czwartek, 29 stycznia 2015

Część szósta

(moja inspiracja,)
Londyn był dla mnie wyjątkowym miejscem. Coś powoli sobie przypominałam. Widziałam znajome dla mnie miejsca ale niestety nie twarze. Czy już zawsze tak będzie? Ginny zaprosiła mnie do swojego mieszkania. Miała małe mieszkanko z widokiem na plac zabaw i park. Zazdrościłam jej tych wszystkich krajobrazów. Pierwsza pobiegła do łazienki aby się z odświeżyć. Miałyśmy w planach wspólne zakupy. Ja potrzebowałam bardziej kolorowych ubrań i porady fachowego fryzjera. No, a Ginny musiała oswoić się z ciążą. Zajrzałam do kuchni aby nalać sobie szklankę wody. Nie wiem co mnie podkusiło ale z ciekawość otworzyłam pierwszą lepszą szufladę. W niej znajdowało się kilka opakowań tabletek. Profanol, Prozac, Efectin, to tylko kilka nazw leków, które prawdopodobnie zażywa moja przyjaciółka. Gdy usłyszałam dźwięk jej głosu od razu zamknęłam szufladę i szeroko się do niej uśmiechnęłam.
- Gotowa? - zapytała Ginny.
- Taak. - powiedziałam powoli.
  Zakupy to jedno z moich ulubionych zajęć. Teraz to wiem. Nie rozumiałam dlaczego aż tak się zaniedbałam. Szare workowate ubrania chciałam zastąpić nowymi kolorowymi t-shirtami, spódniczkami i dżinsami. Kupiłam kilka bluzek w kolorze niebieskim, czerwonym i zielonym z czarnymi napisami odzwierciadlającymi moją osobowość. Przymierzyłam parę krótkich czarnych spódniczek oraz piękną beżową sukienką, która po prostu musiałam mieć. Chciałam choć raz w swoim życiu zaszaleć i nie martwić się tym co będzie jutro. Gin wyglądała na przybitą. Podejrzewałam, że jej dziwne zachowanie wiąże się z zażywaniem przez nią tych tabletek. Jeśli chce mieć naprawdę dziecko to musi je odstawić. Zaprowadziła mnie do jednego z najlepszych fryzjerów w mieście, do swojego przyjaciela Mike'a Angelo.
- Ginerwo, kochanie jak miło że znów mnie odwiedzasz! - zawołała Mike całując Ginny w policzek.
- Cześć Mike. - odparła Ginny. - To jest moja przyjaciółka Hermiona.
 Gdy mnie przedstawiła Mike od razu spojrzał na moje włosy.
- O MÓJ BOŻE! Coś ty robiła?! Siadaj na fotel , już. Tak nie może być...
  Nie zdążyłam nic zrobić, powiedzieć, zareagować po prostu Mike był o wiele szybszy. Miałam nadzieję, że wcale nie było tak źle. Angelo uświadomił mi, że głęboko się mylę.Użył swojej magii i zmienił moje włosy w prawdziwe arcydzieło. Lekko je rozjaśnił, wyrównał i sprawił iż w końcu zaczęły się układać. Gdy w końcu spojrzałam w lustro byłam pod wielkim wrażeniem. W końcu jakoś wyglądałam. Przynajmniej lepiej niż poprzednio.
- Po umyciu włosów zawsze użyj pianki i odżywki do zniszczonych włosów. - poradził Mike.
  Po wypiciu herbaty i plotkach w salonie postanowiłyśmy, że wrócimy do mieszkania. Robiło się późno, a trzeba było brać pod uwagę ciążę Gin. Usiadłyśmy razem w salonie.Trwało miedzy nami przedziwne milczenie.
- Herm, okłamałam cię. - wyznała nagle Ginny.
- Nie rozumiem ale z czym? - zapytałam.
-  W dzień twojego wypadku coś się wydarzyło. Byłyśmy w klubie, a ja znów dostałam napadu lękowego. Czasem mi się  to zdarza i nie panuję nad sobą. Byłam zazdrosna o ciebie i Blaise'a choć go wcale tam nie było. Zaczęłyśmy się kłócić. Oblałam cię drinkiem. Byłaś bardzo wściekła na mnie. Wybiegłaś z klubu. Próbowałam cię znaleźć ale nigdzie cię nie było. To wszystko moja wina...
- Nieprawda. - westchnęłam. - Kłótnie się zdarzają, a ty nie zrobiłaś mi żadnej krzywdy.
- Teraz biorę lekarstwa i jest lepiej. Staram się także uprawiać sport i panować nad gniewem.
  Cóż, to by wszystko wyjaśniało. Przynajmniej po części i co dalej?


