- Dzień dobry. - powiedziałam lekko się do nich uśmiechając.
- Witaj Hermiono. - powiedziała pani profesor. - Widzę, że zmieniłaś fryzurę.
Malfoy tylko kiwnął głową. Przez chwilę z uwagą zaczął mi się przyglądać.
- Taak. - odparłam niepewnie. - Jak wyglądam?
- Wyglądasz zjawisko, Herm. - odparł Blaise, który stał tuż za nią cały czas się do niej szczerze uśmiechając.
Jak można było go nie lubić? Nie rozumiałam dlaczego nie ułożyło mu się z Ginny. Przecież byliby świetną parą. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam nakładać sobie na talerz warzywną sałatkę. Draco tylko co jakiś czas się do mnie odzywał. Często unikał mojego spojrzenia. Za to Blaise często ze mną rozmawiał. Miałam z nim mnóstwo wspólnych tematów.
- Może wybierzesz się dziś ze mną do Hogsmeade? - zapytał nagle Blaise.
- No nie wiem... - odparłam z ociąganiem
Niepewnie zerknęłam na Draco, który z uwagą przysłuchiwał się całej naszej rozmowie.
- To jedno z najciekawszych miejsc w Hogwarcie. - zachęcał. - Zgódź się. To bardzo magiczne miejsce.
- W sumie czemu nie. - powiedziałam. - Z wielką chęcią się z tobą wybiorę. Może tam coś sobie przypomnę...
Zabini mocno mnie uściskał na znak, że bardzo się cieszy. Malfoy głęboko westchnął i z ogromnym wyrzutem spojrzał na swojego przyjaciela.
- Czemu mi to robisz, ośle? - szepnął Malfoy.
- Co takiego? - zapytał rozbawiony Zabini.
- Czemu umawiasz się z Granger na randkę?
- Wyluzuj, Draco. - odparł Blaise. - To zwykła przyjaźń.
Malfoy uderzył pięścią w stół czym wszystkim przeraził a następnie bez słowa wyszedł z Wielkiej Sali. Tylko Blaise z tej całej sytuacji umiał znaleźć jakieś pozytywne strony. Zaczął się głośno śmiać, a ja wraz z nim. Nie mogłam się powstrzymać.
***
Za parę minut miał przyjść po mnie Blaise. Mieliśmy wspólnie wybrać się do Hogsmeade. Dużo słyszałam o tej wiosce w końcu będę mogła zobaczyć ją na żywo. Ubrałam się normalnie bez żadnych zbędnych ceregieli. To nie była randka więc dlaczego miałabym się stroić. Gdy zapukał od razu otworzyłam drzwi i w nich ujrzałam... Draco?!
- Blaise..? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Mam na imię Draco. - odparł blondyn. - Mój przyjaciel nie mógł się zjawić. Poprosił mnie abym go zastąpił. Z ogromnym bólem serca musiałem się zgodzić.
Westchnęłam i uważnie mu się przyjrzałam. Wyglądał oszałamiająco. No a ja? Jak zwykle wyglądałam jak jakaś ofiara losu.
- To miał być miły dzień. - odparłam. - Teraz to będzie koszmar.
- Zawsze do usług, Granger. - powiedział Draco i szeroko się do mnie uśmiechnął.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz. - powiedziałam cicho. - Nic na siłę.
Zwiesiłam głowę w geście kapitulacji. Do niczego nie chciałam go zmuszać. I w tym momencie stało się coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Draco Malfoy delikatnie złapał mnie za rękę i mocno ją przytrzymał.
- Nasze ręce idealnie do siebie pasują - odparł nagle. - Zupełnie jak nie my.
- Nic chcę żebyś czuł się w obowiązku. Ja to wszystko rozumiem. - powiedziałam szybko odwracając od niego wzrok.
- Chodźmy. - powiedział Draco. - Pokażę ci to co jest najpiękniejsze w magii.
Nie byłam pewna czy mówił poważnie. Cały czas trzymał mnie za rękę. Czułam jego obecność. Wyglądaliśmy trochę jak dwoje zakochanych nastolatków. Choć zupełnie nie pamiętam jak to jest ale bardzo chciałabym sobie przypomnieć. Na początku mało rozmawialiśmy. Prawie wcale. Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy się przed sobą na nowo otwierać. Zupełnie nie wiedziałam co nas łączyło przed wypadkiem. Czy w ogóle coś na łączyło?
