środa, 25 lutego 2015

Część dziesiąta

 Czułam się jakoś lepiej. Nie wiem czy to przez wzgląd na spokój panujący w klinice czy po prostu chemioterapia pozytywnie na mnie zadziałała. Wraz z Annie spacerowałam i cieszyłam się życiem. Tym co mi zostało. Jednak czegoś mnie brakowało. No albo kogoś. Moja mała przyjaciółka obiecywała, że już nie czyta w moich myślach ale dobrze wiedziałam, że kłamie. Obydwie nosiłyśmy na głowie wymyślne chusty które miały nam dodać animuszu. Nawzajem się malowałyśmy i rozmawiałyśmy o tym co chciałybyśmy jeszcze zrobić. 
- An, masz rację. Powinnam wrócić. - powiedziałam cicho.
- No w końcu mówisz z sensem, Hermiono! Szkoda tylko, że uświadomienie sobie tego zajęło ci miesiąc. Zmarnowałaś mnóstwo czasu. - odparła Annie.
- Ale mam warunek, Annie. Chciałabym abyś wybrała się tam razem ze mną. - odparłam. - Co ty na to?
- Naprawdę?!
- Tak, tylko nie wiem co na to doktor Evans. Mam nadzieję, że nam na to pozwoli. Zgadzasz się?
- Tak, tak, tak! - wykrzykiwała i zaczęła skakać po swoim łóżku, no a ja wraz z nią.
  Chciałam jej sprawić przyjemność. Z dnia na dzień czuła się coraz lepiej. Hogwart jest jej pisany. Gdy trochę podrośnie będzie mogła tam zamieszkać i poznać zupełnie nowy świat. Była wyjątkowa a przecież o to w tym wszystkim chodzi. Miałam też nadzieję, że tam pozna swoją nową rodzinę, która pokocha ją taką jaka jest. Spodziewam się, że moi przyjaciele nie będą chcieli ze mną rozmawiać, a być może Draco zakochał się w kimś innym. I tego mu życzę. Miłość to lekarstwo na każde zło tego świata. Po utracie pamięci wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie pamiętam jaka byłam przedtem ale chyba to nawet lepiej. Dostałam drugą szansę od losu i muszę w pełni ją wykorzystać. Czas zamknąć pewne sprawy z przeszłości i cieszyć się życiem. Annie to mój anioł. Zapewne Bóg maczał w tym palce. Inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.
  Doktor Evans zareagował bardzo emocjonalnie. Do ostatniej chwili nie zgadzał się na nasz wspólny wyjazd. Ja sama decydowałam o sobie. Dobrze wiedziałam, że nie było dla mnie żadnego ratunku. Annie była w gorszej sytuacji. Nie była pełnoletnia i tak naprawdę nie miała żadnego prawa głosu. Wstawiłam się za nią. Obiecałam, że wróci i dokończy terapię. Po pobycie w Hogwarcie będzie całkiem zdrowa. Nawet nie wiedziałam skąd ta pewność. Po prostu wiedziałam. Musiał się zgodzić. My byłyśmy we dwie, a on tylko sam jeden. Podziękowałam mu za wszystko i zapewniłam, że ja już tu raczej nie wrócę. Annie cały czas się do mnie uśmiechała. Przyznała, że to będzie jej pierwszy lot samolotem. Jej wyjątkowość wyczuwało się na na kilometr. Byłam pewna, że Draco ją pokocha. Tylko czy mnie jeszcze będzie kochał? Zmieniłam się nie do poznania. Straciłam wszystkie włosy, schudłam i znacznie dojrzałam. Byłam lekko umalowana ale i tak miałam wrażenie, że wszyscy się na nas patrzą. Pewnie domyślali się z jaką chorobą było nam się zmierzyć. Miałam ochotę im powiedzieć aby przestali się gapić i w końcu zaczęli żyć bo nie wiadomo co może ich spotkać w przyszłości. Można mieć jeszcze mniej czasu niż ja. Pokochałam Londyn od pierwszej chwili kiedy tylko go ujrzałam. Annie poczuła to samo. Widziałam w jej oczach radosne iskierki, które sprawiały, że i ja stawałam się szczęśliwsza. Byłam pewna, że dokładnie wie o czym myślę i co czuję.
- Jak dostaniemy się do Hogwartu? - zapytała Annie.
- Teleportujemy się. - wyjaśniłam. - Niestety nie wolno teleportować się do środka dlatego czeka nas jeszcze krótki spacer.
- Teleportujemy? - zapytała zdziwiona. - Co to znaczy?
- Nie pytaj, po prostu mi zaufaj. - powiedziałam.
