sobota, 14 września 2013

Kopciuszek - V miniaturka

- Mamo, opowiesz nam tę historię jeszcze raz? - pytała ośmioletnia dziewczynka Roxy, która miała niesamowity dar do przekonywania innych ludzi do swoich racji.
- Mamo prosimy… - wsparł siostrę jej brat bliźniak Eddy.
  Hermiona westchnęła i lekko się uśmiechnęła do swoich pociech. Dzieci były niesamowicie podobne do byłego męża szatynki. Roxy miała blond włosy i niebieskie oczy, a Eddy miał nieco ciemniejsze włosy i także niebieskie oczy. Kobieta patrzyła na dzieci z ogromną czułością. Były mąż panny Granger regularnie płacił alimenty i odwiedzał Roxy i Eddy’ego. Hermiona nie mogła mu tego zabronić. Jej związek z Draco Malfoy’em okazał się kompletną porażką…
- No dobrze. - westchnęła Hermiona.
   Szatynka usiadła wygodnie w fotelu, zamknęła oczy i przeniosła się do wydarzeń sprzed dziewięciu lat.
***
  Miała osiemnaście lat i była bez środków do życia. Jej najlepsi przyjaciele Harry, Ron i Ginny wyjechali do Nowego Jorku. Obiecali, że będą ją odwiedzać i regularnie pisać listy. Niestety tak się nie stało. Bezskutecznie próbowała znaleźć jakąś pracę. Kilka dni później dowiedziała, że ktoś rozsiewa na jej temat niesmaczne plotki i dlatego ona, Hermiona nie mogła znaleźć nigdzie pracy. Nie miała pieniędzy aby płacić za rachunki, była w bardzo nieciekawej sytuacji materialnej.
  Rozpoczęła szukać pracy zarówno z gazetach mugolskich jak i magicznych. W „Proroku Codziennym” znalazła ogłoszenie, którym Hermiona się bardzo zainteresowała.

Szukam gosposi, która umie dobrze ugotować, potrafi posprzątać i zająć się ciężko chorą kobietą. Proszę o kontakt 786550261
M.D

