Nigdy nie byłem typem mężczyzny, który lubi wiązać się w związki czy inne tkliwe historie. Zazwyczaj miewałem kobiety tylko dla zaspokajania swoich przyjemności seksualnych. Nie każda to potrafi, a ja potrzebuję kobiety idealnej. Bywam draniem, ale to tylko z wyboru. W Hogwarcie miałem wiele kobiet, które same przychodziły do mojej sypialni i chciały być traktowane jak przedmioty, jak kolejne moje zdobycze. Jako śmierciożerca czułem się jak król, pan i władca. Mogłem mieć każdą. No oprócz jednej ale ona się dla mnie nie liczyła. Przynajmniej wtedy. Byłem zapatrzony w swojego ojca i nie rozumiałem co to znaczy miłość. Ona wiedziała i tego jej zazdrościłem. Nikt nigdy mnie kochał. Nawet moja matka uważała, że trochę dyscypliny nigdy mi nie zaszkodzi. Myliła się. Ale w pewnym sensie miała rację. Teraz to lubię. Na swój popieprzony chory sposób. Nigdy nie sądziłem, że osiągnę tak wiele. Najmłodszy dyrektor najlepszej szkoły magii i czarodziejstwa na świecie.To jest coś. Swego czasu nigdy tak o Hogwarcie nie myślałem. Raczej gardziłem wszystkim co się z nią wiązało. Teraz szanuję to miejsce bo wiele mu zawdzięczaj. Trzydziestolatek, który osiągnął wszystko, miał wiele tajemnic ale nikt nigdy nie potrafił go tak naprawdę poznać. To zdecydowanie ja. Nikt nie zna mnie z tej innej mrocznej strony. Każdy nosi maskę. Każdy przed czymś ucieka.
Wicedyrektorką Hogwartu została moja dawna, urocza koleżanka ze szkolnych lat Hermiona Granger. Jest dobra w tym co robi ale choć objęliśmy swoje nowe stanowiska zaledwie dwa tygodnie temu i ani razu się do mnie jeszcze nie odezwała. Seksowna pani profesor zawsze unikała rozmów ze mną. Jakby przede mną uciekała. W sumie nie dziwię się.
- Granger, poczekaj! - zawołałem.
Nie chciałem się z nią kłócić. To były dawne czasy. Traktowałem ją w bardzo okrutny sposób ale to już przeszłość. Miałem nadzieję, że ona to rozumie. Chciałem z nią współpracować.
- Tak, proszę pana? - odwróciła się i lekko przymrużyła oczy.
Nie chciała ze mną rozmawiać. To było po niej widać. Dokładnie się jej przyjrzałem. Miała piękne usta, idealne do...
- Pracujemy razem. - powiedziałem.
- Jakbym nie wiedziała. - westchnęła.
Delikatnie zagryzłem wargę. Nie chciałam się niepotrzebnie złościć ale przy niej nie potrafiłem inaczej.
- Nie chcę się kłócić. - oznajmiłem. - Nie lubimy się ale nie możemy wciąż się unikać. Musimy zacząć razem współpracować.
- Nie chcę nic z tobą robić. - wyszeptała. - Nienawidzę cię.
- Doprawdy? A wiesz, że jeśli chce się kogoś tak naprawdę znienawidzić to najpierw trzeba go bardzo mocno kochać?
Nieznacznie się do niej przybliżyłem.
- Nie wiesz co to miłość, Malfoy. - wycedziła.
- Nie wiem. - przyznałem. - Mam nadzieję, że zmienisz swój stosunek do mnie albo...
- Albo co? Zabijesz mnie?
- Gorzej. - powiedziałem zimno.
Przez jedną krótką chwilę zacząłem myśleć o tym wszystkim co może ją spotkać. Byłem złym człowiekiem. Miałem wysokie wymagania wobec kobiet. Musiały robić to co im kazałem. Lubiłem je krzywdzić. Seks to mój sposób na zapomnienie. Inaczej nie potrafiłem okazywać swoich uczuć. Jeśli to można nazwać uczuciami. Wróciłem do swojego gabinetu i wyciągnąłem z szuflady zdjęcia pięciu nagich kobiet. To były moje ofiary. Nie zabiłem ich jeśli o to chodzi. One tego chciały. One wszystkie tego chciały. Ciekawe czy panna Hermiona Granger zgodziłaby się na mały seksualny eksperyment. Ona i te jej zasady. Mogłoby choć przez chwilę się wyluzować, a każdy by był szczęśliwy. Nagle usłyszałem delikatne pukanie do drzwi.
W drzwiach pojawiła się kobieta o której w ostatnich dniach tak wiele myślałem.
- Chciałam przeprosić. - powiedziała szybko. - Wiem, że nie masz uczuć ale to co powiedziałam to było podłe. Przepraszam, Malfoy.
- Już o tym dawno zapomniałem Granger.
To nie była do końca prawda. No ale cieszyłem się, że przyszła przynajmniej miała odwagę przeprosić. Niektórzy, tacy jak ja nigdy nie będą tego potrafili.
- Masz rację. Powinniśmy zacząć od początku. - odparła szatynka. - Hermiona Granger, miło mi cię poznać.
Podała mi rękę. Delikatnie ją uścisnąłem i poczułem narastające napięcie między nami. Pożądanie. Nie mogłem jej tak po prostu wypuścić. Przyciągnąłem ją do siebie bliżej.
- Draco Malfoy. - powiedziałem. - Masz ochotę na kolację w moim towarzystwie?
- Nie.
- Za wcześnie? - zapytałem.
- Zdecydowanie. - odparła ale i tak czułem, że tego chciała.
Napięcie narastało, a ja nie mogłem się powstrzymać aby nie wgryźć jej się w tej jej seksowne usta. W końcu zawsze robiłem to czego chciałem więc dlaczego nie teraz? Pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją delikatnie w czoło, a następnie ucałowałem jej ślicznie zarumienione policzki.
- Co to jest? - zapytała przerażona wskazując na zdjęcia leżące na biurku.
Nie schowałem ich. Tak ona na mnie tak działała, że zapomniałem. Musiałem jej to jakoś wytłumaczyć tylko jak takie coś da się wytłumaczyć?
- Kim ty jesteś?! - wykrzyknęła.
Wyrwała się z moich objęć i szybko wybiegła z mojego gabinetu. Zostałem sam. Znowu. Ona tego nie zrozumie. Nikt nie potrafi mnie zrozumieć. Byłem torturowany jako dziecko przez ojca i teraz sam lubię torturować kobiety tylko i wyłącznie w czasie czynności seksualnych. Zdjęcia są po aby uwiecznić moje zdobycze i trofea. Zazwyczaj gdy zdobywam to co chcę to znikam. Nikogo do niczego nie zmuszam. One same się na to zgadzają. Taki jest mój styl życia ale panna Granger mogła zdefiniować to zupełnie inaczej. Może i było to lekko nienormalne ale przecież każdy ma prawo żyć jak chce.
Wieczorem postanowiłem odwiedzić panną Granger w jej dormitorium. Wszedłem bez pukania. Rozejrzałem się wokół. Hermiona spała. Z tego co można było zauważyć to miała naprawdę bardzo zły sen. Przewracała się z boku na bok i coś mamrotała pod nosem.
- Zostaw mnie, zostaw! - wykrzykiwała.
- Granger, uspokój się. - szeptałem jej do ucha.
Delikatnie muskałem ustami jej szyje, a następnie przytuliłem do siebie. Cały czas dygotała.
- Puszczaj. - syknęła.
Obudziła się. Patrzyła na mnie z odrazą choć w jej oczach można było dostrzec strach, które jej przez te wszystkie lata nie opuszczał.
- Co tu robisz? - zapytała. - Mnie też chcesz związać i zmasakrować tak jak te wszystkie swoje dziewczyny?
- Daj sobie wytłumaczyć. - zacząłem cicho. - Tortury cielesne jak i tortury poprzez magiczne zaklęcia w czasie seksu nie są niczym złym. Poza tym każda z tych kobiet się na to wcześniej zgodziła.
- A te zdjęcia? - pytała.
- Te zdjęcia traktuję jako trofea. Potrzebuję tego, Granger. Nic więcej nie musisz wiedzieć. - odparłem.
- I to ci wystarcza, to daje ci przyjemność?
- Tak.
Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
- A co z uczuciami? Z miłością? - wypytywała.
- Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. - wyznałem.
Była śliczną dziewczyną. Teraz gdy przyjrzałem jej się bliska chciałem ją poznać bardziej dogłębnie. Duże orzechowe oczy wciąż się we mnie wpatrywały ale tym razem ze smutkiem.
- Musisz już iść Malfoy.
- Granger, ja...
- Nikomu nie powiem. Idź już. Dobranoc.
***
Od momentu rozmowy z Granger przestałem szukać kolejnej zdobyczy. Po prostu inne kobiety przestały mnie pociągać. Rzadko rozmawiałem z Hermioną ale czasem gdy miałem okazję ją dotknąć czułem delikatny prąd przechodzący miedzy nami. Jednak nie mogłem w tej sprawie nic zrobić. Ona była taka czysta, nieskalana, a w dodatku miała w sobie duże pokłady dobroci dla innych. Poza tym dobrze znała moje preferencje seksualne. Nigdy by się na to nie zgodziła. Dla żadnej kobiety nie jest to miłe być jedną z wielu. Wyrządziłem jej wiele zła. Zasługiwała na więcej. A ja nie potrafiłem jej tego dać.
Tym razem jednak to los wtrącił swoje trzy grosze i Minister Magii Harry Potter (tak ten sam) wysłał mnie i Hermioną Granger na wspólną delegację do Durmstrangu, kolejnej Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Mieliśmy tam spędzić trzy dni. Byliśmy gośćmi honorowymi. W czasie podróży nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. W pewnym momencie panna Granger delikatnie złapała mnie za rękę i mocno ją ścisnęła. To mogło znaczyć wszystko. Nawet gdy wysiadaliśmy z powozu to wciąż trzymała mnie za rękę. Przywitał nas Wiktor Krum. Wielka gwiazda quidditcha i były chłopak mojej uroczej towarzyszki.
- Witaj Krum. - powiedziała Hermiona.
Wiktor od razu zauważył nasze splecione dłonie i spojrzał na nas z zdziwieniem. Już miałem mu to wytłumaczyć gdy nagle odezwała się panna Granger.
- Draco to mój chłopak. - powiedziała. - Od niedawna się spotykamy.
Słucham?!
- Cóż, gratulacje. - powiedział sucho Krum i zaprowadził nas do naszych komnat.
- Co ty wyprawiasz, Granger? - pytałem rozbawiony.
- Później, kochanie. Później ci wszystko wytłumaczę. - odpowiedziała swoimi piskliwym głosem, a ja wciąż walczyłem z tym aby nie rozpłakać się ze śmiechu.
Gdy dotarliśmy do swojej komnaty, a Krum ulotnił się abyśmy się mogli spokojnie się rozpakować znacząco spojrzałem na seksowną panią profesor.
- Skoro już jesteśmy parą to może by tak...? - wskazałem sugestywnie na dwuosobowe łóżko.
- Ty tylko o jednym. Nie dziwię się, że jesteś od tego uzależniony.
- Nie znam osoby, która tego by nie lubiła. - wyszeptałam wprost do jej ucha.
Zadrżała.
- Ja i Krum to od dawna skończona historia ale on wciąż tego nie rozumie. Pisze romantyczne listy i nie daje mi spokoju. Uznałam, że jak zobaczy nas razem to odpuści. W końcu jesteś Draco Malfoy, najseksowniejszy kawaler w mieście. - wyjaśniła lekko się rumieniąc.
-Uważasz, że jestem seksowny? To może jednak ty i ja, to łożko...?
- Ty masz dziwne preferencje seksualne, Draco. Nie będę potrafiła im sprostać. Poza tym ja chcę się w końcu zakochać! Pragnę miłości!
Te dwa ostatnie słowa wykrzyknęła w złości. W jej oczach pojawiły się łzy.
- A ja pragnę ciebie. - powiedziałem cicho.
Nie mogłem już dłużej czekać. Jej usta kusiły mnie od samego początku naszej znajomości. Podszedłem do niej bliżej i ją pocałowałem. Całowaliśmy się tak jakby miał dla nas skończyć się świat. Z każda chwilą coraz bardziej pogłębiałem pocałunki, a ona je odwzajemniała. Czułem, że jeszcze chwila, a przestanę się kontrolować. Jeszcze nigdy tak bardzo nikogo nie pragnąłem. To było silniejsze ode mnie. Z chęcią zdarł bym z niej te ubrania i kochał się z nią tu i teraz.
- Draco, nie. - odparła Granger.
- Dlaczego, przecież tego chcesz? - zapytałem wskazując na jej nabrzmiałe sutki widoczne przez koszulkę.
- Tak, to prawda. Ale nie mogę. - powiedziała szatynka. - Z każdym dniem zakochuję się w tobie jeszcze bardziej. Nie chcę cię pokochać bo wiem czym by się to skończyło. Złamanym sercem.
- Zakochujesz się we mnie? - zapytałem zszokowany. - Nie możesz... Mnie nie można kochać.
- Pragnę twojej miłości ale wiem, że ty oczekujesz ode czegoś czego nie mogę ci dać. Masz bardzo smutną duszę. Najpierw musisz siebie wyleczyć.
Hermiona zakochuje się we mnie. Nigdy nikt czegoś podobnego do mnie nie czuł. Jej usta były dla mnie lekarstwem na wszelkie zło tego świata. Niestety miała rację. Miałem problem sam ze sobą. Nie akceptowałem samego siebie. Kiedyś, a właściwie wciąż czułem wyrzuty sumienia wobec tych, których skrzywdziłem najdotkliwiej.
- Też miewam koszmary. - odezwałem się cicho.
Słuchała mnie uważnie.
- Mój ojciec często mnie bił, torturował i wyżywał się na mnie. Wciąż powtarzał mi, że nie zasługuję na to aby być jego synem. To raniło. Z czasem stałem się taki jak on. Resztę już znasz. Dobrze wiesz jak bardzo cię skrzywdziłem. Stąd te moje problemy z kobietami i chęć ciągłego zdobywania. No ale gdy jestem z tobą coś we mnie pęka. - wyjaśniłem.
- Och, Draco. - westchnęła. - Przyjaźń?
- A będę mógł od czasu do czasu pocałować cię na dobranoc?
- Możemy ponegocjować?
- Granger!
Rok później...
- Czasem nie potrafię uwierzyć w swoje szczęście profesorze. - powiedziałem do obrazu wiszącego w moim gabinecie.
Tak, do obrazu. Albus Dumbledore spoglądał na mnie z nieodgadnioną miną.
- Dlaczego, Draco? - zapytał profesor lekko się do mnie uśmiechając.
- Hermiona Granger jeśli dobrze pójdzie za dobre cztery godziny zostanie moją żoną. Jeszcze rok temu gdyby ktoś mi to powiedział to bym go wyśmiał.
- Zwłaszcza ty zasługujesz na szczęście. W końcu zdobyłeś swoje najważniejsze trofeum synu.
- Kocham ją. - wyznałem. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego powiem.
Staruszek uśmiechnął się pogodnie, a mi zrobiło się naprawdę głupio. Kiedyś planowałem jego śmierć. To było podłe z mojej strony.
- Dziękuję staruszku. - odparłem. - Za to pomogłeś mi zrozumieć co tak naprawdę w życiu jest ważne. Nigdy nie będę normalny ale przynajmniej jestem w stanie kogoś darzyć uczuciem a to nie lada wyczyn w rodzinie Malfoy.
Carlos Ruiz Zafón
– Cień wiatru
- Też miewam koszmary. - odezwałem się cicho.
Słuchała mnie uważnie.
- Mój ojciec często mnie bił, torturował i wyżywał się na mnie. Wciąż powtarzał mi, że nie zasługuję na to aby być jego synem. To raniło. Z czasem stałem się taki jak on. Resztę już znasz. Dobrze wiesz jak bardzo cię skrzywdziłem. Stąd te moje problemy z kobietami i chęć ciągłego zdobywania. No ale gdy jestem z tobą coś we mnie pęka. - wyjaśniłem.
- Och, Draco. - westchnęła. - Przyjaźń?
- A będę mógł od czasu do czasu pocałować cię na dobranoc?
- Możemy ponegocjować?
- Granger!
Rok później...
- Czasem nie potrafię uwierzyć w swoje szczęście profesorze. - powiedziałem do obrazu wiszącego w moim gabinecie.
Tak, do obrazu. Albus Dumbledore spoglądał na mnie z nieodgadnioną miną.
- Dlaczego, Draco? - zapytał profesor lekko się do mnie uśmiechając.
- Hermiona Granger jeśli dobrze pójdzie za dobre cztery godziny zostanie moją żoną. Jeszcze rok temu gdyby ktoś mi to powiedział to bym go wyśmiał.
- Zwłaszcza ty zasługujesz na szczęście. W końcu zdobyłeś swoje najważniejsze trofeum synu.
- Kocham ją. - wyznałem. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego powiem.
Staruszek uśmiechnął się pogodnie, a mi zrobiło się naprawdę głupio. Kiedyś planowałem jego śmierć. To było podłe z mojej strony.
- Dziękuję staruszku. - odparłem. - Za to pomogłeś mi zrozumieć co tak naprawdę w życiu jest ważne. Nigdy nie będę normalny ale przynajmniej jestem w stanie kogoś darzyć uczuciem a to nie lada wyczyn w rodzinie Malfoy.
Trochę się boję. Ślub z taką kobietą jak Hermioną jest dla mnie wyzwaniem. Ona jest wyzwaniem. Wciąż mam problemy ale ona stara mi się pomagać. Wie czego od niej oczekuje. Nie kochaliśmy się jeszcze. Postanowiliśmy poczekać do nocy poślubnej. Jestem mocno popieprzony i nigdy to się nie zmieni ale jestem tez zakochany i to najlepsze co mi się w życiu zdarzyło.
***
Hej! Zaskoczeni? Ja ogólnie też haha, miniaturka jest trochę, nie spodziewałam się, że ją dodam, ale jak już ją napisałam to czemu nie. Narratorem jest Draco i dlatego mogło to wyjść średnio. Jako mężczyzna średnio się czuję ale to zawsze jakieś wyzwanie dla mnie. Chciałam zainspirować sie 50 twarzy Grey bo ostatnio oglądałam ale napisałam oczywiście zupełnie coś innego, oceniajcie. Rozdział pojawi się, mam nadzieję w tym tygodniu. Nawet nie zaczęłam, ale ostatnio mam wenę. Niech trzyma się mnie jak najdłużej :D
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy
Mia
Chyba nie przyzwyczaje się do tego że ktoś w dramione inspiruje się greyem . ta mieszanka jest dla mnie nie realna abstrakcyjna.
OdpowiedzUsuńTaka moja wyobraźnia haha ;D Dziękuję, za komentarz.
Usuńsłabe słabe i zalatuje greyem kopiuj wklej
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się do końca, nie ma uległej ani nic tych rzeczy, ale dziękuję za komentarz, cenię każdą opinię ;)
UsuńPrzerobić Greya na Dramione jest ciężko, choć można by to nagiąć. Jak dla mnie bardziej tu wyszła inspiracja innym bohaterem książkowym, choć nie wiem, czy o nim słyszałaś - Gideon Cross?
OdpowiedzUsuńMiniaturka sama w sobie poprawna, ale nie ma tego czegoś. Nie czyta się jej z zapartym tchem, moim zdaniem.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, bo nie to było moim zamiarem.
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
Dawno Cię u mnie nie było heh, słyszałam o 'Dotyku Crossa" ale strasznie mnie zniechęciła i chyba nigdy nie przeczytam, jakoś przemóc się nie mogę. Dziękuję za komentarz, każda opinia jest jak najbardziej cenna ;)
UsuńInspiracje Greyem widać od razu. Szkoda ,że może nie rozwinełaś bardziej wątku miłości Draco i Hermiony.
OdpowiedzUsuńDziękuję, za komentarz ;)
UsuńJak dla mnie super:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dramione True Love ♥
Dziękuję za komentarz, miło mi ;)
UsuńInspiracja Greyem. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim... Mimo to jak na pierwszą taką miniaturkę, którą czytałam nie była zła. Mogłaś troszkę dopracować fabułę, rozwinąć wątki i sprawdzić czy to jest to, o co ci chodziło.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Cię nie uraziłam :)
Pozdrawiam,
Laura :)
Nawet nawet :) jak dla mnie nie bardzo czuć tu Grey'a, ale może to i dobrze...? :) szkoda, że taka krótka ta miniaturka, brzeboleję :) czekam nn i życzę Ci duuużo weny i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńRepello Mugoletum ;*
Omg. .. napisałam " brzeboleję ". Masakra, chciałam napisać "przeboleję " ;)
UsuńRepello Mugoletum ;*
Miniaturka jest naprawdę ciekawa! :) Nie spotkałam się nigdy z taką historią i naprawdę ciekawie ją napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy to, że Hermiona go nie odepchnęła, tylko mu pomogła. W każdej chwili mogła wszystkim powiedzieć o jego sekrecie i Draco nie miałby łatwego życia :)
Pozdrawiam!
Amy :)
Kocham Greya, więc nie ma opcji, żeby nie ubóstwiała tej miniaturki. Poza tym tekst i tak sam w sobie jest super. Draco taki mroczny i skrzywdzony, a Hermiona jako jego kompletne przeciwieństwo. Całość wyszła mega i oby więcej takich perełek :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
A ją ci powiem, że miniaturka wyszła świetnie. Sama inspiruje się greyem (mój nowy projekt będzie być może widoczny wkrótce) więc trochę się dziwnie czuje że mnie ktoś wyprzedZił :D
OdpowiedzUsuńCzęść 8 i XIV ??? o co come on?
OdpowiedzUsuńMiniaturka to taki przerywnik w opowiadaniu w ogóle się z nim nie łączy kolejne części są na kolejnych stronach ;)
Usuń