- Więc jak to jest z nami, Draco? - zapytałam. - Kim dla mnie byłeś w poprzednim życiu?
- Twoim największym koszmarem. - powiedział blondyn. - Gdy sobie przypomnisz kim dla ciebie jestem nigdy więcej nie będziesz chciała ze mną porozmawiać. Nie żeby mi zależało ale... Taka jest prawda.
- Dlaczego?
- Nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze nie teraz. - powiedział cicho.
Rozumiałam. Bał się, że go odtrącę. Wiedziałam, że taka rozmowa będzie nam kiedyś bardzo potrzebna. Kiedyś - Nigdy. Im dłużej coś odwlekamy tym dłużej zdajemy sobie sprawę, że nic z tego nie będzie. Delikatnie dotknęłam palcami jego dłoni i go pogłaskałam. Spędziłam z nim naprawdę miły dzień. Wspólna kawa, i ciastko stworzyły miłą atmosferą. Draco starał się jak mógł. Hosmeade przypominał trochę taki park rozrywki dla czarodziei. Po kilku godzinach zdecydowaliśmy się wrócić do zamku. Czułam się bardzo onieśmielona jego obecnością. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
- O czym myślisz? - zapytał nagle.
- Hm, o tobie. - odparłam.
Czułam, że moje policzki się rumienią.
- Ciekawe... - zamyślił się. - Cóż, całkiem przystojny ze mnie gość więc ci się nie dziwię.
Roześmiałam się głośno i lekko go popchnęłam. Nie chciałam wracać do swojego dormitorium. Chciałam być z nim. No ale dopóki nie rozwiążę swoich spraw, i nie będę miała pewności, że mogę pozwolić sobie na chwilę słabości o nigdy nie zaznam spokoju. Muszę najpierw wszystko sobie przypomnieć.
- Wiem, że jutro wszystko wróci do normy ale dziękuję ci za ten dzień, Draco. - powiedziałam cicho. - Do zobaczenia.
Delikatnie pocałowałam go w policzek i schowałam się szybko w swoim dormitorium. Ten dzień był jak sen. Od momentu gdy straciłam pamięć czułam się zagubiona i nikomu nie potrzebna. Dopiero dzisiaj zrozumiałam, że to właśnie Hogwart jest moim prawdziwym domem. Może to Draco jest brakującym elementem w mojej układance. Być może to ja muszę naprawić swoje dotychczasowe błędy. Dostałam szansę na nowe życie. Muszę ją jak najlepiej wykorzystać.
Minęło kilka dni od wspólnie spędzonego dnia z Draco. Zachowywał się jak zwykle. Prawie wcale nie zwracał na mnie większej uwagi. Lekcje z Blaisem stawały się coraz bardziej trudniejsze. Miałam własną różdżkę. Niby zwykły kawałek drewna, który nic nie znaczy ale w rękach takiego osobnika jak Zabini potrafi zdziałać cuda.
- Wingardium leviosa! - zawołałam i książki, które bezwiednie leżały na biurku tak po prostu zaczęły lewitować.
- Świetnie Hermiono! - zawołał Blaise. - Robisz duże postępy. Myślę, że za parę dni będziesz mogła spokojnie zacząć uczyć.
- Jak to za parę dni? - zapytałam przerażona.
- Zawsze byłaś naprawdę zdolna. Choć zmieniłaś wygląd i swój stosunek do życia to wciąż jesteś tą samą Hermioną Granger. - odparł łagodnie.
- Boję się. - wyznałam.
- Jesteś nauczycielką od trzech lat. Myślę, że jeśli wrócisz do tego najszybciej to może coś ci się przypomni.
- Dzięki Blaise. Za wszystko. - odparłam i go mocno uściskałam.
- Ja też ci dziękuję za naszą przyjaźń.
- Szkoda tylko, że ty i Ginny nie możecie być razem. - odparłam mimochodem.
Od razu podchwycił temat.
- Kochałem ją jak głupi. - odparł Blaise. - Niestety jej zachowanie i zazdrość wszystko zniszczyły. Ja też nie jestem bez winy. Raz w życiu się jej wyparłem i ją utraciłem. Zachowywała się wtedy jak kompletna wariatka.
- Przykro mi. - odparłam.
- Ona naprawdę jest chora psychicznie. W szpitalu spędziła trzy miesiące. O ile bierze leki to zachowuje się w miarę normalnie. Napady lękowe, zazdrość i ciągłe kłótnie były u niej na początku dziennym. - wyjaśnił. - Domyślam, że tym ci się nie pochwaliła.