    Panna Granger postanowiła zadzwonić pod numer wskazany na ogłoszeniu.
- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia. - powiedziała Hermiona.
- Witam. - usłyszała męski głos.
  Miała wrażenie, że ten głos już skądś znała.
- Proszę się zjawić pod adres, który zaraz podam. - oświadczył nieznajomy mężczyzna. - Malfoy Manor 25. Powinna pani trafić bez zbędnych przeszkód.
- Ale… - zająknęła się Hermiona
  „Malfoy Manor?! - myślała gorączkowo Granger. - To musi być Malfoy!”
- Coś nie tak?
- Niee… - odparła szatynka. - Oczywiście zjawię się pod wskazany adres.
  Kobieta gorączkowo się rozłączyła. Już żałowała. Malfoy jej nienawidził. Miał o niej jak najgorsze zdanie. „I po co ja tam idę? - pytała samą siebie Hermiona.  „Na pewno mnie wyrzuci ”. Hermiona postanowiła ubrać się najlepiej jak potrafiła. Założyła bluzkę w paski i czarną spódniczkę oraz niebieskie koturny. Włosy zostawiła rozpuszczone. Do Malfoy Manor trafiła bez żadnych problemów. Obawiała się jedynie reakcji Malfoy’a. Zapukała cicho do drzwi ogromnej rezydencji jaką był dom Draco. Drzwi otworzył jej jednocześnie zmieszany jak i zdziwiony Draco Malfoy. Był lekko zbity z tropu i nie potrafił wydusić siebie ani jednego słowa.
- Dzień dobry, jestem Hermiona Granger i przyszłam tu w sprawie… - zaczęła szatynka swoją wyuczoną regułkę.
- Wiem po co przyszłaś. - przerwała niegrzecznie Draco i wpuścił niechętnie Granger do drzwi. - Usiądź.
  Hermiona nie chciała bardziej denerwować Draco dlatego czekała aż blondyn trochę ochłonie.
- Więc, Granger znowu się spotykamy. - oznajmił Malfoy.
- Na to wygląda… - westchnęła szatynka.
- Dla ciebie panicz Malfoy. - warknął blondyn.
  Granger spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Malfoy byłby już martwy.
- Jesteś przyjęta. - oznajmił Draco.
- Co?
- Nie Co tylko Słucham, Granger. - poprawił blondyn. - Masz tę pracę.
- Ale dlaczego?
- Szczerze mówiąc uważam, że nie dasz sobie rady, Granger. - wyjaśnił Malfoy. - No ale dam ci szansę. Najpierw chciałbym abyś kogoś poznała.
  Draco poprowadził Hermionę do pewnego pokoju na piętrze. W środku znajdowała się Narcyza Malfoy. Widocznie to był jej pokój. Leżała w łóżku. Gdy zobaczyła z kim jej syn przyszedł krzywo uśmiechnęła się do panny Granger.
- Witaj, matko. - powiedział Draco i pocałował Narcyzę w rękę. - Poznajcie się. To jest Hermiona i w dużej  będzie się tobą opiekować.
- Dzień dobry. - powiedziała szatynka i nieśmiało się uśmiechnęła.
  Narcyza całkowicie zignorowała Hermionę. Draco zrozumiał aluzję i szybko wyprowadził Granger z pokoju.
- To nią mam się cały czas opiekować? - zapytała szatynka.
- Tak. Chcesz zrezygnować?
- Nie, lubię wyzwania. - odparła hardo Granger.
  Następnego dnia Hermiona punktualnie zjawiła się pod Malfoy Manor. Draco już na nią czekał.
- Zrób mojej mamie śniadanie, umyj ją, wyczesz jej włosy. W domu zrób porządki. Zetrzyj kurze, umyj podłogi. Zrób wykwintny obiad. Będę miał gości. Zrozumiałaś? - wyjaśnił blondyn.
  Szatynka pokiwała głową na znak, że rozumie.
- To dobrze. - odparł Draco. - Ja wychodzę. Wrócę za jakieś trzy godziny. Powodzenia, Granger.
  I wyszedł. Dziewczyna była lekko zdenerwowana. Wiedziała, że Narcyza jej nie lubi. Lekko zapukała do drzwi od jej pokoju.
- Wejść. - usłyszała szatynka.
  Narcyza siedziała na łóżku. Nawet nie spojrzała gdy Granger weszła do pokoju. Obok łóżka stał wózek inwalidzki.
- Dzień dobry. - powiedziała Hermiona.
  Żadnego odzewu.
- Moja praca głównie polega na opiece nad panią. Umyję panią, wyczeszę pani piękne długie włosy i pomogę pani się ubrać.
  Narcyza wciąż się nie odzywała. Szatynka ledwo dotknęła dłoni kobiety, a ta odskoczyła jak oparzona.
- Nie dotykaj mnie, szlamo. - oznajmiła kobieta.
  Pierwszy raz spojrzała w stronę Hermiony. Szatynka nie zareagowała na wzmiankę o szlamie. Chciała jak najszybciej wykonać swoją pracę.
- Niech mi pani pozwoli. - powiedziała Granger.
- Nie pozwolę się dotykać takiej szlamie jak ty.
  Hermiona była coraz bardziej zdenerwowana. Nie należała do osób cierpliwych dlatego ta cała sytuacja coraz bardziej  wyprowadzała ją z równowagi. Narcyza była specyficzna. Może ciągłe siedzenie w domu doprowadzało ją do takiego stanu?
- Niech pani wsiądzie na wózek. - powiedziała Granger.
- Po co? Nie mam siły i ochoty…
- Pojedziemy na spacer. - oznajmiła szatynka.
  Mimo protestów Narcyza, szatynka złapała ją w pasie i posadziła na wózek inwalidzki.
- Mój syn się o tym dowie! - wykrzykiwała kobieta.
  Była piękna, słoneczna pogoda. Początek jesieni. Dziewczyna wzięła ze sobą koc aby przykryć Narcyzę. Hermiona wyprowadziła wózek na świeże powietrze. Narcyza była bardzo zaskoczona zaistniałą sytuacją. Zapomniała jak to jest spędzać czas na świeżym powietrzu. Wiatr rozwiewał jej ciemne włosy. Zamknęła oczy.
- Czy teraz mogę panią umyć? - zapytała Hermiona.
- Tak. - odparła Narcyza.
  Bez słowa wróciły do Malfoy Manor.
