojego brata z Malfoy’em?
- Nie, co ty… Chyba nie wierzysz w te plotki?!
- Nie, ale ostatnio nie wiem w co mam wierzyć.
   Ginny zamyśliła się. Wciąż wspominała kłótnię z Harrym. “Jak on mógł nazwać mnie dziwką” - zastanawiała się ruda. Wspominała to co wydarzyło się kilka lat temu…
      Był słoneczny dzień. Wybrałam się na spacer. Czułam się świetnie. Martwiłam się o Harry’ego. Dużo czasu spędzał z Hermioną, Ronem i ku mojemu zdziwieniu z CHO CHANG! 
Coś planował. Zakon Feniksa się rozrastał. Nie mogliśmy pozwolić aby ktoś się o nas dowiedział… W drodze do swojego dormitorium usłyszałam Harry’ego. Zawzięcie rozmawiał o czymś z Cho. Byli rozbawieni, zainteresowani sobą, całowali się… 
   Zawiodłam się. Myślałam, że pewnego dnia Harry dostrzeże pewną zakochaną w nim rudą osóbkę. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Nie płakałam, starałam się być silna. Wyszłam na dziedziniec zaczerpnąć świeżego powietrza. Zauważyłam Malfoy’a i Zabiniego którzy krzyczeli coś do mnie. Byłam obojętna. Dostrzegłam jak Blaise biegnie w moją stronę. 
- Ruda, jak Longbottom?? - zapytał Blaise i zaczął się histerycznie śmiać. 
- Nawet lepiej niż myślisz… - odparłam i nieświadomie puściłam do niego oczko. 
 Blaise był przystojnym mężczyzną. Był wysoki i miał wystające kości policzkowe. 
- Tak sobie pomyślałem…. - zaczął Blaise. 
- O, ty myślisz? - zapytała Ginny z lekkim sarkazmem w głosie.
- Nie prowokuj, wiewiórko, nie prowokuj… 
- Ty się zawsze zaczepiasz, Zabini. Teraz odejdź. Chcę być sama. - odparłam. 
  Nie umiałam ukryć swojego smutku. 
- Jesteś smutna, nie kłócisz się ze mną, masz dziwny wyraz twarzy. Co ci zrobił Pottuś? 
- Skąd wiesz, że Harry?
- No właśnie stąd… - powiedział triumfująco. 
- Daj mi spokój! - zawołałam. - Jak ci powiem cała szkoła się o tym dowie, może nie? 
- Nie powiem. Przyrzekam na honor Zabiniego. - odparł mężczyzna salutując. 
   Roześmiałam się. 
- No dobra powiem ci… 
   I tak zaczęła się nasza rozmowa. Rozmawialiśmy pół dnia. Nie przejmowaliśmy się tym czy ktoś nas widzi czy nie. Wieczorem dostawaliśmy głupawki. Rzucaliśmy w siebie poduszkami. Gdy się zmęczyliśmy leżeliśmy obok siebie na łóżku. W pewnym momencie Blaise zaczął głaskać moje włosy, policzki, nos, aż w końcu dotarł do ust. 
- Mogę cię pocałować? - zapytał niepewnie Blaise. 
- Tak. - wyszeptałam. 
   Zarzuciłam mu ręce na szyji i zaczęliśmy się namiętnie całować. Nasze języki oplatały się nawzajem. Ani się spostrzegłam, a Zabini ściągał mi koszulkę. 
- Jestem dziewicą. - wyznałam. 
- Ja też. - odparł poważnie Zabini. 
  Zaśmiałam. Tej nocy nie zapomnę nigdy. To był mój prawdziwy pierwszy raz. Uciekłam rano gdy chłopak jeszcze spał. W szkole go unikałam…. 
   Wspomnienie znikło. Hermiona wciąż próbowała się porozumieć z Ginny, która była daleko stąd.
***
  Ginny zatrzymała się u Hermiony na dłuższy czas, a brunetka o ósmej pojechała do pracy. Nie zgadzała się na dwutygodniowy urlop. Ostatnio odpoczęła na Hawajach i nie miała zamiaru znowu próżnować. W drodze do swojego stanowiska pracy zatrzymał ją Ian.
- Bardzo mi przykro, Hermiono. Ja nie wiedziałem. Czemu nic nie powiedziałaś? - zapytał Ian.
- Ale o czym? - zapytała zdezorientowana Hermiona.
- Już nie musisz udawać, Herm. Wszyscy wiedzą.
- Ale co wiedzą, do cholery?!
- Spokojnie, pomożemy ci. - powiedział Ian i lekko poklepał ją po ramieniu.
   Zaskoczona Hermiona wciąż nie wiedziała o co chodzi. W redakcji jej współpracownicy co chwile na nią zerkali. Patrzyli na nią z współczuciem. Podchodzili, obejmowali ramieniem  i proponowali pomoc.
   Dzisiejszego dnia Hermiona nie miała w ręce “Proroka Codziennego” Gdy zobaczyła tytuł okładki omal się nie zakrztusiła jedzącym jabłkiem:

