środa, 26 czerwca 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana przez Dia ment i teraz zobaczyłam także że od Expecto Patronum, którym bardzo dziękuję :) Oraz od Bloom, dziękuję :D Oraz od Lexie Song, dziękuję :D

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował." 



Pytania od Dia ment: 
1. Dlaczego zaczęłaś pisać? Co Cię do tego skłoniło?
2. Jak widzisz siebie za 10 lat?
3. Czy poza pisaniem, posiadasz jeszcze inne zainteresowania? Jakie?
4. Ulubiony rodzaj muzyki? Mogą być zespoły, wykonawcy, ewentualnie po prostu tytuły :)
5. Gdybyś miała opisać się jednym słowem, jakiego byś użyła?
6. Gdyby istniała Animagia, jakim zwierzęciem byś była? Dlaczego?
7. Twoja ulubiona postać z filmu/ bajki/ kreskówki/ książki.
8. Co cenisz u ludzi a co Cię w nich denerwuje?
9. Gdybyś mogła za pomocą teleportacji znaleźć się w jakimkolwiek miejscu na ziemi, gdzie byś się wybrała?
10. Mając do wyboru dzień bez internetu, dostępu do telefonu, komputera i innych dobrodziejstw technologii bądź dzień bez przyjaciół, co byś wybrała?
11. Gdybyś mogła coś w sobie zmienić, co by to było? 


Moje odpowiedzi:
1. Ostatnia część Harry'ego Pottera, a przynajmniej różne plotki krążące wokół niej. Nie chciałam aby Harry umarł dlatego napisałam własną część. I tak się zaczęło.
2. Mąż, rodzina i dzieci. 
3. Czytanie książek, jazda na rowerze, spędzanie czasu z przyjaciółmi, słuchanie muzyki.
4. Nie mam ulubionego rodzaju muzyki. Enej, Red Lips, Passenger, Bracia, Ania Rusowicz.
5. Słoneczko :D
6. Hieną, nie mam pojęcia dlaczego. Silna, drapieżna, ostra. 
7. Kaczor Donald/Odlotowe Agentki/Harry Potter/Draco Malfoy/Król Julian
8. Najbardziej cenię szczerość, a najbardziej denerwuje zawiść, zazdrość.
9. Hiszpania. 
10. Dzień bez dostępu do telefonu.
11. Miałabym większą cierpliwość. 

Pytania od Expecto Patronum:
1. Kim chciałbyś zostać w przyszłości?
2. Jakie zwierze zabrałbyś do Hogwartu (kota/sowę/ropuchę)
3. Kim chciałbyś zostać w magicznym świecie po ukończeniu Hogwartu (np. aurorem)?
4. Z kim zaprzyjaźniłbyś się będąc w Hogwarcie za czasów Harry'ego?
5. Kogo najbardziej lubisz ze Złotego Trio (Harry'ego, Rona czy Hermionę)?
6. Jaki nauczyciel w Hogwarcie stanowiłby dla ciebie autorytet?
7. Kogo najbardziej lubisz ze Srebrnego Trio (Ginny, Lunę czy Neville'a)?
8. Kogo najbardziej lubisz z Huncwotów (Jamesa, Syriusza, Remusa czy Petera)?
9. Czy uczęszczałbyś na wróżbiarstwo czy starożytne runy/numerologię?
10. Do jakiego domu w Hogwarcie chciałbyś trafić?
11. Jaka jest twoja ulubiona liczba?

1. Dziennikarką. 
2. Sowę. Najładniejsza była ta którą miał Harry.
3. Byłabym nauczycielką obrony przed czarną magia. 
4. Z Hermioną i... Draco. <3
5. Harry i Hermiona. Rona nie toleruję.
6. Severus Snape, mimo wszystko. 
7. Neville zdecydowanie.
8. Jamesa.
9. Wróżbiarstwo. 
10. Gryfindor. Może trafiłabym na Harry'ego. 
11. 19, mój numer z dziennika.


Pytania Bloom:
1. Co cię inspiruje, gdy piszesz?
2. Gdybyś mogłabyś żyć w jednej z książek, jaką byś wybrała?
3. Ulubiony czar?
4. Co chcesz robić w przyszłość?
5. Czego się najbardziej boisz?
6.Ulubiony film?
7. Do którego domu w Hogwarcie chciałabyś chodzić?
8. Którą porę roku lubisz najbardziej? Dlaczego?
9.  Czemu piszesz na blogu właśnie na ten temat?
10. Najzabawniejsza rzecz, jaką zrobiłaś w całym życiu?
11. Ulubiony kolor?
 Jeśli którekolwiek pytanie wyda ci się zbyt osobiste, napisz po prostu coś o sobie :)

Moje odpowiedzi:
1. Muzyka.
2. Zdecydowanie w Hogwarcie czyli Harry Potter, ewentualnie "Igrzyska śmierci"
3. Vingardium Leviosa. 
4. Napisać własną książkę kub ewentualnie prowadzić własną restaurację.
5. Samotności
6. Nie ma ulubionego filmu, obejrzę wszystko co ma jakikolwiek sens :D
7. Gryfindor.
8. Lato, bo wakacje
9. Chciałabym, żeby J.K Rowling napisała kolejną część Harry'ego. To jest niemożliwe dlatego tworzę własną część ;D Z Draco i Hermioną w roli głównej.
10. Jak byłam mama owinęłam się papierem toaletowym i nasmarowałam się kremem Nivea. Wyglądałam jak mumia.
11. Fioletowy. 

Pytania od Lexie Song:
1. Co jest twoją największą pasją?
2. Jakie miasto chciałabyś odwiedzić?
3. Jeśli miałabyś okazję spędzić jeden dzień z osobą, która już nie żyje, kto by to był?
4. Jakie dwa słowa najlepiej opisują twój charakter?
5. Jaki jest twój wymarzony samochód?
6. Gdybyś miała możliwość przeniesienia się w czasie, wybrałabyś przeszłość czy przyszłość?
7. Jaki jest twój ulubiony zespół muzyczny?
8. Masz swój ulubiony obraz? Jeśli tak, to jaki?
9. Co byś chciała robić za 10 lat?
10. Kawa czy herbata?
11. Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga?

1. Pisanie swoich własnych twórczych opowiadań. 
2. Madryt, Paryż
3. Mój dziadek. 
4. Uśmiechnięta i szczera.
5. Mercedes, choć ja z kółkiem to nienajlepszy pomysł. 
6. Przeszłość.
7. Enej, Ira, Bracia, Red Lips, Linkin Park, One Republic, The Script
8. Nie mam, chyba, że liczy się zdjęcie to z chłopakiem. 
9. Mieć męża, dzieci, pracę, i pieska. 
10. Herbata
11. To był impuls. Najpierw założyłam, a później pomyślałam.



Blogi które nominuje:

O jedną więcej nominację, nie mogłam się powstrzymać. :)

Moje pytania:
1. Co cię skłoniło do napisania tej historii?
2. Kto jest dla ciebie autorytetem?
3. Ulubiony kolor?
4. Jakiej postaci z HP nie lubisz?
5. Co byś zabrała na bezludną wyspę? Podaj trzy rzeczy. 
6. Ulubiony aktor/aktorka? 
7. Co lubisz robić w wolnych chwilach?
8. Ulubione danie?
9. Co planujesz w przyszłości? 
10. Co w sobie lubisz najbardziej a co najmniej? 
11. Twoje największe marzenie? 


wtorek, 25 czerwca 2013

9. Luki w pamięci

Dni mijały nieubłagalnie. Hermiona całą swoja uwagę skupiła na pracy. Jej szefowa miała dla niej propozycję nie do odrzucenia. Luna chciała aby Hermiona pojechała na wykłady do Hogwartu. Z jednej strony Granger cieszyła się, a z drugiej strony czuła, że i tak nie miała wyjścia i musiała jechać.
- I co ty na to Hermiono? - zapytała Luna.
- Oczywiście, że pojadę. - powiedziała Hermiona.
- To się bardzo cieszę. W poniedziałek chciałabym zobaczyć artykuł z tego dnia zrozumiano?
- Tak, zrozumiałam.
   Hermiona długo zastanawiała się z jakiego powodu Luna tak bardzo się zmieniła. Umiała się pomalować, ubrać ale to nie była ta sama Luna Lovegood z którą kiedyś się przyjaźniła.
 Były także jasne strony tego wyjazdu. Obiecała Harry’emu dokładnie sprawdzić postać tajemniczego osobnika w kapturze która torturowała, a następnie zabijała kobiety. Zupełnie o tym zapomniała. W Hogwarcie było jedno, jedyne miejsce które mogło zawierać takie informacje. Dział Ksiąg Zakazanych. Przypuszczała, że Harry już parę rzeczy posprawdzał ale nikt nie był tak skuteczny jak ona.
  Hermiona podejrzewała, że jej szefowa coś ukrywa. W redakcji było tylko jedno pomieszczenie do którego pracownicy mieli zakaz wstępu. Granger nie mogła się powstrzymać. Zawsze była bardzo ciekawska….
- Alohomora. - wyszeptała.
  Drzwi się otworzyły, a szatynka zeszła na dół. Było ciemno…
- Lumos. - odparła Hermiona,
   Zamarła...
***
   Ginny czuła się wolna. Nie chciała się z nikim wiązać. Chciała się bawić…
Nie była gotowa na jakiekolwiek bliższe znajomości. Ostatni bardzo często zastanawiała się gdzie podziewa się Ron. Był w końcu jej bratem. Mimo wszystko go kochała.
- Nad czym tak dumasz? - zapytał Blaise.
  Pojawił się znikąd…
- Tak sobie myślę… - odpowiedziała wymijająco Ginny.
- Potter?
- Nieeee…. O Ronie. Zastanawiam się gdzie jest. Co robi. Czy zamierza wrócić…
- Lepiej niech nie wraca. - odparł Zabini.
- Jak możesz tak mówić?! - zawołała Ginny.
- Domyślam się co czujesz, ale widziałaś na zdjęciach jak twój brat skatował Granger. Tacy ludzie się nie zmieniają…
- Co ty tam wiesz?!
- Wiem więcej niż myślisz. - powiedziała zimno i odszedł.
***
  Po namiętnej nocy z Leah, Draco obudził się bardzo wypoczęty. Spojrzał na komórkę. Miał trzy nieodebrane połączenia od panny Granger. Czuł się szczęśliwy. Próbował do niej odzwonić ale nie odbierała. Z uśmiechem na twarzy wymknął się z mieszkania Leah.
   W Malfoy Manor panowała miła atmosfera. Jego matka była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Od tygodni rozsyłała zaproszenia, przymierzała suknie ślubne oraz przygotowywała menu weselne. W głębi serca Draco bardzo się cieszył ze szczęścia swojej matki. Podziwiał ją za to, że podjęła taką, a nie inną decyzję. Od tygodni plotkowano o tej uroczystości.
- Z kim przyjdziesz synu? - zapytała znienacka Narcyza.
- Nie wiedziałem, że mam kogoś przyprowadzić, matko. - odparł Malfoy.
- Chciałabym abym przyszedł z osobą towarzyszącą, synu.
- Nie mam dziewczyny. Przecież wiesz, że dla mnie związki nic nie….
- …Znaczą. - dokończyła Narcyza. - Przyprowadź jakąś koleżankę z pracy. Na przykład panna Granger? Jest urocza…
  Narcyza spojrzała znacząco na syna.
-  Już ze mnie nie pracuje. - oznajmił blondyn. - Przyprowadzę Leah.
  Narcyza poznała Leah na jednym z bankietów. Kobieta była zbulwersowana zachowaniem panny Edynburg. Traktowała wszystkich z góry. Była bardzo niegrzeczna w stosunku do Petera. Wypominała mu jego brudność krwi. To było nie do przyjęcia.
- Chyba żartujesz, Draco…. - powiedziała Narcyza. - Nie ma mowy. Ona nie potrafi się zachować.
- Ale mamo…
-  Żadnych ale mamo! - zawołała Narcyza.
     “Czego te kobiety nie wymyślą…” - pomyślał ze złością Draco.
     Miał dylemat. Jedyną kobietą z którą jako tako się dogadywał była Leah. Tylko, że od pierwszego spotkania z nią Narcyza zapałała do niej czystą nienawiścią. Znał wiele kobiet. One wszystkie były takie same…
Może oprócz jednej…
***
      Z każdym dniem utwierdzasz mnie w przekonaniu, że powinienem cię zabić. 
Dziś znów zabiłem. Miała dwadzieścia cztery lata. Była wysoka, gibka i dość ładna. Próbowała się bronić ale ja byłem silniejszy. Za każdym razem zostawiam po sobie ślad…
  Moje ofiary nie mogą nic zrobić. Miewam kochanki ale gdy mi się nudzą zabijam je. 
Są dla mnie niczym. Prawdziwym celem jesteś ty braciszku. Nawet nie podejrzewasz kim jestem… W twoim przeświadczeniu nasza matka była święta, a w moim była zwykłą szmatą. Zniszczę cię. Zacznę od twoich przyjaciół… 
  Są słabi. Walczą ze swoimi słabościami. Nie dostrzegają tego co się wokół nich dzieje. Obserwuje każdego z osobna. Moją kolejną ofiarą będzie ktoś z twojego otoczenia…

***
  - Lumos. - odparła Hermiona.
   Dziewczyna zamarła. Nie wiedziała jak ma zareagować. Spodziewała się jakiegoś tajnego magazynu, ale nie tego… Na ścianach wisiały zdjęcia Harry’ego, Ginny, Rona i jej samej Hermiony Granger.  Od samego początku Luna zachowywała się co najmniej dziwnie. Panna Lovegood miała nawet zdjęcia pobitej i posiniaczonej twarzy Hermiony.
- Po co jej to? - wyszeptała cicho Hermiona.
  Granger nie mogła w to uwierzyć. Związek Harry’ego i Luny nie był przypadkiem. Dziewczyna zaplanowała to w najmniejszym szczególe…
Tylko dlaczego?  Jaki miała w tym cel?
- Co ty tutaj robisz, Granger?! - usłyszała znajomy kobiecy głos. To była Luna. - Zabroniłam tu wchodzić!
- Ty jesteś jakaś psychiczna. - odparła Hermiona. - Po co ci te zdjęcia?
- To nie twoja sprawa…
- Chyba jednak tak bo jestem na tych zdjęciach. Wytłumacz mi to.
  Luna nie zamierzała odpuszczać…
- Crucio! - zawołała Luna.
   Hermiona jęknęła, opadła z sił. Nie mogła się podnieść. To było nie do zniesienia. Ból przeszywał ją na wskroś.
- Przestań, proszę!!! - wołała zrozpaczona Hermiona.
- Należy ci się kara. - powiedziała dobitnie Luna. - Wymagam posłuszeństwa, zrozumiano? Nie węsz więcej. Dobrze ci radzę…
  Hermiona była zgięta w pół. Nie mogła nic zrobić. Chciała umrzeć…
  W pewnym momencie Luna przerwała czar. Granger odetchnęła.
- A teraz zapomnisz o wszystkim co tu się wydarzyło. - odparła Luna. - Ale na wszelki wypadek… Oblivate!
   Hermiona czuła się jakby obudziła się z jakiegoś bardzo długiego snu. Miała ogromne luki w pamięci. Nie mogła przypomnieć sobie co było potem.



 
 ***
   Hermiona wróciła do domu w bardzo osobliwym nastroju. Czekała na nią Ginny. Dziewczyna prawie w ogóle się nie odzywała co pannę Granger bardzo zaniepokoiło.
- No dobra, powiedz mi, co się stało? - powiedziała Hermiona.
- Nic… - westchnęła Ginny.
- Na pewno?
- Taaaaak….
  Gdy Hermiona miała już odejść ruda nie nie wytrzymała i musiała z kimś porozmawiać.
- Bo to wszystko wina Blaise’a! - wybuchła Ginny.
- Co przez to rozumiesz?
- Bardzo źle wyrażał się  o Ronie. Mimo wszystko nie ma prawa tak o nim mówić…
- Ale?
- Miał trochę racji. Nie rozmawia ze mną.
- Porozmawiaj z nim. - poradziła Hermiona.
- Nie wiem czy będzie chciał…  - urwała bo usłyszała dzwonek do drzwi.
   W progu stał nie kto inny jak Draco Malfoy i Blaise Zabini.
- Witam piękne panie. - powiedział Blaise i wszedł do środka.
  Za nim kroczył niczym jak cień panicz Draco Malfoy. Gdy Hermiona go zobaczyła próbowała jakoś wymknąć się do swojego pokoju ale ruda jej na to nie pozwoliła.
- Granger. - odparł Dracon.
- Malfoy. - powiedziała chłodno Hermiona. - Po co tu przyszedłeś?
- A co, wyganiasz mnie?
- Z grzeczności wstrzymam się od głosu. - powiedziała szatynka.
  Blondyn lekko zaśmiał się pod nosem.
- Jak zawsze miła…
     Blondyn zbliżył się do Hermiony i lekko dotknął palcami jej policzków. Hermiona nie wiedziała co ma o tym myśleć. Jednak nie chciała aby przestał. Podobało jej się to. Był tak blisko…. Ich ręce stykały się…




***
Przebiegła Luna prawda? 
Przepraszam za wszelkie błędy. 
Następny rozdział wkrótce. 
Podoba wam się piszcie
Nie podoba, także piszcie

Mia

środa, 19 czerwca 2013

8. Piątek trzynastego

     Hermiona obudziła się bardzo wcześnie rano. Była spragniona dlatego sięgnęła po szklankę zimnej wody. W kuchni siedziała Ginny, która wyglądała na  bardzo zamyśloną.
- Hej, Gin czemu wstałaś tak wcześnie? Jest piąta rano. - zapytała Hermiona ziewając.
- Nie mogę spać. - odparła Ginny.
- Oj, to chyba coś poważniejszego niż problemy ze snem. Co się dzieje?
- Muszę porozmawiać z Harry’m. Chcę mu oddać klucze, odebrać resztę rzeczy i jakoś załagodzić całą sytuację. Wciąż nie mogę do końca uwierzyć, że tak szybko się pocieszył. - westchnęła ruda.
- Może po prostu wasze uczucie się wypaliło. Jeszcze zatęskni za tobą, Gin.
- Tak, masz rację. A wiesz co mnie przeraża jeszcze bardziej niż to spotkanie?
- Hm?
- Dziś jest piątek trzynastego, Herm.
- Dzisiaj? Oj, to będzie wesoło…

***
   Dracon Malfoy postanowił wziąć się w garść. Może to Hermiona na niego tak wpłynęła, a może to on do tego dorósł. Chciał porozmawiać z narzeczonym swojej matki aby wyjaśnić parę spraw. Przecież nie musiał go lubić. Draco pragnął szczęścia swojej matki dlatego musiał odpuścić.
   Peter wraz z Narcyzą dużo czasu spędzali we wspólnej sypialni. Przed wejściem Malfoy zapukał i lekko uchylił drzwi.
- Peter, czy możemy porozmawiać? - zapytał blondyn. - Na osobności.
- Jasne. - powiedział Peter i niepewnie spojrzał na Narcyzę która była przerażona.
- Mamo, nie przejmuj się. Nie pozabijamy się. - odparł Draco.
\  Obydwoje mężczyźni poszli do gabinetu blondyna. Rzadko w nim przebywał ale dziś był wyjątkowy dzień.
- Proszę, siadaj. - odparł Draco.
- Więc o co chodzi jeśli mogę wiedzieć?
- O moja matkę. - powiedział Malfoy. - Nie aprobuję wyboru mojej matki ale to jej życie i nie będę podważał jej decyzji. Nie znam cię więc nie mam prawa cię oceniać. Ja wychowałem się pod pewnym rygorem i dlatego tak ciężko mi jest cię zaakceptować. Mam nadzieję, że nie pomyliłem się dając ci szansę. Traktuj moją mamę z szacunkiem.
- Nie sądziłem, że kiedyś usłyszę coś takiego z twoich ust. - odparł Peter. - Jestem ciekaw co cię skłoniło…
- Pewna bardzo mądra osoba. - powiedział blondyn i lekko się uśmiechnął. - To nie znaczy, że od razu cię kocham, zrozumiano?

***
    Ginny miała dzień wolny od pracy. Postanowiła pojechać do swojego starego domu, zabrać resztę swoich rzeczy, oddać klucze i zapomnieć. Nie spodziewała się Potter w domu.. Był przecież dyrektorem Hogwartu. Dla niej nigdy nie miał czasu. Miał swoje obowiązki. Musiał wciąż być na  posterunku.
    Ginny  pomyliła się. W domu był obecny zarówno Harry jak i jego narzeczona Luna. Ruda nie udawała zaskoczenia. Próbowała panować nad swoimi emocjami.
- Cześć. - powiedziała Ginny wchodząc cicho do mieszkania.
- Ginny, co ty tu robisz? - zapytał Harry wyraźnie podenerwowany.
- Przepraszam , że cię nie uprzedziłam. - zaczęła wolno dziewczyna. - Przyjechałam po resztę swoich rzeczy. Nie będę przeszkadzać. Spakuję to co moje i znikam.
- Dobrze. - odparł Harry.
  Do pokoju wparowała Luna w samym ręczniku.
- Harry, może powtórzymy…. - zaczęła blondynka. - Cześć Ginny.
- Witaj, Luna. Ja tylko na chwilę. Przyjechałam po resztę rzeczy.
   Ginny szybko poszła do sypialni. Nie chciała patrzeć na tę dwójkę. W sypalni nie było już tak jak za jej czasów. Wyglądało na to, że panna Lovegood wprowadziła się do tego domu na dobre. Dziewczyna spakowała wszystkie swoje książki, płyty i ubrania które tu zostawiła i chciała już wyjść ale przypomniała sobie po co to tu przyszła. Musiała się pożegnać z Harry’m z tym domem aby rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu.
- Harry, chyba musimy porozmawiać. - odezwała się Ginny.
- Gin, posłuchaj… - zaczął kruczoczarny.
- Nie, to ty mnie posłuchaj. - odparła Ginny. - Nieważne co by się stało zawsze pozostaniesz moim przyjaciele. Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło. Życzę ci szczęścia, Potter. Ja rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu  i mam nadzieję, że niebawem też będę taka              szczęśliwa jak ty.
- Ginny, cieszę się że możemy normalnie rozmawiać bez rzucania w siebie nożami i tym podobne. - powiedział Potter i lekko odetchnął.
- Nie jestem wariatką. - odparła ruda. - Nie chcę się z tobą, Harry. Nie przyszłam tu po to.
- Rozumiem, Gin. Mam nadzieję, ze znajdziesz wkrótce szczęście.
- Ja też.
  Ginny wychodząc z domu położyła klucze na stoliku. Chciało się jej płakać ale tak widocznie musiało być. Jej związek z Harry’m Potterem został uznany za zakończony. Przeżyła z wybrańcem wiele wspaniałych chwil ale wierzyła, że ktoś tak na nią czeka. Ktoś kto pokocha ją taką jaka jest.
- Żegnaj, Harry. - westchnęła ruda.

***
  Tymczasem Hermiona miała mnóstwo pracy. Wiele artykułów do napisania, a mało czasu. Dziś był piątek trzynastego co odzwierciedlało się na jej pracy. Nic jej nie wychodziło. Nie miała weny. Była głodna, martwiła się o Ginny i prześladował ją pech. Gdy wchodziła do redakcji potknęła się i upadła. Jej tyłek był obolały, a ona sama nie mogła się na niczym skupić. Zrobiła sobie kawę którą rozlała po całej podłodze. Nie umiała wyjaśnić co się działo.

Przepis na miłość
- 3 łyżeczki uśmiechu
- 2 łyżki czułości
- odrobina szaleństwa
- pół łyżki cierpliwości 
- szklanka zrozumienia 
- 10 dag romantyzmu 
- szczypta magii 
- fantastyczny seks 
   Składniki dokładnie pomieszać, pogrzać na wolnym ogniu optymizmu i polać lukrem czułości. Aby miłosc trwała wiecznie należy codziennie o nią dbać i zabiegać. 

Granger.H

      Hermiona nie była zadowolona z rezultatu swojego artykułu. Dwa lata temu Luna zmieniła tematykę całego pisma. “Żongler” stracił na wartości. W gazecie pisano o popularnych czarodziejach, mugolach oraz o eliksirach na poprawienie wyglądu.

*** 
   Blaise Zabini jako jeden z niewielu czarodziejów postanowił pracować wśród mugoli. Był czystokrwisty, więc jego rodzina nie pochwalała tego biznesu. Ostatnio nawiedzały go dość smętne myśli. Czuł się bardzo samotny. Z Ginny wiązał swoja przyszłość ale ona wciąż mu powtarzała, że go nie kocha. Sypiał z nią praktycznie codziennie, ale co z tego skoro ich niby związek nie miał szans na przetrwanie.
  Dzisiejszego dnia przez pub przewinęła się marna liczba klientów. Blaise nie sądził, że dzisiaj ujrzy Ginny. Bardzo się zdziwił kiedy ją zobaczył.
- Blaise, nalej mi. - odparła Ginny. - Zapłacę
- Nic z tego. Wracaj do domu. - oznajmił Blaise.
- Jak nie chcesz mnie obsłużyć to pójdę do innego pubu! - odparła zdenerwowana Ginny.
- Nigdzie nie pójdziesz. - oznajmił twardo Zabini.
- Wszyscy jesteście tacy sami. - warknęła ruda.
- Ruda… -westchnął mężczyzna.
  Zanim zdążył coś konkretnego powiedzieć Ginny wyszła. Nie umiał do niej dotrzeć. “Znów ten Potter” -przeklął w duchu Blaise. Po kilku chwilach Ginny wróciła z powrotem do pubu.
- Zrobiłam to, Blaise. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyprowadziłam się od niego - powiedziała ruda. - Rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu.
 Dziewczyna nie zastanawiając się długo przytuliła się do Blaise’a.
- Ależ ty masz nastroje kobieto… - westchnął Zabini.
- Jestem kobietą, szefie. Nigdy nas nie zrozumiesz.

***
    Hermiona modliła się o koniec tego dnia. Punktem kulminacyjnym tego dnia były liczne prawie upadki panny Granger. Gdy wychodziła z redakcji omal nie spadła ze schodów. Wracając do domu dwa razy wpadła pod samochód. Zastanawiała się co się jeszcze może stać. Drzwi od domu było otwarte. Szatynka była zdenerwowana. To mógł być ktokolwiek… Złapała za parasol który leżał na podłodze i…
- A masz! - zawołała Hermiona i zobaczyła, że parasolem zdzieliła Zabiniego. - O Boże, Blaise! Przepraszam, przepraszam. Nie chciałam. Myślałam, że to złodziej…
- Nic się nie stało, Hermiono. - odparł Blaise. - Ależ ty masz siłę Herm.
- Przepraszam, ale właściwie co ty tu robisz? - zapytała szatynka.
- Ginny mnie zaprosiła. - oświadczył Zabini. - Ruda świętuje. Kupiła szampana, wino …
- A gdzie ona jest?
- Ano właśnie….
   Ruda wparowała do przedpokoju z tajemniczym uśmiechem.
- Herm, dobrze ze jesteś! - zawołała Ginny. - Będziemy pić!
- Jaka to okazja? - zapytała Granger.
- Moja wolność i piątek trzynastego. - oznajmiła panna Weasley.
- A weź mi nic nie mów. Niech ten dzień się już skończy… - westchnęła Hermiona.
- Wiecie, nie mam nic przeciwko wam ale czy mogę zadzwonić po Draco? Będzie po równo.
- Jasne!
- Nie! - wołała zdenerwowana Hermiona.
- Taaaaaak! - wołała ruda.


***
 Blaise zadzwonił po swojego przyjaciela który z wielką ochotą przyszedł do mieszkania dziewczyn.
- Co świętujemy? - zapytał Draco.
- Moje nowe życie. - oznajmiła ruda. - Za życie bez Harry’ego Pottera!
- To pijemy. - oznajmił blondyn.
   Jedynie Hermiona była milcząca. Modliła się aby tem dzień się już zakończył. Draco zauważył zdjęcie szczęśliwych państwa Weasley stojące na parapecie. Hermiona i Ron byli wtedy tacy szczęśliwi.
- Kiedy robione było to zdjęcie? - zapytał blondyn i wskazał na zdjęcie.
- Byliśmy rok po ślubie. - oznajmiła Hermiona.
- Szczęśliwi, zakochani…. Trochę szkoda, co? - zapytał blondyn.
- To jeszcze nie koniec. - szepnęła szatynka.
- Chcesz do niego wrócić? - zapytał Draco i bacznie się jej przyglądał.
- Nie zastanawiałam się nad tym ale nie chcę niszczyć tego co budowaliśmy przez tyle lat. Przyjaźń, miłość, wierność, uczciwość, szacunek…
- Granger, tego między wami już dawno nie ma! - zawołał Draco.
  Ginny i Blaise w milczeniu przyglądali się całej sytuacji.
- Co ty tam wiesz…. - odparła Hermiona. - Nie masz prawa oceniać mojego małżeństwa! Nie masz o tym pojęcia, nie potrafisz kochać i byś wiernym więc nie wygłaszaj takich, a nie innych opinii!
   Hermiona pobiegła do swojej sypialni. Draco pożegnał się z Ginny i Blaise’em i wyszedł. Nie miał zamaru biec za Granger. Był zdenerwowany i potrzebował odreagować.
  Tymczasem Ginny i Blaise byli niezrażeni tym co się wydarzyło kilka minut temu.
- Malfoy chyba lubi naszą Herm, co? - zapytała podchmielona Ginny.
- Raczej tak. Draco uwielbia się z nią kłócić. To jego sposób na życie. - odparł Blaise.
- Kto by pomyslał, że będziemy tu sobie siedzieć i rozmawiać…  - westchnęła ruda.
- I pić… - z uśmiechem dodał Zabini.
- No właśnie. Rozpijasz mnie, Blaise…
- To ty mnie tu zaprosiłaś…
- Czy ta noc skończy się tak jak poprzednie? - zapytała Ginny i spojrzała wyczekująco na mężczyznę.
  Blaise chciał zaprzeczyć…
 Tylko to co do niej czuł było silniejsze od niego….
To go przerażało…
***
   Tymczasem Draco przechadzając się po ulicznych spelunach uznał, że alkohol nic mu nie pomoże. Blondyn zdecydował się pójść do swojej stałej przyjaciółki. Zawsze potrafiła go pocieszyć.
- Hej, Leah. - odparł mężczyzna. - Przenocujesz mnie?
- Jasne kotku. - powiedziała Leah i wpuściła blondyna do środka.
  Granger nie mogła sobie znaleźć sobie miejsca. Postanowiła zadzwonić do Draco ale nikt nie odbierał. Połączenie kilka razy zostało odrzucone. Zdenerwowana kobieta poszła spać. Co jakiś czas słyszała skrzypienie łóżka w pokoju obok. Podejrzewała, że to mogą być Ginny i Blaise.
***
   Widzę cię, jestem coraz bliżej…
Najpierw zniszczę tych którzy są dla ciebie najważniejsi, braciszku… 
Mam nad tobą przewagę. Jesteś słaby. Kierujesz się emocjami co źle dla ciebie wróży. Miłość to śmierć. Mnie nikt nigdy nie kochał. Czasem ojciec pogłaskał mnie po głowie. To jest moje najszczęśliwsze wspomnienie. Obserwuję cię. Pragnę zabijać. Mam szpiega, który zbiera dla mnie informacje. Czekałem na taką szansę całe życie…




***
Rozdział wstawiam szybciej. Chyba to moja najdłuższa notka. :)
Dziekuję wszystkim co komentują i czytają.Jestem mile zaskoczona taką dużą ilością wyświetleń.  To bardzo motywujące. Każdy komentarz jest na wagę złota. Przepraszam na za wszelkie błędy. Rozdział taki typowy w którym nic się nie dzieje.
Zapraszam do czytania i komentowania :)
PS Piękna pogoda prawda? 
Lato lato lato czeka... 

niedziela, 16 czerwca 2013

7. Flirt


   Po pracy Hermiona poszła do pubu w którym pracowała Ginny. Miała ochotę na drinka, a poza tym jako chciała powiadomić Ginny o  nowym związku Pottera. Szatynka miała mieszane uczucia.
- Gin, jak w pracy? - zapytała niepewnie Herm.
- Interes się kręci. Dostaję całkiem duże napiwki… - odparła Ginny - Herm wiem po co przyszłaś. Widziałam artykuł Malfoy’a
- I  jak się z tym czujesz? - zapytała Granger.
- Normalnie. Nie jesteśmy już parą. Mam do tego prawo. Zresztą kto wie czy wcześniej między nimi do czegoś nie doszło. - wyjaśniła ruda i się lekko uśmiechnęła. - Czego się napijesz?
- Poproszę whisky. - powiedziała Miona. Odetchnęła. Spodziewała się lamentu i płaczu, a tymczasem nic takiego nie miało miejsca.
  Wszelkie swoje uczucia Ginny trzymała w sobie. Uznała, że popłacze sobie później. Nie chciała aby ktoś widział jak cierpi. Robiła dobrą minę do złej gry.
   W oddali Hermiona zobaczyła wysokiego blond mężczyznę z kpiącym uśmieszkiem. To był Malfoy. Wszędzie by go poznała.
- Granger, jak miło cię znowu widzieć. - odparł Draco który podszedł zdecydowanym krokiem do Hermiony. - I to w barze. Myślałem, że szanowna redaktorka nie pije.
- Widzisz jak słabo mnie znasz - odparła szatynka. - Jak ci się pracuję beze mnie?
- O wiele lepiej, nikt mi się nie sprzeciwia ani nie krzyczy. - powiedział blondyn. - Każdy mnie słucha. A ty jak sobie radzisz w tej podrzędnej instytucji jaką jest “Żongler”?
- Nie narzekam, Malfoy. Nie rozumiem czemu ty nigdy nie potrafisz być miły…
- Bo taki już jestem. - oznajmił blondyn
   Do dwójki wrogów zbliżył się Blaise, który chciał się przywitać z Hermioną i swoim przyjacielem, który przebywał tu praktycznie codziennie.
- Hermiono, pierwszy raz w naszym barze? Rozgość się. - powiedział uprzejmie Zabini. - Malfoy, ty tu jesteś codziennie więc może doradź pannie Granger co warto zamówić oprócz whisky.
- O nie, nie, nie… - odparła gwałtownie dziewczyna. - Na pewno nie z jego rąk!
- Mam boskie ręce, kochana. Umieją czynić cuda…. - westchnął blondyn.
- Malfoy, weź się….- jęknęła szatynka i z przerażeniem spojrzała na Blaise’a.
   Ten tylko zaczął się śmiać i wrócił do swojej pracy. Musiał przyznać, że jego przyjaciel ostatnio zachowywał się bardzo osobliwie. Blaise dobrze wiedział, że głównie chodziło o nowy związek matki Dracona ale nie tylko. Malfoy flirtował z Granger, która nie miała o tym bladego pojęcia. Można by nawet rzec, że miał na nią ochotę. Zabini nawet trochę się ucieszył. Miał dość coraz to nowych zdobyczy przyjaciela. Wolałby aby ten się ustatkował i założył rodzinę. Sam Blaise już od jakiegoś planować ożenić się i mieć przynajmniej trójkę dzieci. Niestety przyszła  żona miała zupełnie inne plany.  Była na niego wściekła i nie miała ochoty z nim rozmawiać. Zasłużył sobie na to. Próbował ją jakoś przeprosić ale Ginny za każdym razem uciekała przed nim. Gdzieś zniknęła...                                                                                                          Znalazł ją na zapleczu całą zapłakaną.
- Ginny, czemu płaczesz? - zapytał Zabini.
- No nie, znowu ty… - jęknęła Ginny.
- Historia lubi się powtarzać, prawda? - westchnął Blaise.
- Nie twoja sprawa. - odparła dziewczyna i głośno pociągnęła nosem.
  Blaise nie zwracając uwagi na nieprzyjemne uwagi ze strony zapłakanej dziewczyny kontynuował dialog.
- Niech zgadnę kto cię tak skrzywdził… Potter, prawda?  Jak zawsze POTTER! - wrzasnął Blaise.
 - Daj mi spokój. - powiedziała Ginny. - Zaraz wrócę do pracy. Daj mi minutę.
- Za co ty go tak kochasz, co?!
- Zabini, uspokój się.                                                                                                                                             - Czemu uciekłaś? - zapytał Blaise.
- Ale o co ci chodzi?
- Wiesz o co. O naszą wspólną noc. Czemu nie zostałaś?! Żałowałaś?
- To nie tak, chciałam zostać ale nie mogłam. Dajmy temu spokój. To było tak dawno temu…
 - Chciałabyś to powtórzyć? - zapytał Zabini patrząc prosto w oczy Ginny.
- Ja nie wiem…
   Blaise zaborczo przyciągnął do siebie Ginny. Nie zwracając na jej protesty zaczął ją namiętnie całować.
- Chcę tego… - wyszeptała Ginny.
- Ja też…
- Nie kocham cię, nie chcę żebyś sobie coś pomyślał….
   Zabini już nie słuchał dziewczyny. Zdzierał z niej ubrania, następnie dokładnie jej ciało. Ginny płonęła. Czuła się spełniona…
***
      Hermiona siedziała przy jednym stoliku z Draconem. Nie umiała do końca stwierdzić czy to szczęście czy  pech. A najdziwniejsze w tej całej sytuacji było to, że Malfoy zaczął zwierzać  się Granger ze swoich osobistych spraw.
- Wiesz co, Granger… Życie jest do kitu. - westchnął. blondyn
-  Chyba nie twoje, Malfoy. Masz wszystko. Pracę, pieniądze, wygląd…
- Wygląd? - zapytał blondyn z lekkim uśmiechem.
- Nie bierz tego do siebie. Jestem lekko podpita. - odparła Hermiona i lekko się zarumieniła.
- Jasne, już ci wierzę Granger. - powiedział Draco i puścił do niej oczko.
- Życie nie jest do kitu. Nie rozumiem czego ty jeszcze pragniesz od życia. Sama chciałabym mieć takie problemy jak ty masz.
- Nie chciałabyś. Samotność jest koszmarna. - wyznał blondyn.  Niedługo zostanę już zupełnie sam…
- Oj nie użalaj się tak nad sobą….
- Moja mama się żeni. - wypalił Malfoy.
- Ooo… Będziesz miał ojczyma, Malfoy.
- To jeszcze nie jest najgorsze. On jest mugolem!
- Co z tego? To już nie te czasy kiedy to Voldemort wyznaczał trendy. - odparła szatynka. - Odpuść im. Są zakochani….
- Nie wymądrzaj się tak, Granger. Po prostu mi się to nie podoba.
- Musisz się z tym pogodzić. Twoja mama go kocha. Zasługuje na szczęście którego twój ojciec nie mógł jej dać…
- Skończyłaś?
- Tak, już tak.
- Jestem nieźle wstawiony i wydaję mi się, że jesteś ładna… Bezsens. Co też ten alkohol robi z ludźmi. - powiedział lekko Draco.
- Ładna? Hmm, za jakieś pięć drinków pewnie mi się oświadczysz…
- Powiedziałem, że mi się wydaję…
- Czy ja coś mówię, Malfoy. - odparła Granger i lekko się zaśmiała. - Pozwól mi zauważyć, że rozmawiasz ze szlamą…
- Oj Granger nie prowokuj, nie prowokuj…
***
      Wciąż jestem słaby. Pobyt w Azkabanie był dla mnie prawdziwą torturą. Przemyślałem wiele spraw. Voldermort był moim Panem. Dokończę jego dzieło…. 
  Na początek zniszczę piękno, wszystko co dobre… 
   Kobiety są potężne. Mają nad nami wielką władzę. Trzeba je zniszczyć. To ona, moja matka nie umiała uszanować tego co miała. Była mugolką, zdradzała ojca, a mnie zostawiła. Nienawidzę kobiet, gardzę nimi. Wśród moich sojuszników są kobiety, które także zostaną zgładzone. Rosnę w siłę… Niedługo popamięta mnie każdy kto sprzeciwił się Czarnemu Panu…
  Każdy mugol,  każda szlama oraz zdrajca krwi pożałują, że się urodzili.  Pragnę kontynuować dzieło mojego pana, pragnę zabijać. Znam zaklęcia których nie można odwrócić, które są śmiertelne. Blizny pozostają na zawsze. Nikt żywy nie wyjdzie ze spotkania ze mną… Nikt…. 

***

  Draco odprowadził Hermionę pod same  drzwi. Szli chwiejnym krokiem. Przez cały czasy chichotali z byle powodu
- Dzięki, za odprowadzenie Draco… - westchnęła szatynka i czknęła.
- Cała przyjemność po mojej skromnej Malfoy’owskiej osobie. - odparł blondyn czkając.
-Jutro będziemy się nienawidzić, wiesz?
- Wiem, ale czy mogę dać ci jednego buziaka na pożegnanie?
- Ale jednego…
- Mhm.
  Draco przybliżył się do Hermiony i musnął lekko jej usta. Poczuła słodycz jego ust…
- No to pa, Malfoy. - powiedziała szatynka i weszła do środka.
- Do zobaczenia, panno wszystko wiedząca….
   Hermiona weszła do swojej sypialni. Na łóżku leżała koperta zaadresowana do niej. W środku znajdował się list. List od Rona.

Droga Hermiono…
  Pisząc ten list kilkakrotnie zastanawiałem się czy jest sens pisać i przepraszać. Tego co ja ci zrobiłem nie da się wybaczyć. Nie wiem czemu to zrobiłem. Nie mogę powiedzieć Ci gdzie obecnie przebywam. Miejsce mojego pobytu jest tajne. Wiem, że nikomu byś o tym nie powiedziała. Taka już jesteś. Zawsze mogłem Ci zaufać. 
  Gdy zobaczyłem to zdjęcie w “Proroku Codziennym” wściekłem się. Nie mogłem znieść, że Ciebie i Malfoy’a coś łączy. Z perspektywy czasu jestem mu wdzięczny. To nie był pierwszy raz kiedy pozwoliłem sobie na agresywne zachowanie wobec Ciebie. Ten list to część mojej terapii. Nie mogę Ci obiecać, że to się nie powtórzy bo może i to kilkakrotnie. Nie zasłużyłaś na takie traktowanie. Zawsze byłaś dla mnie kochana. To ja zawaliłem sprawę. Powinienem z Tobą o tym porozmawiać, a zareagowałem jak podły cham. Nie spodziewam się, że chcesz kontynuować nasz związek. Zasługujesz na kogoś lepszego. 
  Chciałbym Ci tylko powiedzieć, że byłaś jedyną kobietą w moim życiu. Popełniłem tyle błędów w życiu, a moim największym było to, że stałem się dla Ciebie bezwzględnym draniem. Przepraszam Cię za wszystko. Nie proszę o drugą szansę. Wiem, ze już za późno na ratowanie naszego małżeństwa. Zawsze będę Cię kochał. 


Twój na zawsze 
Ron

     Hermiona czytając list od swojego męża miała łzy w oczach. Chciała mu wierzyć, naprawdę chciała ale nie mogła. Łatwo wybaczała ale tym razem było jej naprawdę ciężko. Kochała Rona ale czy była w nim zakochana? Od dawna ich związek przeżywał wzloty i upadki. Nie wiedziała gdzie był, czy wróci? To było dla niej bardzo skomplikowane…


***
Wróciłam z nowym rozdziałem! 
Trochę szybko ale ostatnio mam wiele pomysłów. Ostatnio naczytałam się sporo kryminałów i tym podobne. :D 
Zapraszam do czytania i komentowania, Mam nadzieję, że przypadnie do gustu. Mi średnio się podoba. 
Nowy rozdział pojawi się w piątek. 

Mia 


piątek, 14 czerwca 2013

6. Wielka niewiadoma

    Po odejściu z pracy Hermiona miała poważne problemy. Nie mogła nigdzie znaleźć pracy. Wszyscy jej odmawiali. Ginny zaczęła pracować jako kelnerka w pubie u Blaise’a. Starała się odnaleźć w tym środowisku najlepiej jak mogła. Skrupulatnie wykonywała swoją pracę. Zdawała sobie sprawę ze swojej atrakcyjności. Krótka miniówka jako uniform, rude włosy i malinowe usta robiły wrażenie. Kokietowała mężczyzn, a co za tym idzie dostawała większe napiwki. Pewnego dnia Blaise wezwał Ginny na rozmowę.
- O co chodzi szefie? - zapytała uśmiechnięta Ginny.
- O twoje zachowanie. - odparł Blaise.
     Był wyraźnie zły. Dodawało mu to uroku.
- Czy ty aby nie przesadzasz?! - zawołał Blaise.
- Nie wiem o co ci chodzi…
- Kokietujesz, podrywasz, flirtujesz… Tu się pracuje!
- Sam mi powiedziałeś aby wykorzystywała swoje kobiece wdzięki. - odpyskowała Ginny.
- Ale nie tak!
- A niby jak?!
- Z gracją, a nie jak…
- Dziwka? - podpowiedziała ruda  i zaczęła się histerycznie śmiać. - Już to słyszałam.
  Zdenerwowana Ginny odwróciła się na pięcie i wróciła do swojej pracy. Nie miała zamiaru kłócić się z kimś kto jej po prostu nie znał. Była mu wdzięczna, że ją zatrudnił ale to nie dawało mu prawa być takim chamskim i bezczelnym.
***
   Tymczasem Hermiona powoli traciła nadzieję na znalezienia jakiejkolwiek pracy. Wydawnictwo “Żongler” poszukiwało redaktora naczelnego. To może nie był szczyt marzeń ale od czegoś trzeba było zacząć. Hermiona nie wiedziała z kim będzie miała do czynienia. Czy z kobietą czy z mężczyzną? Gdy weszła do gabinetu ogarnął ją szok…
- Luna?! - zawołała Hermiona.
- Witaj Hermiono. - odparła Luna.
Luna w niczym nie przypominała siebie z dawnych lat. Miała blond włosy, lekki makijaż który podkreślał jej rysy twarzy i zieloną sukienkę która sięgała do kolan. Jednak w jej spojrzeniu było coś obcego. Jej wesołe usposobienie gdzieś zniknęło. Po śmierci jej rodziców, wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła…
- Przyszłam w sprawie pracy. - powiedziała Hermiona.
- To właśnie na ciebie czekałam. - powiedziała Luna. - Potrzebuję takich ludzi jak ty. Jesteś pracowita, uczynna i potrafisz stworzyć coś z niczego.
- To znaczy, że…?
- Masz tą pracę. - oznajmiła Luna.
  Hermiona bardzo ucieszyła się, że w końcu może zająć się czymś pożytecznym. Nie do końca akceptowała nowa osobowość Luny ale wierzyła, że obydwie jakoś się dogadają.

***
   Draco było ostatnio nieco rozdrażniony. Nie spał zbyt dobrze. Miał mnóstwo pracy. Stracił jedną ze swoich najlepszych dziennikarek i musiał pracować o wiele więcej. Nie tylko to go tak denerwowało. Najbardziej stresowała go obecność nowego kochanka jego matki. Narcyza poznała Petera w sklepie mugolskim. Od razu zawarli ze sobą nić porozumienia. Peter był mugolem, a jednocześnie bardzo dobrym czarodziejem. Malfoy nie mógł się z tym pogodzić. Cały czas mu dogryzał i go przedrzeźniał.
- Draco, przestań. - upominało go matka.
- To mój dom. - oznajmił Draco. - On jest tu obcy.,
- Niedługo zostanie moim mężem więc…
- Twoim mężem?!
- Kochamy się. Chcemy się pobrać. - oznajmiła spokojnie Narcyza. - Co w tym złego?
-  To mugol, mamo. - odparł Draco.
- I co z tego? Hermiona też jest mugolką, a jednak jej pomogłeś. Chciałeś aby tu została.
- To zupełnie co innego…
- Nie, Draco. - odparła kobieta. - Peter zostanie moim mężem, twoich ojczymem i będzie tu mieszkał ze mną do końca naszych dni.
  Draco zacisnął wargi. Był wściekły. Trudno mu było przyzwyczaić się do obecnej sytuacji. Od lat był wychowywany w bardzo rygorystyczny sposób. Dopiero od paru lat próbował normalnie żyć, funkcjonować i nie oceniać ludzi ze względu na krew.

***
   Hermiona miała genialny pomysł. W weekend postanowiła wybrać się do Hogwartu. Chciała porozmawiać z Potterem o Ginny. Zdaniem Granger byli dla siebie stworzeni. Profesor McGonnagal przyprowadziła dziewczynę do gabinetu w którym stacjonował zapracowany Harry.
- Cześć Harry. - odparła Hermiona i lekko się uśmiechnęła
- Hermiona, co za miła niespodzianka! - zawołał Harry i mocno przytulił przyjaciółkę.
- To jak idzie praca w Hogwarcie? - zapytał niby od niechcenia Granger.
- Całkiem dobrze, oprócz tego, że mam sporo pracy. Nie mam na nic czasu… - westchnął Potter.
- Bo ja przyszłam w sprawie… - urwała dziewczyna.
- Widziałem zdjęcia. Czemu nic nie powiedziałaś?
 - Bałam się, że nikt mi nie uwierzy.
- Dużo między wami się wydarzył ale mam nadzieję, że ty i Ron dacie sobie drugą szansę…
- Właśnie, Harry jeśli chodzi o dawanie sobie drugich szans. Nie zapytasz o Ginny?
- Nie mam o czym z nią rozmawiać. - uciął krótko Harry - Poza tym jestem już z kimś.
- Słucham?!
- Mam dziewczynę. Jest ze mną szczera, a poza tym nie oczekuje rychłego ślubu co mi odpowiada.
- Kim ona jest?
- Dobrze ją znasz. To Luna.
- Luna Lovegood?!
- Tak, dokładnie ta sama.
- To moja szefowa!
- Nie sądzisz, że jest wspaniała?
- Tak, ale jak to się stało? - pytała zaskoczona Miona.
- Po rozstaniu z Ginny byłem bardzo przybity. Luna zajęła się mną, była bardzo czuła i dobra dla mnie. Pojawiła się między nami nić porozumienia, a później sama wiesz…
- Rozumiem. Tylko nie pojmuję…
- Skoro tu już jesteś, Herm…. - zaczął Potter. - To co ci teraz powiem ma zostać tylko między nami dobrze?
- No dobrze, o co chodzi?
- Wiem, że zawsze lubiłaś szperać w książkach dlatego liczę na ciebie. Ostatnio doszło do serii napaści. Każdą ofiara była kobieta. Napastnik rzucał na kobiety zaklęcia, które oszpecały ich twarze na zawsze. Zostawały same blizny, których nie można w żaden sposób usunąć. Następnie zabija je i na piersiach graweruje literkę L
- O Boże… - wyszeptała Hermiona.
- No właśnie. To jakiś psychopata…
- Lub psychopatka. - wtrąciła się Granger. - Może uda mi się jakoś ci pomóc.
- Każda kobieta jest zagrożona. Uważaj na siebie.

***
Ostatnią noc Draco spędził w klubie nocnym. Chciał zapomnieć o problemach no i o wszystkim co go otacza. Ostatnio nawet w pracy nie był sobą. Postanowił ,że napisze artykuł o nowym związku wybrańca. O nowej zdobyczy dowiedział się przez przypadek. Jego szpieg z krainy dreszczowców czyli Ian Hamilton doniósł mu o tych jakże ważnych informacjach. Ian był bardzo sprytny. Jednocześnie był przyjacielem Hermiony, a z drugiej strony jej wrogiem. Pracował dla Malfoy’a. Ta praca wymagała poświęceń.

Nowa miłość Harry’ego Pottera
   Wiele mogłoby się zastanawiać co sławny Harry Potter zrobi po rozstaniu ze swoją wieloletnią narzeczoną Ginny Weasley… Otóż znajdzie inną. Jej imię każdy w świecie Magii i Czarodziejstwa powinien znać. Jedna z najbogatszych kobiet w naszym świecie. Właścicielka prenumeraty “Żongler” Luna Lovegood zdobyła serce naszego bohatera. Po rozstaniu z panną Weasley pan Potter Nie mógł dojść do siebie. Wciąż nawiedzały go koszmary. I wtedy pojawiła się ona. Zmieniła całe jego dotychczasowe życie. W odróżnieniu so panny Weasley, Panna Lovegood od wybrańca niczego nie oczekuje. Zakochany Potter? A jak że… Ale na jak długo…? 


Dracon Malfoy

  Czytając ten artykuł Hermiona była dumna z Malfoy’a. Wciąż nie wierzyła, ze Potter tak szybko się pocieszył bo rozstaniu z Ginny.



*** 
To znowu ja! Rozdział krótki ale mam nadzieję, że się podoba. Przekroczyłam 1000  wyświetleń i nic nie jest w stanie mnie zasmucić :D 
Przepraszam za błędy, zapraszam do komentowania i zostawienia własnej opinii. 

Mia




wtorek, 11 czerwca 2013

5. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość

     Hermiona obudziła się dwa dni później. Była obolała. Miała sińce na prawie całej twarzy, jej ciało było niezdolne do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Ktoś ją uratował… Tylko kto?  Leżała na ogromnym łóżku.
- Gdzie ja… - zaczęła Hermiona lecz nie zdążyła dokończyć.
   Obok niej siedział Malfoy….
- Nie męcz się niepotrzebnie. - wyszeptał blondyn.
- Gdzie jestem? - wykrztusiła szatynka.
- W mojej rezydencji Malfoy Manor. - wyjaśnił Draco.
- Aha. Zaraz, co?!
- Byłaś w bardzo złym stanie Granger, nie mogłem cię tak zostawić.
- To byłeś ty… Ty… Ron… Crucio??
- Tak to byłem ja.
- Skąd ty…?
- Twoje zachowanie było bardzo osobliwe. Zachowywałaś się dziwniej niż zwykle. Śledziłem cię. - wytłumaczył Malfoy
- A co z moim mężem?
- Twoim co…? Wieprzley zeznaje przed Ministerstwem Magii. Nie wiem co z nim zrobią. Mam nadzieję, ze zgnije. Jak mogłaś z nim tak długo wytrzymać?
- Nie rozstałam się z nim. - odparła Hermiona. - Kiedy mogę wrócić do domu, do pracy?
- Masz dwa tygodnie urlopu. Jak na razie tu jest twój dom.
 - Nie zostanę tu, nie ma mowy. - powiedziała szatynka i chciała wstać ale jej stan jej na to nie pozwolił.
- Nie masz wyjścia Granger. - powiedział Malfoy i złośliwie się uśmiechnął - Jesteś na mnie skazana, nie pozwolę ci się stąd ruszyć.
- Tyran!
- Dziękuję za komplement kotku.
- Teraz to dopiero będą plotki….
*** 
   Tymczasem Ginny i Harry przeżywali trudne chwilę w swoim związku.
- Boże, kobieto jak ty jesteś upierdliwa!!! - wrzasnął Potter.
- Nie rozumiem czemu nie możesz sobie odpuścić jednego dnia pracy i poświęcić go dla mnie!!! - zawołała Ginny
- Ktoś z nas musi pracować w tym domu, a nie się lenić!
- Palant!
- Krowa!
- Nie byłeś moim pierwszym! - wyrwało się Ginny.
   To Harry’ego kompletnie zbiło z tropu.
- Co? - zapytał głupawo Harry.
- Nic.
- Kto to był?!
- Nikt.
- Odpowiedz.
- Blaise Zabini. - wyszeptała dziewczyna.
-  Z tym ślizgonem?! Puściłaś się z nim! - wrzasnął Potter
- Wcale nie!
- Nie sądziłem, że jesteś taką dziwką, Ginny.
   Upokorzona dziewczyna wybiegła.  Nie chciała słuchać oskarżeń swojego narzeczonego. Nawet nie wiedziała czy on jeszcze nim był. Teleportowała się do najbliższego baru.
- Martini z lodem dwa razy - odparła Ginny.
- Już się robi…. Weasley?! - zawołał mężczyzna stojący za ladą.
- Zabini! - zawołała Weasley.
- Ruda, widać nieźle sobie poczynasz… - mruknął Blaise. - To co słychać u przyszłych państwa Potterów? -
- Nico. - powiedziała Ginny. - Gdzie to Martini?!
- Już, kobieto jakaś ty nerwowa… - odparł Blaise. - Proszę, oto pani Martini.
- Prosiłam dwa razy Blaise.
- Aż taki kiepski jest Potter w łóżku? - zapytał barman.
- Nie o to chodzi, Blaise. - odparła Ginny. - Chcę się upić do nieprzytomności.
- Jak chcesz i tak się wygadasz po pijaku, ruda.
 

***
    Hermiona nie chciała mieszkać z Malfoy’em jeśli nawet to miały być tylko dwa tygodnie. Nie wyobrażała sobie mieszkać z jednym domu z tym “ogrem”. Tak, Draco Malfoy był ,jest i będzie dla Hermiony “ogrem”
- Nie chcę z Tobą mieszkać! - wykrzykiwała Hermiona.
- I tak cie nie wypuszczę, Granger. - odparł Malfoy.
- Pomocy, pomocy, pomocy!!!! Ogr mnie uwięził.!!!
   W odwecie Malfoy zaczął się histerycznie śmiać. Do pokoju weszła matka Malfoy’a, Narcyza, która usłyszała krzyki dziewczyny i głośny śmiech Dracona.
- A co się tu dzieje? - zapytała zaciekawiona Narcyza.
- Mamo, przetłumacz tej oślicy, ze dla własnego dobra powinna zostać w naszej rezydencji chociaż na parę dni. - powiedział Draco.
- Nie. - powiedziała stanowczo panna Granger.  - Nie chcę zostać w tym domu ani minuty dłużej, mam złe wspomnienia.
- Rozumiem cię Hermiono ale tutaj możemy ci zapewnić odpowiednią opiekę. Przemyśl to. - odparła Narcyza.
- A co z Ronem, czy ty….?
- Nie zabiłem go Granger. - warknął Draco - Rzuciłem na niego parę zaklęć niewybaczalnych i posłałem go do Ministerstwa Magii. Wysłali go na sześciomiesięczną rekonwalescencję.
- Oooo…. - wyszeptała Hermiona. - Ja tu nie zostaję, chcę wracać.
   Granger wyszła z pokoju, a później z Malfoy Manor. Nikt jej nie zatrzymywał, czuła że zraniła Dracona. Nic nie mogła na to poradzić, że w tym miejscu przeżyła najgorsze chwile swojego życia. To tam ją torturowano, od tamtego momentu na ramieniu pojawiła się blizna, która będzie ją szpecić do końca życia.
  Szatynka wróciła do swojego domu. Nie miała zamiaru zostawać u Malfoy’a. Czuła, że go zraniła. Nawet mu nie podziękowała. Napisała krótki list.

Draco,
Dziękuję ci za okazaną pomoc ale tyle lat radziłam sobie bez twojej pomocy więc i tym razem też sobie poradzę. Twoja rodzina bardzo mnie skrzywdziła. Nie ufam ani tobie ani twojej matce. Dla mnie każdy Malfoy to wróg. Lepiej abyśmy obydwoje schodzili sobie z drogi. 
Jeszcze raz dziękuję za pomoc. 
Hermiona

 Draco przeczytał ten list kilkanaście razy. Rozumiał jej postępowanie. Wiedział, że sobie na to zasłużył. Przez siedem szkolnych lat był dla niej podły. Nazywał ja szlamą i szydził z niej na każdym kroku.
- Synku, od kogo ten list? - zapytał Narcyza wskazując na skrawek papieru w rękach Draco.
- Od Granger. - powiedział cicho Malfoy,
- Draco, może rzeczywiście powinieneś trzymać się od tej dziewczyny z daleka…
- Nie. - powiedział blondyn. - Jak mam do niej dotrzeć?
- Okaż jej serce. Wiem co przeżywa kobieta, która jest katowana i bita przez swojego męża. - odparła Narcyza.
- Powinna porozmawiać z kimś takim jak ty. - stwierdził Malfoy - Ta oślica jeszcze tu zamieszka, zobaczysz mamo. - odparł Draco i puścił oczko do kobiety.
- Draco, nie możesz jej zmusić.
- Wiem ale jeśli Hermiona nie rozwiedzie się z tym rudym parszywym Wieprzlejem nie ręczę za siebie. Była najmądrzejszą dziewczyną w Hogwarcie, a nie potrafi mu się postawić? Nie rozumiem.
- Synku, to nie takie łatwe. Wiesz ile ja próbowałam? Tysiące razy… Kochałam Lucjusza, naprawdę go kochałam. Może Hermiona jest w nim wciąż zakochana… Nie wtrącaj się w ich życie Draco.
- Nie mogę, mamo.
 ***
    Kilka godzin później czekała na Hermionę niemiła niespodzianka. Pijana Ginny z torbami i Blaisem Zabinim…
- Ginny?! - zawołała Hermiona. - Blaise?!
- Długa historia. - odparł Blaise. - Możemy wejść?
- Jasne, jak to się stało, że ona jest nieprzytomna? Ginny nie pije!
- Jak na abstynentkę, wypiła dwie butelki czerwonego, dwa kieliszki Martini i dwa czystej wódki. - wyjaśnił mężczyzna. - Potter nieźle przeskrobał.
- Wciąż mnie zastanawia mnie twoja obecność w moim domu.
- Jestem barmanem. - wyjaśnił Zabini. - Wiedziałem gdzie mieszkasz, Malfoy mi powiedział. Więc jesteśmy.
  Hermiona pomogła Zabiniemu wpakować Weasley’ową do pokoju.
- Nie wiesz co się stało? - zapytała zaniepokojona Hermiona.
- Lepiej jeśli ona ci o tym opowie. - odparł Blaise. - Ja mam pewne przypuszczenia.
- Dziękuję, że ją tu przywlokłeś, Blaise. - powiedziała Hermiona.
  Gdy Zabini wyszedł Hermiona zastanawiała się jakim cudem Ginny doprowadziła się do takiego stanu. Czuła, że Potter coś przeskrobał. Granger nie wyobrażała sobie rozstania rudej i wybrańca. To było coś niedorzecznie niemożliwego.
   Rankiem Ginerwa obudziła się z niesamowitym bólem głowy.
- Herm, co ja tu robię? - zapytała Ginny niewyraźnym głosem.
- Zabini cię przyprowadził. No właśnie, co ty do licha robiłaś z tym byłym ślizgonem, co? - zapytał Hermiona.
- Ten Zabini?? A tak! Poszłam do baru. Blaise jest barmanem I właścicielem tego baru. Chciałam się upić do nieprzytomności, no i się upiłam. - odparła Weasley.
- Co się stało?
- Chyba rozstałam się z Harry’m.. - wyznała ruda.
- Jak to się stało, jesteście idealną parą!
- Chyba jednak nie taka idealną. Okłamałam Harrego w sprawie swojej cnoty i…
- Nie straciłaś dziewictwa z Harry’m?!
- Był taki okres, że Harry miał ważniejsze sprawy na głowie ode mnie. Nie zauważał mnie. No i w tym czasie to się stało. Straciłam dziewictwo z kimś innym.
- Z kim?
- Z Blaisem Zabinim. - odparła cicho Ginny. - To było dawno.
- Łączyło was coś poważnego? - zapytała cicho panna Granger
- Nie… Znaczy nie wiem. Zerwałam nasz kontakt od razu po spędzonej nocy. Wiem, że nie powinnam go tak potraktować ale uważałam, że bliższy kontakt ze ślizgonem nie wróży nic dobrego.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież mówimy sobie o wszystkim Gin.
- Ty też masz jakieś tajemnice. Coś ukrywasz. Zdradzasz mojego brata z Malfoy’em?
- Nie, co ty… Chyba nie wierzysz w te plotki?!
- Nie, ale ostatnio nie wiem w co mam wierzyć.
   Ginny zamyśliła się. Wciąż wspominała kłótnię z Harrym. “Jak on mógł nazwać mnie dziwką” - zastanawiała się ruda. Wspominała to co wydarzyło się kilka lat temu…
      Był słoneczny dzień. Wybrałam się na spacer. Czułam się świetnie. Martwiłam się o Harry’ego. Dużo czasu spędzał z Hermioną, Ronem i ku mojemu zdziwieniu z CHO CHANG! 
Coś planował. Zakon Feniksa się rozrastał. Nie mogliśmy pozwolić aby ktoś się o nas dowiedział… W drodze do swojego dormitorium usłyszałam Harry’ego. Zawzięcie rozmawiał o czymś z Cho. Byli rozbawieni, zainteresowani sobą, całowali się… 
   Zawiodłam się. Myślałam, że pewnego dnia Harry dostrzeże pewną zakochaną w nim rudą osóbkę. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Nie płakałam, starałam się być silna. Wyszłam na dziedziniec zaczerpnąć świeżego powietrza. Zauważyłam Malfoy’a i Zabiniego którzy krzyczeli coś do mnie. Byłam obojętna. Dostrzegłam jak Blaise biegnie w moją stronę. 
- Ruda, jak Longbottom?? - zapytał Blaise i zaczął się histerycznie śmiać. 
- Nawet lepiej niż myślisz… - odparłam i nieświadomie puściłam do niego oczko. 
 Blaise był przystojnym mężczyzną. Był wysoki i miał wystające kości policzkowe. 
- Tak sobie pomyślałem…. - zaczął Blaise. 
- O, ty myślisz? - zapytała Ginny z lekkim sarkazmem w głosie.
- Nie prowokuj, wiewiórko, nie prowokuj… 
- Ty się zawsze zaczepiasz, Zabini. Teraz odejdź. Chcę być sama. - odparłam. 
  Nie umiałam ukryć swojego smutku. 
- Jesteś smutna, nie kłócisz się ze mną, masz dziwny wyraz twarzy. Co ci zrobił Pottuś? 
- Skąd wiesz, że Harry?
- No właśnie stąd… - powiedział triumfująco. 
- Daj mi spokój! - zawołałam. - Jak ci powiem cała szkoła się o tym dowie, może nie? 
- Nie powiem. Przyrzekam na honor Zabiniego. - odparł mężczyzna salutując. 
   Roześmiałam się. 
- No dobra powiem ci… 
   I tak zaczęła się nasza rozmowa. Rozmawialiśmy pół dnia. Nie przejmowaliśmy się tym czy ktoś nas widzi czy nie. Wieczorem dostawaliśmy głupawki. Rzucaliśmy w siebie poduszkami. Gdy się zmęczyliśmy leżeliśmy obok siebie na łóżku. W pewnym momencie Blaise zaczął głaskać moje włosy, policzki, nos, aż w końcu dotarł do ust. 
- Mogę cię pocałować? - zapytał niepewnie Blaise. 
- Tak. - wyszeptałam. 
   Zarzuciłam mu ręce na szyji i zaczęliśmy się namiętnie całować. Nasze języki oplatały się nawzajem. Ani się spostrzegłam, a Zabini ściągał mi koszulkę. 
- Jestem dziewicą. - wyznałam. 
- Ja też. - odparł poważnie Zabini. 
  Zaśmiałam. Tej nocy nie zapomnę nigdy. To był mój prawdziwy pierwszy raz. Uciekłam rano gdy chłopak jeszcze spał. W szkole go unikałam…. 
   Wspomnienie znikło. Hermiona wciąż próbowała się porozumieć z Ginny, która była daleko stąd.
***
  Ginny zatrzymała się u Hermiony na dłuższy czas, a brunetka o ósmej pojechała do pracy. Nie zgadzała się na dwutygodniowy urlop. Ostatnio odpoczęła na Hawajach i nie miała zamiaru znowu próżnować. W drodze do swojego stanowiska pracy zatrzymał ją Ian.
- Bardzo mi przykro, Hermiono. Ja nie wiedziałem. Czemu nic nie powiedziałaś? - zapytał Ian.
- Ale o czym? - zapytała zdezorientowana Hermiona.
- Już nie musisz udawać, Herm. Wszyscy wiedzą.
- Ale co wiedzą, do cholery?!
- Spokojnie, pomożemy ci. - powiedział Ian i lekko poklepał ją po ramieniu.
   Zaskoczona Hermiona wciąż nie wiedziała o co chodzi. W redakcji jej współpracownicy co chwile na nią zerkali. Patrzyli na nią z współczuciem. Podchodzili, obejmowali ramieniem  i proponowali pomoc.
   Dzisiejszego dnia Hermiona nie miała w ręce “Proroka Codziennego” Gdy zobaczyła tytuł okładki omal się nie zakrztusiła jedzącym jabłkiem:

Toksyczna Miłość
Przez wiele lat znosiła docinki, zaczepki i złe traktowanie przez swojego męża. Wychodząc za mąż za Ronalda Wesleya (pseudonim szkolny: Wieprzlej) Hermiona Granger popełniła największy błąd swojego życia. Wszystko układało się jak w bajce. Dom, praca i mąż byli idealni. Kilka lat później wszystko zaczęło się psuć. Mąż zaczął nałogowo pić. Według świadków awantury stawały się coraz częstsze. Weasley nie mógł się powstrzymać aby nie uderzyć swojej żony. Hermiona miała mnóstwo blizn i zadrapań na całym ciele. Dzięki eliksirom udawało jej się to ukryć. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Kobieta jest kruchą i kochającą osobą. Czemu ten człowiek nie potrafił tego zrozumieć?! Ona bała się powiedzieć komukolwiek prawdę, a on to z premedytacją wykorzystywał. Czy to może być dowód miłości, jeśli tak to ja się nie chcę zakochać…

Draco Malfoy

Pod artykułem były zdjęcia pobitej i posiniaczonej Hermiony. Brunetka chciała zabić Dracona. Posunął się za daleko. Kiedy wpadła do jego gabinetu w środku była Leah Edynburg która kokietowała Malfoy’a.
- Malfoy! - wrzasnęła Hermiona.
- Cześć kotku. - powiedział Draco i lekko się uśmiechnął.
- Niech twoja panienka wyjdzie, bo musze z tobą porozmawiać.
- Leah, wyjdź. - odparł Malfoy.
  Gdy Leah wyszła, Draco uśmiechnął się przymilnie.
- Co się dzieje słoneczko? - zapytał blondyn.
- Jak śmiałeś?! - zawołała Hermiona. - Nienawidzę cię, rozumiesz! Nienawidzę!
- Uspokój się, to dla twojego dobra…
- Odchodzę Malfoy. Zgłaszam rezygnację. - powiedziała Hermiona - Mam dość pracy z tobą. W szkole taki numer bym przebolała ale nie teraz. Spakuję się i mnie nie ma.
- Nie możesz.
- Mogę, Malfoy. Nie możesz mnie do niczego zmusić. Ian mi pomoże. Ja mam przyjaciół którzy mnie wspierają, a ty nie masz nikogo.
- Granger, nie graj ze mną w te gierki. Wracaj do pracy. - wycedził Malfoy.
- Odchodzę. Znajdę pracę gdzie indziej. Nienawidzę cię Malfoy. - oznajmiła Hermiona i ostatni raz spojrzała na byłego ślizgona.
   Dziewczyna nie żartowała. Spakowała swoje rzeczy i złożyła pisemną rezygnację. Malfoy mógł wszystko, a ona nic?! Wolne żarty! Granger miała wysokie kwalifikacje i duże doświadczenie. Wiedziała, że jako sławna przyjaciółka Harry’ego Pottera może wszystko. Co prawda w “Proroku Codziennym” mogła rozwijać swoje umiejętności i zdobywać wiedzę ale na to było już za późno. Musiała być konsekwentna w swym postępowaniu. Kiedy wróciła do domu czekała na nią Ginny, Blaise?! i… Malfoy?!
- Co wy tu robicie?! - wydarła się Granger.
- Spokojnie Granger, ruda nas zaprosiła. - wyjaśnił Draco.
- Ginny, co to ma znaczyć?! -  zawołała Hermiona.
- Widziałam artykuł w “Proroku Codziennym” czemu nie powiedziałaś mi o tym? - zapytała z wyrzutem Ginny.
- To nieprawda, Ginny. Przecież Ron by nigdy….
- Malfoy pokazał mi zdjęcia, to jak cię zmasakrował Miona… Czemu nie powiedziałaś?! - wydarła się Weasley.
- Myślałam, ze mi nie uwierzysz. A co tu robi Zabini?
- Zgarnęłam go wraz z Malfoy’em. A wracając do sprawy, jak mogłaś tak pomyśleć?! To mój brat ale mnie też kilka razy uderzył więc wiem jak to jest.
- Własną siostrę?! - zawołał Blaise.
- Ginny, nie wiedziałam…
- Miona, mogłaś mi powiedzieć. Zrozumiałabym… - powiedziała Ginny.
- Dzięki.
  Hermiona wpadła w ramiona przyjaciółki. Ulżyło jej, że może się z kimś podzielić swoimi traumatycznymi wspomnieniami. Wciąż jednak nie dawało jej coś spokoju…
- Gdzie ty spotkałaś Malfoy’a? Powinien być w pracy.
- W barze. Byłem na piwie. - odezwał się Draco.
- W trakcie pracy?! - zawołała Hermiona.
- Jasne, teraz już nic nie masz do gadania Granger.
- Podły… - warknęła szatynka.
- Może was zostawić samych, co? - zaproponował Blaise. - Chodź Ginny, pójdziemy do kuchni albo gdzieś…
- A jak noże pójdą w ruch to co zrobisz? - zapytała przestraszona ruda.
- Weasley, to czarodzieje i do tego piekielnie dobrze więc szczerze wątpię…
  Para poszła do pokoju obok ale podsłuchiwała co się dzieje między dwójką największych wrogów.
- Wyjdź z mojego domu! - wrzasnęła Hermiona.
- Przepraszam. - wyszeptał blondyn.
- C-co?!
- Niezbyt inteligentnie to zabrzmiało Granger. Powiedziałem: przepraszam.
- Ale ty nie przepraszasz… Nigdy!
- Chcę, żebyś wróciła do redakcji. Jesteś moja najlepszą dziennikarką, Granger. Obiecuję, że nie będę więcej wtrącał się w nieswoje sprawy.
- Obiecanki, cacanki… a głupiemu radość. - odparła Hermiona. - Przyjmuję twoje przeprosiny aczkolwiek nie wrócę do pracy. To jest moja ostateczna decyzja, Malfoy.
- No dobrze jak chcesz.
- Życzę powodzenia w dalszym życiu panie Malfoy. - odparła rozbawiona szatynka.
- Ja tobie też, Granger ale wiesz co? My się jeszcze spotkamy, szybciej niż myślisz.



***
Rozdział dodany szybciej niż myślałam. Wena przyszła niespodziewanie. :D Za wszelkie błędy przepraszam. 
Mam nadzieję że się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania. 

Mia