- Hermiono, nie mów o tym Draco, dobrze? - poprosiła Narcyza.
-Jak sobie pani życzy.
- I jeszcze jedno. Dziękuję, choć i tak cię nie lubię.
  Godzinę później umyta Narcyza położyła się do łóżka i czytała książkę. Hermiona szybko umyła podłogi, wytarła kurze i zabrała się za wykwintną kolację. Od kilku minut kręciło jej się w głowie. Od kilku dni nie spała i to dawało we znaki. Na kolację przygotowała kurczaka w sosie kurkowym, kotlety jagnięce z cukinią i kozim serem, sałatkę grecką, naleśniki chińskie a na deser przygotowała placki biszkoptowe w sosie czekoladowym. Miała nadzieję, że jej dania zostaną docenione. Dziwiła się, że Draco ma taki bogaty asortyment w kuchni. Gdy blondyn wrócił i zobaczył pięknie nakryty stół oraz poczuł wspaniałe zapachy z kuchni nie wiedział jak obrazić Granger. Coraz bardziej go zaskakiwała.
- Granger, to ty zrobiłaś? - zapytał Malfoy.
- Tak. - oznajmiła Hermiona.
- Gdzie mama?
- Czyta książkę w swoim pokoju. - wyjaśniła Granger.
  Draco badawczo spojrzał na dziewczynę. Hermiona lekko się do niego uśmiechnęła.
- Masz dość?
- Nie. Uważam, że twoja mama jest urocza.
  Mężczyzna przyjrzał się jej uważnie. Miała piękne oczy. Były takie ufne, dobre. Wyglądała na zmęczona.
- Chyba nie sypiasz najlepiej. - odparł Malfoy. - Masz wymagającego narzeczonego?
- Nie mam narzeczonego. Jestem sama. - odparła Hermiona.
- To się nawet dobrze składa. - wyszeptała zmysłowo blondyn.
  Jego usta chciały tylko jednego. Jej. Lecz to nie był ten czas. Pewnego dnia będzie tylko jego. Nagle odwrócił się do niej plecami.
- Będziesz kelnerką Granger. - oznajmił Draco. - Przyjdzie Blaise z narzeczoną, Astoria, Pansy i Nott. Bądź grzeczna.
  Kobieta czuła się paskudnie. Nie dość, że musiała usługiwać nadętym snobom to jej cały czas miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Punktualnie o osiemnastej do Malfoy Manor przybyli zaproszeni goście. Granger bała się wyjść z ukrycia. Lecz nie miała innego wyjścia. Nagle dostrzegła znajomą twarz. Rude włosy, zielone oczy i jasna cera. Ginny! Siedziała obok Blaise’a. Wyglądało na to, że są zaręczeni. Nie wyglądała na najszczęśliwszą.
  Hermiona była roztrzęsiona. Niosąc drinki z whisky upadła i wszystko wylała.
- Przepraszam, Boże przepraszam. - mówiła Granger.
- Hermiona?! - zawołała Ginny.
  Szatynka nie zareagowała. Byłą zajęta sprzątaniem. Obawiała się, że za taką wpadkę Malfoy może ją zwolnić.
- Szlama u ciebie pracuje? - zapytał rozbawiony Nott.
- Nie do wiary, że tak nisko upadła. - westchnęła Pansy.
- Nic mi nie powiedziałeś, Draco. - powiedziała z wyrzutem Astoria. - Zawsze wiedziałam, że upadnie na dno.
  Szatynka próbowała nie słuchać kąśliwych uwag ze strony znajomych Draco. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Ludzie mają ją za nic. Kilka minut później do kuchni weszła Ginny.
- Hermiona, ja… - zaczęła Ginny.
  Szatynka nie chciała jej słuchać.
- Skończ. - odparła Granger.
- Wyjaśnię ci…
- Nie. - warknęła Hermiona. - Nic mi nie będziesz wyjaśniać. Wyjdź stąd i nie wracaj.
- To wszystko nie tak.
- A jak?! Zostawiliście mnie tu samą. Zero odzewu. Taka z ciebie przyjaciółka?! Nie chcę z tobą rozmawiać!
- Pracujesz u Malfoy’a jako służąca. To nie jest praca dla ciebie. Mogę ci pomóc.
- Żadna praca nie hańbi. Wynoś  się stąd.
  Ginny wyszła z kuchni, a Granger usiadła z jednym z krzeseł i zaczęła płakać. Nie spodziewała się, że ktokolwiek tu jeszcze jest. Podjechała do niej Narcyza. Miała łagodny wyraz twarzy.
- Nie płacz, dziecko. - poradziła Narcyza. - Nie warto.
  Kobieta niepewnie pogłaskała Granger po włosach i do siebie przytuliła. Całej scenie przyglądał się Draco.
- Ekhm, ktoś musi posprzątać po kolacji, Granger. - oznajmił Draco.
- Już idę. - powiedziała Hermiona.
  Dziewczyna wstała i lekko się zachwiała. Zakręciło się jej w głowie i upadła. Wpadła prosto z ramiona Malfoy’a. Mężczyzna zaniósł ją do swojej sypialni. Przypuszczał, że była przemęczona.
- Granger, słyszysz mnie? - zapytał niepewnie blondyn.
  Dziewczyna niepewnie złapała go za rękę. Wciąż miała zamknięta oczy.
- Malfoy? - zapytała zaskoczona szatynka.
- Co ty taka zaskoczona? Pracujesz u mnie więc o ciebie dbam. - wyjaśnił Draco.
- Ty dbasz? O mnie? Oj Malfoy, zadziwiasz mnie.
- Tak? To zaraz zadziwię cię jeszcze bardziej.
  Mężczyzna pochylił się nad Granger i zaczął ją całować. Na początku powoli, a później coraz bardziej zdecydowanie. Gdy się od siebie oderwali zaskoczona szatynka spojrzała głęboko w oczy Draco.
- Dlaczego? - zapytała Hermiona.
- Taki miałem po prostu kaprys.
  I wyszedł.
  Mijały dni, a szatynka wciąż nie potrafiła rozgryźć dziwnego zachowania Malfoy’a. Raz miała wrażenie, że coś ważnego chce jej powiedzieć, a raz, że jej nienawidzi. Nawet jego matka zaczęła się w tym wszystkim gubić. Pewnego dnia Draco siedział samotnie w pokoju. Czekał na Granger. Spóźniała się już dwie godziny.
  Nagle przysłano do niego sowę ze szpitala.

