piątek, 6 lutego 2015

Część siódma

 (stay with me)
Czas w Hogwarcie mijał mi bardzo szybko. Praca, praca i jeszcze raz praca. Praca nauczycielki była dla mnie idealna. Nie wiem dlaczego myślałam iż jest to nudne zajęcie, które nic ciekawego nie wznosi w moje życie. Teraz dopiero zrozumiałam jak bardzo lubię nauczać. Myślę, że dawna Hermiona i obecna to tak naprawdę jedna i taka sama osoba. Wciąż nie potrafiłam sobie nic przypomnieć. Czy już zawsze tak będzie? Wszystkiego musiałam uczyć się na nowo. Poza tym Draco znowu zaczął mnie unikać. No, a ja zaczęłam znowu głowić się nad tym kto chciał aż tak bardzo mnie skrzywdzić. Wiem, że to na pewno nie Ginny. Jest niestabilna emocjonalnie ale kocha mnie jak siostrę, a poza tym teraz spodziewa się dziecka i za niedługo zostanie szczęśliwą panią Zabini. To mógł być każdy. To nawet mógłby być Draco, Harry, Ron lub Luna, która ledwo co znałam. Dzisiaj odwiedzili mnie Harry i Ron. Byli aurorami. Nie do końca rozumiałam co oznaczało to słowo. Wiedziałam tylko, że dużo podróżowali.
- Herm, jak ty się czujesz?  - zapytał uśmiechnięty Harry.
- Bardzo lubię swoją pracę. - oświadczyłam. - Choć tak naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek odzyskam pamięć. Staram się żyć tak jakby jutro miało nie być.
- Zmieniłaś się. - stwierdził Ron.
  Lubiłam Rona choć często mnie denerwował i bywał naprawdę wredny. Chyba nie za bardzo lubił mnie w takiej postaci.
- Tak, wiem. Może w pewnym sensie. - westchnęłam. - Tęsknię za tym co kiedyś było czego być może nigdy sobie nie przypomnę. Wciąż nie wiem kto odebrał mi to co najcenniejsze. Wspomnienia.
  Ron dziwnie na mnie spojrzał jakby coś ważnego chciał mi powiedzieć. Nagle zmienił temat. Nie popierał związku swojej siostry z Zabinim. Harry był bardzo milczący. Wyglądał na przygnębionego. Wiedziałam, że jego zachowanie ma związek z Gin. Z tego co opowiedziała mi Ginny to ona i Harry i mieli krótki romans. Trwał zaledwie kilka miesięcy. Dla niej niewiele znaczył ale dla niego ona stała się kimś naprawdę bardzo ważnym. Nie chciałam aby pogrążył się w smutku. Harry była dla mnie jak brat. Miałam nadzieję, że znajdzie kobietę, która w pełni go uszczęśliwi. Cieszyłam się, że o mnie pamiętali i, że mnie odwiedzili. To bardzo wiele dla mnie znaczyło.
  Niestety z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Nikomu o tym nawet nie wspomniałem. Tylko gdy byłam u Ginny napomknęłam o mojej kontrolnej wizycie u lekarza co tak naprawdę było kłamstwem. Nie chciałam nikogo denerwować. Nie znałam dokładnych wyników badań, ale to nie mogła być żadna błahostka. To trwało zbyt długo. Czułam to. Przez wzgląd na to mój pogarszający się stan chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto i po co tak bardzo mnie skrzywdził. Nie mogłam dłużej czekać. Każda najmniejsza wskazówka była dla mnie cenną informacją. Musiałam poczekać. Wiedziałam, że ten weekend okaże się dla mnie w pewnym sensie przełomowy. Nie rozmawiałam z Draco od kilku dni. To on mnie unikał. Najpierw mówi jedno, a później się z tego wycofuje. Tak się nie zachowuje normalny facet. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. To zawsze źle wróży. Wstałam z ociąganiem z łóżka i otworzyłam drzwi. W ich progu stał Draco Malfoy.
- Mogę wejść? - zapytał niepewnie.
  Zawsze pojawiał się wtedy gdy nie powinien. Byłam nieumalowana, ubrana w skąpą koszulę nocą, która odsłaniała prawie wszystko, a moje potargane włosy wcale nie zachęcały do bliższego poznania.
- Po co pytasz, i tak wejdziesz. - westchnęłam i odsunęłam się aby mógł przejść. - Co cię tu sprowadza o tak późnej porze?
- Twoja koszula i piękne ciało.
   Głośno się roześmiałam na znak, że nie wierzę w ani jedno jego słowo.
- A tak naprawdę?
- Czas abyś poznała całą prawdę.
  Nie odzywałam się. Po prostu uważnie słuchałam. Wiem, że samo przyjście tutaj było dla niego nie lada wyczynem.
- Może zacznę od początku. Wychowałem się w rodzinie bardzo konserwatywnej jeśli można to tak nazwać. Moi rodzice potępiali mugoli, czyli ludzi takich jak ty. Mówili na nich szlamy. Z biegiem czasu jak też zacząłem się tak zachowywać. Nie do końca popierałem ich metody ale cóż mogłem zrobić? Byłem tchórzem, przyłączyłem się do Czarnego Pana. Mam nadzieję, że wiesz wszystko o Voldemorcie i nie muszę ci tego wszystkiego opowiadać.
  Kiwnęłam na znak, że tak.
- Wpojono mi nienawiść do ciebie jak i do wszystkich mugoli. Do ciebie miałem ogromny sentyment. Chciałem abyś cierpiała. Byłaś dla mnie jak narkotyk. Tylko ja potrafiłem cię doprowadzić do płaczu. Byłem z tego bardzo dumny. Jednak wydarzyło się coś co mnie bardzo zaniepokoiło. Zacząłem się o ciebie martwić. Gdy ty i twoi przyjaciele trafiliście do mojego domu nie mogłem przestać o tobie myśleć. Byłaś torturowana, a ja nic nie mogłem zrobić. Poprawka, mogłem ale stchórzyłem. A gdy uciekaliście zrobiłem coś najgłupszego na świecie. Pocałowałem cię. Miałaś wtedy chłopaka. To było zupełnie nie na miejscu. Wiedziałaś o tym tylko ty i ja. Przeprosiłem. Pierwszy i jedyny raz. Nie wiem w co mnie wtedy wstąpiło. Minęło kilka lat, a my wciąż nie potrafiliśmy się ze sobą dogadać. Dopiero teraz. Po tym jak uratowałem ci życie myślałaś, że jestem twoim bohaterem, a prawda jest taka, że to ty mnie uratowałaś. Dzięki tobie spojrzałem na swoje życie z zupełnie z  innej perspektywy. Kiedy straciłaś pamięć to cała nasza historia znów zatoczyła koło.
- Miałam chłopaka? - zapytała zdezorientowana.
 Jednak nie oszalałam. Nie wyimaginowałam sobie tego uczucia do Draco. To wszystko prawda.
- Nie wiedziałaś? Przez rok byłaś w związku z Weasley'em. - wytłumaczył. - Nikt ci o tym nie powiedział?
- Nie, a dlaczego się rozstaliśmy?
- Tego nikt nie wie. Pewnie oprócz twojej najlepszej przyjaciółki. Tyle razy pytałem, a ty zawsze unikałaś odpowiedzi na to pytanie.
- Więc mówisz, całowaliśmy się?
  I głośno się roześmiałam. Było mi tak wesoło, że nie mogłam się powstrzymać.
- Jesteś niemożliwa, Granger! - zawołał. - Ja tu ci mówię o swoich mrocznych tajemnicach, a ty chcesz się całować...
- To jest przeszłość, Draco. Zmieniłam się i ty tak samo. - oznajmiłam. - Nie mogę być zła o coś czego nie pamiętam.
  Lekko się do mnie uśmiechnął. Widać było, że mu ulżyło.
- Teraz możemy przejść do tych przyjemniejszych spraw typu przytulanie , głaskanie, całowanie...
- Ty wychodzisz, Malfoy. - westchnęłam.
- Jutro kolacja?
- Mam na jutro plany. - odparłam lekko.
  Nie kłamałam. Jutro się okaże na ile jestem zdrowa, a na ile potrzebuje pomocy od innych.
- Ja nie zrezygnuję, Granger. - wyszeptał.

