czwartek, 12 lutego 2015

Część ósma

 Byłam rozczarowana, skołowana, nawet nie potrafiłam określić swoich uczuć. Po prostu czułam się jak we okropnym śnie z którego chciałabym się obudzić. Wszystko było takie nierzeczywiste. Podobno nie ma nic pewniejszego na tym świecie niż śmierć. Mój lekarz zaproponował mi wyjazd do Centrum onkologicznego w Kanadzie. Musiałam się nad tym zastanowić czy w ogóle warto tak ryzykować. Wolałabym być tutaj z przyjaciółmi, a z drugiej strony nie chciałabym być dla nich żadnym utrapieniem. Zwłaszcza dla Draco. Nie był zbytnio wrażliwy więc na pewno gdyby dowiedział się o mojej chorobie od razu nasze uczucia pozostały by tylko wspomnieniem. Tego obawiałam się najbardziej. Pozostało mi tylko kilka miesięcy. Chciałabym spędzić je z nim. Myślałam, że dostałam drugą szansę od losu, a teraz zauważyłam, że ten los ewidentnie ze mnie zadrwił. Przez chwilę zwątpiłam w Boga. Jednak po kilku minutach odzyskałam w wiarę jego istnienia. Gdyby nie Bóg nigdy nie spotkałam tylu wspaniałych ludzi. Zawsze będę Mu za to dziękować. Nie mogłam spać. Gdy tylko zamykałam oczy czułam jakby śmierć powoli oplatała moje ciało i duszę. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. Nie, jeszcze na to nie pora. Po prostu za bardzo się tym wszystkim przejmowałam.
  Muszę zamknąć oczy i powoli zacząć śnić. Jak kiedyś. Może sen pozwoli mi uciec od tego co nieuchronne. Rzeczywiście gdy zamknęłam oczy to oczami swojej wyobraźni widziałam to co chciałam zobaczyć albo to co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy.
   Usłyszałam krzyki. Byłam ciekawa kto tak krzyczy i dlaczego. To byłam ja wraz z Ginny. To był dzień w którym na dobre straciłam pamięć. Teraz wszystko wydawało się  Podeszłam bliżej aby lepiej się wszystkiemu przyjrzeć. Wyglądałam okropnie. Jak jak mogłam przyjść tak ubrana do klubu? Za to Gin wyglądała jak zwykle olśniewająco. Nawet gdy się kłóciłyśmy prezentowała się o niebo lepiej ode mnie. 
- Jesteś chora, musisz się zacząć leczyć Gin! Te twoje chore akcje doprowadziły do tego, że Blaise cię zostawił i nikt nie chce mieć z tobą nic do czynienia.
- To twoja wina. - odezwała się Ginny. - To ty mi go odebrałaś!
  Była wściekła.  Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam. 
- Co ty wygadujesz?! Blaise to tylko mój przyjaciel. Nikt więcej.
  Jednym ruchem ręki złapała mnie i pociągnęła za włosy. Krzyknęłam, a właściwie krzyknęła ta część, której jeszcze w sobie dotąd nie znałam. To tylko sen. Tłumaczyłam sobie. Z całej siły popchnęła mnie i uciekła. Przyjrzałam się sobie z bliska. Płakałam. Oparłam się o drzewo. Moje jeszcze wtedy długie kasztanowe włosy związałam w ciasny kok. Nie wyglądałam na zbytnio szczęśliwą. Zaczęłam sobie coś przypominać. Guz mi usilnie w tym przeszkadzał. Nagle zza krzaków wyłoniła się postać. Na początku nie widziałam twarzy ale potem coś zaczęło mi świtać w głowie. Kobieta. Długie czarne włosy, zgrabne nogi, i sylwetka, której mogłaby pozazdrościć jej niejedna modelka. Pansy. Ale dlaczego? Nagle obraz zaczął się rozmazywać, a wraz z nim zaczęłam się budzić. O nie! Nie teraz. Potrzebowałam jeszcze jednej krótkiej chwili...