„Pana Granger miała wypadek. Leży w szpitalu Świętego Munga. Jej stan jest poważny. Wykrzykiwała pana imię i nazwisko. Czy mógłby pan przyjechać?”
 
Draco ani przez chwilę się nie wahał. Granger była dla niego… Wszystkim. Dopiero teraz to zrozumiał. Troskliwie opiekowała się jego matką, sprzątała, gotowała, prała, a co najważniejsze dbała także o niego. Teleportował się pod szpital i oczekiwał informacji. Powiedział, że jest narzeczonym Hermiony. Dowiedział, że Granger została świadkiem bójki między dwoma mugolami. Jeden z nich miał przy sobie nóż. Ugodził Hermionę w brzuch. Straciła dużo krwi ale lekarze dawali jej dużą szansę na przeżycie. Siedział przy jej łóżku dzień i noc.
- Draco? - powiedział wyraźnie Granger.
- Obudziłaś się. - westchnął blondyn.
- Znowu o mnie dbasz?
- Tak, ja…
- Jesteś dobrym szefem. - oświadczyła Hermiona i lekko się uśmiechnęła.
- Nie jestem twoim szefem. Jestem twoim narzeczonym?
- Słucham, jak to?!
- No tak to, i nie masz nic do gadania. - odparł Malfoy i namiętnie pocałował Granger w usta.
- Ja się nie zgadzam!
- To mnie nic nie obchodzi. - powiedział Draco - Zostaniesz moją żoną, czy ci się to podoba czy nie.

***
- Tatuś był twardy. Walczył o ciebie jak lew. - powiedziała Roxy.
- Tak, szkoda, że już nie jesteście razem. - westchnął Eddy.
- Nigdy nam nie powiedziałaś dlaczego się rozwiedliście. - odparła Roxy. - Dlaczego?
- Kiedyś wam opowiem. - oznajmiła Hermiona. - No a teraz spać.
   Rozstanie z Draco było dla niej bardzo bolesnym doświadczeniem. Nie sądziła, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Wróciła wcześniej z zakupów. Weszła do sypialni. Miała nadzieję, że zastanie tam Draco. Zastała go ale nie samego. Popołudnie urozmaicała mu Pansy Parkinson. Całowali się. Nie potrafiła mu tego wybaczyć. Błagał, wysyłał kwiaty, a nawet próbował pisać miłosne wiersze. Nic to nie dało. Hermiona była nieugięta. Teraz widzieli się dwa razy w tygodniu. W tym czasie ona mogła zacząć nowe życie. Zaręczyła się z kolegą z pracy. Miał na imię Anthony. Był zupełnie inny niż Draco. Właśnie dlatego chciała wyjść za niego za mąż. Zapomnieć. Zacząć żyć od nowa. Dwa dni przed ślubem Hermiony odwiedził ją jej były mąż.
- Granger, co ty sobie wyobrażasz?! - zawołał Draco.
- Mam na nazwisko Malfoy. - odparła spokojnie Hermiona.
- Nie pozwolę ci wyjść za niego za mąż!
- No a co ty możesz? - prychnęła szatynka. - Nie jesteśmy już małżeństwem. Nie masz do mnie żadnych praw.
- Ty go nie kochasz!
- Skąd ty to możesz wiedzieć?!
- Bo kochasz mnie!
- Wcale nie.
- Kłamiesz.
  Draco był u kresu możliwości. Przyciągnął Granger do siebie i zaczął namiętnie ją całować.
- Nic nie poczułam. - odparł szatynka. - Przestałam cię kochać.
  Malfoy czuł się bezradny. Kilka lat temu popełnił wielki błąd za który płacił aż do dziś. Nie wiedział co ze sobą zrobić.

***
    W dzień swojego drugiego ślubu Hermiona była bardzo zdenerwowana. Nie wiedziała czy dobrze robi. Czuła, że Roxy i Eddy nie lubią jej przyszłego męża. Tęsknili za Draco. Zresztą ona również. W kościele zebrało się ponad sto osób. Połowy nawet nie znała. Powolnym krokiem Hermiona zmierzała w stronę Anthony’ego. Byłą nieobecna. Pastor już zaczął ceremonię.
- Czy ty Hermiono Malfoy, bierzesz sobie za męża Anthony’ego High i przyrzekasz mu miłość, wierność  i uczciwość małżeńską i że go nie opuścisz aż do śmierci? - zapytał pastor.
  Hermiona nie wiedziała co powiedzieć.
- Ja…
  Nagle do kościoła wpadł Draco. Leciał na miotle. Zresztą nie on sam. Na dwóch mniejszych lecieli Roxy i Eddy. Blondyn podleciał bliżej Hermiony. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Draco spodziewał się, że jego była żona będzie na niego wściekła. Mylił się. Kobieta była zachwycona.
- Draco, to było… wspaniałe! - zawołała Hermiona.
- Hermiono ja muszę coś ci powiedzieć. Jestem kompletnym idiotą. Nie potrafię uszanować tego co mam. Lecz kocham cię nad życie. Jesteś miłością mojego życia. Proszę, wybacz mi.
  Szatynka dobrze wiedziała co ma zrobić. Bez niego była nieszczęśliwa. Każdy zasługuje na drugą szansę. Spróbuje mu zaufać. W końcu byli rodziną.
  Hermiona mocno przytuliła się do blondyna.
- Nie zawiedź mnie po raz drugi, Draco. Kocham cię.

***
Miniaturka najdłuższa jaką napisałam. Taka niespodzianka dla was. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy.



Mia









20 komentarzy:

  1. Akcja na końcu najlepsza :)

    ----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Booskie! Kocham ta parę. Miniaturki robisz świetne muszę Ci to przyznać. Naprawdę niesamowite.
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie romantyczne <3
    Miniaturka boska!!
    Czekam na nastepny rozdzial:)
    Caluje
    Layls :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;) Więcej informacji na http://diabel-wiewioreczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta miniaturka jest wspaniała ♥ Śmiało mogę stwierdzić, że jedna z moich ulubionych :) Sama nie wiem, co mnie w niej urzekło, ale jest boska :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boska miniaturka. Koniec najlepszy. Czekam na kolejny rozdział.
    dracoihermionainaczej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna!!! Moja ulubiona miniaturka...oby tak dalej ;D
    Julie

    OdpowiedzUsuń
  8. śliczna, najwspanialsza miniaturka jaka kiedykolwiek czytałam, jejciu, podoba mi się, I like It. :** ja chcę jeszcze jedną taką prosze. To jest cudne,
    Buzaiczki, pozdrowienia, i duzo weny
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  9. Super miniaturka!! Mam nadzieję , że dodasz szybko następną :-)

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowita miniaturka!
    Końcówka taka cukierkowa i zaskakująca (takie lubię najbardziej). Cała historia była niesamowita! Zdenerwowało mnie zachowanie Ginny... Nagle jej się na wyjaśnienia zebrało. Ehh ://
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na nowy rozdział :D
    * Btw, masz niezłe tempo - wczoraj czytała rozdział, a dzisiaj miniaturkę. Dla mnie: spełnienie marzeń :)
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Miniaturka... po prostu C U D O W N A! Wiem, ze pod poprzednia walnelam krytyke, ale tutaj.. oddaje honor, naprawde :) Tekst jest swietny, widac, ze dopracowany genialnie.
    chyba mam dzis jakis "slubny" humor , bo mimo, ze drugi raz dzis czytam o motywie ucieczki ze slubu, to ani troche mi to nie przeszkadza :) super, super,super :)
    Oby jak najwiecej takich tekstow i jak najczesciej :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miniaturka wyszła Ci naprawdę fajnie :)
    Strasznie mi się spodobała. Pokazując ją w świetle takiej jakby retrospekcji Hermiony wyszła prze genialnie :)
    Zakończenie chyba najlepsze! Draco wkraczający do akcji na miotle :D Cud, miód i malyna :D
    Na początku jak czytałam tę miniaturkę, patrzę, a tu wiadomość, że oni wzięli rozwód o.O Nie powiem, że nie, na początku złamałaś mi tym serducho xD Ale później jak tak się trzymały sprawy, to byłam uradowana :D
    Cudna <3

    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział i życzę powodzenia w dalszym pisaniu, a przede wszystkim weny!
    Chociaż w sumie... ty ją zawsze masz, więc te słowa Ci niepotrzebne :D

    Pozdrawiam serdecznie!

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  14. Miniaturka podoba mi się bardzo, bardzo, bardzo! :3
    Uwielbiam takie klimaty c:
    Aż nie wiem co napisać, serio :D
    Pozostaje mi czekać na kolejną miniaturkę czy rozdział :>
    Zapraszam do siebie na rozdział 12 :)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajna miniaturka, Brakuje mi w niej tylko dłuższego opisu jak ulegały zmianie relacje Draco i Hermiony w końcu od gosposi do żony daleka droga :)

    OdpowiedzUsuń
  16. oooo jaki słodki koniec ^^ Wielbiam Twoją miniaturkę <3
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna miniaturka :)
    Pozdrawiam ,
    Lúthien ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham Twoje miniaturki! Przy każdej płaczę. Jesteś B O S K A! ;)

    OdpowiedzUsuń