***
  Powrót do szpitala nigdy nie jest miłym wydarzeniem w życiu. Tym bardziej gdy nie wiadomo czego możemy się spodziewać. Zgłosiłam się do najlepszego szpitala w Londynie. Opowiedziałam o swoich obawach i o dolegliwościach. Oczywiście nie wspomniałam o świecie magii i o elfach bo najzwyczajniej w świecie by mnie wyśmiali. Pan Evans bo tak nazywał się mój lekarz była naprawdę bardzo miły. Wyglądał na trzydzieści parę lat. Czasem miałam wrażenie, że ze mną flirtuje. Zlecił pobranie krwi, badania USG (nie miałam pojęcia po co, nie jestem w ciąży ani nic, chyba...)   i rekonesans magnetyczny. Po pięciu godzinach byłam taka zmęczona iż nie mogłam nawet palcem ruszyć. Wyniki miały pojawić się dopiero za tydzień. Trzeba było czekać i nie zamartwiać się na zapas. No ale czułam, że coraz częściej mój organizm odmawia mi posłuszeństwa. Zmęczenie dawało o sobie znaki. Nikt nie jest niezniszczalny.
 Najgorsza była ta wszechogarniająca samotność. Niby każdy o ciebie dba i o tobie pamięta ale to tak naprawdę gówno prawda. Każdy myśli wyłącznie o sobie. Chciałabym się zakochać, przeżyć coś wyjątkowego i w końcu odzyska wszystkie moje wspomnienia. Gdy dotarłam w końcu do mieszkania Ginny chciałam jak najszybciej położyć się do łózka i po prostu zniknąć. Jednak kiedy weszłam do środka zauważyłam dwie pary męskich kurtek. Usłyszałam ciche jęki dobiegające z sypialni Gin. Czyżby..?
- Cześć Granger. - uslyszałam.
 Ten głos.
- MALFOY?! - zawołałam z przerażeniem.
- Tez się ciesze ze cie widzę.
- Co ty tutaj robisz?!
- To wszystko wina Blaise'a. Chciała koniecznie zobaczyć się z rudą. No i jak słyszysz zapewne dobrze się bawią. To bardzo podniecające, nie sądzisz?
 Ten jego kpiący uśmieszek.
- Oj, zamknij się!
- Nie udawaj, przecież cieszysz się ze mnie widzisz.
  Tak ale nikt o tym nie musi wiedzieć. Zwłaszcza ty Malfoy. Ściągnęłam płaszcz, botki i zrezygnowana opadłam na kanapę.
- Nawet gdy cię nie powinno być to i tak pojawiasz się w najmniej oczekiwanym momencie.
- Zmieniłaś się. - stwierdził i uważnie mi się przyjrzał.
- Tylko wizualnie. Nie chcę aby mnie kojarzono z nudziarą, która nawet nie potrafi się porządnie ubrać.
- Ja lubię tą nudziarę. - szepnął blondyn.
  Jego ręka znajdowała się o wiele za blisko moich ust. Nie wiem co kombinował ale musiałam to jak najszybciej zakończyć. On ma dziewczynę, a ja jestem beznadziejnie nim zauroczona. To nigdy dobrze się nie skończy.
- Proszę, nie. - wyszeptałam cicho.
 Nie cofnął ręki.
- Znamy się od lat, wciąż się mijamy. A wiesz co jest najśmieszniejsze? Miałem kilka kobiet ale tylko rysy twojej twarzy pamiętam na pamięć. Jesteś moim niedokończonym snem, Granger.
  Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Powiedz coś. Cokolwiek.
  Skąd mogłam wiedzieć, czy mówi prawdę, czy to nie kolejna jego gierka? Co z Pansy? On nie zastanawiał się zbyt długo. Zdecydowanie przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował mnie w usta. Taaak, to było zdecydowanie TO na co czekałam. Chciałam tego od momentu kiedy go poznałam czyli parę tygodni temu.
- Draco, nie... - zdołałam się do niego odezwać.
- . Dlaczego?
- Nie pasujemy do siebie. Dla ciebie te pocałunki nic nie znaczą, a dla mnie to pewien rodzaj obietnicy. Wiem jednak, ze ty nigdy nie będziesz potrafił tej dotrzymać. I dlatego lepiej zakończyć w takim momencie niż ranić siebie nawzajem.
  Nie chciałam go zranić. Najbardziej tymi słowami zraniłam samą siebie. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
- Pewnego dnia będziemy razem. - oznajmił patrząc prosto przed siebie.
    Po kilku minutach dołączyli do nas Blaise z Gin. Oznajmili nam iż chcą się pobrać. Od razu na mojej twarz zakwitł uśmiech. W końcu jakaś szczęśliwa para! Cieszyłam się wraz z nimi. Z drugiej strony byłam myślami w zupełnie innym świecie. Z Draco. Wiem, że dobrze postąpiłam. Po prostu obydwoje mamy problemy. Póki ich nie rozwiążemy nigdy nie będziemy potrafili sobie zaufać. Nie pytałam o Pansy. Każdy z nas ma swoje życie i każdy musi sobie z nimi radzić sam. Perfekcyjnie niedopasowani. To idealne dwa słowa opisujące moją znajomość z Draco.