- Nic nie mówiła. - odparłam.
Nie rozumiałam czemu mi o tym wszystkim nie powiedziała. Przypuszczałam, że nagłe zmiany jej zachowania, kłamstwa, zazdrość są wynikiem choroby, która ma podłoże psychosomatyczne. Być może dlatego Luna mnie przed nią ostrzegała. Może nic nie wiedziała o jej chorobie. W sumie nie ma czym się chwalić. To dość wstydliwa sprawa. To układało się w jedną logiczną całość, ale co z tego jak nie potrafiłam sobie nic przypomnieć...
- Twoim największym koszmarem. - powiedział blondyn. - Gdy sobie przypomnisz kim dla ciebie jestem nigdy więcej nie będziesz chciała ze mną porozmawiać. Nie żeby mi zależało ale... Taka jest prawda.
- Dlaczego?
- Nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze nie teraz. - powiedział cicho.
Rozumiałam. Bał się, że go odtrącę. Wiedziałam, że taka rozmowa będzie nam kiedyś bardzo potrzebna. Kiedyś - Nigdy. Im dłużej coś odwlekamy tym dłużej zdajemy sobie sprawę, że nic z tego nie będzie. Delikatnie dotknęłam palcami jego dłoni i go pogłaskałam. Spędziłam z nim naprawdę miły dzień. Wspólna kawa, i ciastko stworzyły miłą atmosferą. Draco starał się jak mógł. Hosmeade przypominał trochę taki park rozrywki dla czarodziei. Po kilku godzinach zdecydowaliśmy się wrócić do zamku. Czułam się bardzo onieśmielona jego obecnością. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
- O czym myślisz? - zapytał nagle.
- Hm, o tobie. - odparłam.
Czułam, że moje policzki się rumienią.
- Ciekawe... - zamyślił się. - Cóż, całkiem przystojny ze mnie gość więc ci się nie dziwię.
Roześmiałam się głośno i lekko go popchnęłam. Nie chciałam wracać do swojego dormitorium. Chciałam być z nim. No ale dopóki nie rozwiążę swoich spraw, i nie będę miała pewności, że mogę pozwolić sobie na chwilę słabości o nigdy nie zaznam spokoju. Muszę najpierw wszystko sobie przypomnieć.
- Wiem, że jutro wszystko wróci do normy ale dziękuję ci za ten dzień, Draco. - powiedziałam cicho. - Do zobaczenia.
Delikatnie pocałowałam go w policzek i schowałam się szybko w swoim dormitorium. Ten dzień był jak sen. Od momentu gdy straciłam pamięć czułam się zagubiona i nikomu nie potrzebna. Dopiero dzisiaj zrozumiałam, że to właśnie Hogwart jest moim prawdziwym domem. Może to Draco jest brakującym elementem w mojej układance. Być może to ja muszę naprawić swoje dotychczasowe błędy. Dostałam szansę na nowe życie. Muszę ją jak najlepiej wykorzystać.
Minęło kilka dni od wspólnie spędzonego dnia z Draco. Zachowywał się jak zwykle. Prawie wcale nie zwracał na mnie większej uwagi. Lekcje z Blaisem stawały się coraz bardziej trudniejsze. Miałam własną różdżkę. Niby zwykły kawałek drewna, który nic nie znaczy ale w rękach takiego osobnika jak Zabini potrafi zdziałać cuda.
- Wingardium leviosa! - zawołałam i książki, które bezwiednie leżały na biurku tak po prostu zaczęły lewitować.
- Świetnie Hermiono! - zawołał Blaise. - Robisz duże postępy. Myślę, że za parę dni będziesz mogła spokojnie zacząć uczyć.
- Jak to za parę dni? - zapytałam przerażona.
- Zawsze byłaś naprawdę zdolna. Choć zmieniłaś wygląd i swój stosunek do życia to wciąż jesteś tą samą Hermioną Granger. - odparł łagodnie.
- Boję się. - wyznałam.
- Jesteś nauczycielką od trzech lat. Myślę, że jeśli wrócisz do tego najszybciej to może coś ci się przypomni.
- Dzięki Blaise. Za wszystko. - odparłam i go mocno uściskałam.
- Ja też ci dziękuję za naszą przyjaźń.
- Szkoda tylko, że ty i Ginny nie możecie być razem. - odparłam mimochodem.
Od razu podchwycił temat.