  Trochę czułam się niepewnie. Kilka razy ćwiczyłam z Blaisem ćwiczyłam teleportację ale to było co innego. On był moim nauczycielem a ja jego uczennicą. Gdy coś mi nie wychodziło on był blisko mnie i spokojnie tłumaczył. Teraz byłam zdana tylko na siebie. Przyciągnęłam Annie mocno do siebie. Skupiłam się. Świat zawirował. Nie chciałam przestraszyć tej małej istotki ale pierwsza teleportacja zawsze bywa bolesna. Tylko, że to ona mnie zadziwiła. Myślę, że rzadko rodzą się tacy wyjątkowi ludzie jak ona. Cały czas się uśmiechała. Nie narzekała. Gdy zorientowałam się, że jesteśmy na miejscu mocniej złapałam ją za rękę.
- Tutaj jest przepięknie. - odparła. - O wiele lepiej niż w twoich myślach.
 Weszłyśmy do zamku, a Annie zaczęła się rozglądać. Ruchome obrazy witały się ze mną i bacznie przyglądały dziewczynce. Wyglądała na przejętą.
- Czuję się tak jakbym tu kiedyś była. - odezwała się. - Takie deja vu.
 Nie wiedziałam co teraz miałam ze sobą zrobić. Miesiąc to bardzo długo w kalendarzu Draco Malfoy'a. Pierwsze co to zapukałam do gabinetu profesor McGonnagall.  Chciałam się przywitać.
- Dzień dobry. - odparłam.
  Bacznie mi się przyjrzała ale widziałam, że się uśmiecha. Dopiero gdy zauważyła Annie zdałam sobie sprawę, że jej obecność może być problemem.
- Dzień dobry. Mam na imię Annie. - powiedziała dziewczynka. - Chcę być czarodziejką. Niestety jeszcze jestem za mała.
- Annie jest wyjątkowa. - powiedziałam. - Umie czyta w myślach. O Hogwarcie wie już w zasadzie wszystko.
- Fascynujące. - oznajmiła w końcu Minerwa o nerwowo poprawiła swoje okulary. - Annie, witaj w Hogwarcie.
- Pani profesor, jeśli chodzi o moje listy to mogłaby je pani mi zwrócić? Chciałabym je jeszcze trochę podrasować.
- Oczywiście. Miałam nadzieje ze wrócisz. - odparła kobieta.
 Kolejnym przystankiem i tak naprawdę osobą, którą chcieliśmy odwiedzić był Blaise. Oczywiście wolny czas spędzał w bibliotece. Miałam wrażenie, że jakby się trochę postarzał.
- Hej, Blaise. - odparłam.
  Gwałtownie się odwrócił i książka z ogromnym hukiem wypadła mu z rąk.
- Granger! - wykrzyknął.
  I to w bibliotece. No a w bibliotece nie wolno krzyczeć bo pani Prince zawsze dostaje z tego powody szału. Zostaliśmy wyproszeni.
- Co ty sobie wyobrażasz dziewczyno?! - wykrzykiwał wniebogłosy.
  Urwał w połowie bo zauważył kolorową chustę na mojej głowie no i Annie.
- Cześć. - przywitał się z dziewczynką.
  Podał jej rękę. Jego wzrok wciąż był skupiony tylko na mnie.
- Zachowałam się jak totalny tchórz. - odparłam. - Tak wiem. Gdy dowiedziałam się, że mam raka to spanikowałam.
  W jego oczach pojawiło się zrozumienie.
- Przepraszam. - powiedziałam.
- Ja i Ginny zapewne ci wybaczymy ale nie wiem co z Draco. Jest w strasznym stanie. Zachowuje się jak cień siebie samego. Nie je, nie śpi tylko wyżywa się na swoich uczniach. - wyjaśnił. - Dlaczego nam nie powiedziałaś?
- Nie chciałam abyście się nade mną litowali. - wyszeptałam. - Ciężko mi o tym mówić.
  Bez słowa przycisnął mnie do siebie i objął. Mieć na tym świecie choć jednego przyjaciela to wielki skarb.
- Boję się, że Draco nigdy mi nie wybaczy, a wiem, że  niewiele czasu mi pozostało. - wyznałam.
 Nic nie odpowiedział.
- Kim jest ta cała Annie? - zapytał.
- To moja przyjaciółka. Poznałam ją w klinice w Kanadzie. Jest wyjątkowa. Potrafi czytać w myślach. Poza tym jest mądrzejsza ode mnie po stokroć.
  Dziewczynka cały czas się uśmiechała i starała zrobić dobre wrażenie.
- Gdzie jest Draco? - zapytałam.
- Ma lekcje. Może poczekaj w jego dormitorum. - zaproponował. - Ja mogę popilnować Annie.
- Nie. - powiedziałam. - Draco musi poznać Annie.
- Granger, co ty kombinujesz?