Toksyczna Miłość
Przez wiele lat znosiła docinki, zaczepki i złe traktowanie przez swojego męża. Wychodząc za mąż za Ronalda Wesleya (pseudonim szkolny: Wieprzlej) Hermiona Granger popełniła największy błąd swojego życia. Wszystko układało się jak w bajce. Dom, praca i mąż byli idealni. Kilka lat później wszystko zaczęło się psuć. Mąż zaczął nałogowo pić. Według świadków awantury stawały się coraz częstsze. Weasley nie mógł się powstrzymać aby nie uderzyć swojej żony. Hermiona miała mnóstwo blizn i zadrapań na całym ciele. Dzięki eliksirom udawało jej się to ukryć. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Kobieta jest kruchą i kochającą osobą. Czemu ten człowiek nie potrafił tego zrozumieć?! Ona bała się powiedzieć komukolwiek prawdę, a on to z premedytacją wykorzystywał. Czy to może być dowód miłości, jeśli tak to ja się nie chcę zakochać…

Draco Malfoy

Pod artykułem były zdjęcia pobitej i posiniaczonej Hermiony. Brunetka chciała zabić Dracona. Posunął się za daleko. Kiedy wpadła do jego gabinetu w środku była Leah Edynburg która kokietowała Malfoy’a.
- Malfoy! - wrzasnęła Hermiona.
- Cześć kotku. - powiedział Draco i lekko się uśmiechnął.
- Niech twoja panienka wyjdzie, bo musze z tobą porozmawiać.
- Leah, wyjdź. - odparł Malfoy.
  Gdy Leah wyszła, Draco uśmiechnął się przymilnie.
- Co się dzieje słoneczko? - zapytał blondyn.
- Jak śmiałeś?! - zawołała Hermiona. - Nienawidzę cię, rozumiesz! Nienawidzę!
- Uspokój się, to dla twojego dobra…
- Odchodzę Malfoy. Zgłaszam rezygnację. - powiedziała Hermiona - Mam dość pracy z tobą. W szkole taki numer bym przebolała ale nie teraz. Spakuję się i mnie nie ma.
- Nie możesz.
- Mogę, Malfoy. Nie możesz mnie do niczego zmusić. Ian mi pomoże. Ja mam przyjaciół którzy mnie wspierają, a ty nie masz nikogo.
- Granger, nie graj ze mną w te gierki. Wracaj do pracy. - wycedził Malfoy.
- Odchodzę. Znajdę pracę gdzie indziej. Nienawidzę cię Malfoy. - oznajmiła Hermiona i ostatni raz spojrzała na byłego ślizgona.
   Dziewczyna nie żartowała. Spakowała swoje rzeczy i złożyła pisemną rezygnację. Malfoy mógł wszystko, a ona nic?! Wolne żarty! Granger miała wysokie kwalifikacje i duże doświadczenie. Wiedziała, że jako sławna przyjaciółka Harry’ego Pottera może wszystko. Co prawda w “Proroku Codziennym” mogła rozwijać swoje umiejętności i zdobywać wiedzę ale na to było już za późno. Musiała być konsekwentna w swym postępowaniu. Kiedy wróciła do domu czekała na nią Ginny, Blaise?! i… Malfoy?!
- Co wy tu robicie?! - wydarła się Granger.
- Spokojnie Granger, ruda nas zaprosiła. - wyjaśnił Draco.
- Ginny, co to ma znaczyć?! -  zawołała Hermiona.
- Widziałam artykuł w “Proroku Codziennym” czemu nie powiedziałaś mi o tym? - zapytała z wyrzutem Ginny.
- To nieprawda, Ginny. Przecież Ron by nigdy….
- Malfoy pokazał mi zdjęcia, to jak cię zmasakrował Miona… Czemu nie powiedziałaś?! - wydarła się Weasley.
- Myślałam, ze mi nie uwierzysz. A co tu robi Zabini?
- Zgarnęłam go wraz z Malfoy’em. A wracając do sprawy, jak mogłaś tak pomyśleć?! To mój brat ale mnie też kilka razy uderzył więc wiem jak to jest.
- Własną siostrę?! - zawołał Blaise.
- Ginny, nie wiedziałam…
- Miona, mogłaś mi powiedzieć. Zrozumiałabym… - powiedziała Ginny.
- Dzięki.
  Hermiona wpadła w ramiona przyjaciółki. Ulżyło jej, że może się z kimś podzielić swoimi traumatycznymi wspomnieniami. Wciąż jednak nie dawało jej coś spokoju…
- Gdzie ty spotkałaś Malfoy’a? Powinien być w pracy.
- W barze. Byłem na piwie. - odezwał się Draco.
- W trakcie pracy?! - zawołała Hermiona.
- Jasne, teraz już nic nie masz do gadania Granger.
- Podły… - warknęła szatynka.
- Może was zostawić samych, co? - zaproponował Blaise. - Chodź Ginny, pójdziemy do kuchni albo gdzieś…
- A jak noże pójdą w ruch to co zrobisz? - zapytała przestraszona ruda.
- Weasley, to czarodzieje i do tego piekielnie dobrze więc szczerze wątpię…
  Para poszła do pokoju obok ale podsłuchiwała co się dzieje między dwójką największych wrogów.
- Wyjdź z mojego domu! - wrzasnęła Hermiona.
- Przepraszam. - wyszeptał blondyn.
- C-co?!
- Niezbyt inteligentnie to zabrzmiało Granger. Powiedziałem: przepraszam.
- Ale ty nie przepraszasz… Nigdy!
- Chcę, żebyś wróciła do redakcji. Jesteś moja najlepszą dziennikarką, Granger. Obiecuję, że nie będę więcej wtrącał się w nieswoje sprawy.
- Obiecanki, cacanki… a głupiemu radość. - odparła Hermiona. - Przyjmuję twoje przeprosiny aczkolwiek nie wrócę do pracy. To jest moja ostateczna decyzja, Malfoy.
- No dobrze jak chcesz.
- Życzę powodzenia w dalszym życiu panie Malfoy. - odparła rozbawiona szatynka.
- Ja tobie też, Granger ale wiesz co? My się jeszcze spotkamy, szybciej niż myślisz.



***
Rozdział dodany szybciej niż myślałam. Wena przyszła niespodziewanie. :D Za wszelkie błędy przepraszam. 
Mam nadzieję że się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia










9 komentarzy:

  1. Chaotycznie, ale fajnie ;)
    Hermiona pokazuje swój stary pazur, oby tak dalej !
    Czekam na nn ;)
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  2. że Ron bił też Ginny?! no po prostu jestem oburzona. Draco trochę chamsko postąpił publikując ten artykuł o Hermione. przyjemnie się czyta, będę wpadać częściej :)

    potterwoskie-co-nieco.blogspot.com


    pozdrawiam i życzę weny, emersonn

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. :) Czekam na kolejną część. Mogłabyś mnie informować na
    http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/ o kolejnych notkach? Z góry dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Podoba mi się.
    Zapraszam na nowy rozdział ;)
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, nie mogę uwierzyć, że przegapiłam ten rozdział ! ;o
    Jest dobry, czytało się go lekko :)
    Lecę do najnowszego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Draco zachował się jak palant publikując ten artykuł... Ale czy na pewno? Chciał jej pomóc, uwolnić ją od Rona, pokazać innym do czego on jest zdolny. Mimo wszystko, pewnie jako jedyna uśmiechnęłam się, czytając ten artykuł.
    Mam nadzieję, że Ron zgnije. Bił żonę, nawet podniósł rękę na własną siostrę!! Bezczelny tyran i cham!!
    Idę dalej
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  7. Artykuł w wykonaniu Draco: świetny! :) szkoda, że Miona nie chce wrócić do pracy, ale jestem pewna, że Malfoy nie raz jeszcze pojawi się z Hermiona w roli głównej. ;)
    Mniej błędów, ale trochę chaotycznie.
    Lece dalej. :)
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział a mi sie tak dobrze czyta ze nie patrze na błędy :)

    OdpowiedzUsuń