Dzień później z ogromnym bólem głowy Neville obudził się nie wiedząc gdzie się znajduje. Koło niego spała Luna?! Mężczyzna nie mógł się ruszyć, nic nie pamiętał i zupełnie nie zdawał sobie sprawy co tutaj robi jego była dziewczyna. Próbował ją szturchnąć ale kobieta spała w najlepsze. Powoli sobie przypominał wydarzenia z feralnego wieczoru. Napadł na niego mężczyzna w kapturze. Był czarodziejem. Ugodził go pewnym bolesnym zaklęciem. Nic więcej nie pamiętał. Neville rozglądał się po owym pomieszczeniu. Okazało się, że leżał w swoim pokoju, na swoim wygodnym łóżku. Czyżby Luna go uratowała? Jak się tutaj znalazła?
- Luna… - szepnął Neville.
Kobieta obróciła się na drugi bok.
- Luna… - powiedział wyraźnie mężczyzna
Nagle blondynka się obudziła i spojrzała niewyraźnie na mężczyznę leżącego obok.
- Obudziłeś się. - powiedziała zaspanym głosem kobieta. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - powiedział Neville. - Jestem trochę obolały… Luna, co ty tutaj tak właściwie robisz?
- Nic nie pamiętasz?
- Nieee….
- Uratowałam cię. - wyznała blondynka. - Usłyszałam krzyki, zobaczyłam ciebie i mężczyznę w kapturze. Rzuciłam na niego zaklęcie i teleportowałam się pod twój dom. Byłeś już pobity i poraniony. Zaopiekowałam się tobą.
Mężczyzna był wzruszony okazaną mu dobrocią. Po tym wszystkim co jej zrobił, ona go wciąż ratowała z opresji.
- Dziękuję. - powiedział Neville. - Bardzo ci dziękuję.
Luna nieśmiało się do niego uśmiechnęła.
- Odpoczywaj. - powiedziała blondynka.
***
Hermiona miała już iść spać gdy usłyszała dzwonek do drzwi.- Kogo niesie po nocy… - westchnęła szatynka pod nosem.
Gdy otworzyła drzwi nikogo nie było. Miał już je zamknąć ale zauważyła leżącą na ziemi białą kopertą. Na niej widniało kilka zdań napisanych odręcznie.
Dla Ciebie
Wykorzystaj to mądrze…
Z zainteresowaniem Hermiona otworzyła kopertę. W niej znajdowały się zdjęcia jej męża wraz z kochanką. Zatkało ją. Przysięgał jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Tym razem nie zamierzała się łudzić. To był koniec. Chciała rozwodu z orzekaniem o winę z wyłącznej winy jej męża.
***
Pierwszą rzeczą jaką szatynka postanowiła zrobić była wizyta w Malfoy Manor. Draco był właścicielem wszystkich zdjęć okaleczonej i pobitej Hermiony. Potrzebne one były jako dowód w sprawie. Musiała mu także powiedzieć o groźbie i szantażu ze strony Rona. Hermiona zamierzała ostrzec Malfoy’a przed czającym się niebezpieczeństwem. Delikatnie zapukała do drzwi jego domu.- Granger? - odparł zaskoczony Draco.
- A co ty taki zdziwiony? - zapytała Hermiona i głośno się roześmiała.
- Przyszłaś do mnie z własnej woli, Granger. Jestem w szoku.
- To zaraz będziesz jeszcze w większym szoku. Chcę się rozwieść. No i potrzebuję Cię.
- Ty potrzebujesz Mnie?!
- Tak, Malfoy. Mogę wejść?
Zszokowany Draco wpuścił Hermionę do środka.
- Ron mnie zdradza. To ostatecznie zadecydowało, że chcę od niego odejść. - wyjaśniła szatynka.
Malfoy uśmiechnął się pod nosem. Granger nawet się nie domyślała, że to on podesłał jej zdjęcia jej męża z kochanką. Bardzo się cieszył, że tak zdecydowała.
- No a co ja mam z tym wspólnego? - zapytał blondyn.
- Chodzi o moje zdjęcia. Byłam pobita i posiniaczona. Masz je?
- Tak, gdzieś są…
- Będą potrzebne mi w sądzie. - odparła szatynka. - Dasz mi je?
- Dam, nie dam… - blondyn udawał, że się zastanawia. - Musisz coś dla mnie zrobić, Granger.
- Wiedziałam, że będziesz chciał mnie zaszantażować…
- Pójdziesz ze mną na randkę. - oznajmił Malfoy.
Hermiona od razu przypomniała sobie o groźbach swojego męża.
- Nie mogę, Draco. - westchnęła kobieta.
- Dlaczego? Przecież to nic złego!
- Ron mi zabronił. Powiedział, że jeśli dalej będę się z tobą spotykać to stanie ci się krzywda. Nie chcę ryzykować.
Draco był bardzo poruszony tym, że szatynka chce go chronić.
- To pocałuj mnie. Tutaj teraz…
Granger przez chwilę się zawahała ale postanowiła spełnić prośbę Draco. Szybko do niego podeszła i lekko musnęła swoimi wargami jego usta. Od razu się odsunęła.
- Boisz się mnie? - zapytał blondyn.
- Nie, ja…
- Masz uraz do mężczyzn, prawda? Widać to w każdym twoim geście.
- Może trochę mam. - wyznała Hermiona.
Malfoy pogłaskał szatynkę po włosach, a następnie mocno pocałował Granger w czoło.
- Ze mną nic ci nie grozi.
***
Myślałem, że Luna zabije tego niedojdę Longhbottoma. Zapewne wciąż coś do niego czuje. Idiotka. Choć myślę, że stała się bardziej bezwzględna w stosunku do innych. A to bardzo cenię. Nagle usłyszałem jakiś męski głos. Nie zasłoniłem twarzy dlatego owy mężczyzna zobaczy mnie w całej okazałości. Trudno, będę musiał go zabić. Okazało się, że to Weasley…
- Dzień dobry bo ja właśnie szukam Steve’a. Nie wie pan gdzie on jest? - zapytał Ron.
Przebiegle uśmiechnąłem się do Weasley’a.
- Wiem gdzie on jest. - odparłem. - Stoi przed tobą.
- Słucham? Nie rozumiem…
Podszedłem do niego bliżej. Wyczuł, że coś jest nie tak. Złapałem go za rękę i przewróciłem na podłogę.
- Nawet cię lubię. - powiedziałem. - No ale nikt nie może się dowiedzieć kim naprawdę jest Steve.
Wyciągnąłem różdżkę i wymierzyłem nią w Rona. Mężczyzna próbował uciekać ale nadaremnie.
- Avada Kedavra! - zawołałem.
No i już po kłopocie. Był mi jeszcze potrzebny ale widocznie nie było mu dane nadal. żyć. Choć myślę, że ktoś inny odpowie za śmierć Weasley’a. Już nawet mam w zanadrzu chytry plan.
***
- Organizujesz mojej matce wieczór panieński? - zapytał rozbawiony DracoHermiona szybko sobie przypomniała co obiecała Narcyzie.
- No właśnie. - przytaknęła szatynka. - Zupełnie zapomniałam!
- Moja matka zupełnie oszalała.
- Chyba raczej się zakochała. - powiedziała Granger.
- Brednie… - Westchnął cicho Malfoy.
- To mam nadzieję, że znajdziesz te zdjęcia i mi je przyniesiesz, tak?
- Tak, Granger.
- Aha, Malfoy i ja wiem, że to ty. - powiedziała szatynka.
- Co ja?
- To ty podesłałeś mi te zdjęcia Rona z kochanką. Przecież wiem, myślisz, że jestem głupia?
- Ja nic nie myślę.
- To ja lecę, muszę zamówić tego striptizera.
Hermiona szybko teleportowała się pod swój dom. Wyciągnęła z szafki mugolską książkę telefoniczną. Zaczęła dzwonić i szukać odpowiedniego tancerza. Niestety żaden nie spełniał jej oczekiwań. Nie lubiła używać komputerów ale tym razem nie miała wyjścia.
Zastanawiała się, który z tancerzy by był najbardziej odpowiedni. Po kilku minutach do domu wpadła zmęczona Ginny.
- Herm, co robisz?! - zawołała Ginny.
- Szukam striptizera! - odkrzyknęła Granger.
- A kto to?
- Taki pan co tańczy i się rozbiera. Narcyza organizuje wieczór panieński. Jesteś zaproszona. - wyjaśniła Hermiona.
- Super! Mogę ci pomóc?
- No nie wiem…
- We dwoje zawsze raźniej. - odparła panna Weasley. - Pokaż.
Hermiona wskazała na dwóch mężczyzna, którzy byli naprawdę bardzo dobrze zbudowani.
- Ale ciacha… - westchnęła Ginny. - Bierzemy obu!
- Nie możemy. Narcyza zażyczyła sobie tylko jednego.
- Szkoda. Są strasznie apetyczni. Mogłabym ich schrupać.
- Gin!
- No co, Herm?. Ja wiem kogo ty byś wolała oglądać, Malfoy’a!
- Wcale nie!
- Och, przestań. Wiem, że ci się podoba. Taki przystojniak… Popatrzeć zawsze można. To nie zbrodnia.
- Ano właśnie, mam nowinę…. - zaczęła Hermiona. - Rozwodzę się.
- A jednak. - odparła obojętnie ruda.
- Zdradza mnie. Poza tym nie mogę dalej tolerować jego zachowania. - wyjaśniła szatynka.
- Cham i prostak. - oświadczyła Ginny i przytuliła przyjaciółkę.
Granger spodziewała się zupełnie innego zachowania ze strony przyjaciółki. Ucieszyła się, że tak dobrze to przyjęła. W końcu to jej brat. Ginny cieszyła się, że szatynka postanowiła zakończyć ten toksyczny związek. Miała nadzieję, że i Ron zachowa się jak należy. Ruda była zadowolona z jego obecnego stylu życia. Jak na razie nie miała koszmarów. Mogła normalnie spać. Coraz częściej się uśmiechała. Miała pracę, przyjaciół czego chcieć więcej?
Tylko się nie spodziewała, że ktoś może mieć w stosunku do niej zupełnie inne plany….
***
Luna podała Neville’owi obiad, posprzątała i obmyła jego rany. Miała nadzieję, że zdobyła jego zaufanie. Chciała dowiedzieć się dlaczego Neville’a tak nagle zniknął z jej życia.- Neville, chyba musimy porozmawiać… - oświadczyła Luna.
- Właśnie tego się obawiałem. - odparł Neville.
- Czemu odszedłeś? - zapytała blondynka. - Dlaczego mnie zostawiłeś?
- Ja musiałem… - zaczął mężczyzna. - Jesteśmy rodziną, Luna.
- Słucham?!
- Jesteś moją kuzynką. - oznajmił Neville.
Luna wszystkiego się spodziewała ale nie tego…
Przecież to było niemożliwe.
Zszokowana kobieta oczekiwała wyjaśnień.
- Twoja zmarła mama to siostra mojego taty. - wyjaśnił mężczyzna. - Wiem, że to bardzo nieprawdopodobnie brzmi ale to prawda.
***
Rozdział nawet wcześniej niż planowałam. Ron w końcu nie żyje ;D Poza tym nie wiem jak wyszło, dobrze mi się pisało mimo bólu zęba. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania.
hogwart-diary.blogspot.com - zapraszam, dopiero zaczynam ale może was zainteresuje. Wiele było pytań czy to Dramione czy nie... Otóż tak planuję :D
PS Wiem, że miałam dodać miniaturkę, może w weekend. Mam początek ale nie wiem jak skończyć i to jest ten problem. Planuję ja podzielić na dwie części. Jeśli nie dodam to znaczy, że dodam coś na moim nowym blogu. ;)
Przepraszam za błędy.
Mia Vlad