''- Każdy z nas ma wybór. Nikt nie ma prawa nam go odbierać. Nawet z miłości.
- Ale właśnie o to chodzi. Kiedy kogoś kochasz nie masz wyboru. - Dobrze pamiętała, jak ścisnęło się jej serce, kiedy zadzwoniła Isabelle i powiedziała, że Jace zniknął. Wypadła z domu bez chwili wahania. - Miłość odbiera ci możliwość wyboru.
- To dużo lepsze niż alternatywa.'' - Cassandra Clare ''Miasto popiołów''


Zakupy i przemiana Herm moimi oczami :D






*** 
Nie wiem jak wyszło, bardzo męczyłam się co napisać pod koniec. Ta cześć jest dosyć smutna, sama sobie dziwie ale w końcu zaczynam pisać o uczuciach i o przemyśleniach. To jest krok do przodu tak myślę. Dziękuje Wam za to że jesteście, czytacie i komentujecie. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błedy 
Do zobaczenia niedługo!

Mia

5 komentarzy:

  1. Teraz to już jestem kompletnie skołowana. Malfoy to jedna wielka zagadka, której jak na razie nie potrafię rozgryźć. Nie mniej jednak bardzo mi się to podoba, tak jak i cały rozdział. Z całą pewnością niebawem będzie się tu działo :D
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem nie wiem co ten Malfoy wyrabia ale to dopiero początek jego poczynań, dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  2. Witaj! :)
    Bardzo zaskoczyły mnie słowa Malfoya! Naprawdę... Nie spodziewałam się, że powie: "Kiedyś będziemy razem". Hermiona wiedziała, że on jej nic nie może obiecać, bo wiedziała, że się rozczaruje... A jednak... Mam nadzieję, że Malfoy niczego nie schrzani.
    Ginny jest szczęśliwa z Blaisem i bardzo się cieszę, że zagadka się rozwiązała. Tylko nadal mnie zastanawia to, dlaczego Hermiona straciła pamięć...
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się jeszcze wszystko się wyjaśni, czekam na odpowiedni moment, :D Dziękuję za komentarz,

      Usuń
  3. Fajnie: D
    Dziś krótko, bo mi się chce spać już, ale muszę Ci powiedzieć, że rozdział miły.
    Najbardziej podoba mi się przemiana Miony. Pomijając bluzki, których nie lubię w takie wzory, muszę przyznać, ze gust do spódnic to masz: D
    Sama chciałabym takie: *
    I to zdjęcie przed i po...
    Z siódmego roku według mnie to są jej najbrzydsze zdjęcia jakie ma, dużo bardziej podobają mi się te z szóstego, lecz te, które dodałas są po prostu magiczne! Jedne z moich ulubionych! 😘
    dramione-miaa.blogspot.com
    ''Miaa

    OdpowiedzUsuń