***
  Wstałam bardzo wcześnie rano.Wzięłam prysznic, umyłam włosy, ułożyłam je, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się w czarne legginsy, kremową tunikę i marynarkę. Wypiłam kawę i byłam gotowa do drogi. Starałam się myśleć pozytywnie. Po utracie pamięci już mnie nie powinno nic zdziwić. Byłam umówiona z lekarzem na dziewiątą rano. Zapukałam do drzwi i weszła od razu do środka gabinetu. Doktor Evans delikatnie przymrużył oczy i się ze mną przywitał.
- Dzień dobry, doktorze. - powiedziałam cicho.
- Witam, proszę usiąść. 
   Zapanowała niezręczna cisza.
- Jest źle, prawda? - zapytałam.
- Przeprowadziliśmy wszystkie niezbędne badania i w pani mózgu został wykryty guz o średnicy półtora centymetra. To nowotwór złośliwy. Operacja usunięcia guza jest zbyt dużym ryzykiem dla pani. Może pani oszaleć lub do końca życia zostać sparaliżowana.- lekarz mówił, a ja w głowie miałam tylko jedno słowo. Guz mózgu.
- Ile mi czasu pozostało? - zapytałam.
- Zawsze jest jakaś nadzieja. - przekonywał mnie.
- Ile?
- Do sześciu miesięcy.
  Zwiesiłam głowę w geście rezygnacji.  Umierałam. W tej chwili, teraz, za kilka dni, tygodni umrę.
- Naprawdę nic nie można zrobić? - pytałam z niedowierzaniem.
- Przykro mi. Jedynie co mogę pani zaproponować to chemioterapia i leczenie farmakologiczne ale nie sądzę aby to coś dało.
- Panu przykro, a co ja mam powiedzieć?!
  Zareagowałam zbyt emocjonalnie. Dobrze to wiem ale w tamtej chwili nie myślałam racjonalnie.
- Mam też pewną hipotezę. Być może pani utrata pamięci jest także powiązana z nowotworem. Nie wiem tego na pewno ale takie są moje przypuszczenia. - wyjaśnił doktor.
- To czemu pan mi wtedy nie zrobił tych badań?
- Bo wypisała się pani ze szpitala na własne żądanie. Nie mogłem pani do niczego zmusić. - westchnął lekarz.
 Doktor wypisał mi leki, które mają złagodzić ból głowy. One były na zamówienie więc musiałam odczekać około dwóch dni zanim będę mogła zacząć je zażywać. To był dla mnie wyrok śmierci. Czułam to już od wielu tygodni. Bałam się przyznać przed samą sobą, że to może być coś aż tak poważnego. Myślałam o Draco, Ginny, Blaise'sie i ich nienarodzonym dziecku, którego nigdy nie zobaczę. Mój stan będzie z każdym dniem coraz bardziej się pogarszał. Nie chciałam aby oni to widzieli i się nade mną litowali. Dlaczego właśnie ja? Dlaczego?

"Czas jest wszystkim, co masz ... i pewnego dnia może się okazać, że masz go mniej, niż sądzisz." ~ Randy Paush
***
Zbliżamy się do końca. Rozdział jest dołujący, samą mnie dołuje. Planowałam to od jakiegoś czasu. Nie wiem jak wam się spodoba. Ostatnio załamałam się brakiem komentarzy. Jest mi bardzo przykro, i nie wiem co napisać nawet. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy. 
Dobranoc.
Mia

19 komentarzy:

  1. Że co?! Jakie 6 miesięcy??? Błagam, mam nadzieje że ona nie umrze!! A tak w ogóle to świetny rozdział ;)

    Olix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę, tak mi się wydaję ale miło mi, że Ci sie podoba. Wszystko może się wydarzyć ;)

      Usuń
  2. Oo jestem pierwsza.. Extra :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę płakać i to nie są żarty. Dopiero co sprawa z Malfoyem nieco się wyjaśniła, dopiero co już miało być lepiej, a teraz co? Ona umiera... Nie, nie, nie, to w ogóle do mnie nie dociera. Jest mi tak cholernie smutno i źle i w ogóle no nie mogę. Cały czas mam nadzieję, że nie wiem jak, ale ona się z tego wykaraska i będzie dobrze, a jeśli nie... cóż czeka mnie wylewanie morza łez i załamanie nerwowe. Nie mniej jednak mimo tych wszystkich strasznych nowości rozdział jest świetny. Teraz jeszcze bardziej wyczekuję dalszego przebiegu wydarzeń, który mam nadzieję okaże się pomyślny dla Hermiony.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Twoje komentarze, zawsze dopingują mnie do dalszego pisania, dziękuję ;)

      Usuń
  4. jej...
    Straszne, masakrycznie straszne... Znaczy się nie Twoje opowiadanie, tylko te wydarzenia, bo Twoje opowiedanie to cudeńko i je bardzo lubię. Życzę Ci dużo weny i powodzenia. Pozdrawiam,
    http://dramione-repello-mugoletum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wyszedł Ci naprawdę bardzo dobrze, możesz być z siebie dumna. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i jestem nieźle zaskoczona.
    Harry i Ron odwiedzili Hermionę, to dobrze. Zastanawia mnie jedynie czemu Ron i Hermiona się rozstali, może to on ma związek z utratą pamięci Granger, a może to rzeczywiście przez guza? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
    Tak podejrzewałam, że złe samopoczucie Hermiony jest oznaką jakiejś groźnej choroby i proszę - guz nie do usunięcia. Mimo wszystko nadal mam nadzieję, że jakimś cudem Hermiona wyzdrowieje... Dobrze by było, jakby powiedziała swoim znajomym o chorobie, żeby po prostu nie była sama.
    Czekam na kolejny rozdział!
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni, wkrótce. Ron to taka dziwna postać, nie wiadomo co z nim jest nie tak ale coś musi :D haha, Dziękuję, za komentarz ;)

      Usuń
    2. Ron z zazdrości potraktował ją zaklęciem wymazującym pamięć.

      Usuń
  6. Ona nie może umrzeć! Nie może!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się może zdarzyć, dziękuję za komentarz ;D

      Usuń
  7. Niee... ona nie umrze. Tak nie może po prostu być. Ledwo się z Draco pogodziła i ma umierać? W ogole coś mi tu śmierdzi, ten lekarz no i Ron.. jakoś mi to nie pasuje wszystko. Ale okaże się w następnym rozdziale. Pozdrawiam :)


    http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wszystko w swoim czasie, dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  8. *O*
    Dlaczego nie ma mojego komentarza?
    Taki długi dziś sprawdzam i nie ma. :C
    Czarna Magia!
    Ale dobrze.... wiem ile znaczy każdy komentarz więc napisze jeszcze raz, choć dużo krócej (mózg wola' spać..spać...)
    BOSKIE !!!
    Może i jestem dziwną nastolatką, ale uwielbiam taki obrót spraw.
    Pewnie teraz Miona wyjedzie. ... rozumiem ją. .. woli umierać w spokoju, bez współczujacych spojrzeń i mieszczących słów będąc tylko kłopotem na głowie swoich przyjaciół.
    Naprawdę lubię takie sytuacje. :D
    Ale wiesz.... w tym blogu chyba bardziej wolę szczęśliwe zakończenie, choć ogólnie ich nienawidzę.: )
    No cóż. .. przeżyje z jednym szczęśliwym zakończeniem które mi się spodoba. ;*
    Przepraszam za brak lądu i składu, ale chciałabym Ci pokazać, że bloga nie piszesz tylko dla siebie i że są osoby które może nie komentują lecz.czytają z zapartym tchem. A co do estetyki komentarza... godzina I pisanie na telefonie robi właśnie coś takiego. *o*
    Czekam na dalszy ciąg i chcem coś na Walentynki (najlepiej smutnego) :*
    dramione-miaa.blogspot.com
    ''Miaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie było, nie wiem co się stało :O Blogspot szaleje, heh nic nie mogę zdradzić, też lubię sad endy choć mnie dołują, dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że do walentynek wyrobię się z nowym rozdziałem ;)

      Usuń
  9. Ron jakoś dziwnie się zachowuje... Może on ma cos wspólnego z jej stratą pamięci? Dojże, że straciła pamięć, to jeszcze ma nowotwór, z którym na dziewięćdziesiątdziewięć procent nie da się usunąć...
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hermiona nie jest mugolem, a mugolakiem, taki niewielki błąd się wkradł ;)

    OdpowiedzUsuń