- Kochałem ją jak głupi. - odparł Blaise. - Niestety jej zachowanie i zazdrość wszystko zniszczyły. Ja też nie jestem bez winy. Raz w życiu się jej wyparłem i ją utraciłem. Zachowywała się wtedy jak kompletna wariatka.
- Przykro mi. - odparłam.
- Ona naprawdę jest chora psychicznie. W szpitalu spędziła trzy miesiące. O ile bierze leki to zachowuje się w miarę normalnie. Napady lękowe, zazdrość i ciągłe kłótnie były u niej na początku dziennym. - wyjaśnił. - Domyślam, że tym ci się nie pochwaliła.
- Nic nie mówiła. - odparłam.
Nie rozumiałam czemu mi o tym wszystkim nie powiedziała. Przypuszczałam, że nagłe zmiany jej zachowania, kłamstwa, zazdrość są wynikiem choroby, która ma podłoże psychosomatyczne. Być może dlatego Luna mnie przed nią ostrzegała. Może nic nie wiedziała o jej chorobie. W sumie nie ma czym się chwalić. To dość wstydliwa sprawa. To układało się w jedną logiczną całość, ale co z tego jak nie potrafiłam sobie nic przypomnieć...
***
Hej!
I jak wam się podoba? Mi tak średnio ale akcja zaczyna się rozwijać. Już niedługo Hermiona zacznie uczyć i zaczną pojawiać się nowe okoliczności, nie zabraknie emocji :D
Dziękuję Wam za komentarze. Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania i komentowania.
Mia
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńHermiona powinna bardziej uważać na Ginny i jej się nie zwierzać, dopóki nie upewni się, że jest ona niewinna. Przez tą chorobę Ginny naprawdę może być niezrównoważona, Hermiona naprawdę musi zacząć ją ostrożnie obserwować. Jest niebezpieczna. Może powinna jej pomóc? Jeśli sobie wszystko przypomni, może wtedy porozmawiać z Ginny. Może wtedy sobie wszystko wyjaśnią :)
Hermiona przekonuje się do Malfoya, choć wie, że wcześniej byli we wrogich stosunkach. Ona chce to zmienić i miejmy nadzieję, że gdy już wszystko sobie przypomni, nie odrzuci go :)
Bardzo ciekawi mnie to, jak Hermiona poprowadzi swoją pierwszą lekcje :)
Pozdrawiam,
Amy :)
Grr, nie mogę nic ujawnić bo wszystko szlag trafi haha, Korci mi. Dziękuje za komentarz ;D
UsuńWiem, że dla niektórych korzystanie z pomocy bety to sprawa, o których każdy się inaczej wypowiada - ale może jednak? Twój tekst wiele by zyskał, gdyby owej pomocy skorzystał. I chociaż te nadmierne w końcówce tekstu ,,odparłam".
OdpowiedzUsuńA tak a propos to Hermiona miała mocno kręcone loki, więc gdyby ścieła je do ramion to powstałoby afro.
Kiedyś myślałam nad beta ale teraz gdy już powoli kończę blogowanie, to myślę, że i tak poprawiłam w pisaniu mimo iż to nigdy nie będzie ideał, zawsze do przodu heh, a moje opowiadanie jest odwrócone do góry nogami, wiec wlosy Hermy tez. Dziękuje za opinie i komentarz ;D
UsuńZaraz biorę sie za czytanie, na razie chcę Cie poinformować, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award na http://opowiadaniahp.blogspot.com/2015/01/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Lili.
Dziękuję za nominację, wpadnę ;)
UsuńPostać Ginny coraz bardziej mnie zastanawia. Widzę, że to jakaś grubsza sprawa, która z pewnością dostarczy nam wielu wrażeń. Rozdział oczywiście wyszedł świetny. Sytuacja przy stole z umawianiem spotkania i reakcja Dracona - mistrzostwo. Trzymaj tak dalej, bo historia wciąga coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Dziękuje za komentarz ;D
UsuńCiekawie, ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam die kiedy to wszystko się wyjaśni :)
weny.
Pozdrawiam,Lili.
opowiadaniahp.blogspot.com
Podoba mi się, tylko może trochę przystopuj z Draco i Hermioną, ja przynajmniej nie lubię jak tak od razu na początku już coś do siebie czują :D ale to Twoje opowiadanie, ja tylko mówię swoją opinię :) wreszcie mam czas, żeby skomentować, więc przepraszam, że wcześniej nic nie pisałam! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ u mnie nowy rozdział :)