- Zgnij, szmato.
   Obudziłam się.
Nie miałam żadnych dowodów. Mój sen niczego nie dowodził. Mogłam jedynie zacząć kłamać, że coś zaczynam sobie przypominać. Pansy miała alibi. Była w Paryżu. Przynajmniej tak twierdziła. Na pewno Draco będzie wiedział gdzie aktualnie przebywa. Ostatnio nie miałam ochoty na głębsze rozmowy z przystojnym blondynem. Wolałam trzymać się od niego z daleka. No ale chcąc nie chcąc musiałam poprosić go o pewne informacje, które mogą mi się przydać. I tak miałam niedługo umrzeć. Nie miałam nic do stracenia.
 Zastałam go w jego dormitorium. Była szósta rano, a w dodatku niedziela. Spodziewałam się, że śpi. Zapukałam dość głośno. Otworzył od razu. Okazało się,że już dawno nie spał. Miał na sobie ręcznik  który zakrywał tylko i wyłącznie dolne partie ciała.
- Granger? - zaskoczony Draco lekko się zmieszał ale po chwili wpuścił mnie do środka.
- Cześć. - powiedziałam. -  Ja tu tylko na chwilę.
  Usiadł na łóżku nie zamierzając się ubrać. Czułam, że się rumienię.
- O co chodzi? - zapytał blondyn.
  Perfidnie się na mnie gapił. Dobrze wiedział, że się zawstydziłam.
- Czy wiesz może gdzie mieszka Pansy?
  Starałam się zachować spokój.
- Po co ci takie informacje? - zapytał podejrzliwie.
  Już się nie uśmiechał.
- Pożyczyła mi przepiękną sukienkę. Niestety jest na mnie za duża. Chciałabym jej ją oddać.
  Kłamałam jak z nut. To było takie beznadziejne kłamstwo, że na pewno coś zaczął podejrzewać.
- Dlaczego akurat mnie o to pytasz?
- Bo widziałam jak się całowaliście. Na pewno wylądowaliście niejeden raz w jej mieszkaniu. - powiedziałam wrednie.
- Pansy nie ma jako takiego mieszkania. Pomieszkuje w różnych miejscach świata. W końcu jest modelką. - wyjaśnił Draco. - Dużo podróżuje.
- A gdzie teraz obecnie przebywa? - zapytałam.
- W Malfoy Manor. W moim domu.
  Mogłam się tego spodziewać.
- Mógłbyś mnie tam zaprowadzić?
- A co ja z tego będę miał?
- Nie przeginaj, Malfoy. - warknęłam. - Po prostu cię o to proszę. Czemu tylko czasem zachowujesz się jak porządny facet?
- A ty czemu mnie unikasz?
  Odwróciłam wzrok na znak, że nie chcę o tym rozmawiać.
- To jak będzie?
- Pocałujesz mnie, a zrobię dla ciebie wszystko. - wyszeptał.
  Westchnęłam. Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego nagiego umięśnionego torsu. Przejechałam po nim palcami, a następnie musnęłam wargami jego policzek.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodziło...
- Następnym razem wyrażaj się precyzyjniej, Malfoy.