- Staram się czynić dobro, Blaise. Jakkolwiek to dennie zabrzmiało to tak jest.
  Głośno się roześmiałam i wraz z Annie poszłyśmy do Wielkiej Sali. Tam zawsze działy się cuda. Usiadłyśmy z boku i oczekiwałyśmy. Ciekawskie spojrzenia wcale nam nie ułatwiały. Gdy Draco wszedł do środka zamarłam. Wyglądał okropnie. Schudł, miał podkrążone oczy, a poza tym nie zwracał na nic większej uwagi. Po prostu żył w swoim własnym odizolowanym świecie. Bałam się do niego podejść, zatrzymać, cokolwiek.
- Draco. - powiedziałam najciszej jak potrafiłam.
  Usłyszał. Najpierw jego wzrok spoczął na Annie, która stała obok mnie, a później na mnie i na moją chustę. Nie chciałam roztrząsać tego wśród tych wszystkich ludzi ale Draco cały czas milczał, a to ja potrzebowałam tej rozmowy bardziej niż czegokolwiek.
- Możemy porozmawiać? - zapytałam.
- Dlaczego? - zapytał. - Dlaczego teraz?
- Draco, ja...
  W jednej chwili stałam jak słup soli a drugiej byłam zniewolona przez najprzystojniejszego faceta na świecie. Wziął mnie za rękę i szybko wyszliśmy z Wielkiej Sali. Wraz z nami niepostrzeżenie wymknęła się Annie.
- No słucham. - powiedział Draco. - Obiecałaś że wrócisz.
- No i wróciłam. - powiedziałam lekko.
- Granger, nie zaczynaj. Masz piec minut a później możemy się pożegnać jak cywilizowani ludzie. Chcę poznać prawdę. I kim jest ta mała?
  Wskazał na moja przyjaciółkę.
- Jestem Annie. - przywitała się dziewczynka i delikatnie przytuliła się do blondyna.
- Może najpierw zacznę od początku. Mam nieoperacyjnego guza mózgu. Lekarz powiedział mi ze pozostało mi kilka miesięcy życia. Tak naprawdę pojechałam do kliniki onkologicznej do Kanady. Chciałam choć przez chwile mieć nadzieje, ze mam szanse na normalne życie, z tobą. Przepraszam że Cię zraniłam. Po prostu nie chciałam twojej litości. Z perspektywy czasu wiem, ze postąpiłam bardzo głupio i niedojrzale. Każdy popełnia błędy. Wtedy w Malfoy Manor już wiedziałam, ze cię kocham i także wiedziałam ze niedługo się rozstaniemy. Annie poznałam w klinice. To wyjątkowa dziewczynka. Umie więcej niż jest w stanie pokazać. To ona mnie przekonała abym wróciła i z tobą porozmawiała. Mam nadzieje, ze kiedyś mi wybaczysz.
 Milczał.
- Powiedz coś, Draco. - odparłam.
- Kochasz mnie? - zapytał.
- Tak, kocham. Jesteś tylko ty.
- Nikt nigdy mi tego wcześniej nie powiedział. - wyszeptał. - Tęskniłem. Naprawdę myślałem, że już nigdy więcej cię nie zobaczę. Nie mam czasu nawet porządnie się na ciebie obrazić bo niedługo mogę cię stracić na zawsze.
  Mocno się do niego przytuliłam bo ja także bardzo się za nim stęskniłam.
- Chciałabym kiedyś przeżyć taką miłość jaką wy teraz przeżywacie. - westchnęła Annie.
- O co chodzi z tą małą?
- Draco, zaadoptujmy Annie. - poprosiłam. - To jest moje ostatnie życzenie przed śmiercią. Czuję że będziecie zgraną drużyną.
- Granger to był cios poniżej pasa. Nie jestem pewien czy się nadaje na ojca. Kocham cię, ale to o co  mnie prosisz jest ponad moje siły.
- Odmówisz tym oczom?
  Zalotnie zamrugałam i głośno się roześmiałam. Czułam, że jestem tam gdzie powinnam być od początku. Nie mówię, że pogodziłam się że swoim losem i z utrata wspomnień ale wciąż tworzę nowe wspomnienia, które są dla mnie arcyważne. Nigdy nie wiemy co nas spotka w przyszłości i ile nam czasu pozostało. Każdy dzień to skarb. Dużo czasu minęło zanim to zrozumiałam. Miłość jest dla mnie jak objawienie. Zakochujemy się w osobach, które na pierwszy rzut oka w ogóle do nas nie pasują. I tak jest w moim przypadku. Nie zgraliśmy się w miejscu ani w czasie ale przecież się kochamy i to jest najważniejsze. Nie mogę zmienić przyszłości ale choć przez chwile mogę poczuć się szczęśliwa. I do tego cały czas dążę.

Rok później.
 +
Świętej Pamięci
Hermiona Granger Malfoy
Wspaniała żona, matka i przyjaciółka
Miała 25 lat
˛˛Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, jak wiel­kim cu­dem jest życie [...].'' *




 ***
 Naprawdę bałam się napisać ten ostatni rozdział. Każdy inaczej odbiera smutne zakończenia. Ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze epilog. Pojawi sie na dniach. Nie wiem kiedy. Wszystkie niejasności zostaną wyjaśnione. Więcej słow tak no wiecie bardziej poważnych właśnie wtedy. Teraz zapraszam do czytania i komentowania. Przepraszam za błedy. 

Mia





6 komentarzy:

  1. No... ale ona miała być szczęśliwa! I żyć długo i szczęśliwie... tak nie może być :( jest mi mega smutno :( czekam na epilog, chociaż mojego humoru nie poprawi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś?! Ja miałam nadzieję że ona wyzdrowieje :'( siedzę i ryczę :( kurczę, chyba mam doła. Czekam na epilog :) ale tak jak koleżance wyżej, raczej nie poprawi mi to nastroju

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu moje przeczucie się sprawdziło i ona musiała umrzeć? Nie wiem, co mam tu napisać. Rozdział jest piękny, te wszystkie opisy, ważne kwestie, jaki w nim zawarłaś... coś wspaniałego. Nie mniej jednak smutek pozostaje. Nie no, po prostu nie mogę. Siedzę, a łzy same mi płyną. Choćbym chciałam Cię wychwalać za to cudo, po prostu nie dam rady. I dlatego też o bardziej sensowny komentarza, kiedy już się uspokoję postaram się pod epilogiem.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że uwielbiam sad endy, ale tu tak bardzo prosiłam o szczęśliwe zakończenie.. :'c
    Do tej pory z oczu lecą mi łzy.
    Nic więcej nie napisze, czekam na epilog. >.<
    Elanor Miaa Hope
    ( Miaa Carpe)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poryczałam się co naprawdę rzadko się zdarza. Naprawdę świetny rozdział, świetny blog! Mam nadzieję że na tym opowiedaniu się nie skończy.
    Pozdrawiam :*

    dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. to opowiadanie jest cudowne i takie inne.
    bardzo mi się spodobało
    jutro jak znajdę czas rozpocznę czytać kolejne opowiadanie
    pozdrawiam

    dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń