- Hermiono, wyduś to z siebie. - ponaglał zdenerwowany Blaise.
W milczeniu szatynka podała mu kartkę z wiadomością o Ginny i pierwszą z zagadek.
- O Boże. - westchnął Zabini.
Nie wiedział co ma powiedzieć, zrobić. Czuł się bezradny. Co teraz z nimi będzie?
Jako jedyny, Draco zachował zimną krew. Przeczytał szybko pierwszą z wskazówek i zaczął intensywnie myśleć.
- Słuchajcie, musimy działać. - oznajmił blondyn.
Nikt nie reagował. Tylko Hermiona podniosła głowę aby na niego spojrzeć.
- Co proponujesz? - zapytała Granger patrząc mu prosto w oczy.
- Gdy stoisz na łące to czy myślisz, że otacza cię cisza? Wsłuchaj się w naturę, a zobaczysz, że dookoła jest pełno życia… - przeczytał blondyn. - Co to może oznaczać?
Granger zaczęła główkować. Coś jej świtało w głowie.
- Jeśli chodziłoby o zwykłą łąkę no to w Londynie jest ich pełno. Jak my mamy znaleźć kolejną wskazówkę? To jest szukanie igły w stogu siana, Malfoy. - powiedziała szatynka.
Harry chwilę się zastanawiał. Wychowywał się wśród mugoli. Chodził wraz z nimi do szkoły, spędzał z nimi mnóstwo czasu. Kiedyś, gdy Harry miał zaledwie sześć lat, ciotka Petunia próbowała wyjaśnić Dudleyowi potrzebę przebywania na świeżym powietrzu i życie zgodnie z naturą. Jeden jedyny raz Dudley chciał wybrać się na łąkę. Tylko, że to nie była taka zwykła łąka ponieważ zwykli ludzie nie mieli tam wstępu. Nikt nie wiedział dlaczego. No może oprócz Petunii, która domyślała się, że przebywają tam czarodzieje czyli jej zdaniem różni odmieńcy. To właśnie wtedy Harry zauważył wyjątkowość tego miejsca
- Niekoniecznie. - powiedział Harry - Chyba wiem gdzie może być kolejna wskazówka.
- Skąd wiesz? - zapytała zaskoczona Hermiona.
- Unicum purgentur*. - powiedział Harry. - To nazwa tej polana. Jest otwarta tylko dla czarodziejów. Ludzie jej nie dostrzegają. Dla nich jest zwykłym śmietniskiem, a dla nas to istny raj. Nie wiem czy ta łąka jeszcze istnieje.
- Słyszałem o niej. - odezwał się Malfoy. - Tylko podstawowe pytanie Potter, skąd ty o niej wiesz?
- W dzieciństwie się na nią natknąłem. - odparł Harry. - Poza tym jako dyrektor Hogwartu muszę wiedzieć takie rzeczy.
Potter lekko uśmiechnął się do Draco.
- Granger, obudź się. Mamy trop. - powiedział Malfoy.
Hermiona ścisnęła go za rękę i mocno się do niego przytuliła. Do Blaise’a jak na razie nic nie docierało. Robił to co inni ale nie odzywał się nikogo. Miał złe przeczucia. Chciał tylko jednego. Aby Ginny do niego wróciła.
***
Nie spodziewałem się, że tak szybko rozwiążą pierwszą zagadkę. Cóż, widocznie nie doceniłem ich. Czas podkręcić trochę atmosferę. Muszę się jeszcze trochę pobawić z moją małą Ginny. Dziewczyna smacznie spała. Dziwię się,, że może spać na tej zimnej i twardej podłodze. Dzisiaj może przekonam ją aby przyszła spać ze mną. Muszę wysłać Lunę i kilka moich współpracowników na łąkę. To będzie ciekawy spektakl z elementami walki i humoru. Lekko kopnąłem Ginny w brzuch aby się obudziła. Szczerze mówiąc wyglądała strasznie. Jej twarz nie zachęcała ale jej ciało ależ i owszem.
- Czego chcesz? - zapytała skołowana Ginny.
- Nie wygodnie ci prawda? - zapytałem z zatroskaniem w głosie.
Ginny nie odpowiedziała.
- Jak chcesz, to mogę przetransportować cię na moje łóżko… - powiedziałem i spojrzałem na nią bardzo wymownie.
Weasley od razu domyśliła się o co mi chodzi.
- Nigdy, szczurze. - warknęła ruda.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - zapytałem.
- Tak. - oznajmiła Ginny.
Wyglądała na wyczerpaną. Trudno jej się było dziwić. Na pewna była głodna i spragniona. Przyniosę jej kawałek chleba i trochę wody. Jeszcze chcę się z nią trochę pobawić. Z niecierpliwością czekałem aż przybędzie Luna. Ona podsłuchiwała, szpiegowała i miała wszystko pod kontrolą. Teleportowała się prosto do kuchni.
- Leo, nie pilnujesz jej, nie ucieknie? - pytała zaskoczona Luna.
- Nie ma takiej możliwości. Jest w klatce antymagicznej. Poza tym jest zbyt słaba aby uciec. Szykuję jej trochę jedzenia i wody. Muszą ją jakoś wzmocnić. - wyjaśniłem.
- Po co? Jak i tak ją zabijesz…
- Tak ale przedtem mam zamiar ją trochę wykorzystać. Chodźmy. Przywitasz się ze swoją przyjaciółką. - powiedziałem.
Luna szeroko się do mnie uśmiechnęła i podążała za mną. Ginny cały czas leżała na ziemi. Nie poruszała się. Miała zamknięte oczy. Jej obdarte ubranie pokazywało jej apetyczne i jędrne ciało.
- Ginny, masz gościa. - powiedziałem.
Panna Weasley najpierw powoli spojrzała na mnie, a później jej wzrok spoczął na Lunie.
- Luna, a co ty tu robisz? - zapytała ruda.
- No, a jak myślisz? - prychnęła Lovegood.
- To moja prawda ręka. - wyjaśniłem.
- O Boże, Luna coś ty narobiła dziewczyno?! - zawołała Weasley. - Ty i on?!
W odwecie blondynka zaczęła histerycznie się śmiać, a ja wraz z nią. Tylko to nie był czas na żarty. Musiałem wysłać Lunę i parę moich sojuszników na łąkę. To w moim stylu. Postanowiłem, że będą specyficznie ubrani. A właściwie przebrani. Zabawa dopiero się zaczyna.
***
Hermiona była przygotowana jak najgorsze. Próbowała jakoś wszystkich wesprzeć w tej trudnej sytuacji. Nawet zadzwoniła do Luny aby poprosić ją o pomoc. Niestety blondynka nie odpowiadała. Czarodzieje nie mogli się teleportować. Nikt oprócz Pottera nie wiedział gdzie ta łąka dokładnie się znajduje. Szatynka ubrała bardzo wygodnie. Zabrała małą torebkę w której dosłownie znajdowało się wszystko.- Ach, jak ja za tym tęskniłem. - westchnął Potter.
- Za czym? - zapytała Granger.
- Znowu przeżywamy przygodę. Ty jesteś przygotowana na wszystko. Razem rozwiązujemy zagadki, walczymy ze złem… Tęskniłem za tym.
- Co ty gadasz Potter, ciepła posadka w Hogwarcie cię nie kręci? - zakpił Draco.
- Bardzo bym chciał aby tak było. - powiedział Harry. - Ja się do tego najzwyczajniej w świecie nie nadaję.
- Brakuje tylko Rona. - odezwała się Hermiona.
- Teraz jesteśmy ja i Blaise, Granger. - powiedział blondyn i lekko się do niej uśmiechnął.
- Idziemy czy gadamy? - zapytał zirytowany Zabini. - Im prędzej się tam dostaniemy tym prędzej odnajdziemy Ginny.
Cała trójka już więcej się nie odzywała. Bała się, że Blaise wybuchnie i dojdzie do kłótni. Nagle Malfoy poczuł wielką potrzebę aby powiedzieć Granger co tak naprawdę do niej czuje. Co prawda parę godzin temu wymsknęło mu się to ale wolał powiedzieć jej to tak aby nikt mu w tym już nie przeszkodził.
- Granger, chciałem ci powiedzieć…
- To tutaj. - oznajmił Potter.
Łąka miała być piękna. Jej wygląd miał powalać na kolana. Magiczne zwierzęta miały biegać, skakać i cieszyć się życiem. Czarodzieje mieli spędzać tu każdą wolną chwilę. Każdy miał się do siebie uśmiechać. Sielanka miała trwać i trwać….
Teraz to miejsce wygląda zupełnie inaczej. Brak traw, drzew i jakichkolwiek oznak życiowych. Na łące jeśli to miejsce tak można było nazwać nie było żadnych zwierząt. Panowała mgła przez którą praktycznie nic nie było widać.
- O Boże, co się tutaj stało? - zawołał Potter.
- Widocznie pan L był tu przed nami. - odezwała się szatynka.
- Tylko jak w tej mgle mamy odnaleźć jakąkolwiek wskazówkę? - pytał Zabini.
- Wiecie co, chyba mamy gości… - powiedział Draco.
Zza mgły wychodziły kolejne osoby ubrane w długie czarne peleryny z kapturem i taką samą maskę wenecką każdy. Nie można było stwierdzić czy to kobieta czy to mężczyzna ponieważ każdy miał na sobie maski. Choć jedna osoba przykuła szczególna uwagę Hermiony. Spod jednej z masek wystawały jasne blond włosy. Szatynka od razy zaczęła się zastanawiać kto to może być.
- Kim jesteście i czego chcecie? - zapytał Harry.
- Cześć bliznowaty. - odezwał się jeden z zamaskowanych. - Przyszliśmy się z wami się trochę pobawić.
- To znaczy? - zapytał Malfoy.
- Crucio! - zawołał zamaskowany czym bardzo zaskoczył wszystkich wokół.
- Drętwota! - zawołała Hermiona zatrzymując dalsze działanie Crucio.
Harry wraz z Blaise’m zaczęli walczyć ramię w ramię z zamaskowanymi postaciami. Hermiona pomogła wstać Draco.
- Granger, dowalmy im. - powiedział blondyn.
- Robi się. - odparła szatynka i lekko uśmiechnęła się do Malfoy’a.
Szukała wystających spod maski blond włosów. Podejrzewała, że to ktoś znajomy.
- Zatrzymaj się! - zawołała Hermiona.
Zakapturzona postać cały czas uciekała. Po chwili zatrzymała się i chciała użyć swojej różdżki. Hermiona jej na to nie pozwoliła.
- Expelliarmus! - zawołała szatynka.
Granger podeszła do nieznajomej postaci i chciała ją dotknąć. Ta od razu się teleportowała zostawiając kolejną wskazówkę w kopercie. Ucieszona Hermiona od razu przeczytała jej zawartość.
Każdy człowiek coś w życiu zrujnował, jednak tylko człowiek niezwykły potrafi z tych ruin wydobyć zabytki…*
* nazwa łąki wymyślona przeze mnie
* Cytaty wyszperany w internecie
No i jest rozdział. Ciężko mi się go pisało ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;) Dziękuję, że komentujecie i jesteście tutaj. Całą krytykę przyjmuję na klatę :D Dzisiaj jestem padnięta. Nie będę się rozpisywać. Dzięki że jesteście i czytacie. Dziękuję za 40000 wyświetleń. Zaczynając to opowiadanie, nie myślałam że ktokolwiek będzie je czytał. Dzięki wam mam wenę aby wciąż pisać.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy.
Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie znajdującej się u góry po prawej stronie ;)
Mia