***
  Po godzinie Draco był gotowy do drogi. Schowałam pierwszą lepszą sukienką do torebki aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń blondyna. I tak nie wierzył w ani jedno moje słowo. Cały czas mnie dotykał a to bardzo wytrącało mnie z równowagi.
- To Pansy mnie pocałowała. Od kilku lat już nas nic nie łączy. - odezwał się nagle. - Zatrzymała się u mnie bo jak ci wcześniej mówiłem nie ma własnego mieszkania, rodziny. Jest samotna.
- Rozumiem. - odparłam. 
- To tutaj. - wskazał blondyn. 
  Jeśli musiałabym opisać jednym słowem to miejsce to brzmiałoby ono: pałac. Było tutaj tak przepięknie. Kiedyś śniło mi się to miejsce. 
- Sam tu mieszkasz? - zapytałam oczarowana. 
- Tak. - szepnął cicho. - Wejdźmy do środka. 
  Mój przyjaciel musiał być bardzo samotnym człowiekiem. Gdy weszliśmy do środka to zaczęłam mieć halucynacje. Zaczęłam widzieć obrazy z którymi wcześniej nie miałam do czynienia. W tym zamku było tyle zła i nienawiści. 
- Dobrze się czujesz? - zapytał zaniepokojony. 
- Chyba zaczynam sobie coś przypominać.  wyznałam zgodnie z prawdą. 
  Usiadłam na kanapie aby odetchnąć i się trochę uspokoić. Niepotrzebnie tu przyjeżdżałam. 
- Pansy! - zawołał Malfoy. 
  Usłyszałam kroki i głos zaskoczonej kobiety. 
- Draco, nie wiedziałam że się tutaj dzisiaj zjawisz... - urwała. - I to z nią. 
- Też miło mi cię widzieć, Pansy. - powiedziałam. 
  Spojrzałam jej w oczy. Była ubrana w czarne krótkie spodenki i biały top. Jak zwykle piękna. Ale było w niej coś co nie dawało mi spokoju. Była ostatnią osobą, którą podejrzewałam o cokolwiek. Teraz wiem, że to był wielki błąd. 
- Właściwie to był pomysł Hermiony. - odezwał się Draco. - To ona chciała się z tobą zobaczyć. 
- Tak. - przyznałam. - Wiesz, ostatnio zaczęłam sobie wszystko przypominać. I wiesz co odkryłam? 
  Draco na mnie spojrzał i lekko uścisnął moją dłoń, a Pansy się nie odezwała. 
- To ty jesteś odpowiedzialna za moja amnezję i to ty chciałaś mojej śmierci. Jednak tego zrobiłaś, dlaczego?
  Blondyn szybko podbiegł do Parkinson i nią potrząsnął. Dziewczyna nawet nie drgnęła. 
- Powiedz, że to nieprawda! Zaprzecz! - zawołał. 
  Pansy lekko się uśmiechnęła. Wcale nie żałowała tego co zrobiła. Było jej wszystko jedno.
- Owszem to byłam ja. - przyznała. - Byłam zła, zazdrosna i brakowało mi pieniędzy.
- Ktoś ci to zlecił? - zapytałam.
- Tak. Na tym polega moja praca. - wyjaśniła. - Zabijam na zamówienie.
To dlaczego wciąż żyje?
- Chodzi o Draco. Jesteś dla niego ważna. Z kolei on jest ważny dla mnie. Nie mogłam.
- Kto?-  warknął Draco.
  Czułam że traci nad sobą panowanie.
-  Twój ojciec Draco
- Przecież Lucjusz jest w Azkabanie...
- I co z tego?Jeśli ktoś chce się zemścić to nic ani nikt mu w tym nie przeszkodzi. -  stwierdziła kobieta.
 Zanim zdążyłam zareagować Draco miał już wyciągnięta różdżkę i celował nią prosto w Pansy. To była jego przyjaciółka. Nie pozwolę mu na to. Będzie tego żałował do końca życia.
- Avada....
- Draco, nie! - zawołałam. - Pozwól jej odejść.
- Ona chciała cię zabić!
- Nienawiści nie wolno zwalczać tym samym! Będziesz tego żałował do końca życia.
  Złapałam go za ramię i powoli odsunęłam go od Pansy. Głęboko westchnął i się do mnie przytulił. Pozwoliłam jej odejść. Wiem, ze może się to wydawać dziwne ale każdy popełnia błędy. Ona już nigdy nie odzyska zaufania Draco. To dla niej największa kara. Wystarczyła tylko jedna chwila, a Pansy zniknęła.
- To twój ojciec? - wskazałam na obraz wiszący na ścianie przedstawiający trzynastoletniego Draco wraz z niezwykle przystojnym mężczyzną, który budził we mnie jednocześnie strach jak i odrazę.
- Tak, to on. - odparł. - Granger, ja nie wiedziałem...
- Przecież wiem.  Ty mnie uratowałeś.
   Delikatnie głaskałam go po włosach i próbowałam dodać mu jakoś otuchy. Lucjusz Malfoy. Jego imię i nazwisko nic mi nie mówiło. Na smutek najlepsze było wspólne gotowanie. Przeczytałam to w jakimś kolorowym magazynie dla pań. Znacznie się od niego odsunęłam.
- Gdzie jest kuchnia?
- A po co ci moja kuchnia? - zapytał podejrzliwie.
- Zrobimy coś jedzenia. Jestem głodna, a poza tym obydwoje potrzebujemy odskoczni o tych wszystkich problemów. - zaproponowałam.
- Nie umiem gotować...
- Ja w sumie nie wiem.  Nie pamiętam. Chyba czas się w końcu dowiedzieć.
  Okazało się ze potrafię gotować. Jestem w tym nawet całkiem niezła. Nie dotykaliśmy się, nie całowaliśmy, po prostu rozmawialiśmy. To było bardzo oczyszczające. Mogłam przez chwile zapomnieć o chorobie i  o przyszłości która miała dla nas nigdy nie nastać. Wiem, ze spędzając czas z Draco skazuje się na coraz większe cierpienie ale nic nie mogłam na to poradzić. Trudne chwile zbliżają do siebie ludzi. Im bardziej go kocham tym ciężej będzie mi się z nim rozstać. Tak, kocham go. I to chyba bardziej niż powinnam. Tak bardzo będę za nim tęsknić.

''(...) często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić – nieraz na zawsze. '' - Marek Hłasko

*** 
Ta część rozwiązuj wiele spraw. Ogólnie ten rozdział zmieniałam kilka razy, 
Ciągle coś mi sie nie podobało. I wciąż coś mi nie gra ale to normalne. Nie wierzę, że to już część ósma. Tak niewiele zostało. Mam wenę, co mnie cieszy, dlatego piszę jak szalona. Więcej slow i uczuć, pozostawiam na epilog. Może być rożnie. Dziękuję za komentarze.
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błedy. 

Mia





17 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy rozdział! Zupelnie nie spodziewałam się, że Pansy będzie odpowiedzialna za jej amnezje... Draconowi na niej zależy, ale choroba może mu ją odebrać ;/. Szkoda, że już kończysz tą historie.
    Ile jeszcze rozdziałów zostało? :)
    Życzę weny!
    Amy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! ;D , jeszcze dwa rozdziały i epilog, już mi trochę smutno

      Usuń
  2. Co za wredna s.. małpa ..!
    Tego bym się nie spodziewała ;c
    Mam tylko jedno pytanie ( dziś króciutko ) ;
    Dlaczego Lucjusz kazał jej to zrobić..?

    Przepraszam za długość, nie mam czasu, weny i humoru do komentowania ale mimo wszystko chcę Ci pokazać, że czytam bloga i wyczekuje kolejnych rozdziałów.
    Taki tam jeden jeden komentarz więcej ;3
    Czekam na następny rozdział ^^
    http://dramione-miaa.blogspot.com/
    '''Miaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta kwestia będzie rozwiązana, Draco tego tak nie zostawi, nic nie zrobi złego żadnej krzywdy, dziękuję za komentarz, każdy jest na wagę złota ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się to opowiadanie, jest bardzo oryginalne a po przeczytaniu naprawdę wielu historii dramione jest to rzadkością :p Nie spodziewałam się że to Pansy, ale że to Lucjusz był pomysłodawcą tego zamachu, to jest bardzo w jego stylu. Co do choroby Hermiony, mam nadzieję że historia zakończy się dobrze i znajdzie się sposób na wyleczenie naszej kochanej panny Granger. Bardzo ale to bardzo nie lubię smutnych, nieszczęśliwych zakończeń, dlatego bardzo chcę, wręcz potrzebuję aby Twoja historia zakończyła się happy endem. W prawdziwym życiu ludzi ciągle spotyka wiele nieszczęść, wypadków dlatego uwarzam, że chociaż w świecie literatury bohaterom powinno układać się jak najlepiej (zwłaszcza takiej Hermionie i Draco ;) ) czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i życzę duuuuuużo weny :D całuski

    Olix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie wiem czy oryginalne, na pewno jest bardziej emocjonalne od poprzednich, cóż nie mogę nic zdradzić, mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie jak coś ;D

      Usuń
  5. Rozdział przeczytałam od razu, ale nie wiem, dlaczego zapomniałam skomentować. No ale zaraz się to nadrobi.
    Rozdział jest mega, choć bardzo boję się o Hermionę Ja nie wiem, co zrobię jak ona umrze... No i oczywiście w końcu rozwiązała się sprawa jej wypadku. Akurat Pansy i Lucjusz bym o to nie podejrzewała, choć ten drugi zawsze mieszał. Mam tylko nadzieje, że oboje tego pożałują :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, będzie emocjonalnie, to mogę zapewnić. Też przeczytałam nowość u Ciebie, podoba mi się, zresztą już pisałam, i jeszcze raz dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  6. Wspaniały :) Ten rozdział taki awjnvbszifjzhvb <3 Szkoda mi Pansy. Pomimo, że zawsze była wredna, to ja ją lubiłam (moja logika -,- ). Co do Miony... Dobrze, że ona umiera. ( tak, wiem jestem bezduszną suką ! Pansy mi szkoda, a biedna Miona ma umierać bez dawnych wspomnień ) Nie przepadam za happyend'ami (sama to bym chciała, ale w blogach to nie za bardzo. To chyba przez to, że jestem na granicy zerwania z chłopakiem. I do tego są dzisiaj Walentynki! [Po co ja to piszę? Jaki to ma związek? Kogo obchodzą moje sercowe problemy? Nie ma to jak się pochwalić w internecie.] ) Są takie jakieś kiczowate. (Nie zawsze, ale zazwyczaj) Mam nadzieję, że Mionka nie pojedzie do tej kliniki. No bo jak wyjedzie to jej przyjaciele i Draco mogą zacząć coś podejrzewać i odkryją co się święci, i wszystko się zepsuje. I zamiast tęczy i cukierków, aż do samej śmierci będą smutne miny i łzy w oczach. Tak więc... Niech umiera w spokoju ( Salazarze, jak to zabrzmiało! Wróć! Niech żyje w spokoju ) Super, że zakończyłaś rozdział gotowaniem. To taki ciekawy pomysł. Nie, że się cumciają, i psytulają tylko robią coś innego ( czy tylko mi się to skojarzyło, z czymś innym? [znaczy nie Twój rozdział, tylko mój komentarz]), interesującego. Tia, to może ja już skończę (brawo, jedyna inteligentna decyzja! [jak mam skończyć, to najlepiej ze sobą :) ]) zanim więcej bzdur nagadam?
    Tak więc rozdział przecudowny, aż słów brakuje. Z niecierpliwością czekam co dalej.

    Ściskam
    Vanila Malfoy

    P.S.
    Wcześniej komentowałam, ale jako anonim :)

    P.P.S.
    Salazar się w grobie przewraca, widząc jakie głupoty wypisuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, nie przejmuj się, faceci są i ich nie ma ale Dramione trwa wiecznie <3 Dziękuję za tak długi komentarz, i za opinię. To mnie motywuje do dalszego pisania.

      Usuń
  7. Rozdział jest naprawdę dobry i jest nawet w miarę długi. Widać, że wena Ci sprzyja. :)
    Sprawa napadu została w końcu rozstrzygnięta... W sumie nie spodziewałam się, że może mieć coś z tym wspólnego Pansy, która działała na zlecenie samego Lucjusza. Nieźle mnie zaskoczyłaś.
    Szkoda mi Hermiony, jeju... Zostało jej tak mało czasu. Mam nadzieję, że coś między nią a Draco jeszcze zaiskrzy. Jestem ciekawa jak zareaguje Malfoy, kiedy dowie się, że Hermiona umiera. Zresztą, nie tylko jestem ciekawa jego reakcji, ale także Ginny i Blaise'a.
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż jeszcze trochę zaskakuję, nic nie mogę powiedzieć a język tak mnie świerzbi... haha Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  8. Przeczytalam wszystko.
    To opowiadanie jest piekne...
    Hermiona jest taka optymistka, widzi zawsze jasna strone... kiedy przeczytalam ze ma guza i umiera... wpadlam w depresje T.T
    Ale jestem pewna ze magia znajdzie wyjscie z tej sytuacji... znaczy w Mungu pewnie cos poradza. W koncu to magia ;)
    Draco- jest tu piekna postacia, ale smutna. Podziwiam jego determinacje i mam nadzieje ze teraz sie ulozy pomiedzy nim a Miona ;)
    Nigdy nie lubialam Pensy- zimna suka. (Wybacz slownictwo xd)
    Musisz mi Herme wyleczyc bo inaczej zabije sie. Tak moja droga dobrze zrozumialas groze ci proba samobojcza xd
    Czekam niecierpliwie na nexta
    ~A xx
    Magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com
    Historia-z-sherlockiem-holmsem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem też nie lubię Pansy, stąd taka jej postać, haha, cóż, to opowiadanie jest inne niż wszystkie co pisałam więc może być różnie :) Dziękuję za rozdział to mnie motywuje :)

      Usuń
  9. Świetny blog. Trafiłam na niego wczoraj, przeczytałam wszystko i dotarłam tu. Bardzo ciekawy pomysł na Dramione tak wgl. :D Nie lubię Pansy i Rona, kocham Mionkę w takim wydaniu. Przepraszam za Anonima, ale nie mogłam się zalogować. Chcę powiedzieć, że mnie znasz :D to ja, ta od 31 grudnia 1926r. późny wieczór ;) pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, i ciesze się, że Ci się podoba. Wpadaj częściej, zapraszam :D

      Usuń
  10. Ładnie :) bardzo mi się podoba. Kiedy następny rozdział? Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń