Zawsze myślałem, że taki drań jak ja nie zasługuje na szczęście. Wróciłem do Hogwartu tylko z jednego konkretnego powodu. Chciałem odkupić swoje winy, przeprosić i jakoś zmierzyć się z teraźniejszością. Pierwszą osobą z którą chciałem porozmawiać była panna Granger. Wtedy nie myślałem, że stanie się dla mnie taka ważna. Przechodziła obok mnie więc postanowiłem ją jakoś zatrzymać. Złapałem ją za rękę. Odskoczyła jak oparzona.
- Granger, możemy pogadać? - zapytałem.
- Malfoy, my nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. - warknęła Hermiona i zamierzała odejść.
- Granger, proszę…
- Dobra, o co chodzi?
Spojrzała na wojowniczo. Zawsze należała do tych co walczą i nigdy się poddają.
- Bo ja chciałbym cię przeprosić… - zacząłem.
- Nie przyjmuję twoich przeprosin. - przerwała szatynka.
- Nie wysłuchałaś mnie do końca. Daj mi coś powiedzieć…
- Przepraszasz bo co?
Nie odpowiedziałem. Miałem wyrzuty sumienia, nie dostrzegałem co tak naprawdę liczy się w życiu.
- No właśnie. - odparła Granger. - To tylko puste i nieprawdziwe słowa. Nie da się wymazać tylu lat poniżania.
Dziewczyna odeszła, a ja głęboko zastanowiłem się nad jej słowami. Nie przyjęła moich przeprosin, zawsze była dumna. Nie umiała ustąpić. Niby nic dla mnie nie znaczyła ale jej słowa…
Moi rodzice zostali zabici przez Lorda Voldemorta. Mieszkałem sam, czułem się naprawdę samotny. Te święta miały być najgorsze w moim życiu. Okazało się, że nie tylko ja spędzam je sam. Hermiona Granger wciąż opłakiwała swoich rodziców. Robiła dobrą minę do swej gry. Ona także samotnie spędzała te święta. Przypatrywałem się jak z trudem niesie swoje walizki. Próbowałem jej jakoś pomóc.
- Granger, może ci pomóc? - zapytałem.
- Nie chcę od ciebie żadnej pomocy. - oznajmiła dziewczyna.
- No to jednak ci pomogę. - odparłem i nie słuchając protestów dziewczyny wziąłem do ręki jej walizki.
- Nawet nie wiesz, gdzie ja się wybieram. ! - zawołała zdenerwowana szatynka.
- A właśnie, że wiem. - powiedziałem. - Zapraszam cię do siebie na święta.
Bulwersowała się. Krzyczała, wyzywała a nawet kopała. Nic nie wskórała. Byłem nieugięty. Przygotowałem dla nas wspólną wieczerzę. Lekko się rozluźniła. Zaczęła żartować i opowiadać śmieszne historyjki o swoich rodzicach
- Tęsknisz za nimi, prawda? - zapytałem.
- Tak, byli wspaniali. - odparła szatynka. - Może wyleczyliby twoje zepsute zęby, Malfoy.
- Oższ ty, małpo! - zawołałem i rzuciłem w nią poduszką.
Zachowywaliśmy się jak para przyjaciół. Ja nie pytałem o sprawy osobiste, a ona nie wspominała o mojej przeszłości. Noc była najgorsza. Granger cały czas krzyczała przed sen. Nie mogłem słuchać jej płaczu.
- Granger, już dobrze. - powtarzałem.
Dziewczyna nie orientowała się gdzie jest.
- Jaki wstyd… - westchnęła Hermiona. - Zapewne wydzierałam się jak jakaś nawiedzona.
Próbowała się jakoś tłumaczyć. Przy mnie nie musiała.
- Nie przejmuj się. - odparłem. - Ja też miewam koszmary.
Pocałowałem ja prosto w usta. Nie wiem dlaczego, po co…
Dziewczyna była zaskoczona moich zachowaniem ale ani razu mnie nie odepchnęła. Wciąż czułem słodycz jej usta. Wróciliśmy do szkoły w świetnych nastrojów. Obiecaliśmy sobie, że nikt się o tym nie dowie. Jej tak zwani przyjaciel byli w stosunku do niej bardzo nie w porządku. Z tego co zauważyłem tylko Potter z nią rozmawiał. Na mnie nawet nie patrzyła. Poczułem ukłucie w sercu. Czas coś w z tym zrobić. Wokół niej kręciło się zbyt wielu mężczyzn. Najpierw McLaggen, Wieprzlej, Nott, a teraz Potter?
Podczas jednego z treningów Nott był zbytnio opiekuńczy w stosunku do Granger dlatego zwaliłem go z miotły. Dziewczyna wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Podszedłem do niej.
- Z czego się tak śmiejesz Granger? - zapytałem.
- Jak mogłeś go tak zrobić? - pytała Hermiona cały czas się śmiejąc.
Przybliżyłem się do niej.
- Nikt nie będzie podrywał mojej dziewczyny. - oznajmiłem.
- To znaczy kogo?
- Ciebie, kochanie.
Dziewczyna zamarła. No, a ja wykorzystałem sytuację.
- Słuchajcie, kochani! - zawołałem. - Ja i panna Granger jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani i zamierzamy się pobrać!
Zarumieniła się. Przypuszczałem, że będzie wściekła. Nikt nie będzie podrywał mojej Granger.
- Malfoy!!! - krzyczała Hermiona. - Jak mogłeś mi to zrobić?!
Złapałem ją za nadgarstki.
- Jak ty mnie kochasz… - westchnąłem i namiętnie pocałowałem ją w usta.
Nie opierała się. Widocznie jej się to spodobało. No i o co tyle krzyku?
- Nienawidzę cię, Draco. - wyszeptała szatynka. - Pocałuj mnie.
***
Cofnąłem się w czasie aby przypomnieć sobie wszystkie te wspaniałe chwile. Pierwszy pocałunek, pierwsza noc no i moje nieszczęsne oświadczyny. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Hermiona zdążyła mnie wcześniej zaciągnąć do łóżka niż ja się jej oświadczyć. Gdy zobaczyła pierścionek rozpłakała się ze szczęścia. Byliśmy tacy szczęśliwy. Choć ludzie rzucali nam kłody pod nogi my wciąż walczyliśmy o naszą miłość. Pewnego dnia zemdlała. Nie wiedziałem co to może oznaczać. Okazało się, że to guz mózgu. Myślałem, że jakoś się da go wyleczyć. Niestety moja żona odmówiła operacji.
- Kochanie, czemu się nie zgadzasz? - zapytałem.
- Lekarze powiedzieli, że mój stan jest bardzo ciężki. Nie ma sensu pogarszać mojej sytuacji. Jestem i tak już bardzo słaba. - odpowiedziała Granger.
- Proszę cię zrób to dla mnie. - poprosiłem.
- Draco, znasz mnie. Nie zmienię swojej decyzji.
Jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Byłem taki bezsilny. Ona jak gdyby nigdy nic uśmiechała się i czytała swoje ulubione książki. Nie ruszała się z łóżka, wciąż leżała i próbowała jakoś funkcjonować. Zawsze lubiła spędzać czas na świeżym powietrzu. Dlatego mimo protestów lekarzy zabrałem ją na krótki spacer do najbliższego parku. Uwielbiałem patrzeć na jej uśmiech. Usiedliśmy na jednej z ławek w parku.
- Dziękuję ci, Draco. - wyszeptała Hermiona.
- To nic takiego. - odparłem. - Robię to bo cię kocham, Granger.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
- Mam nadzieję, że poradzisz sobie jak mnie nie będzie. - odparła szatynka.
- Nie myśl o tym teraz. - powiedziałem.
- Kocham cię. - wyznała. - Obiecaj, że będziesz szczęśliwy.
- Hermiona, przestań…
- Obiecaj, proszę.
- Obiecuję. - odparłem.
- Teraz mogę spokojnie umrzeć. Byłeś moim aniołem, Draco… - oznajmiła spokojnie kobieta i położyła głowę na moim ramieniu.
Kilka minut później, przestała oddychać, zmarła…
Taka miłość jak nasza bardzo rzadko się zdarza. Nigdy nikogo tak bardzo nie kochałem. Zawsze będzie w moim sercu. Nigdy o niej nie zapomnę. Moja Granger…
Minęło tyle lat, a ja codziennie odwiedzam jej grób. Przynoszę jej ulubione kwiaty fiołki, zapalam znicz i się modlę. Taka miłość zdarza się tylko raz, nie można jej przegapić ani przejść obok. Trzeba docenić to co się ma nim będzie za późno…
- Żegnaj, Granger… - odparłem. - Zawszę będę cię kochał.
(Miley Cyrus - Goodbye)
&&&
No i jest druga miniaturka, jak wam się podoba?
Zakończenie smutne, choć takie mi najlepiej się opisuje i nie wiem czemu. ;)
Zapraszam do czytania i komentowania. Bardzo zależy mi na waszej opinii. Nie słucham Miley Cyrus ale ta piosenka bardzo pasuje do tej miniaturki,
To od was zależy kiedy nowy rozdział ;)
Przepraszam za błędy.
Mia
Wyciskacz łez.. :c Na mnie zawsze działają tak smutne zakończenia. Miniaturka świetna, ale błagam nigdy więcej smutnych zakończeń. :>
OdpowiedzUsuńWeny!! :)
Ana M.
Miniaturka jest wspaniała, pomimo tego, że nie przepadam za nieszczęśliwymi zakończeniami :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
eeh! No i co ja ci mam powiedzieć? Smutne i nieszczęśliwe, czyli jak na co dzień O.o. Miniaturka super.
OdpowiedzUsuńhttp://music-of-lover.blogspot.com/
Boże...kocham, kocham, kocham i wyję...ta miniaturka była okropnie sutna po koniec i się rozryczałam. Ach jaka ja głupia jestem. Ale nie no, miniaturka pierwsza klasa :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńdramione-innahistoria.blogspot.com
Popłakałam się no, kuźwa. Cudowna miniatura, chociaż smutna to klimatyczna, piękna. No znowu ryczę, no nie ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ichhassedich ;*
Popłakałam się :( Miniaturka smutna i nieszczęśliwa ale były radosne momenty mimo takie zakończenia.... Zyciowa tak to będzie dobre określenie ;) Pisz takich więcej :D Weny :D Pozdrawiam,Lili :D
OdpowiedzUsuńo nie, tak pięknie się zaczęło, szalony Draco i jego zazdrość. czemu tak smutno się kończy :(
OdpowiedzUsuńczekam na więcej :*
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Och, a zaczynało się tak pięknie !
OdpowiedzUsuńŚwięta z Draco... Ajć, ja też chcę ;c
I te jego sceny zazdrości były cudne xd
Szkoda tylko, że wszystko się pogmatwało i Hermiona odeszła :c
Pozdrawiam,
Mad.
Ojej ! Jakie to smutne ! Chce mi się płakać ! :(
OdpowiedzUsuńNo wiesz ty co?! Ja tu myślę:Ale super, będą mieli dzieci i wgl. A tu co? Hermiona nie żyje! Choć nue powiem, zakończenie było super.
OdpowiedzUsuńNigdy więcej nie zabijaj głównych bohaterów, bo ja umrę ze smutku!!
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna :)
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny
Marlena :)
Śliczna, pełna emocji i wzruszeń, jednak, wg mnie, było mało opisów. Ogólnie, jak już wszyscy pisali, wyciskacz łez i smutna, chociaż lubię takie. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czasu. ;3
Pozdrawiam,
Fioletoowa
W końcu ktoś kto lubi smutne zakończenia, ja też takie lubię, najlepiej mi się je pisze :D
UsuńOmnomnomnomnom *.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam smutne zakończenia :3
świetna :)
em.
Cudowna! O niebo lepsza od poprzedniej. Przysięgam, miałam ciarki na całym ciele, zwłaszcza przy końcówce. Z trudem powstrzymałam się od łez.. Naprawdę świetnie Ci wyszła - brawo <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DiaMent.
A miałam nie płakać xd Moja mama wchodzi do pokoju i się pyta dlaczego płaczę. A ja do niej"To sobie sama to przeczytaj i się nie porycz" Popłakała się xd
OdpowiedzUsuńBłagam nie pisz więcej takich smutnych miniaturek, bo serce mi się kraje jak czytam takie smutne opowieści...
OdpowiedzUsuń~Ania
Jeju, przepiękna miniaturka, i zastanawiam się czemu jej wcześniej nie przeczytałam..
OdpowiedzUsuńWyciskacz łez, gwarantowany! Gratuluję :)
M,
Aż mam łzy w oczach. Mimo, że tak krótko opisane to maega fantastyczne. Widać co oznacza prawdziwa miłość <3
OdpowiedzUsuńAż mam łzy w oczach. Mimo, że tak krótko opisane to maega fantastyczne. Widać co oznacza prawdziwa miłość <3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się...
OdpowiedzUsuń,,- Nienawidzę cię, Draco. - wyszeptała szatynka. - Pocałuj mnie." <-- to zdanie jest G-E-N-I-A-L-N-E!!
Pozdrawiam magicznie i idę dalej
~hope~
Troszkę mi to zajęła, ale przeczytałam całe opowiadanie. Przyznaję jest świetne. Fajnie piszesz i jesteś oryginalna ;) Powiem szczerze, że miałam już dośc Rona cieszę się, że w końcu się go pozbyłaś. Żeby tylko wina nie spadła na Dracona ;) Pozdrawiam życzę weny i dodaje u mnie do polecanych Syntia ;)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.Taka piękna historia.Wciąż mam ją w głosie i za każdym razem jak do niej wracam Ryczę.
OdpowiedzUsuń~Niny
Jejuu, jak moja przyjaciółka przesłała mi screena zakończenia to popłakałam się przy mojej młodszej siostrze :o
OdpowiedzUsuń